Skocz do zawartości

Kellys Gate 50 2018r ważenie


Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj, w końcu znalazłem czas żeby się pobawić w ważenie ''Rudego'' a dokładniej jego kół. Wszyscy podejrzewali że będą ciężkie, ale ile tak naprawdę ważą dwa koła 29'' ?

Do ważenia używałem wagi bagażowej, więc możliwy jest pewnie jakiś margines błędu.

Koło przednie z opaską / nie chciało mi się ściągać / i tarczą 180g - nie wiem ile tarcza waży / ze 130g? / = waga pokazała 1200g

Koło tylne z kasetą SLX 11-42 / 475g / i tarczą 160 / waga nieznana / oraz opaską = 2000g Odliczając kasetę i tarczę powiedzmy że 1500g

Czyli komplet kół wychodzi około 2600g !!!

Jak widać niemało i jest z czego zbijać wagę w przyszłości.

Odnośnik do komentarza

Ano, niestety tak jest. Nie wiem jak z kołami MTB, do szosy idzie kupić lżejsze w tajnych cenach i dobrym stanie. Ja moje DT Swissy kupiłam dokładnie rok temu za 340zł i ważą 1950g. Może i szał to nie jest, ale toczą się cudnie, co również ma znaczenie. No i na razie nie mam z nimi problemów, czego o kołach Treka (Bontrager) czy Speca (Axis) powiedzieć nie mogę. Co jest zabawne, najlepszej jakości fabryczne koła, jakie miałam, były w... Kandsie ?

Odnośnik do komentarza

Moje koła Speca na szybkozamykacze 32 otwory, 1980 gram. 2600? Ja pierdziu! Wiedziałem że dobrych nie dają ale że aż tak? Pozytywna wiadomość jest taka że możesz zejść kilko z wagi na kołach i z pół kilo na oponach i dętkach bo opony też dawali chłamowe jeśli się nie mylę. Warto polować na okazje. Natomiast niestety używane koła od kogoś nieznanego to zakup saperski. Ostatnio takiego dokonałem i będę musiał chyba włożyć 300 lub 500. Dlatego jak używane to jednak ze sklepu z gwarancją albo od kumpla.

Okazje są do chwilę. Kumpel teraz sprzedawał (a może jeszcze sprzedaje) DT Swiss 1600 gram, prawie nówki do szosy za 600 bo kupił szosę na tarcze. Znalazłem też wyprzedaż Campagnolo Zonda za 260 Euro. Do MTB nie szukałem bo chcę zmienić rower i przejść na sztywne osie i dopiero wtedy kupić coś w rejonie 1600 gram pod tubeless.

Odnośnik do komentarza

Jak kiedyś będę mieć nerwa, to aż zważę Axisy, bo mam je w podobnej kategorii, co Bontragery, tzw. "ciekawe, kiedy je szlag trafi". Równie ciekawe, co masz na myśli z tą średnią półką, bo się widać wysoko u Ciebie zaczyna. Dla mnie rower za ponad 4-5k na Tiagrze to już nie jest taniocha. Tymczasem proszę: Dolce Evo i koła Axis, Diverge na Tiagrze i koła Axis... Na chwilkę przerwę robi Tarmac, ten ma DT Swiss, ale już następne rowery nie. Roubaix - Axis, Ruby - Axis, Diverge na 105 - Axis. I znów jedno DT Swiss w Amirze. Wnioski? W cenie do 2000$ koła dostają dwa wyścigowe modele, więc naprawdę nie ma się czym podniecać. Można ich chwalić za inne rzeczy, ale nie róbmy z nich wzoru bez skazy (podobnie jak z Garmina, tak na marginesie, który ma tyle za uszami, że tak naprawdę napędza go brak alternatywy i świetne uzależnianie od swoich produktów, niż rzeczywiste ich właściwości).

Odnośnik do komentarza

Elle masz dużo racji ale z pewnymi zastrzeżeniami.

Co do Garmina to nie mam wątpliwości że wykorzystuje jak może swoją monopolistyczną pozycję. Ale z drugiej strony przecież nikt nie przeszkadza konkurencji stworzyć równie dobrych produktów. A jednak tylko Wahoo i tylko na poziomie modeli wyścigowych jest dla niego konkurencją.

Jak najbardziej wkurza mnie, że np. bierze powszechnie dostępne mapy Open Street, na ich bazie buduje swoją mapę i żąda za nią od użytkowników pieniądze. Albo że dodaje funkcjonalność mapową do 520, nazywa to 520 Plus i chce za niego dużo więcej. Zamiast dać to jaki bezpłatny upgrade użytkownikom 520.  Ale nie wszyscy tak to postrzegają. Kolega, mający Garminy, powiedział z przekąsem, że z mojego podejścia wynika, że w Garminie powinni pracować za miskę ryżu.

Co do Speca to dopiero rowery od wersji Comp są naprawdę niezłe. Sport i Elite są to najniższe modele. Oczywiście że jak nasze zarobki to zarówno Sport jaki Elite są modelami drogimi. Ale na to już nie mam wpływu. Koła Axis to jest podobny poziom jak w Tribanie 520. Ktoś mnie zapytał na ile je wyceniam. Odpowiedziałem że nowe na 300 a używane na 200. Ale może i tak zawyżyłem. Na podobnym poziomie są najtańsze koła Bontragera. Te niskie modele DT Swiss to też lipa. Kumpel. Ultracyborg, zajechał takie w pół roku. Ale jego pół roku to jakieś 10 tys km.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, te nasze zarobki to zależy z kim się porównuje. Coraz bardziej jestem zdania, że to nie kwestia portfela, a podejścia. Mam właśnie kilku korespondencyjnych znajomych w USA. Jedną z rzeczy, których nie jestem w stanie im wyjaśnić, to właśnie to, że tu zarobki nie są szałowe, nawet na nasze potrzeby. Dlaczego? Bo internet mamy tani jak woda. I opiekę medyczną za pół darmo, podobnie jak leki. No i także to o naszym bogactwie świadczy, że stać mnie na... Garmina. Tak właśnie. Rowerowy licznik pokroju Garmina 520 został uznany przez znajomych jako horrendalnie drogi, nawet jeśli ma GPS i nie wiadomo co. Oni kupują telefony na wyprzedażach po 10$. Ale też nie idzie im zrozumieć zupełnie odwrotnie faktu, że benzyna jest droga i że nie każdy ma w domu iPada (szok!). Tak więc dla nich jakikolwiek Spec Comp to też produkt drogi. Dodam, że nie mieszkają na farmie w Utah, tylko w Chicago, Sacramento i Seattle ?

Celowo nie pisałam Ci, o Sportach itp. Jak widzisz, jest też Comp, a nawet Expert, któremu nic markowego także się nie dostało. To też dolna półka? Więc nie przesadzajmy z tym gloryfikowaniem, bo... Ryzykujemy utratę wiarygodności. To jest dobra firma i okej, ale nie robią takich cudów, o jakie je posądziłeś w tym pierwszym wpisie.

Co do Garmina jeszcze - cóż, jest dla mnie mała różnica między miską ryżu, a sensowną ceną za to, co produkt oferuje. Na razie jestem zdania, że dostałam samochodową nawigację, która wygląda jak telefon, ale ma mniej niż telefon. Garmin oszczędził na czym się dało: gorszy ekran, brak aparatu, podzespoły bez wielkiego szału, brak możliwości instalowania każdej aplikacji. Oczywiście, ja nie mówię, że ja tego chcę - taki był zamysł, to daje większą stabilność i mniej rzeczy do psucia. Co ma, czego nie ma telefon, to wysokościomierz, czujnik temperatury (taki sobie, nie ma się czym podniecać) oraz ANT. Między działaniem GPS w tym urządzeniu i w telefonie różnicy nie ma (chwilami działa gorzej, dzisiejszy przejazd między blokami to właściwie trasa po dachach - jeszcze żaden GPS w tym miejscu takich odbić nie miał). Czy więc naprawdę te kilka rzeczy było aż tak drogich w produkcji, że należało wytrąbić cenę, jak za flagowy telefon? Dla mnie spory żart. A nawigacja to jak na razie chyba największa porażka. No i awaryjność. Co by ten mój nieuczciwy sprzedawca z tym licznikiem nie robił, to jednak trochę źle świadczy o tym, że port usb po dwóch latach totalnie się wyrobił (mój w telefonie na przykład dalej siedzi na mur). Zresztą tam, przypominam, nie działał też moduł ANT, a gość na infolinii sugerował padnięcie płyty głównej. A guzik wyłącznika, o którym piszesz, że częsta awaria? A mój Garmin 520, który po niemal każdym podpięciu zgłaszał dysk do naprawy? Albo pasek od zegarka, który dostałam przy zakupie nowy i po miesiącu poszła szlufka? Dla mnie sprawa wygląda identycznie jak z Applem - telefony się łamią i wyginają, ale każdy wie, że Apple to Marka przez duże M. Co jednak daje potęga reklamy i kontakt z klientem - bo na tym myślę, że Garmin oraz Spec bazują. Wymieniają wszystko jak leci, nie bawią się w rozstrzygnięcia, oszczędzając na pracownikach, którzy musieliby decydować i analizować, a do tego i tak odbiją to sobie na kolejnym drogim produkcie. I od pewnego poziomu życiowego na pewno jest to warte uwagi.

Odnośnie samego licznika opinii ostatecznej jeszcze nie wydaję. Ale na pewno nie jest to taki cud techniki, jaki rekomendowałeś. Nie to, że czuję się oszukana. Zostanę przy nim, bo tak jak piszesz - skoro za 520 Plus mam zapłacić w zasadzie tyle samo, to na co mi to? Więc alternatywy nie ma. Ale żeby był efekt wow? No nie bardzo. Pewnie wskutek Twojej opinii na razie widzę więcej wad, ale na szczęście także kilka zalet ? A jeszcze odnośnie 520-tki z plusem i bez - nie dało się tego rozwiązać technicznie, nawet jakby Garmin chciał (choć widać, że chciał jednak bardziej zarobić, wnioskując z ceny wersji plus). Zwykłe 520 ma po prostu mikroskopijną pamięć i brak slotu na dodatkową - możesz wgrać na urządzenie mapę wielkości mniej niż 30MB - znasz może taką? Chyba Monako albo inny Luksemburg.

Odnośnik do komentarza

Podoba mi się, że jesteś odporna na marketing bullshit ?

Czy ja gloryfikuję Speca? W jakimś stopniu tak. Ale Treka również. Pomału się w niego wgłębiam i podoba mi się wiele jego produktów. Nie mam problemu z tym żeby napisać że niektore produkty Speca czy Treka to chłam. Ale też trzeba to odnieść do poziomu modeli. W tych najtańszych dają czasami takie koła żeby można było na nim odjechać ze sklepu ? Ale  mój kolega ma Axisy, na których jest napisane "made by DT Swiss" i jeździ na nich 4 lata i żyją. I nic się z nimi nie dzieje. Tyle że ważą. Jak porozbieramy produkty na części to pomału zaczyna zabijać wszystkie Decathlon.

Jeśli chodzi o Garmina to nie byłem jego wielkim wyznawcą. Wszystkie modele się psuły. Tyle że nie było alternatywy. Ale akurat Garmin 1000 wyjątkowo przypadł mi do gustu. Nie wiem czego wymagasz od licznika. Bo ja nie wymagam funkcji telefonicznych. Natomiast dostałem komputer treningowy, który ma
- bardzo dobry wyświetlacz na którym wszytko bardzo dobrze widać
- jest dosyć dużych rozmiarów ale nie na tyle dużych żeby nie był do zaakceptowania
- GPS jak na razie, od 3 miesięcy działa mi bardzo dobrze. Miałem raz problem z reakwizycją satelitów po wyjściu z ekranowanego pomieszczenia
- ani razu mi się nie zawiesił (edit, raz było jak się bateria do zera wyczerpała)
- mam bez problemu działające BT i WiFi. Bez problemu łączy się z moim telefonem Samsung z Androidem a jak wchodzę od domu z moim routerem WiFi. Jak kliknę zapisz jazdę to momentem wrzuca ją bezprzewodowo na Stravę
- ma pierdylion funkcji i możliwości konfiguracji profili
- można dogrywać zewnętrzne widgety i aplikacje pokazując np. prognozę pogody czy przełożenia na których się jedzie albo stan mojego tylnego światełka
- ma czytelne mapy
- termometr który zaniża temperaturę o 2,5 stopnia (ale Wahoo zaniża o ok. 8-9) i wysokościomierz barometryczny
- pokazuje mi jak ciężka była jazda pokazując ile godzin powinienem się regenerować przed następną
- jest bryzgoszczelny i w miarę odporny na upadek
- ma drobną rzecz jaką jest dziurka na smycz żebym go nie zgubił
- bateria mogłaby być lepsza ale na moje potrzeby wystarczy
- pokazuje infomacje o nadchodzących połączeniach, przychodzące SMSy i powiadomienia z Messengera
- ma Group Track z którego zamierzam korzystać. Nie wiem jak działa w praktyce ale fajny pomysł
- wylicza takie ciekawostki jak VO2Max i FTP
- można wgrać do niego pierdylion map na kartę microSD. Producent daje mapę Europy w komplecie jak się nie mylę. Przynajmniej ja miałem
- ma dobry, standardowy system uchwytów, w każdym rowerze mam uchwyt, nie są drogie
- ma ANT+

W zasadzie jedyne co mnie niepokoi to jest uszkadzanie się przycisku Power. A że nie ma aparatu, wiatromierza (można dograć aplikację), latarki, kamery itp? To jest komputer rowerowy. I ma funkcje wykorzystywane do jazdy na rowerze. Z całym szacunkiem ale nikt nie mówił że to jest robot, który goli, pierdo.., krawaty wiąże i usuwa ciąże ? (zaraz mnie Łukasz zabanuje)
 

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, czy mnie dobrze z tym Garminem zrozumiałeś. Napisałam, że ja tego od niego nie wymagam. Wyłącznie dziwię się, że skoro tego nie ma, to za co trzeba tyle płacić? Tylko tyle i aż tyle.

Czego wymagam? No cóż, od najdroższego licznika z GPS wymagam tego, żeby poza opcjonalnym łączeniem z tym czy z tamtym, był również samowystarczalny. Również, o ile nie przede wszystkim, w kwestii nawigacji. I nie wiem od kogo, jeśli nie od Ciebie, miałam opinię, że Garmin się do tego nadaje. I to lepiej niż telefon. Tymczasem to, co napisałam wyżej: jak na razie według mnie Garmin ma nawigację samochodową. Na czym to polega? Na znajdywaniu tras idealnych dla samochodów oraz - tego jeszcze nie sprawdzałam, ale jak czytam, to chyba jednak tak jest - nawigowaniu jak dla samochodów. To znaczy, że jak masz zawrócić, to nie powie Ci od razu: zawróć, ale pociągnie z 1-2km do najbliższego ronda, aby tam można było wykonać manewr. Nawet jeśli założę, że to pisali jacyś tam ludzie i to na pewno nie jest prawda, bo istnieje domniemanie niewinności, to jednak samo wytyczanie sprawdzałam. I tak, jak również napisałam Ci w liście, bez względu na preferencje trasy, dostaję jedną jedyną propozycję - główną zapchaną tirami przelotówkę. Nie po to kupuje się licznik za taką kasę, żeby korzystać w tym celu ze Stravy, Ride with GPS czy czegokolwiek innego. Do tego nadawało się Lezyne, a zresztą było nawet lepsze, bo korzystało z  wytyczania trasy przez Google, czyli dającą możliwości wyboru. Ano właśnie - durne Google mapy, które na rowerze sprawdzają się tak sobie, potrafią wyznaczyć więcej i lepszych tras niż Garmin z poziomu licznika. Więc dla mnie jest to w jakimś stopniu porażka. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym kupiła kompletnie nietreningowego Garmina Edge z myślą tylko o nawigacji. Chyba oddała w ciągu 14 dni ? Na co natomiast liczyłam? Że ktoś skonstruował nawigację, która będzie wytyczać trasy rozsądnie według preferencji. Tzn. jeśli wybiorę opcję najmniejszych przewyższeń, pokaże mi coś innego niż trasę najkrótszą. I da pewność, że jeśli mam rower szosowy, to na pewno nie skieruje mnie na bezdroża, jeśli wybiorę rekreacje, to uwzględni szuter, a jeśli wezmę MTB, to dorzuci do tego najbardziej hardcorowe szlaki. To wszystko jest jednak tylko na poziomie opcji, nie mających przełożenia na praktyczną stronę. Przykre.

Co do zalet, które wymieniłeś, to zdecydowaną większość spełnia Lezyne za 500zł (w dodatku jego bateria, a bateria Garminów to totalna miazga), podobnie pewnie jakieś Mio (nie wiem, nie używałam). Część rzeczy, które zresztą wymieniasz, jest też po prostu bajerem albo zwyczajną podstawą, czyli smycz czy wodoszczelność. Z części statystyczny śmiertelnik nigdy nie skorzysta (przerzutki Di2 z poziomu licznika, wyliczanie FTP i innych fantastycznych, związanych z mocą rzeczy). Natomiast faktem jest, że im więcej licznik tego ma, tym większa jest szansa na szersze grono odbiorców. Bo Ty się będziesz jarał ekranem (dla mnie jest on średni, a to, że jest dotykowy, to niestety z mojej perspektywy wada, z którą muszę się pogodzić, zaś czujnik światła służy przede wszystkim do wydrenowania baterii), ja z kolei platformą Connect i współpracą z zegarkiem (co dla Ciebie jak widać stanowi dodatek, o którym nawet nie warto wspominać). Tak na marginesie, oszukiwanie temperatury na 8-9 stopni to dla mnie rzecz nadająca się do zwrotu. Najlepsza pod tym względem w mojej praktyce była taniusia Sigma Base 1200, podobnie 16.12. Obie mierzyły ją idealnie - w domu, na zewnątrz, na mrozach i w pełnym słońcu (sprawdzałam z termometrem). W dodatku bardzo szybko na te zmiany reagowały.

Generalnie obecnie stwierdzam, że najlepszy byłby dla mnie model 520 Plus. Ale tak jak pisałam - nie za taką porypaną cenę. Powiedzmy za 800-900zł - wtedy prawdopodobnie wzięłabym w ciemno, ten sprzedała, a zaoszczędzone pieniądze wydała na fajniejsze rzeczy. Akurat dla mnie mniejszy ekran to żadna wada - jest dostatecznie czytelny, a nim dojdę do wieku, w którym przestanie, to już dawno nasze Garminy nie będą z nami. Jedyne, co mi w nim nie odpowiadało, to powiększanie mapy - za dużo jest klikania, powinno być od razu pod ręką w tych guziczkach góra/dół. Ktoś to spartaczył. Poza tym nie mam zastrzeżeń.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...