Sprzęt nowy czy używany: to odwieczny dylemat gdy w grę wchodzą pieniądze. Skompletowanie sprzętu do wspinania trochę kosztuję, a jeżeli mówimy na przykład o wspinaniu tradowym i zimowym to kosztuje to trochę więcej, zwłaszcza gdy się bierze pod uwagę średnie zarobki. A jak się jest biednym studentem, to już w ogóle można się położyć;]
Z używanymi ubraniami i butami zazwyczaj nie ma problemu. Zabawa jest tylko z dobraniem odpowiedniego rozmiaru. Jedyne niebezpieczeństwo zakupu używanej odzieży to stan niezgodny z opisem, albo niezgodny z naszymi wyobrażeniami. Zawsze można spróbować odsprzedać dalej.
Inaczej sprawa się ma w przypadku sprzętu użytkowanego czynnie w czasie wspinania – sprzętu, który ma za zadanie utrzymać w przypadku lotu czy chociażby zjazdu. Po prostu musi być sprawny i nie posiadać wad materiałowych. I tu pojawia się problem. Swój sprzęt znam, wiem, że mój HMS nie latał z 30m, a lina nie oberwała dziabą w połowie. Na paru przykładach opisałam, na co moim zdaniem, należy zwracać uwagę przy zakupie używek.
Uprząż. Jeżeli ktoś sprzedaje prawie nową i z paragonem, to teoretycznie nie powinno być problemów. Należy jednać zwrócić uwagę, czy nie ma jakiś przetarć, i uszkodzeń – szczególnie przy klamrach. Nie warto też kupować starych modeli. Materiał choć może być nieuszkodzony, podlega procesowi starzenia. Na przykład Petzl podaje, że maksymalny czas użytkowania produktów tekstylnych nie powinien przekraczać 10 lat, niezależnie od stanu wizualnego. Niektórzy twierdzą, że uprząż powinno się wymienić po 5 latach.
Lina. Szczerze powiem, że nie wiem czy zdecydowałabym się na kupno liny z nieznanego źródła – chyba, że fabrycznie zapakowanej, ze znaną datą produkcji. Nigdy nie wiadomo, czy lina nie była podeptana rakami, zahaczona czekanem podczas wpinania, czy uszkodzona o ostrą skałę. Ogólnie zmaltretowaną linę bardzo łatwo rozpoznać – jest zmechacona i spuchnięta. Takiej bym nie kupiła, chyba, że do celów niewspinaczkowych. Na zdjęciu poniżej, fragment starej, przeoranej już trochę liny. Mam nadzieję, że nikt by się nie skusił na kupno takiego parcha.
Ekspresy i karabinki. Sama mam parę sztuk używanych ekspresów. Ich ogólny stan można ocenić po wyglądzie tasiemki i stopniu wytarcia karabinków. Oczywiście, trzeba zaufać sprzedającemu, że nie zrzucał ich ze skały na głazy. Tak samo sprawa wygląda przy karabinkach. Nie mogą być nadmiernie powycierane w załamaniach. Tak chyba najłatwiej zauważyć czy ktoś intensywnie je eksploatował. Poniżej mój stary HMS z automatycznym zamkiem – używany razem z przyrządem asekuracyjnym – dość mocno wytarty i z zacinającym się zamkiem – już go nie używam.
Kaski. Główna sprawa to nie kupować „lekko pękniętych, nadających się jeszcze do użycia”. Nawet lekko pęknięty kask nadaje się tylko do kosza lub jako zabawka dla kota. Kolejna sprawa to data produkcji. Zaleca się maksymalny czas użytkowania do 10 lat od daty produkcji. Napisałam użytkowania, ale oznacza to tyle, że kaski starsze niż 10 lat, nawet fabrycznie zapakowane, nie powinny być używane ze względu na osłabienie struktury z uwagi na proces starzenia i utleniania się tworzyw sztucznych. Data produkcji umieszczona jest po wewnętrznej stronie kasku. Mój kask został wyprodukowany w 2012 roku 332 dnia roku.
Raki i czekany. To przykłady bardziej pancernego sprzętu. Stopień zużycia widać po licznych zarysowanych, wgniotkach czy stopniu stępienia ostrza czy zębów w rakach. Sprzęt może być nawet stosunkowo nowy, ale dość brutalnie traktowany przez właściciela. Ostrza zawsze można wymienić, a raki naostrzyć, jednak nie zdecydowałabym się na kupienie ekstremalnie zużytego sprzętu. Ślady rdzy na ostrzach czy rakach są normalnym zjawiskiem. Metal ma dużą wytrzymałość, ale nie jest szczególnie zabezpieczony przed rdzą. Żeby ograniczyć ten proces należy elementy metalowe dokładnie suszyć i ewentualnie przetrzeć szmatką nasączoną olejem.
Znam też przypadki połamanych czekanów, a jednego łamacza znam osobiście. Dotyczyło to jednak jednej czy dwóch generacji Nomiców Petzla, które posiadały w połowie styliska otwór na pętlę. Jest to o tyle trefne miejsce, że właśnie tu Nomic się zagina i podczas pracy jest „prostowany”. Zrobili więc otwór w miejscu największych naprężeń. Na obecność tego otworu zwróciłabym uwagę przy zakupie używanych dziabek. Nowe modele już nie posiadają tej wady.
Ogólnie należy spojrzeć, czy ktoś nie oznaczył swojego sprzętu w nieprawidłowy sposób. Mam na myśli naklejenie taśmy klejącej czy naklejek na miejscach pracujących czy elementach plastikowych. Producenci nie zalecają również ozdabiania kasków nierekomendowanymi przez siebie naklejkami.
Elementów tekstylnych sprzętu nie można czyścić silnymi środkami chemicznymi ani traktować ich wysokim ciśnieniem. Niestety ta kwestia jest raczej nie zweryfikowania przy oglądaniu ogłoszenia.
Gdzie kupować używany sprzęt wspinaczkowy? Najlepiej od zaufanych znajomych, ale ciekawą opcją jest też Giełda Sprzętu Wspinaczkowego. Polecam to miejsce dlatego, że ogłoszenia są na bieżąco weryfikowane przez administratorów – ludzi z branży. Usuwają oni aukcje ze starociami i złomem wspinaczkowym. Oczywiście nadal trzeba wierzyć i ufać sprzedającym, że wystawiają sprzęt w pełni sprawny, a jedynie już im niepotrzebny.
Jeżeli masz takie zaufanie do ludzi i wstępnie potrafisz ocenić stan przedmiotów, możesz pokusić się o kupno używek. Jeżeli przy każdym wspinaniu masz się zastanawiać czy oby na pewno wszystko jest sprawne, to lepiej kup nowy.