Moda na rolki powróciła i co raz częściej na mieście widzę rolkarzy w różnym wieku. Ja rolki też mam i raz na jakiś czas zrobię parę kilometrów.
Przy kupnie rolek pojawia się pytanie, czy warto od razu wyposażyć się w ochraniacze. Chociaż nie przepadam za zbrojeniem się, to muszę odpowiedzieć, że zdecydowanie warto. Dotyczy to w szczególności tych, którzy dopiero uczą się jazdy. U takich osób upadki mogą zdarzać się bardzo często. Paradoksalnie jednak, osiągane prędkości nie są zbyt duże i tym samych urazy najczęściej nie są poważne. Najczęściej uszkadzają się ci, którzy jeżdżą dobrze lub bardzo dobrze, lecz przytrafi się im błąd.
Na rolkach najbardziej na urazy narażone są nadgarstki. Bierze się to z naszego odruchu obronnego przed upadkiem. Przeważnie najpierw lecimy na ręce, a dopiero później resztą ciała. Usztywnienie kości nadgarstka, przy upadku nie pozwala na zgięcie dłoni i „dobicie” go. Siła działająca na dłoń jest też inaczej rozkładana.
Najbardziej popularnym typem złamania przy upadkach z podparciem jest złamanie Collesa. Jest to złamanie dalszej nasady kości promieniowej. Chociaż nie jest ono skomplikowane to i tak może mieć późniejsze rozmaite powikłania. Usztywnienie ochraniaczem, zmniejsza ryzyko nabawienia się tego typu złamania i poznania historii nazwy ;]
Z ochraniaczami na nadgarstkach zmniejsza się również ryzyko uszkodzenia ścięgien oraz skręcenia stawu. Praktycznie całkowicie zostaje wyeliminowany problem zdartej skóry.
Oczywiście ochraniacze nie czynią nas niezniszczalnymi. Siła uderzenia może być tak duża, że tkanki nie wytrzymają. Idealnie by było nauczyć się bezpiecznego upadania. Zwróćcie uwagę, że na filmie poniżej, instruktor ma komplet ochraniaczy. Pozwala to bez obaw, „rozłożyć” upadek na więcej punktów.
Oznaczenia na ochraniaczach
Na metce ochraniacza można znaleźć sporo informacji.
– rozmiar – w zależności od producenta rozmiarówka bywa różna. Zależy od obwodu dłoni, który należy porównać z tabelą dla konkretnego modelu.
– kraj produkcji – najczęściej pewnie „made in china” ;]
– rok produkcji – nie znalazłam konkretnych danych w przypadku ochraniaczy, ale np Petzl podaje maksymalny czas użytkowania produktów od ich daty produkcji. W przypadku elementów plastikowych jest to 10 lat. Nie powinno się używać wiekowych ochraniaczy ze względu na starzenie się materiału i utratę jego pierwotnych właściwości.
– skład materiałowy oraz instrukcja prania – zazwyczaj wykonane są z materiałów syntetycznych i zalecane jest pranie ręczne. Tak, to się pierze ;]
– oznaczenie „prawy”, „lewy” – nie ma co się śmiać. W niektórych modelach, na pierwszy rzut oka wcale nie jest to takie oczywiste.
– oznaczenie normy regulującej oznaczenia, sposób badania wytrzymałości produktu itp. – EN 14120:2003. To główne oznaczenie normy. W zależności od daty produkcji ochraniaczy może się pojawić dodatkowy numer np +A1 2007 oznaczający załącznik. Tytuł brzmi: Odzież ochronna — Ochraniacze nadgarstków, dłoni, kolan i łokci dla użytkowników sprzętu rolkarskiego — Wymagania i metody badań. Bardzo interesująca lektura;] Jeżeli ochraniacze posiadają to oznaczenia to znaczy, że są dopuszczone do użytkowania i spełniają założenia normy.
– oznaczenie poziomu ochrony (performance level) – do wyboru są dwa:
- Level 1 – oznacza jazdę rekreacyjną, w tym slalomy, jazdę po mieście.
- Level 2 – oznacza jazdę wyczynową, akrobatyczną. Oczywiście nikt Wam nie zabroni używać takich ochraniaczy do jazdy pod blokiem ;]
– oznaczenie masy użytkownika – może być podane opisowo lub cyfrowo:
- Range A – użytkownicy do 25 kg – dzieci
- Range B – użytkownicy o masie od 25 do 50 kg
- Range C – użytkownicy o masie powyżej 50 kg – dorośli
Jak dopasować ochraniacze?
Nie powiem nic odkrywczego, że muszą być wygodne i we właściwym rozmiarze. Źle dobrany rozmiar rozpozna się od razu. Albo nie będzie można wcisnąć ręki, albo zabraknie rzepa do zapięcia i całość będzie latać na dłoni. Po zapięciu, powinny ściśle dolegać, ale nie za bardzo uciskać. Rzepy są bardzo dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza, że podczas wysiłku dłonie mogą trochę spuchnąć i przyda się lekkie poluzowanie ochraniacza.
Przed założeniem ochraniaczy lepiej zdjąć bransoletki, sznureczki i zegarki z ręki. Zazwyczaj i tak się nie zmieszczą, ale te bardziej delikatne, pozostawione ozdoby mogą uwierać i ocierać skórę.
Rodzaje ochraniaczy na nadgarstki
Z grubsza podzieliłabym je na trzy kategorie:
– Rękawiczki. W sumie to nie chronią one kości nadgarstka, a jedynie skórę dłoni przed otarciem. Longboardziści używają rękawiczek z plastikowymi krążkami, zyskują tym samym kolejny punkt podparcie przy ostrych zakrętach.
– Ochraniacze z zintegrowanym profilowanym usztywnieniem. Główne usztywnienie to widoczne na zewnątrz wyprofilowane tworzywo. Nie są całkowicie rozpinane; rękę wsuwa się jak w rękawiczkę, na końcu dopasowując rzepami. Konstrukcja prosta i wygodna.
Jednym z popularniejszych modeli tego typu jest Rollerblade Pro. W zestawie z nakolannikami można je kupić za około 120 zł. Same ochraniacze na nadgarstki kosztują około 50 zł.
– Ochraniacze z wyjmowanymi usztywniaczami. Tak zwane ochraniacze o standardowej konstrukcji. Posiadają trzy rzepy i można je całkowicie rozpiąć. W nacięcia w materiale wkładane są wyprofilowane płaskowniki, które usztywniają całą konstrukcję. Proste i niedrogie Roces Standart Wristguard kosztują około 30 zł.
Niektórzy producenci mają w ofercie ochraniacze z żelowymi wkładkami. Na wzór rękawiczek rowerowych. Są droższe, a dodatkowo krążą opinie, że nie są dostatecznie sztywne i nie chronią odpowiednio nadgarstka.
Warto się zastanowić nad kupnem nawet tanich ochraniaczy. Zawsze jest szansa, że uchronią przed poważnym urazem. Żeby potem nie musieć iść do szefa ze zwolnieniem, bo się złamało rękę na rolkach ;\