Siniak powstaje wskutek wypływu krwi z uszkodzonych naczyń, która następnie jest wchłaniana przez tkanki. Zupełnie inaczej niż w przypadku krwiaków, gdzie krew gromadzi się w powstałych lokalnie zbiornikach. Krwiaki i siniaki z upływem czasu zmieniają swoja barwę od czerwonej i sinej, po żółtą. Związane jest to rozkładem hemoglobiny w krwinkach czerwonych.
Ja, po wspinaniu, mam zawsze całą kolekcję siniaków: mniejsze, większe, do koloru. Wystarczy, że oprę się o kolanem czy nogą o kawałek wystającej skały czy betonu i siniak gotowy. Nigdy nie przejmowałam się, że to może nieciekawie wyglądać ale to dlatego, że przeważnie chodzę w długich spodniach. Jeżeli zależy nam na szybszym pozbyciu się sinej plamy można próbować przyśpieszyć albo chociaż wspomóc wchłanianie się siniaka.
Zimny okład. Potraktowanie urazu lodem sprawdzi się gdy jest on świeży. Okład z lodu zmniejszy opuchliznę i obkurczy naczynia krwionośne. Dzięki temu jest szansa, że mniej krwi nabiegnie do tkanek i siniak nie będzie taki duży. Oczywiście przy okładach lodem trzeba zachować rozsądek – czas takiego kompresu nie powinien przekraczać 10 minut. Doskonale do okładów nadają się kompresy żelowe.
Ciepły okład. Po dwóch, trzech dniach od urazu można stosować ciepłe okłady. Ich celem jest poprawienie krążenia i tym samym regeneracja tkanek. Można w tym celu stosować kompresy żelowe ale słyszałam też o wykorzystaniu herbat ziołowych czy ciepłych wywarów z ziół czy kwiatów arniki.
Altacet lub inne maści zmniejszające obrzęk. Takie specyfiki działają chłodząco i zdecydowanie zmniejszają opuchliznę a tym samych dolegliwości bólowe.
Maść z arniką. Jedną z dostępnych na rynku jest Arcalen. Zawiera wyciągi z arniki górskiej, nagietka lekarskiego i kory kasztanowca. Dzięki tym naturalnym składnikom siniak szybciej się wchłania. Sama maść jest gęsta i dosyć lepka, ale mimo tego dobrze się wchłania w skórę. Nakłada się cienka warstwę parę razy dziennie. Kto co lubi ale według mnie ma dość przyjemny zapach.
Masaż. W późniejszym etapie można delikatnie rozmasowywać siniaki, na przykład podczas nakładania maści. Zbyt moce uciskanie uszkodzonych tkanek może powiększyć obszar siniaka i przedłużyć okres wygojenia.
Jest też cała masa domowych sposobów na pozbycie się siniaków. Nigdy żadnego nie wypróbowałam – jak dla mnie za dużo zachodu. Na przykład okład z czosnku i oliwy. Z pięciu rozgniecionych ząbków czosnku z domieszka oliwy tworzy się maść, którą nakłada się na kilkanaście minut na stłuczone miejsce. Doznania zapachowe nieuniknione – może przy okazji zadziała na katar.
Kolejną metodą jest okład z kapusty. Kapusta, a przede wszystkim sok z kapusty, zawiera dużo witaminy C. Witamina ta działa wzmacniająco na naczynia krwionośne oraz przyśpiesza ich regenerację. Wewnętrzną część kapuścianego liścia należy rozgnieść, np. tłuczkiem do mięsa. Tą roztłuczoną stroną okładamy naszego siniaka. Ponieważ taki okład należy trzymać długo na ciele (całą noc) – całość z wyczuciem montujemy do ciała bandażem. Nie neguję tego, że domowe metody nie działają, ale zdecydowanie w tych czasach lepiej mieć na stanie maść z arniki. Kosztuje około 10 zł, a wygoda użycia bezcenna.
Gdy ma się skłonności do siniaków warto zwrócić uwagę na swoją dietę. Dieta bogata w witaminę K i E pomoże wzmocnić ścianki naczyń krwionośnych i poprawić krzepliwość krwi. Naczynia nie będą wtedy tak podatne ma drobne uszkodzenia. Tak naprawdę wystarczy się prawidłowo odżywiać, dbać o różnorodność i jakość jedzenia.
Dodałbym jeszcze do tego zestawu maść niedźwiedzią chłodzącą, również skutecznie niweluje siniaki.
Maść z arniką jest niezastąpiona! Radzi sobie nawet z bardzo dużymi siniakami.