Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    13 165
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jajacek

  1. M4 to trochę moja fanaberia ale podoba mi się wewnętrzne prowadzenie linek. Przy 187 to swobodnie możesz mieć 175 mm, IMO. Przy rekreacyjnej jeździe to chyba nie widać różnicy. Miałem różne korby w róznych rowerach i jakoś nie widziałem między nimi odczuwalnej różnicy oprócz ewentualnie długości ramion. Ale są tacy magicy którzy portafią wszystko ugiąć. Moze do nich należysz. Pożyczyłem ostatnio koledze moją szosę full carbon którą chcę sprzedać. Dla mnie za sztywna a on powiedział że dla niego za miękka.

  2. Pytanie trochę dziwnie. Na crossowym to jaki ma być teren? Crossowy? Albo jest asfalt albo off road. Mogę napisać gdzie jeżdżę głownie asfaltami z lewobrzeżnej Warszawy.

     

    1. Jedziesz rowerem Rolniczą przez Łomianki do Modlina albo Koleją Mazowiecką i stamtąd jedziesz wzdłuż Wkry. Od Okolic Nasielska mozliwości jest mnóstwo. W lewo na Gąsocin albo w prawo w stronę Zalewu Zegrzyńskiego.

    2. Najlepsza trasa szosowa w Warszawie, standardowa pętla Kolarskiej Grupy Starobabickiej: Babice - Lipków - Koczargi - Trakt Królewski - Mariew - Zaborów - Zaborówek - Wąsy - Radzików- Białutki - Pass - Rochaliki - Czarnków - Gawartowa Wola - Łazy - Mokas - Żelazowa Wola i z powrotem. Możesz poszukać ślad GPS na stonie grupy na Facebooku.

    3. Off roadem wzdłuż Kanału Żerańskiego nad Zegrze. Powrót asfaltem albo jeszcze lepiej przez Jachrankę i Chotomów

    4. Kolejami Mazowieckimi do Ciechanowa skąd albo powrót do Warszawy albo do Nidzicy i Działdowa i powrót pociągiem.

    5. Do Mszczonowa przez Żyrardów i Puszczę Bolimowska pokąpać się w termach.

    6. Kampinos, mała petla przez Roztokę i Wiersze albo duża pętla 135 km wokół.

  3. Kupiłem licznik rowerowy z Lidla dziecku. Dziadostwo. Nic nie dzałało jak trzeba. Szkoda czasu. Podobnie różne chińckie chłamy z Allegro. Kupiłem mu w prezencie porządną Sigmę BC 14.12 i po temacie. Jest zachwycony. Mam też stary 20-letni licznik Cateye Astrale i działa pięknie mimo swego wieku. To świadczy o jakości. Natomiast Garmin 705 po dużej ulewie musi schnąć tydzień i działa przez tydzień jak chce.

  4. Temat wałkowałem przez tydzień. Sprawa jest prosta. Żeby było coś widać musisz mieć moc 500 lumenów. Jak chcesz żeby było widać dobrze 1000 lumenów. Kupujesz na Allegro lub i chińczyków lampkę która ma w nazwie Cree albo solarstorm. Cena rzędu 100 zł. Lampka taka składa się z dwóch elementów z których jeden jest akumulatorem który musisz przypiąć rzepami na ramie lub w podobny sposób. Z jednoczęściowych fajna jest na szosę Knog Blinder 3 ale jest przepłacona, ma tylko 300 lumenów, kosztuje 260 zł i ma żenujące, psujące się mocowanie. Niezły jest Mactronic Tripper ale to duże bydlę a za 250 zł które kosztuje kupisz dwa porządne solarstormy.

  5. Kask niestety musi być firmowy jeśli zależy ci na bezpieczeństwie. Chłam za 50 zł z pewnością nie ochroni twojej głowy. Wyjątkiem mogą być może kaski z Lidla które były swego czasu robione przez firmę Cratoni. Nie wiem kto dla nich teraz robi. Kolega miał kask  za 50 zł który jak raz upuścił na ziemię to rozpadł się na części. Natychmiast poszedł u kupił porządnego Rudy Project za 300 zł. Dla kogoś co jeździ tylko po ścieżkach rowerowych może być kask z Lidla. Dla dorosłego który jeżdzi w ruchu miejskim doradzałbym coś porządnego. Miałem swego czasu bardzo fajny Bell Volt który popękał mi przy upadku ale ochronił głowę. Teraz mam Specialized S3 wzmacniany Kevlarem. Kolega miał bardzo ciężką kolizję z samochodem i lekarz powiedział mu, jak ocknął się w szpitalu, że tylko dzieki kaskowi który miał, żyje. Był to topowy Specialized Prevail. Kask musi być też odpowiednio dopasowany. Są filmy na youtube które pokazują jak to robić i jak wybrac rozmiar. Nie może być ani za mały, ani za duży.

  6. Najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo. Jeśli znaki kolidują z twoim bezpieczeństwem to je olej i jedż tak jak jest bezpieczniej. Znaki drogowe stawiane są nagminnie przez debli. Typu wiejska droga bez prawie żadnego ruchu, jakaś podła ścieżka z boku i zakaz jazdy rowerem. W życiu nie pojadę taką ścieżką. Znak zakazu jazdy rowerem powinien być tam gdzie jest duży ruch i być stawiany ponieważ jazda rowerem w tym miejscu jest niebezpieczna. Jedyny kraj w którym policja mnie zatrzymywała za niejechanie po ścieżce to Polska. Są też drogi/państwa w których jeżdżę pod prąd. Np w Turcji. Teraz podobno mają być też u nas takie przepisy że będzie można jeździć pod prąd.

  7. Zawsze się obawiałem jazdy w słuchawkach ale i ja postanowiłem spróbować. Jechałem latem pod duży wiatr nisko pochylony na szosówce. Dojeżdzając do skrzyżowania rozejrzałem się i nic nie widząc skręciłem w lewo. W tym momencie usłyszałem ostry pisk opon i niskie cabrio musnęło mnie lekko i wyhamowało w rowie. Gdybym nie miał słuchawek to usłyszałbym że coś jedzie ale ponieważ samochód był niski to nie widać było go zza wysokiego zboża na polu. To był mój ostatni raz w słuchawkach na rowerze. Cudem uszedłem z życiem.

  8. Z mojego doświadczenia z kupnych izotoników, najlepiej smakowo i cenowo wyglądają Nutrend Isodrinx (mój ulubiony pomarańcz) i Aptonia ISO z Decathlonu, tudzież opisany wyżej Nutrend Unisport ale tego nie lubię. Używam głównie Nutrenda Isodrinx. Kupuję go obecnie w workach 840 gram po ok. 40 zł za worek. Opakowania w tej firmie się zmieniają co rok, dwa, produkt raczej nie. Jak mi się skończą napoje po drodze to Powerade a przy dłuższej wyprawie Coca-Cola rozwodniona trochę wodą i wygazowana. Daje cukier i kofeinę. Bidon który mam (Specialized Watergate 0.7l) ma membranę która wygazowuje colę po drodze. W bardzo duże upały wożę Litorsal w tabletkach który rozpuszczam w wodzie. Uzupełnia sole mineralne. Zimą zielona herbata z sokiem malinowym i miodem :)

     

    Przestałem używać jakichkolwiek batonów w czasie jazdy. Po pierwsze mi nie smakują, są na ogól za suche, po drugie nie bardzo widzę ich przewagę nad normalnym jedzeniem. Na krótsze trasy wożę galaretki z cukrem, na trochę dłuższe bułeczki własnej roboty albo np. bułkę z ciasta francuskiego z jabłkiem lub makiem z Lidla. A po drodze nie ma nic lepszego niż latte i bagietka bawarska z jajkiem i szynką albo jajkiem i bekonem na Orlenie. W ogóle planując długie jazdy czy to w Polsce czy za granicą chętnie korzystam ze stacji benzynowych i Lidlów. Zawsze można tam coś zjeść, wypić i kupić mapy jeśli trzeba.

  9. @Bernard

    Przeczytałem Twój artykuł o tym jak nie kupić aparatu. Jesli o mnie chodzi to zakup lustrzanki cyfrowej nie wchodzi w grę z bardzo prostej przyczyny. Nigdy nie posiadałem aparatu cyfrowego którego nie byłbym w stanie zmieścić w kieszeni spodni lub kieszonce koszulki rowerowej. Z tego tez powodu przestałem używać kupionej kiedyś kamery cyfrowej. W grę wchodzą więc tylko aparaty kompaktowe. Byłem bardzo zdowolony z Panasonica tzw. Travel Zooma DMC-TZ40. Miał niestety istotną wadę w postaci dotykowego ekranu który jest głupotą w przypadku aparatu, gdyż przy najmniejszym upadku jesgo podatność na uszkodzenia jest znacznie większa niż standardowego niedotykowego wyświetlacza. Aparat ten robił ładne zdjęcia krajobrazowe oraz wyśmienite zdjęcia w kiepskich warunkach oświetleniowych, np na rodzinnych imprezach. Planuję trochę sie podszkolić w fotografii cyfowej, może nawet skończyć jakiś kurs offline lub online. W zwiazku z tym rozważam jakis zaawansowany kompakt. Tak na pierwszy rzut oka Panasonic DMC-TZ60 który posiadł w nowej wersji normalny wyświetlacz, aluminiową obudowę i viewfinder, Panasonic DMC-LX7 i Sony RX100. Te dwa ostatnie o ile rozumiem są podobne. Nie mają tak dużego zoomu jak TZ60 ale mają podobno lepszy obiektyw. Mój budżet to ca 1500 zł. Jest też jeszcze Panasonic DMC-LF1 który mi polecano w Foto Jokerze. Z wymienionych przemawiają do mnie najbardziej TZ60 bo jest to coś czego obsługe już znam oraz ten Sony ze względu na odginany wyświetlacz którym można walnąc selfie lub coś ponad głowami ludzi. Czytałem parę review tych aparatów na dpreview czy podobnych stronach ale jest tam zbyt dużo technicznego żargonu jak dla mnie, lamera fotograficznego. Gdybyś był skłonny wyrazić swoją opinię, byłbym wdzięczny.

  10. Masz kilka dwustronnych pedałów SPD. Nie znam ofert film innych niż Shimano. Akurat też stwierdziłem że kupię jedną parę do roweru trekkingowego którym jeżdżę po zakupy w normalnych butach. Jest to niezły i uniwersalny pomysł. W Shimano masz:

    PD-A530. Bardzo lekkie, smukłe pedały z niedużą, aluminiową platformą z drugiej strony. Standardowe bloki SM-SH51. Cena ca 180

    PD-T420 Bardzo ładne, platforma szeroka, plastikowa, z odblaskami Cena ca 170. Pedały z serii Click-N-R z bardzo lekko wypinającymi się blokami SM-SH56. Można jednak założyć normalne bloki. Bloki SM-SH56 mogą się wypiąć przy ciągnięciu buta w górę co chyba większości zaawansowanych cyklistów nie odpowiada.

    PD-T400 Z grubsza to samo co T420 ale bardziej toporne. Cena ca 130

    PD-M424 Pedały zaprojektowane do XC z grubą platformą i normalnymi blokami SM-SH51 . Solidne i polecane. Cena ca 130

    Ja osobiście wykluczam pedały których nie można odręcic standardowym kluczem 15-tką i które mają ząbkowane, metalowe platformy którymi wielokrotnie poraniłem sobie piszczele.

  11. Ja jestem zwolennikiem wymiany osprzętu na pełnogrupowy. Skoro masz w większości Deore to też kupiłbym korbę Deore a najwyżej oczko wyżej czyli SLX. W kwestii długości korb to im dłuższa korba tym większe obciążenie na kolana. Ile masz wzrostu? Ja przy 175 wzrostu mam w szosie 172,5 mm a w trekkingu 170 mm. Przy 175 mm w szosie bolały mnie więzadła rzepki na ciężkich podjazdach i po ostrych sprintach. A to siodło jest dla Ciebie wygodne? Najwygodniejsze jakie znam to Specialized Rival (nie mylic z Riva, to inne siodło) już nie produkowane. Ale można jesszcze w niektórych sklepach Specowych dostać. Kolega dopiero co kupił Rivala w Airbike w Warszawie. Swoją drogą mam kilka Speców: Roubaix, Sirrus, Hardrock i też poluję na Crosstraila a najchętniej Crossovera (Crostrail z błotnikami i oświetleniem) ale na trochę lepszej ramie niż twoja, czyli M4.

  12. Ja mam starego trekkinga/crossa Bulls sprzed ponad 10 lat i wchodzi do niego bez najmniejszego problemu opona 2 cale i więcej. Dobry trekking to najbardziej uniwersalny rower. Z moich doświadczeń optymalna w nim na szosę jest opona 700x25-30, na teren mieszany 700x38-42, a na off road 2 cale i więcej. Ciśnienie na szosę jakieś 5-6 atm, na mieszany 4 atm, na off road 2 atm. Absolutnie nie kupiłbym nigdy do takiego roweru opony bez wkładki antyprzebiciowej. Jeżdżę głównie na oponach Specialized z wkładką ale Schwalbe też polecam i też mam ze dwie pary Marathonów i SmartSamów. Ostrzegam że dramatycznie pogorszyła się jakość opon Continental zarówno rowerowych jak i samochodowych. Spadła do poziomu kiepskich chińczyków. No i nie dotykać takiego chłamu jak Hutchinson. Tanie Micheliny to też chłam, wyższe modele są OK.

  13. Łukasz, ale jak popatrysz na te zdjęcia z Jesioników, z linka którego zamieściłem, to chyba się zgodzisz że takiego koloru nieba z chmurami komórką nie osiągniesz. Ja też mam parę fajnych zdjęć zrobionych komórką i idiotenaparatem ale kolory wychodzą zawsze strasznie blade. Może zależy to od techniki fotografowania, jakiegoś ustawienia balansu, iso, migawki czy czegoś, nie znam się ale mnie się nie udało tego nigdy osiągnąć.

  14. A na zachętę dla innych powiem że mój syn w wieku 10 lat przejechał ze mną na góralu z 2-calowymi oponami 140 km z ze średnią 20 km/h. W tym roku w wieku 11-lat na tym samym góralu, ze względu na to że bylismy w niedoczasie, sieknął 110 km ze średnia 25 km/h. I też ma problem ze znalezieniem kolegów którzy chcieliby z nim jeździć :)

    O i jeszcze mi się przypomniało, podjechał w tym roku w Jesionikach podjazd o kategorii HC Dlouhe Strane (http://www.altimetr.pl/gora-dlouhestrane2.html), na którym wyprzedził większość dorosłych.

  15.  

    Na koniec zacytuję fragment poradnika zatytułowanego „jak przejechać 300km w jeden dzień”, na który trafiłam zupełnie przypadkowo na jednym z blogów rowerowych. Z większości napisanych tam rad raczej nie  skorzystam (może z niektórych tak), ponieważ chcę przekraczać granice i łamać mity. Ale poniższy fragment akurat spodobał mi się i jest odpowiedzią na pytanie „skąd wiem,że jestem gotowy/gotowa na przejechanie długiego dystansu?” Cytuję:

    „Cieszy Cię myśl o przejechaniu takiego dystansu? Uśmiechasz się pod nosem gdy znajomi mówią Ci, że jesteś pojebany albo nienormalny? Przejechanie 200 kilometrów nie stanowi dla Ciebie problemu? Zdajesz sobie sprawę, że nie ma takiego siodełka i spodenek, które uchronią Cię przed bólem pośladów po przejechaniu takiego dystansu? Jesteś przygotowany na „betonowe nogi”, zdrętwiały kark i nadgarstki? Jeżeli odpowiedziałeś na wszystkie pytania twierdząco, to znaczy, że  jesteś gotowy!”

     

    Tak więc sprawny rower, dobra pogoda, powód do motywacji, siła psychiki, no i w drogę!

     

    PozdRower :)

     

    Ty się może spiknij z moją kumpelą, Elizą. Ona ma bloga tu: http://kochamrower.net/. 300 km ma już zaliczone. planuje zrobić 400. Ona bardzo często jeździ na Mazury albo w okolice Brodnicy. Od Ciebie z Bygoszczy to niedaleko więc możecie kiedyś spróbować czy wam razie nie po drodze. Ona szuka kogoś kto by tłukł z nią długie dystanse.

  16. Mam dwóch kolegów ultramaratończyków. Jeden wygrywał Bałtyk-Bieszczady 1008 km, drugi jeździł w różnych harcorea'ch typu Paryż - Brest - Paryż 1200 km. Obaj twierdzą że podstawową sprawą jest silna psyche i dobra logistyka w sensie regularne jedzenie, picie i tempo. Ja na co dzień jeżdżę zwykle 50-120 km. Nigdy jeżdżenie długodystansowe mnie nie kręciło ale ponieważ w zeszłym roku miałem wyjątkowo kiepski sezon to żeby go jakoś pozytywnie odchaczyć, postanowiłem przejechać 200 km, czego nigdy wcześniej nie zrobiłem. Przyjąłem założenie że jadę z grubsza samotnie, na szosówce i trzymam tempo 25 km/h. Wyznaczyłem trasę na której oznaczyłem 2 "wodopoje".Pojechałem pierwsze 50 km lajtowo trzymając się tego 25 km/h i tętna poniżej 130, chociaż chciało mi się jechać szybciej. Po 50 km, drugie śniadanie i kawka na Orlenie. Po 100 km dojechał do mnie kolega z którym przejechaliśmy razem 50 km. Po 170 km miałem kryzys bo nie chciało mi się już więcej jechać ale zajechałem na kolejny wodopój gdzie podjadłem i popiłem. Najgorsze było ostatnie 39 km gdzie złapałem wmordewind. Wyszło mi 209 km ze średnia równo 25 ale przyjemnośc to specjalna nie była. Myślę że łatwiej byłoby jechać z kolegami lub po nieznanym terenie. Kolega ostatnio ruszył o 3-ciej rano i sieknął 400 z Warszawy, przez Kraków do Ochotnicy Górnej d októrej zjechał o 21-szej. Na co dzień jeździ tak do 130-150. Trzeba mieć determinację. Silna psycha to podstawa. Trochę się wyleczyłem z długich dystansów ale jednego dnia planuję zrobić kiedyś 200 km dookoła Tatr. Trudniejsze ale ciekawsze wyzwanie.

  17. Ja muszę powiedzieć że może ze względu na to że mieszkałem kiedyś dużo za granicą w różnych egzotycznych miejscach, to nie miałem przekonania do Warszawy jako ładnego miasta. W ciągu paru ostatnich lat Warszawa bardzo wyładniała, poprawiła się i stała się naprawdę bardzo fajnym i przyjaznym dla sportowców miastem. Tu gdzie mieszkam, w jego zachodniej części jest świetnie. Jest piękna zieleń, pod domem mam piękny park z carskimi fortami i fosą, w ciągu 10 minut jestem poza miastem a w ciągu 20-30 min w Puszczy Kampinoskiej. Zimą biegamy z moim synem na biegówkach, pod domem mamy basen i boiska, dużo kortów tenisowych wokół. Po okolicy jeździ tysiące rowerzystów. Jest parę grup szosowych z którymi jeżdżę i mnóstwo kumpli, szosowców, których spotykam się po drodze i z którymi razem jeździmi. Słynne Rondo Babka którego zazdrości nam cała Polska gdzie na weekendowe ustawki potrafi przyjechać 200 ludzi. Mnóstwo maratonów MTB, wyścigów szosowych i różnych fajnych inicjatyw.

     

    Trasą którą jeździ moja nieformalna grupa szosowa KGS (Kolarska Grupa Starobabicka) jeździ Mistrz Świata, Michał Kwiatkowski, jak jest w Warszawie. Bardzo intensywnie jest rozwijana infrastruktura ścieżek rowerowych. Jest świetna i nowoczesna komunikacja Koleji Mazowieckich i metro. Problemem jest oczywiście, co dotyczy całej Polski, chamstwo wielu kierowców oraz miejscami idiotyczne zakazy poruszania się rowerem które warszawscy rowerzyści nagminnie olewają i łamią. No i oczywiście podstawowy problem że wszędzie jest tu płasko. W związku z czym robimy częste wypady na północ nad jeziorka gdzie jest hopkowato jedno-dwudniowe pociągiem do Działdowa lub Iławy albo samochodem w okolice Olsztyna. Albo dłuższe wypady w góry.

     

    Z drogami też coraz lepiej. Za dwa tygodnie na przykład, śmigniemy 1350 km przez Łódz, Wrocław, Drezno, Monachium do Bormio żeby podjechać Passo dello Stelvio. Jeszcze niedawno taki przejazd w ciągu jednego dnia był prawie niemożliwy. Teraz jadąc katowicką, A2 lub S8+A4 można dotrzeć w miarę szybko do Czech, Niemiec czy Austrii. Szkoda tylko że nijak nie mogą zrobić porządnej drogi na Kraków przez co coraz rzadziej jeżdżę w Tatry i na Słowację. A jak jeszcze dorobią S7, co jest w planach na najbliższe lata, to nad morze dojedzie się w 3-4h. Obecnie w 2h dojeżdżam do Olsztyna który swoją drogą jest jednym z najbardziej nieprzyjaznych miast dla rowerzystów. Same zakazy i podłe ścieżki rowerowe. Ale jego okolice, np Biskupiec czy Reszel są świetne na szosę czy trekking.

  18. Chcę robić zdjęcia przy okazji jazdy rowerem. A ponieważ koledzy z którymi jeżdżę zwykle ostro napierają to nie ma na te zdjęcia zbyt dużo czasu, bo nie będą czekać tak długo żeby się nie wystudzić :)

    Aparat w telefonie to chyba nie robi porządnych zdjęć? Telefon mam Samsung Galaxy Xcover 3 ale jakoś prawie nigdy nie robię zdjęć telefonem. Jestem tradycjonalistą lubiącym robić zdjęcia aparatem z przyciskami i najchętniej żeby nie miał dotykowego ekranu.

  19. A apropos kamerek. Czy wiesz może czy jest coś mniejszego od Hero ale dającego podobną jakość? Ja mam Contoura Roam i o ile mi odpowiadają w miarę jego rozmiary i mocowania to już jego ciężar nie. Najchętniej miałbym kamerę na kasku ale z pewnością nie chciałbym wyglądać jak Teletubiś a tak się wygląda z Hero na kasku, tragedia. Kask waży 250 gram, kamerka nie powinna ważyć więcej niż jakieś 60-80 gram. 150 gram Contoura na kasku to już jest za dużo i zamontowany z jednej strony zbytnio ciąży. Widziałem w Foto Jokerze jakąś Sony Mini Action Cam i była malutka ale nie wiem jak z mocowaniami.

  20. Jaki nieduży aparat, robiący naprawdę ładne zdjęcia polecacie? Nigdy nie miałem lustrzanki ze względu na jej wielkość więc raczej ograniczam wybór do kompaktów. Niestety udało mi się uszkodzić podczas upadku, mój ulubiony aparat Panasonic DMC-TZ40 i chyba raczej już nie będę jeździł z takim co nie jest odporny na upadek lub nie jest opakowany w pancerną opbudowę. Obecnie korzystam ze starego, pancernego, Panasonica DMC-FT1 ale zdjęcia z niego są słabej jakości. Pytanie też brzmi czy da się zrobić jakieś piękne zdjęcia kompaktem?

     

    Trafiłem kiedyś na stronkę gościa który robił przepiekne zdjęcia w ulubionych przeze mnie Jesionikach: http://mojekrajobrazy.blogspot.com/2013/11/jesioniki-2013-jeseniky-czechy.html

    Może ktoś kto się zna na fotografii podpowie czy da się takie zdjęcia zrobić jakimś wypasionym kompaktem czy też musi to być lustrzanka?

     

    Na zagranicznych forach bardzo chwalą kompakty Sony RX100 i Panasonic LX7. Czy one są w stanie robić zdjęcia podobne jak lustranka cyfrowa? Mówimy głównie o zdjęciach dziennych w dobrych warunkach oświetleniowych.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...