W moim domu zawsze używało się siemienia lnianego w przypadku problemów z przewodem pokarmowym. Zawiera bardzo dużo substancji śluzowych, które działają osłonowo i łagodząco na żołądek. Idąc za Wikipedią 100g ziarna lnu zawiera: 42 g tłuszczów w tym 29 g wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, 7,5 g jednonienasyconych; 27 g błonnika; 18 g białek; 1,6 mg witaminy B1; 0,473 mg witaminy B6; 392 mg magnezu; 255 mg wapnia; 5,73 mg żelaza; 4,34 mg cynku.
Przez to właśnie, że ma tak dużo substancji śluzowych, nigdy nie byłam entuzjastką tego produktu. Chociaż wywar z siemienia nie ma praktycznie zapachu to konsystencja jest zwyczajnie – śluzowata.
Poza dobrym działaniem na żołądek, jest bardzo pomocne przy stanach zapalnych gardła i krtani, doskonale łagodzi męczący kaszel. Dodatkowo kisiel z siemienia, jest wskazany dla osób, które pracują głosem i nie mogą sobie pozwolić na niedyspozycję.
Ale jakie siemię kupić? W sklepach można dostać siemię w postaci całych ziaren, dostępne jest też mielone, a nawet tabletki. Generalnie zawsze bardziej wartościowy jest produkt nie przetworzony. Tak, więc najlepiej kupić całe ziarenka i mielić je samemu lub przygotowywać napój z całych nasion. Nie należy jest suchych ziaren, ponieważ mogą one spowodować niezłą rewolucje w żołądku.
Wszystko fajnie tylko, ja bardzo nie lubię tej wersji. Aby wydobyć substancje śluzowe z siemienia w postaci całych ziaren, powinno się je gotować przez około 10 min. Ziarenka można odcedzić, można je też zostawić. Kisiel taki jest dosyć gęsty, a ziarenka potrafią zbijać się w grudki. Mi taka niejednolita konsystencja nie odpowiada.
Zdecydowanie wolę produkt już zmielony. Wystarczy wsypać łyżeczkę do szklanki, zalać wrzątkiem i dokładnie wymieszać. Mieszanie należy powtarzać co jakiś czas, żeby nie doprowadzić do zbrylenia. Powstaje zawiesina o bardziej jednorodnej formie. To są oczywiście subiektywne odczucia, grunt, żeby pomogło w naszych dolegliwościach.
Takie zmielone nasionka można dodawać do prawie każdej potrawy. Szczerze mówiąc nie próbowałam, ale niektórzy sypią nie za duże ilości do musli, jogurtu, sałatek, zup. W sumie można je dodać wszędzie. Ciekawe czy nie zmienia za bardzo właściwości smakowych potraw?
Na koniec tabletki. To najszybsza wersja dla leniwych. Występują pod nazwą „Len”. Tabletki się ssie lub połyka w całości popijając dużą ilością wody. Pęcznieją one w żołądku, tworząc śluzową warstwę osłonową.
Jeszcze kilka wskazówek co do stosowania. Ze względu na wysoką zawartości błonnika, na początku warto zacząć od mniejszych ilości i stopniowo je zmieniać w razie potrzeby. Przy większej ilości może mieć działanie przeczyszczające. Szczególnie podatni na takie reakcje są osoby z zespołem jelita drażliwego.
Co ciekawe nasiona lnu można stosować zewnętrznie np. jako odzywkę do włosów. Taką maskę przygotowuje się podobnie jak kisiel. Gotuje się całe ziarna, a kiedy wytworzy się zawiesina należy je odcedzić. Całość trzeba oczywiście ostudzić. Taką odżywkę wciera się w mokre włosy po umyciu. Można spłukać po jakimś czasie, jeśli odżywka wyszła gęsta. Można też zwyczajnie spłukać włosy taka siemieniową wodą. Włosy stają się bardzie gładkie i nawilżone. Taka kuracja szczególnie polecana jest dla zniszczonych i wysuszonych włosów.
Wiem, że może nie zachęcam za bardzo do używania siemienia, ale jak ktoś nie jest wrażliwy na lekko glutowatą konsystencję, to na serio jest to bardzo wartościowy produkt i warto go mieć w kuchennej szufladzie.