Nie jest już chyba dla nikogo zaskoczeniem, że żelatyna jest produktem pochodzenia zwierzęcego. W internecie pojawiają się filmy, które pokazują etapy przeobrażania się smutnej świnki w kolorowego żelka. Jak dla mnie lekkie nadużycie. Żelatynę produkuje się ze skór, kości oraz innych „odpadów” zawierających kolagen – czyli elementów, które powstają po produkcji mięsa. Ciekawe, że widok schabowego na talerzu już mało kogo oburza – chyba, że wegetarian i wegan.
Jako pseudowegetarianka (z mięsa jem tylko ryby) bardzo lubię żelki, zwłaszcza te kwaśne. Oczywiście wiem z czego są produkowane, zresztą napisałam o tym akapit wyżej. Rynek spożywczy jest na szczęście szeroki i wcale nie trzeba używać żelatyny, aby wytworzyć galaretkę. Chociaż niezłym paradoksem jest zrobienie galarety z agaru do zimnych nóżek ;]
Najpopularniejszym zamiennikiem żelatyny jest właśnie agar-agar, bądź prościej: agar. Jest to produkt pochodzenia całkowicie roślinnego. Wytwarzany jest z krasnorostów (czerwonych alg), wydobywanych głównie w Japonii (na naszym rynku dostępny jest agar z Hiszpanii). Są zakładane nawet plantacje podwodne, a produkcja jest wieloetapowa. Krasnorosty wyławia się z morza, płucze w słodkiej wodzie i suszy na słońcu. Proces suszenia jest wielokrotnie powtarzany. Wysuszony produkt gotuje się, aż do uzyskania gęstego płynu. Całość podlega jeszcze czyszczeniu, wymrażaniu i ponownemu suszeniu. Ostatecznie nadaje mu się taką formę, jaką znamy ze sklepów.
Agar posiada śladową ilość kalorii – 100 gramów produktu ma ich tylko 30. Aby wytworzyć galaretkę, potrzeba go niewiele, stąd uznaje się, że ma zerową kaloryczność. Agar składa się głównie z trudno przyswajalnego cukru – galaktozy. Dlatego używa się go też jako środka łagodnie przeczyszczającego. To już brzmi trochę słabiej ;]
Jest bardzo popularny w Japonii. Mają tam desery, gdzie bazą jest agar. Czytałam też, że dodają go do herbaty, aby bardziej wypełniła żołądek. U nas w przemyśle spożywczym można go spotkać pod symbolem E406, między innymi w ptasim mleczku i niektórych galaretkach.
Agar jest o tyle fajnym produktem, że można go bez konsekwencji rozpuścić ponownie przez podgrzanie. Przydatna sprawa, gdy uzna się, że galaretka jest zbyt luźna.
Gdzie kupić agar?
Agar jest dostępny w sklepach ze zdrową żywnością, w dużych marketach oraz oczywiście w internecie. Sprzedawany jest najczęściej w postaci proszku, przynajmniej takiej formy jest u nas najwięcej. Przykładowi producenci (a jest ich dużo więcej):
– Targroch Agar Agar 100 gramów – kraj pochodzenia – Hiszpania. Paczka kosztuje około 11 zł.
– Dary Natury Agar 30 gramów – kraj pochodzenia – Estonia. Koszt paczki to około 9 zł.
– Dary Natury Bio Agar 20 gramów – kraj pochodzenia – Hiszpania. Posiada europejski znak produktu ekologicznego. Paczka kosztuje około 9 zł.
– Myvita Agar proszek 100 gramów – kraj pochodzenia – Hiszpania. Paczka kosztuje do 20 zł.
– Rapunzel Agar 60 gramów – kraj pochodzenia – Maroko. Cena słoiczka to około 22 zł.
Można też kupić gotową galaretkę firmy Celiko na bazie agaru. Kosztuje 2,70 zł, czyli mniej więcej tyle, co tradycyjna z żelatyny.
Jak smakuje galaretka z agaru?
Sam zżelowany agar jest bezbarwny i nie ma smaku oraz zapachu. Ostateczny smak zależy od pozostałych składników galaretki. Agar łatwo rozpuszcza się w gorącej wodzie. Tężeje już w temperaturze około 40 stopni, więc deserów nie trzeba chować do lodówki. Osobiście nie przepadam za konsystencją agaru. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykła galaretka, ale jest od niej znacznie mniej elastyczna. Mam wrażenie, że jest bardziej „sucha” i krucha. Trzeba się po prostu przyzwyczaić do trochę innej formy.
Jak zrobić agarową galaretkę?
Nie wymaga to wielkiej filozofii. Warto zapoznać się z instrukcją na opakowaniu konkretnego agaru.
Przepis na owocową galaretkę z agarem:
– 1,5 łyżeczki agaru w proszku
– 3 szklanki soku: może być własnoręcznie robiony, rozcieńczony kupny lub nawet kompot
– 1 łyżeczka cukru – opcjonalnie
– owoce: co kto ma pod ręką; ja najbardziej lubię maliny.
Agar należy namoczyć w zimnej wodzie (spójrz na instrukcję). Po około 10 minutach wrzucamy go razem z cukrem do gotującego się soku. Całość mieszamy i gotujemy 2 minuty. Do pucharków z owocami wlewamy lekko przestudzoną masę. I tyle. Agar stężeje w temperaturze pokojowej.
Według mnie nie ma wielkiej konieczności zastępowania żelatyny, jeżeli jest się mięsożercą. Opinie o tym, że jest niezdrowa, wydają się być przesadzone. Zarówno żelatyna, jak i agar, mają swoich zwolenników oraz przeciwników. Proponuję spróbować jednego oraz drugiego i wtedy dokonać wyboru. Nie dotyczy to wegetarian i wegan :)