Skocz do zawartości

MaciejRutecki

Użytkownicy
  • Postów

    652
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez MaciejRutecki

  1. [...]

    Mam jedynie nadzieję, że dyskusje o wszystkim i o niczym (a czasem o rowerach :D ) nadal będą stałym wątkiem na tym forum.

     

    Ja mam nadzieję, że nie. Wolę poczytać coś o rowerach, a nie trafić na #rakcontent i stratę czasu. Ostatnio loguję się raz na tydzień i nic nie tracę merytorycznego. Admin nie usuwa, więc ma tak być, a logując się akceptuję ryzyko.  :-)

  2. W jakim sensie marginalizacji? Oddałem Wam do dyspozycji miejsce do dyskusji, a marginalizować się mogą jedynie jego użytkownicy. Ja nie mam zamiaru nikogo odwodzić od udzielania się tutaj, a wręcz zachęcam :) Także na grupie na FB, jak ktoś marudził, że będzie burdello i chaos, to odsyłałem na forum. Dla każdego coś miłego :)

     

    No właśnie, pojawiła się nowa platforma, czy też sposób wymiany doświadczeniami oraz możliwością dyskusji i też źle. :-)

     

    Może faktycznie grupa na FB zdominuje forum i to ostanie zniknie, ale nawet jeśli tak się stanie to co z tego? Normalna ewolucja. Fakt faktem, że ktoś nie mający konta na FB będzie z automatu wykluczony, ale powiedzmy sobie szczerze: ten serwis społecznościowy jest bardzo popularny i taka osoba zawsze będzie miała pod górkę. To jak mieć pretensje, że nie można pisać tutaj postów bez założenia konta.

     

    Znowu mam déjà vu, że niektórzy za bardzo się okopali na swoich pozycjach, a ponoć to ja wśród znajomych mam opinię konserwatysty. ;-)

  3. Nie było mnie tydzień, a widzę, że dyskusje idą w najlepsze. :-)

     

    Proponuję najprostsze rozwiązanie: komu się nie podoba to forum/fb/forumrowerowe.org/...*, to niech nie korzysta. Rynek (użytkownicy) zweryfikują, które będzie najlepsze/najpopularniejsze.

     

    Sam mam konto na FB, ale do grupy się nie zapisałem, bo nie chcę. Nie lubię forumrowerowe.org, ale byłem jednocześnie sceptyczny co do sensu powstania tego forum (z czym się myliłem!). Niemniej nigdy z moją opinią się nie obnosiłem, tylko podjąłem decyzję zakładam/nie zakładam konto.

     

    Mimo mieszanych uczuć co do grupy na FB może i zmienię zdanie, z drugiej strony, dotychczasowe argumenty "przeciw" mnie jakoś nie przekonują.

     

     

    * niepotrzebne skreślić

  4. Przyznam ze do tej pory nawet nie próbowałam się brać za łatanie dętek ale wygląda to na mniej skomplikowane niz się spodziewałam, może faktycznie najwyższa pora się nauczyć :)

    Mam do zapinania jeden łańcuch axa na kłódkę, planuję dokupić taki wpinany do blokady koła, mam nadzieję że wystarczą.

     

    Diva ma podkowę AXA Defender (ale bym zweryfikował), do niej pasują łańcuchy typu RLC 100 (140), grubość ogniw 5,5, długość 100 cm (140cm), waga 700g (1kg). Dobre do przypinania w bezpiecznych miejscach, gdy się gdzieś jest w pobliżu. Ja taki zawsze wożę ze sobą, w sam raz na kilkuminutowe zakupy.

     

    Jest też solidniejszy DPI 110, ogniwa 8mm, długość 110 cm, dwie gwiazdki w ART i chyba "gold" w SolidSecure. Ciężki, chyba 2kg. Dobry do dłuższych postojów.

     

    Łańcuchy wpinane do podkowy mają tą zaletę, że przypniesz się do każdego stojaka i większości trwałych elementów (RLC140 przypiąłem się do nawet słupa trakcji trolejbusowej :D). Minus jest taki, że nie zawsze się da jednocześnie zabezpieczyć przednie koło (RLC 140 da radę, ale on jest cieńszy).

     

    Zabezpieczenia, to temat-rzeka. Ja w pracy mam łańcuch tradycyjny (rowerowy, ale nie wpinany do podkowy, pozostawiam go w pracy), który zapinam o ramę, zaś przednie  koło koło lżejszym RLC 100. Tylnym się nie przejmuję, bo raz że ciężko zdjąć, dwa, podkowa go zabezpiecza.

     

    No i pozostają u-locki i jakaś dodatkowa linka dla przedniego koła.

     

    Odradzam wszelkie linki itp. jako główne zabezpieczenie.

  5. [...]

    Hamulce rolkowe - podobno dobre (nie używałem), ale bardziej kłopotliwe - choćby przy naprawie ogumienia. Jeśli nie jeździsz wyczynowo ;) - szczękowe, albo V-brake - spoko wystarczą, pod warunkiem, że masz dobre obręcze i założysz dobre klocki. 

     

    Największym problemem przy wymianie dętki, czy opony jest osłona łańcucha, a nie hamulce, czy piasta wielobiegowa. Rozwiązań jest kilka:

    - solidne opony: Schalbe Marathon Plus, Vredesten Perfect Extreme, od czasu zmiany miałem koniec problemów z przebiciami @Sylwia: polecam od razu zmienić w serwisie

    - nauczyć się łatać dętki bez zdejmowania koła:

    https://bicycledutch.wordpress.com/2016/03/15/dutch-style-puncture-repair/

    - dętka typu:

    https://www.rowerystylowe.pl/p-7535/detka-gaadi-28-x-125-32-do-37-622-bez-zdejmowania-kola

     

     

     

    Miałem v-brake i przesiadłem się na rolkowe. Nie planuję powrotu: czystsze obręcze, koniec z czarnymi plamami brudu pod rowerem, jak się jeździ zimą (ma znaczenie dla kogoś, kto trzyma rower w mieszkaniu), zerowy wpływ stanu obręczy na skuteczność i modulację hamulców. Także czystsza rama i okolice hamulców (nie rozbryzguje się tak brud z solą podczas jazdy ulicą). Wada jedna: ciężar.

  6. Jestem z Gdyni, więc głównie z tymi mam do czynienia:

     

    - Witomino: https://www.facebook.com/zdrowyrowercompl/-- jakość usług ok, tempo realizacji przeciętne, ceny wyższe niż ma konkurencja.

    - Karwiny: http://www.epicentrum.co/mam mieszane uczucia -- ogólnie ok, ale miałem taką sytuację: dziewczyn oddawała rower, żeby wymienić łańcuch, tak chyba się zdarzyło, że chyba pomyśleli, że przyszlismy oddzielnie. Zaproponowali skrócenie łańcucha zamiast wymianę(!). Dopiero moja interwencja przekonała ich, że przegieli. Nie wiem co dali, ale nowy łańcuch już po 5000 tysiącach się rozciągnął (na miejski rower to kiepski wynik).

     

    A z Gdańska to Wysepka:

    - Wrzeszcz: wracając z pracy poszła mi linka od przerzutek. Akurat na wysokości ich serwisu. Serwisant odmówił naprawy tłumacząc to faktem, że nie potrafi. W innym sklepie kupiłem linkę i sam ją zmieniłem w domu (1h zajęcia) korzystając z filmików na YouTube

    - Na Przymorzu: chłopaki robią co mogą (sklep), ale widać, że brak im wiedzy.

     

    Mały serwis przy SKM Wrzeszcz, nie pamiętam adresu, ale blisko tego kościoła. Przy wejściu jest logo Authora, prowadzi go chyba starszy pan. To u niego kupiłem linkę do tej nieszczęsnej przerzutki i mi wyjaśnił co i jak mam zrobić (nie chciał wymienić, bo ponoć miał zbyt dużo rowerów w serwisie).

     

    Podsumowując: z dalszych poszukiwań zrezygnowałem. Robię wszystko samemu (inna sprawa, że przy Gazelle nie było zbytnio co robić), a np. koła wysłałem do rowerystylowe.pl. Ponoć mają się pojawić w Trójmieście, ale wciąż to tylko plany.

     

    Do tego roweru kup solidne zapięcie: (łańcuch, lub u-lock), rower tani nie jest.

  7. Serwis sklepu rowerystylowe.pl. Dałem im stare piasty, kupiłem u nich szprychy oraz obręcze i dałem do zaplecenia. Po pół roku używania po mieście bicie poniżej 0,1 mm. Teraz nie wiem, bo rower sprzedałem, ale nowy właściciel (kolega z pracy) nie narzeka.

     

    W Trójmieście jeden jest (był?) sensowny, ale chyba padł ofiarą swojej popularności, bo np. korekcja lekkiego bicia 3mm i naciągnięcie szprych zajęło im 1,5 tygodnia. Jakość ok, ale czas... W innym (z większych) chciałem wymienić linkę od przerzutek (nexus), koleś powiedział mi, że nie potrafi. Z chęcią bym ograniczył serwisowanie roweru do pompowania dętek i wyciągania z opon szkieł itp., a  tak niemal mam warsztat. Serwisy narzekają na brak klientów. :-D

  8. Heavy Duty jest rowerem transportowym. Wytrzyma wszystko, ale też swoje waży.

     

    Diva to solidny rower, polecam z hamulcami rolkowymi (patrz opis). Nie wiem ile waży, zapytaj w sklepie (rowerystylowe.pl sprawnie odpowiadają).

     

     

    Powiem szczerze, że nie wiem który Ci zaproponować. Zarówno Gazelle jak i Batavus są bardzo trwałymi rowerami. Po prostu wybierz patrząc na wspomnianą liczbę biegów, wygląd i wagę. Sam jeżdzę na Gazelle Orange C8 (kiedyś na Orange Lite), dziewczyna na Paris i jestem zadowolony. Wrażenia opisałem tutaj:

    https://roweroweporady.pl/gazelle-orange-c8-test-roweru-czytelnika/

     

    Z tym że Orange nie ma przedniego bagażnika, więc to chyba nie to co szukasz.

     

    Z rzeczy na które zwróć uwagę (dla mnie miały duże znaczenie):

    - waga: czy go będziesz wnosić po schodach. Sam chciałem sobie kupić Heavy Duty, ale 2 piętro wąskiej klatki schodowej mnie zniechęciło. Dodaj do tego dużo podjazdów (może nie góry, ale czasem doskwierały przy większym bagażu i wietrze,

    - przedni bagażnik: żałuję, że nie mam. Nic nie przebije funkcjonalnością i wygodą dużego przedniego bagażnika. Byłem na "nie", aż do wizyty w Holandii. Niemniej dodaje wagi.

    - oświetlenie na dynamo: włączasz i zapominasz że masz (no może poza tylną lampką na baterie, ale one świecą miesiącami), dodaje wagi

    - hamulce rolkowe (przód i tył) bądź torpedo (tył), co kto lubi, wszelkie vbrake, tarczowe w zimę oznaczają mordęgę w serwisowaniu. Sugeruję rowery, które mają hamulce na obydwu kołach (czasem pojawiają się tylko w tylnym).

     

     

    I uwaga na koniec: rozejrzyj się czy w okolicy masz serwis, który ogarnia rowery miejskie. U mnie (Trójmiasto) jest bieda. Niby np. Gdańsk jest stolicą rowerową, ale szybciej mi było np. wysłać piasty do Wrocławia, aby złożyli nowe koła, niż miałbym się użerać z lokalnymi serwisami.

  9. [...]

    Kiedyś - ulicą 1-jezdniową, ale o 2 pasach w każdym kierunku jechałem (autem) tak jak wszyscy - ok. 70 km/h. Policjant wyłowił Matiza jadącego 50. Hm... Radom - taka wiocha - a wiedzą. W Gdyni - jeszcze nie ;)

     

    Widzę, że nie odpuścisz. :-) Jak wspomniałem: jak masz oko i rozróżniasz takie prędkości, to zapraszam właśnie do policji. Szukają takich. Pytanie czy policjant wiedział, że jedzie 50, czy tylko zwrócił uwagę na wolniejsze od innych auto; to zasadnicza różnica.

     

    I powtórzę: polecam -- jak masz możliwość -- zweryfikuj swoje wyczucie prędkości za pomocą radaru. Ja miałem okazję i wiem jaką mam dokładność. Koledzy (m.in. dwóch zawodowych kierowców, jeden "TIRA", drugi kurier z 10 letnim stażem) także mieli problem z dokładnością większą niż 10-20km/h, gdy widzieli czoło samochodu (pomijam motocykle, bo to całkowita loteria).

     

    Może po kilku latach jest u mnie lepiej, ale nie zamierzam przeceniać swoich możliwości. Już takich, co myśleli, że zdążą z podporządkowanej ulicy widziałem sporo i nie zamierzam dołączać do tego grona.

     

    Policjanci drogówki, z racji dużego doświadczenia, to inna sprawa. Oni zwykle wiedzą kogo mają radarem zmierzyć.

  10. To w Gdyni jeżdżą 50 km/h? Szkoda że tam nie mieszkam ;)

    [...]

     

    Tak, tam gdzie jest strefa 30. :D

     

     

    [...]

    Jak ocenić prędkość auta?... hm... Mam nadzieję, że nie jesteś zawodowym kierowcą, a na rowerze poruszasz się po DDR lub chodnikiem.

    [...]

     

    Jeśli potrafisz ocenić prędkość  auta, które zbliża się do Ciebie, z dokładnością +/- 10-20 km/h to praca w policji stoi przed Tobą otworem. :D

     

    Z znajomymi robiliśmy kiedyś próby zgadywania prędkości i porównywaliśmy ją z "suszarką". Mocno się zdziwiliśmy. A mieliśmy wtedy bardzo komfortowe warunki (ładna pogoda, dobra widoczność, nie patrzyliśmy z wnętrza auta przez boczną szybę, gdzie masz chwilę, jak to jest w rzeczywistych warunkach). Do 50km/h było spoko, błąd  do 10km/h, przy 100 km/h wrażenia subiektywne są takie, że że trudno rozróżnić 70, a 100 gdy auto się zbliża/oddala. Polecam sobie poćwiczyć, bo nas to nauczyło pokory. I pochwal się wynikami. :-)

     

     

    [...]Prędkość ma tu drugorzędne znaczenie. [...]

     

    Fałsz, który nie ma odzwierciedlenia w wynikach badań. Jak wspomniałem: przy 30km/h 1 na 10 przypadków kończy się poważnym urazem, czy śmiercią. Przy wyższych, chyba 60km/h trend się odwraca (50 km/h pół na pół). Miałem okazję się przekonać na sobie. Potwierdza to także znajomy ratownik:

    http://www.krbrd.gov.pl/files/file/predkosc.pdf

     

    Z tego powodu jest tyle szumu wokół uspokajania ruchu, a całkowitej separacji ekspresówek i autostrad (i wyprowadzania ruchu z miast).

     

     

    Oczywiście można mieć pecha i upaść tak, że uszkodzisz sobie kręgosłup, albo np. masz nieprawidłową budowę czaszki. Ale na tej zasadzie to w WC możesz mieć wypadek, jak się poślizgniesz i obijesz głowę o sedes (a prędkość zerowa). ;-)

     

    PS. Oczywiście, wartości prędkości, które dałem są względnymi.

  11. [...]Przy czym - im większa prędkość (jego) - tym mniejsze szanse trafienia.

    Szybkiego i wściekłego z daleka widać i słychać. [...]

     

    Z tymi dwoma stwierdzeniami ciężko się zgodzić. Pierwsze, bo nie masz szansy reakcji, dodaj do tego energię w jaką w Ciebie uderzy (25 krotnie większa, co przy ponad tonie wagi zwykle kończy się źle). Statystycznie faktycznie trudniej trafić, ale nie uwzględniłeś czasu reakcji kierowcy.

     

    W drugim, no chyba że trafisz na gościa w passerati i wiejskim tuningiem, to wtedy faktycznie go usłyszysz wcześniej. A jak ocenić prędkość auta faktycznie jadącego 100km/h, gdzie spodziewasz się np. 50  (miasto)? Powodzenia przy włączaniu się do ruchu.

     

    Nie bez powodu w np. Niemczech, czy Beneluksie, mimo sporo większego ruchu na drogach, wypadki są mniej tragiczne, jest ich w ogóle mniej (za to kolizji więcej). Miałem okazję w Belgii i Portugalii zobaczyć jak są narwani ich kierowcy, ale ograniczeń prędkości w ogólności przestrzegają, co widać po wielkości strat podczas wypadków/kolizji. Jak u nas jest nie muszę tłumaczyć.

  12. [...]

     

    Pewny tego jesteś? Dziadek jadący 20-30 km/h jest zazwyczaj ślepy jak kret i ma czas reakcji w granicach pół minuty.

    Wyjechał mi kiedyś taki z pod przychodni. Jechał bardzo wolno, więc przypuszczałem, że zamierza się zatrzymać przed przejazdem na DDR. Ale jednak nie. Wyhamować już nie zdążyłem, ale jakoś udało mi się go ominąć po trawniku. Żadnej reakcji z jego strony. Pojechał dalej nie przyśpieszając, ani nie zwalniając. Chyba w ogóle mnie nie widział (?) To było w dzień, przy bardzo dobrej widoczności. 

     

    Jestem pewny, o ile nie wykonuje nagłych manewrów, co wspomniałem wcześniej.

     

    Ponadto te 20-30 km/h: szansa na poważne urazy rowerzysty, czy pieszego przy takich prędkościach jest niska (1 na 10 przypadków), idealnie odwrotnie niż powyżej 50-60 kmh. Stąd też 15 mph/30 km/h to najczęstsze ograniczenie prędkości w strefach uspokojonego ruchu, gdzie jest dużo pieszych. Sam zostałem uderzony przy około 20 km/h. Poza podniesionym ciśnieniem i lekko skrzywioną korbą żadnych strat po mojej stronie.

     

    Teraz pomyśl sobie jakbyś w takiej sytuacji trafił na szybkiego i wściekłego. Nawet refleks Ci nie pomoże.

  13. W dniu 3.03.2018 o 18:18, crisdragon napisał(a):

    Wiecie może czy można negocjować cenę za tego Le Granda? Bo już siedziałem godzinami i nwm gdzie innych rowerów szukać. Nie ma jakiegoś jednego "najlepszego" do 1500zl? ?

     

    Jeśli to sklep internetowy, to będzie ciężko, no chyba że jesteś stałym klientem. W stacjonarnych różnie bywa.

     

    Średnio się orientuję w tym przedziale cenowym, ale patrząc po Ceneo:

    Cossack Amsterdam

     

    mam obawy odnośnie wagi: rama jest stalowa. Da to komfort, ale w tańszych rowerach z wagą może być różnie. Za to dynamo w piaście, 3 biegi, tylna lampka z podtrzymaniem.

     

    Z resztą zerknij na pozostałe modele i poszukaj czy da się coś wynegocjować. Bym próbował w zakresie 1500 złotych kupić coś albo z dynamem w piaście, albo 7 biegową piastę, idealnie i jedno, i drugie (jakiś czas temu mi się udało, jakiegoś Krossa przecenionego z 1800 złotych).

     

    Inny producent:

    http://rowery-indiana.pl/miejskie?filtr%5Bcollection%5D%5B%5D=2018

     

    Kands:

    http://kands.pl/portfolio_page/3-28-kands-wenecja/

  14. [...]

     

    Wykupiłem opcję OC przy okazji ubezpieczania domu. [...]

     

    Polecam, co prawda są OC "rowerowe" np. w PZU, ale kompletnie nietrafione. Zaś OC w życiu prywatnym daje więcej możliwości, jedyne ograniczenie, to że nie obejmuje czegoś innego niż jazda rekreacyjna (zawody sportowe odpadają).

     

     

     

    [...]

     

    Od zawsze płacę też AC (samochodowe). Kiedyś bo trzeba było (samochód na kredyt), potem z przyzwyczajenia, teraz z przezorności. Jednego roku żona skasowała auto na drzewie - straty chyba z 8 tys., a ja swoim pieprznąłem w lampę - straty 12-13 tys. Gdyby nie AC to byśmy popłynęli... I kiedyś jadąc w nocy nad morze spotkałem dzika. On przekoziołkował, a ja miałem auto do kasacji - też wypłacili odszkodowanie z AC.

     

    Też mam AC na samochód, ale tutaj dochodzi kwestia finansowa. Dla mojego auta AC, dla 8 letniego modelu, było wyższe niż dla obecnie nowego. Przy dziesięcioletnim aucie przestaje się opłacać (chyba że dla assistance itp. bo laweta jest droga).

     

     

    Przypominam, że ograniczenie 50 km/h oznacza maksymalną dopuszczalną, a nie jedyną słuszną i obowiązkową prędkość.  ;) Zawsze się o to kłócę ze znajomymi... :)

    [...]

     

    Wolę "dziadka" który jedzie nawet 20 (o ile to nie droga szybkiego ruchu) byle przewidywalnie,  niż szybkiego i wściekłego. Wczoraj w Gdyni taki się zawinął wokół betonowego słupa (dosłownie). Dobrze, że od strony pasażera (którego nie było) i nikt więcej nie oberwał:

    https://static1.s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/1/2026/555x0/2026370__kr.jpg

     

     

    [...]

    Ja to się i tak zawsze boję, że jakieś auto kiedyś walnę z mojej winy,[...]

     

     

    Ja się głównie boję, że przez mój błąd mogę z kogoś (pasażera, innego uczestnika) zrobić kalekę lub zabić. Auto rozbić -- ok, z tym sobie poradzę, ale nie chciałbym mieć kogoś na sumieniu. Na wiosnę chcę sobie odświeżyć kurs bezpiecznej jazdy na torze; polecam, płyta poślizgowa daje więcej doświadczenia niż się nabędzie w codziennej jeździe samochodem. A to cena 2-3 tankowań do pełna.

  15. [...]

    Przy okazji rozumiem też czasem kierowców. Wyjechać z podporządkowanej czy posesji tak, by nie zastawić w pół drogi rowerowi, to nie jest najłatwiejsza sprawa.

     

    Dlatego, jak ktoś nie korzysta z różnych środków lokomocji, nie zrozumie innych. Jadąc autem mam nawyk oglądania się wokół jak zbliżam się do przejść, jak wyjeżdżam z parkingu, posesji, bo w Trójmieście rowerzystów jest sporo, nawet w zimę. Jeżdżąc rowerem mam parę miejsc, gdzie mam pierwszeństwo, ale kierowcy mają g... widoczność (szczególnie Sopot i ich drogi...) i nie ma wała, że zdążą mnie zobaczyć z odpowiednim wyprzedzeniem (urok wydzielania DDR z chodnika).

     

    A kolizję z autem miałem w miejscu, gdzie nie powinno do niej dojść: pani kierowca miała próg zwalniający i doskonałą widoczność, ja także dobrą, a i tak się spotkaliśmy. :D Na szczęście straty minimalne (nawet nie zsunąłem się z siodełka), auto gorzej na tym wyszło (chyba trafiłem na szpachlę) -- "holendry" to jednak są pancerne. Kobieta była tak wystraszona całą sytuacją, że sobie odpuściłem wezwanie policji i spisywanie czegokolwiek. Jeszcze ochroniarz biurowca obok podszedł i powiedział, że mają nagranie zdarzenia w razie potrzeby.

     

    Z drugiej strony jak widzę co odwala "Łódzki Rowerzysta" (YT, nie mylić z "Rowerową Łodzią"), to zastanawiam się jakim cudem jeszcze żyje... Ja, od kiedy mam kamerkę, ani razu nie czułem potrzeby publikowania nagrań. No może jednym razem jak dwie panie na rowerach chyba poczuły wzajemną niechęć (jedna wyprzedziła drugą) i zaczęły się wzajemnie wyprzedzać. "Zawody" trwały od Przymorza w Gdańsku, aż do Sopotu. :-)

  16. Z doświadczeń własnych:
    1. Sprawdzić czy Tobie i komuś nic nie jest
    2. Ocenić szkody
    3. Czy wezwać policję? Jeśli już to od razu. Czy w ogóle wzywać? Jak są poszkodowani, to nie ma dyskusji. Jak są szkody materialne, to nie wzywając podejmujesz ryzyko, że dodatkowe uszkodzenia wyjdą po fakcie i sprawca je zakwestionuje (czemu mu się nie dziwię, bo cebulactwo u nas w modzie).

    Wezwanie po fakcie ma sens tylko wtedy jak masz jakieś dowody na kolizję czy wypadek: nagranie z wideorejestratora, świadków (dane kontaktowe!), monitoring itp.

    Ogólnie, współpracę z policją oceniam bardzo dobrze, co było dla mnie zaskoczeniem: kiedyś składałem zawiadomienie w Sopocie (tym razem nie zgłoszenie wypadku), dobry kontakt e-mailowy, policjantka wyjaśniła co i jak, w efekcie na komendzie spędziłem kilkanaście minut i sprawa ruszyła swoim tokiem.

    Podobnie było w przypadku uszkodzenia samochodu na parkingu: patrol powiedział co i jak, wizyta na komendzie w Gdyni, sprawca znaleziony, teraz czekam jak zapłaci odszkodowanie. Tutaj dwie wizyty na komendzie: zgłoszenie uszkodzenia i dostarczenie kopii faktury za naprawę (inna sprawa, że mogłem dosłać e-mailem, ale o tym nie wiedziałem)

     

     

     

    [...] Po tym wszystkim zainwestowałem w kamerę, wiem że nie uchroni mnie ona przed idiotami za kierownicą ale przynajmniej mam wszystko czarno na białym w razie jakiegokolwiek zdarzenia. 

     

    Kamerka ma parę zalet: łagodzi obyczaje i ucina dyskusje. Ponadto zauważyłem, że mimo że mam dobrej jakości lampki itp. to jakoś kierowcy lepiej mnie dostrzegają jak mam ją zamontowaną. ;-)

     

    Ma też pewną wadę: niektórzy czują się zbyt pewnie ją mając, jakby dodawała "+10" do nieśmiertelności. Podobnie u niektórych działa kask. A ona jak umarłemu kadzidło... Czemu tak się dzieje, to nie wiem. Wystarczy pooglądać nagrania tego łódzkiego rowerzysty, trójmiejskiego, czy jest jeszcze jeden z Poznania. Ale to temat dla specjalistów.

  17. Przerzutki w piaście oznaczają hamulec Tropedo (czyli nożny).[...]

     

    Nie jest to prawdą, jak napisałem wyżej: "SG-3R40 to 3 biegowa piasta bez torpedo (bliźniaczy model SG-3C41 go ma)." Podobnie jest z 7 i 8 biegowymi Nexusami. Alfine (8 i 11 biegów) jest robiona tylko pod hamulce tarczowe (oczywiście, nie musisz ich zakładać).

  18.  

     

    SG-3R40 to 3 biegowa piasta bez torpedo (bliźniaczy model SG-3C41 go ma)). To trwała piasta, nie bez powodu popularna w miejskich rowerach publicznych.

     

    Jeśli chodzi o wyposażenie: typowe w tej klasie, poza jedną rzeczą, o której napiszę później. Sensownie wyprofilowany bagażnik pod miejskie sakwy, sztywny widelec.

     

    Duży minus: brak oświetlenia, co dyskwalifikuje rower miejski w tej cenie (zrozumiał bym to w modelu za 1000-1200 złotych). Jak kupujesz w sklepie stacjonarnym, to negocjuj, aby coś Ci dorzucili, bo producent zrobił denerwującą oszczędność. Ewentualnie poszukaj modelu, który je ma (np. Lille 5), ale w podobnej cenie.

     

    Poszukałbym na wyprzedażach wersji 7- biegowej -- jest różnica. Na przykład, Lille 7 jest o tyle fajny, że ma solidne hamulce rolkowe oraz dynamo, ale niepotrzebny -- moim zdaniem -- amortyzator. Cena przesadzona: maksymalnie 2000 złotych. Mając w kieszeni 2600 bym dozbierał ok 500 i kupił prawdziwego "holendra", którego jakość będzie bez porównania.

     

     

    Ta Merida jest o niebo sensowniejszym wyborem, w zasadzie brakuje mu dynama w piaście. LeGrand/Kross mocno się ceni i nie kupił bym ich w cenach wyższych niż 80% wartości katalogowej. Te z strony są nieuzasadnione.

     

    Ja lubiłem torpedo, bo w mieście był wygodniejszy (obydwie ręce wolne, co umożliwia łatwą sygnalizację skrętu), wady ma dwie: nie możesz łatwo ustawić na postoju pozycję pedałów, ponadto przy dłuższych zjazdach można go przegrzać (i będzie wymagać wyczyszczenia i nałożenia nowego smaru). Dodatkowo trochę jest uciążliwe jego smarowanie (dwa typy smarów, których nie można mieszać), ale mało kto robi cokolwiek przy tym napędzie, bo nie ma potrzeby.

  19. Jedyne co robię przy rowerze to, naprawiam jak coś się zepsuje (co oczywiste), lub wydaje dźwięki których nie powinno być.

    Zaś z konserwacji:
    - 1/2 razy w roku smarowanie łańcucha, przed smarowaniem przecieram go szmatką nasączoną jakimś płynem do jego czyszczenia,
    - jak hamulce (rolkowe) zaczynają hałasować, to uzupełniam smar
    - 2x w miesiącu: ciśnienie w oponach i przegląd pod kątem szkieł, czy gwoździ
    - co kilka (zima) lub kilkanaście (lato) tygodni smarowanie stopki rowerowej

    W razie konieczności:
    - regulacja naciągu linek,
    - wymiana opon jak pojawi się wskaźnik zużycia


    Z czyszczenia:
    - rower trzymam w mieszkaniu, a używam codziennie: przed wniesieniem go do mieszkania małą szczotką wycieram go z śniegu, błota itp. trwa to z minutę
    - po zimie myję go tym co znajdę w domu, a zwykle jest to delikatny detergent i 1 litr wody, szczotka, gąbka, szmatki itp.

    Rowery tak traktuję od lat, przejeżdżając rocznie ponad 5 000 kilometrów i nie zauważam jakieś porażającej degradacji. Po prostu nie mam czasu, a rower traktuję mocno użytkowo. A jak wygląda mój rower tak traktowany, to można zobaczyć po zdjęciach w opisie testu długodystansowego (Gazelle Orange C8). Nie myłem go przed zrobieniem zdjęć, a je wykonałem, korzystając z słonecznej pogody, podczas lunchu w pracy. Ochrona była nieco zdziwiona. :-)

     

    Generalnie, napęd ma lekko chodzić, hamulce dobrze hamować, a oświetlenie być sprawne. Reszta to estetyka. ;-)
     

  20. Powyższe rowery nie są złe, ale przy 1500-1800 złotych bym oczekiwał 7 biegowej piasty oraz przedniego hamulca. Nie śledzę tego segmentu, ale zerknij w archiwalne posty, bo już parę takich modeli na bank było.

     

    Z Le Grand masz np. coś takiego:

    http://legrandbikes.pl/rower/tours-2/1024

    na minus: zbędny amortyzator (zerknij na inne rowery) i oswietlenie na baterie no i przekracza budżet.

     

    Z resztą obejrzyj inne modele tego producenta. W tej cenie są dobre, szczególnie jeśli będzie się o nie dbać (chodzi o zwykłe smarowanie łańcucha, kontrola stanu piast -- o ile będą tego wymagać itp.)

     

    Jeśli jednak 3 biegi wystarczą (odpowiadają zakresowi biegów 2-6 piast nexus 7, gdzie mieszka Twoja mama?), to znajdzie się coś więcej. Unikaj amortyzatorów, bo tylko dodają wagi.

     

    Przy 160 cm wzrostu spokojnie mogą być koła 28 cali, choć wiem, że niższe osoby czują się subiektywnie lepiej na mniejszych kolach. Moja dziewczyna ma 158cm i początkowo miała opory przed 28, przesiadając się z MTB 26 cali, a teraz do mniejszych kół nie chce wrócić.

  21. [...]

     

    Nie wiem, jak się przedstawia sprawa z kamizelkami odblaskowymi? One chyba nie są obowiązkowe, bo często widzę, jak rowerzyści ich nie mają i ja również jeżdżę bez żadnej kamizelki.

     

    W mieście to raczej przesada. Poza miastem, na trasach, gdzie są już duże prędkości samochodów, to może bym się zastanowił, choć wolę coś trwale zamocowanego do roweru (naklejane odblaski) -- o kamizelce możesz zapomnieć, jak o każdej dodatkowej rzeczy wymagającej zamontowania (lampki itp.).

     

    Dzwonek w mieście to podstawa, czasami przydałby się klakson.

     

    Mnie dzwonek się przydawał jedynie na niefrasobliwych rowerzystów, którzy jeżdżą czasem jak chcą. Na pieszych nie dzwonię, nawet jak mam pierwszeństwo, bo reagują nieprzewidywalnie. A kierowcy aut nawet na klakson nie reagują -- pomijam fakt, że jak faktycznie jest coś krytycznego, to w pierwszej kolejności mam się odruch hamowania (a później rzucania wyzwiskami ;-)).

×
×
  • Dodaj nową pozycję...