jajacek Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Ze zdjecia nr 2 jasno wynika że koło wraz z oponą jest nieodpowiednie do tej ramy. Tak na przyszłośc zasada jest taka że między oponę i szczęki hamulca musi się zmieśić klucz imbusowy 4mm. Jeśli się nie mieści to jest to nieprawidłowa kombinacja obręcz/opona. Z kolejnych wynika jasno że tylny most został nieprawidłowo wykonany skoro opona ociera o niego, nie ocierając o szczęki hamulca. Czyli wada konstrukcyjna. Jak rozumiem przedstawiciel producenta przyjął standardową polską szkołę odpowiedzi na reklamację czyli wypierać się wszystkiego i odrzucać w pierwszym czytaniu. Tym się różnią firmy gorsze od lepszych. W Specialized i w Treku sprawa byłaby bardzo szybko załatwiona a klient dostałby zapewne gratisy w ramach przeprosin. Zapewne Decathlon również by sprawę załatwił bez problemu.Co do tego co pisze Krzysiek, to kolega sam, metodami modelarskimi naprawiał niedawno karbonową ramę Pinarello. I wyszło bardzo dobrze.Co do polityki sprzedażowej że pewnych rzeczy nie sprzedają wysyłkowo to akurat popieram. Jest to ochrona lokalnych dealerów, utrudniająca zakupy z innych państw. Klient płaci dzięki temu trochę drożej ale dealer może się rozwijać bo ma wyższą marżę i może przeznaczyć pieniądze na szkolenia personelu, płace i wiele innych rzeczy. Tak było niemal wszędzie zanim weszliśmy do UE i było to bardzo dobre dla rozwoju małej przedsiębiorczości. Po wejściu do UE połowa takich małych firm, w tym i moja, były zmuszone się zamknąć ze względu na niemożliwość konkurowania z dużymi sieciami handlowymi. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 A propos gwarancji u Speca to nie jest ona niestety w Polsce wieczysta. Jest do końca życia produktu, który jest wyliczony tak, ze amortyzuje się po 18% rocznie. Czyli de facto, masz 5,5 roku gwarancji na pierwszego właściciela na podstawie dowodu zakupu. Jest to jednak firma nastawiona prokliencko w związku z czym czasami idzie na rękę klientom, którzy nie spełniają tych warunków. Ale to już są sprawy rozpatrywane indywidualnie. Trek ma gwarancję wieczystą, typu "no questions asked" i w kwestii gwarancji jest z pewnością firmą nr 1. Co do użytkowania karbonu to zupełnie niczym przejmować. Karbon jest bardzo odporny. Widziałem w życiu wiele wypadków i nie widziałem ani jednej połamanej ramy karbonowej. Widuje je w internecie. Najczęściej są związane z uderzeniem w przeszkodę przy dużej prędkości. I głównie dotyczą ram wyścigowych, które są bardzo wycieniowane a co za tym idzie mniej odporne na uszkodzenia w kraksie. Te karbony ze średniej półki to trzeba się wyjątkowo postarać żeby się uszkodziły. Jak poszukacie w necie to uszkodzenia dotyczą głównie rowerów MTB. Na szosie nie zjeżdża się do metra się po schodach jak mój kolega, któremu pękł chiński karbon przy suporcie. Ludzie kupujący MTB, często zakładają że są to pancerne rowery i próbują dokonywać na nich przeróżnych ewolucji skutkujących bardzo dużymi przeciążeniami. Więc ilość tych uszkodzeń w MTB jest znacząco większa. Odnośnik do komentarza
krzysiekw Opublikowano 11 Maja 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Wszystko pięknie, a ja dalej w ciemnej '' dziurze '' i nie mam pojęcia co kupić ;) Wychodzi mi powoli że albo używany carbon i Tiagra, lub miks starej 105/ultegry albo rama alu i nowa 105-tka. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Rok temu po lekturach tego forum wyrobiłam sobie pogląd, że karbon to delikatne jak szkło, a jak się uszkodzi, to do śmietnika. Zdurnieć można :p Co do tej Armiry - looknęłam raz jeszcze i ta rama chyba mimo wszystko będzie za mała. Jacek pisze, że 48 dla 162cm, a tu jest 46. Abstrahując od tego - w tych Amirach są normalne koła 700? Bo nie chcę jakiś 26". Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Bierz karbon ;) Osprzęt kiedyś zmienisz, a może nie będzie to aż tak konieczne, natomiast komfort jazdy jest zdecydowanie inny. Chociaż... jeździłam w życiu tylko na jednej karbonowej ramie wartej więcej niż cały rower, więc to średnio miarodajne, szczególnie, że powiem Wam tak - nie wiem, czy pamiętacie, jak pisałam tu kilkakrotnie, że widelec karbonowy to marketingowy chwyt i tani amor w Kandsie jest lepszy ;) Co do tego, że amortyzuje lepiej - no cóż - zgadzam się nadal (jakaś dziwna jestem), ALE: miałam widelec karbon w Tribanie i jechałam na widelcu karbon w Defym. Zupełnie inne jest odczucie wibracji w dłoniach. Nie wiem, czy jest to kwestia ramy (Defy ma miękką, na Tribanie czuję się jak w czołgu :p), która przenosi drgania, czy różnych jakości karbonu. Odnośnik do komentarza
niet Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Popatrz na olx w twojej okolicy. Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 A to do kogo? Bo ja i Krzysiek chyba nic innego od tygodnia nie robimy :p Odnośnik do komentarza
krzysiekw Opublikowano 11 Maja 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 No, ja to powoli zaczynam mieć uraz związany z przeglądaniem ogłoszeń :P Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Karbon karbonowi nierówny. Jeśli chodzi o same widelce to na komfort wpływa ich kształt. Czyli czy są całkowicie proste jak w Speca Tamac przez co słabo pochłaniają drgania czy też są trochę wygięte pod kątem. Druga sprawa to budowa rury sterowej. W widelcach z wyższej półki, jest ona cała z karbonu. Z niższej w alu. Trzecia sprawa to budowa insertów w które wkłada się koło w widelcu. Większość jest alu ale są też karbonowe acz rzadko spotykane. Więc producent może w budowie widelca postawić na komfort lub na sztywność. Zapewne w Defy postawił na komfort.Ell, jak będzie miała okazję spróbuj pojeździć na rowerze Spec Ruby. Ciekaw jestem jak porównasz do Defy. Dla mnie w każdym razie Roubaix, bo to prawie to samo, jest mega komfortowy. Nawet tyłka z siodełka nie unoszę na dziurach. Odnośnik do komentarza
PawelGeo Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Patrząc na zakorzenione w społeczeństwie zwyczaje i biorąc pod uwagę "żniwa" przy okazji pierwszych komunii uważam maj za najgorszy miesiąc w poszukiwaniu roweru - i to w małym rozmiarze. Za to potem będzie bogactwo wyboru! Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 No teraz przed majówką na wszystkich forach rowerowych było wariackie poszukiwanie rowerów. Dla sprzedających oczywiście żniwa i brak celowości negocjacji cen bo i tak wszystko zejdzie. Natomiast tak będzie do końca czerwca, początku lipca, bo ludzie chcą kupić tez rowery na wakacje. Od sierpnia będzie dopiero dobry czas na zakupy. Odnośnik do komentarza
krzysiekw Opublikowano 11 Maja 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Znając moje szczęście to jak już coś kupię, to będzie po moim urlopie i pogoda się spierdzieli, więc nowy rower będzie sobie stał i na mnie patrzył ? A co myślicie o Krossach szosowych? np. https://www.centrumrowerowe.pl/rower-kross-vento-5-0-2016-pd9587/?v_Id=100331 Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Ktoś kupuje na komunię używaną szosę? Myślałam, że to się kupuje coś nowego i ładnie wyglądającego. Jakkolwiek zgadzam się całkowicie, że maj to idiotyczna pora na zakup. Niestety, stoję przed faktem, że nie mam roweru na sezon. No, na Velo Dunajec w obie strony to by się coś znalazło, ale na przejechanie setki nawet w normalnych warunkach albo pięćdziesiątki na południu nie widzę szans :( No i coraz bardziej zastanawiam się, czy jednak nie jakiś lekki cross/fitness, a za rok po sezonie karbonową szosę lub gravel. Kurczę, na niczym innym skupić się nie mogę, tylko rower i rower. Szlag może człowieka trafić, jak jest taki nieproduktywny. Odnośnik do komentarza
PawelGeo Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Wiadomo, że z ceny nowego roweru sklep w kraju może dać rabat 15%. Więcej nie da w maju. Może tu szukaj rozwiązania. Poza tym Elle - czy chce się Tobie tak kombinować: kupować rower na rok, żeby potem go sprzedać a kupić inny? Ja dorosłem w końcu do takiego momentu w życiu, że postanowiłem już nie bawić się w chowanie pieniędzy na "święte nigdy". Życie jakoś mija i to coraz szybciej więc to jest ten czas, żeby coś z tego mieć. :) Też zmieniłem swój budżet początkowy i to sporo - i nie żałuję ani jednej sekundy jazdy na moim karbonie. Za rok nie będzie śladu po tej wyrwie w oszczędnościach. Edit: a tu autor bloga namawia: https://www.1enduro.pl/rower-na-raty-pieniadze-na-nowy-rower/ Odnośnik do komentarza
unavailable Opublikowano 11 Maja 2018 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2018 Gdybym miała poważnie potraktować pytania autora bloga, prawdopodobnie stać mnie na Kands STV 700. W każdym innym przypadku - będę przeżywać. Stąd między innymi decyzja o zakupie używki - ktoś tę pierwszą rysę już mi zrobił, a części zamienne... Hm, powiedzmy, że Tiagra czy 105 powinna nieco dłużej pociągnąć niż Tourney ;) A teraz do rzeczy. Czy ktoś z Was zna takie ustrojstwo, jak full carbon plus endurance plus hamulce szczękowe plus opona 40 lub choć 35-38? Wracając na moment jeszcze do strachu - to nie jest tak, że mnie stać i nie zaboli. Zaboli i nie stać, ale jeśli kupię rower, na którym naprawdę będzie mi się dobrze jeździć, zapomnę o tym szybciej, niż załatam dziurę w budżecie. Tyle, że po pierwsze moje potrzeby z braku doświadczenia opierają się w dużej mierze na domysłach, a po drugie jak utopię kasę, to dopiero złapię doła, bo będę i bez kasy, i bez roweru. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się