Banany to niewątpliwie owoce bardzo egzotyczne. Jednak są takie okresy w roku, kiedy zamiast dobrego jabłka trzeba zadowolić się bananem. Tak naprawdę banany można dostać nawet w najmniejszym spożywczaku o każdej porze roku.
Jest on postrzegany jako owoc o dużej wartości energetycznej a przy okazji przyjazny dla wrażliwych żołądków, a nawet dla małych dzieci. Przecież nawet Małysz żywił się bułką z bananem. (żart – suchar).
Ten, żółty podłużny owoc ma w składzie wiele witamin i składników odżywczych. Ogólnie same zalety! No może ze względu na dużą zawartość glukozy i fruktozy nie jest do końca dietetyczny.
Jeden średni banan w przybliżeniu zawiera:
– 140 kcal
– węglowodany – ok. 30 gramów
– białko – ok. 1,5 grama
– tłuszcz – ok. 0,5 grama
– witaminy – A,B1, B2, B3, B5, B6, B11,B12, C, D, E, K, kwas foliowy
– minerały – wapń, fosfor, potas, sód, magnez, miedź, cynk, fluor, żelazo, mangan i jod
Banan składa się głównie z cukrów prostych – dają dużą dawkę energii ale starczają na krótko. To idealna awaryjna przekąska w górach, skałach czy na rowerze – ogólnie przy długim i intensywnym wysiłku. Nie zajmuje dużo miejsca, a może nas uratować w kryzysowych chwilach.
Zawiera również prebiotyki,, które zapewniają właściwe działanie układu pokarmowego. Ze względu na to oraz jednolitą, miękką konsystencje polecane jest dla osób z problemami żołądkowymi (najlepiej dojrzałe egzemplarze). O zaletach spożycia magnezu, potasu i kwasu foliowego chyba nie trzeba wspominać.
Wielką fanką bananów nie jestem – jem je głównie z praktycznych względów. Bardzo nie lubię tych dojrzałych i przejrzałych z brązowymi plamami. Nie odpowiada mi ich zbyt miękka konsystencja i zbyt intensywny zapach. Zdecydowanie wolę twardsze sztuki, nawet nie do końca dojrzałe.
Bardziej w bananach, od ich zalet żywieniowych, interesuje mnie transport i sposób przechowywania.
Banany uprawiane są w Ameryce Środkowej i w części ameryki Południowej oraz w rejonach okołorównikowych. Owoce te są dostępne na całych świecie, a droga przed nimi daleka. Wbrew pozorom banany dojrzewają stosunkowo szybko i żeby dotarły do nas w odpowiednim stanie, zrywane są jeszcze niedojrzałe, nienadające się do jedzenia. Banany w czasie dojrzewania zmieniają swoja barwę z zielonej na żółtą. Zawarty w skórce chlorofil z czasem zastępowany jest przez karoten. W środku zachodzi przemiana ze skrobi w cukry proste – glukozę i fruktozę. Czyli im banan bardziej żółty, tym więcej ma cukrów prostych.
Jak już wspomniałam, do transportu zrywane są całkowicie zielone owoce, następnie są myte, dezynfekowane i pokrywane zabezpieczającym lakierem. Myje się je aby pozbyć się naturalnego lateksu, który w czasie transportu mógłby jedynie przyczynić się do gnicia owoców. Następnie banany ładuje się do wentylowanych kartonów, odpowiednio je układając i przekładając papierem. Transport, drogą morską trwa około 10-20 dni, w tym czasie banany nie mogą dojrzeć. Aby do tego nie dopuścić, należy utrzymywać stałą temperaturę (około 13 stopni Celcjusza), wilgotność i skład powietrza. Warunki takie, zapewniają statki transportowe wyposażone w odpowiednie chłodnie lub trochę gorsze rozwiązanie – kontenery z agregatami chłodniczymi.
Po podróży statkiem, zahibernowany banan trafia do różnego rodzaju dojrzewalni. Tam traktowany jest temperaturą zależną od stopnia jego dojrzałości. Dojrzewalnie mają zapewnić ciągłą wentylację, optymalną wilgotność powietrza i co ciekawe, skład atmosfery. Znaczące przyśpieszenie i równomierność dojrzewania bananów powoduje etylen. Wprowadza się go do komór razem z azotem – gazowanie trwa 24 godziny. Proces technologiczny dojrzewalni bananów jest bardzo ciekawy ale nie będę się w niego wgłębiać.
Podsumowując banan trafia do nas po około trzech tygodniach od zerwania. Owoc ten, mimo tak długiego czasu transportu jest zdrowy i w pełni wartościowy. Jednak nic nie dorówna smakowi owoców jedzonych w kraju ich produkcji. Miałam okazję spróbować takich na Teneryfie. Na południu wyspy jest sporo bananowych plantacji, schowanych „pod namiotami”. Swoją drogą ich widok robi wrażenie. Jest on jakby delikatniejszy w smaku, miąższ jest bardziej aksamitny – generalnie ciężko opisać różnicę, ale jest ona zdecydowanie wyczuwalna.