Niestety trzy miesiące temu zostałam zmuszona do wymiany siodełka. Po upadku na torach tramwajowych moje stare siodełko wyrwało się z mocowania i dosyć mocno poobcierało. Może, jakby przy nim podłubać nadawałoby się jeszcze do użytku ale nie wyglądało już dobrze. Nie był to jakiś topowy model – Cube do mojego modelu zamontował siodełko Scape Active. Nic szczególnego ale na brak wygody nie mogłam narzekać. Dosyć długo zastanawiałam się czy kupić nowe „do stówy” czy dołożyć trochę więcej i kupić coś porządniejszego. Ciężko się kupuje takie produkty przez internet, nie można pomacać ani tyłka posadzić;]. Tak naprawdę czy siodełko jest wygodne okazuje się już w trakcie użytkowania.
Po przejrzeniu różnych podobnych do siebie modeli w rozsądnej cenie, zaczęłam oglądać produkty firmy Selle. Trochę wcześniej mój Łukasz kupił siodełko tej firmy (Men Gel Flow) i był bardzo zadowolony. Z drugiej strony nie chciałam wydawać ponad 300 zł na siodełko – nie żeby nie było warte swojej ceny, po prostu założenia budżetowe były inne. Ale po obejrzeniu tańszych modeli zainteresowałam się tytułowym C2. W sklepach internetowych jego cena wynosi około 240 zł. Znalazłam jednak w Decathlonie ofertę za 200 zł. Oczywiście zastanowiło mnie dlaczego różnica w cenie jest tak duża, z drugiej strony doszłam do wniosku, że duża sieciówka nie pozwoliłaby sobie na sprzedaż podróbek. Na forach internetowych można poczytać o podobnych wątpliwościach. Zakładam, że po prostu dogadali się z producentem na dobre ceny.
Siodełko C2 Genuine Gel ma wymiary 135 x 278 mm; są one bardzo zbliżone do wymiarów mojego starego siodełka. Nie chciałam ryzykować z innym rozmiarem; uznałam, że jak na tamtym mi było wygodnie, to nie należy tych parametrów zmieniać. Siodełko jest bardzo uniwersalne, producent nie zawęża jego przeznaczenia do jednego typu roweru.
Waży 260 gramów i jest to wartość bardzo sensowna. Wybrałam opcję bez otworu w środku (która była o 40 zł droższa) i szczerze mówiąc nie wiem czy to dobry, czy zły wybór. Od zawsze miałam pełne siodełka, z drugiej strony kiedyś innych nie było. Otwór zdecydowanie poprawiłby wentylację, a dodatkowo miałby odciążyć wrażliwe miejsca. Same zalety – ale pożałowałam czterdziestu złotych i mam wersję pełną ;]
Pierwsze wrażenie po wzięciu w rękę było bardzo pozytywne. Solidne wykonanie, estetyczne obszycia, skóra na pierwszy rzut oka mocna, dosyć twarda. Jest to siodełko zdecydowanie niższe od Łukaszowego Man Gel Flow i wyraźnie twardsze. Spodziewałam się, że Gel w nazwie, oznacza troszkę większą miękkość. Nos C2 jest lekko zabudowany plastikiem. Obawiałam się, że nie będzie to dobrze wyglądało – myślałam, że będzie troszkę tandetnie. Ostatecznie, wykończone jest niezłe i plastik zupełnie nie kłuje w oczy. Z przodu znajdują się też dyskretne elementy odblaskowe. Mocowanie to rurki magnezowe – w porządnych siodełkach już się raczej nie spotyka stalowych prętów.
Do tej pory miałam siodełka z syntetycznym wykończeniem. C2 jest w całości obszyte naturalną perforowaną skórą. Na środku zrobili bajerancką przezroczystą wszywkę, która ma chyba za zadanie pokazać wypełnienie. Nie pomaga ani nie przeszkadza, ot taki wizualny dodatek.
Pierwsze wrażenia z jazdy niestety nie były już tak pozytywne. Siodełko okazało się być twardsze niż moje stare, co zaczęłam boleśnie odczuwać. Po osiągnięciu optymalnego ustawiania w pionie i poziomie nadal zdarzało się, że dopadał mnie kłujący ból w kości miednicy. Skubane, musiało mi trafiać w jakiś nerw.
Selle Italia proponuje dobór siodełka według programu IDmatch. Cała zabawa polega na pomiarze proporcji miednicy. Ale nie oszukujmy się, w sporcie bardzo amatorskim raczej się tego nie robi, a siedzisko dobiera na oko.
Już praktycznie przeznaczyłam siodełko na straty (sprzedaż), ale okazało się, że po ponownej delikatnej zmianie ustawienia oraz przeróbce mojego roweru (lekka zmiana geometrii), ból znikł. Byś może wypełnienie siodełka dostosowało się ostatecznie do mojej anatomii. W tym momencie mogę powiedzieć, że C2 jest twarde ale wygodne, całkowicie przestałam go czuć. Morał z tego jest taki, że nie warto się od razu zniechęcać. Trzeba pokombinować z różnymi ustawieniami, co może i jest trochę męczące, ale może przynieść rezultaty.
Siodełka co prawda, używam dopiero 3 miesiące, ale nie zauważyłam, żeby skóra się nawet leciutko przetarła. Oprócz dwóch mechanicznych zadrapań, które powstały z mojej winy. Ogólnie nic się z nią nie dzieje.
Na pewno jest cała masa lepszych siodełek (nawet tej firmy), ale uważam, że znalazłam naprawdę dobry produkt w przystępnej cenie. Nie warto bać się skórzanych produktów. Rodzaj skóry jest odpowiednio dobierany do przeznaczenia, nie tak łatwo ją przetrzeć. Mam nadzieję, że posłuży mi dłuższy czas w niezmienionej formie, a tym bardziej mam nadzieję, że nie spotka go los poprzednika.
Trudno napisać miarodajny test siodełka, to chyba najbardziej indywidualny element wyposażenia roweru, który zależy od naszej anatomii.
Jeżeli chodzi o zakup w Decathlonie to wątpię aby sprzedaż podróbek Selle Italia mogłaby jakkolwiek przejść niezauważenie. 25% taniej jest osiągalne. Zwłaszcza takie sklepy mogą sobie pozwolić na sprzedaż niektórych produktów bez marży.