Nie znoszę kasków, denerwują mnie, chociaż jest to oczywiste, że ich zalety są nie do podważenia. Nie ma to jak dobry wstęp ;] Tak na serio, bardzo długo nie mogłam zdecydować się na kask i nadal nie jeżdżę w nim na co dzień. Trochę ich się namierzyłam i ostatecznie zdecydowałam się na model taki jak ma Łukasz – Lazer O2.
Jest to kask szosowy. Ja na szosie nie jeżdżę, ale nie podobają mi się daszki w kaskach miejskich i mtb. No właśnie, kask ma się podobać i być przede wszystkim wygodny. Oczywiście wybieramy spośród atestowanych kasków, a nie szajsów za 20 zł. Swoją drogą, model ten można spotkać też w wersji z daszkiem (XC).
Napisałam, że jest to kask dla kobiety, chociaż jest to produkt unisex. Wszystko przez ciekawy system regulacji Rollsys. Obwód i dopasowanie kasku reguluję się pokrętłem na górze kasku. Pokrętełko „ciągnie” linki biegnące po obwodzie i równomiernie je rozluźnia albo napręża. Dzięki temu z tyłu głowy ma żadnych dodatkowych elementów, klamerek, kółek itp. A teraz najważniejsze. Tył systemu ma bardzo duże wycięcie, przez co spokojnie mieszczą się tam związane włosy. Oto cała tajemnica ;] Dla facetów temat może się wydać banalny i nie warty wspominania. Ale wiecie jakie to jest denerwujące jak trzeba przeplatać gdzieś włosy między paskami albo całkowicie obniżać ich związanie?
Reszta już bardziej typowo. Kask wykonany w technologii in-mold. Polega ona na wtryskiwaniu spienionego polistyrenu w formę, gdzie znajduje się już plastikowa warstwa zewnętrzna. Kask ma być dzięki temu lżejszy i wytrzymalszy, dodatkowo warstwa pokrycia nie powinna się odklejać od pianki.
Jak na nazwę przystało, ten model posiada bardzo dobrą wentylację – dzięki 24 otworom. Nie oszukujmy się, że głowa się pod nim w ogóle nie poci, ale nie jest źle.
Wewnątrz znajdują wymienne gąbeczki – elementy które stykają się z głową. Przyczepia się je na rzepy. Nowy komplet gąbek można kupić za około 60 zł. Cena jak cena, grunt, że można je spokojnie dostać w polskich sklepach.
Żeby nie było tak różowo, mam zastrzeżenia co do pasków. Paski jak paski, zwykłe, czarne poliestrowe. Tylko dlaczego robią je tak, że pod uchem nie układają się na płasko? Przez to bardzo długo po założeniu kasku nie mogę zapomnieć o ich obecności i zaczynają mnie drażnić. W niektórych kaskach wspinaczkowych są takie zapięcia, które „wypłaszczają” to miejsce. Ok, jestem typem, który wycina wszystkie metki z ciuchów, a najlepiej jakby wszystko było w technologii bezszwowej. Ale kurcze, to nie jest najtańszy kask i w tej kwestii mogli się bardziej postarać. Paski przy klamerce oczywiście można skrócić. Wystarczy obciąć nożyczkami i przypalić końcówki.
Czy kask działa? Mam nadzieję, że się o tym nie przekonam na własnej głowie. O tym, że spełnia swoje zadanie pokazuje Wojtek z szosowejszosy. Zachęcam do przeczytania.
Kask dostępny jest w trzech rozmiarach: S (52-57 cm), M-L (55-61 cm) i XL (62 – 64 cm). W rozmiarze M waży realnie 282 gramy, a w wersji XL 302 gramy. Opcji kolorystycznych jest sporo, różne w zależności od daty produkcji. Muszę przyznać, że kolorystyka dobrana jest z gustem, nie znalazłam zestawienia, które uznałabym za brzydkie ;]
Kask do najtańszych nie należy. Katalogowa cena sięga prawie 400 zł, ale na szczęście można go kupić za sporo mniej – tzn za około 300 zł. Modele mniejsze lub w mniej popularnych wersjach kolorystycznych można kupić jeszcze taniej. Ja za swój na Allegro dałam 260 zł.
Warto zwrócić uwagę na rok produkcji kasku. Sprzedawcy najczęściej jej nie podają, ale zawsze można o to dopytać. Mój Lazer jest nowy a wyprodukowany w 2013 roku. Mój błąd, że nie zapytałam skąd się wzięła niższa cena. Jest o tyle istotne, że tworzywa sztuczne starzeją się i tracą swoje właściwości. W przypadku kasków wspinaczkowych nie zaleca się użytkowania dłuższego niż 10 lat; zakładam, że z rowerowymi jest podobnie. Oczywiście kask mocno uderzony lub pęknięty powinno się wyrzucić.
Podsumowując, kask jest przyzwoicie wykonany, z bardzo dobrym systemem regulacji i wentylacji. Bardzo dobrze i pewnie siedzi na głowie. Łukasz, twierdzi że jest bardzo wygodny, a ja się czepiam tylko prowadzenia pasków, co niekoniecznie będzie dla kogoś minusem. Nic tylko używać.