Skocz do zawartości

jajacek

Użytkownicy
  • Postów

    14 233
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jajacek

  1. Koncepcje ciekawe. 

    Mieszkałem 2 lata na Margarita Island na Karaibach :) Nigdy bym się stamtąd nie wyprowadził gdyby nie to że zamknięto nam kasyna. Pięknie było. To jeszcze było w czasach kiedy była to wyspa duty free, Chival Regal kosztował 10 USD a bak paliwa do mojego Suzuki Samurai tankowałem za 2 USD :) Na rower też było super. Dużo wtedy jeszcze grałem w tenisa i chodziłem na siłkę więc forma była bardzo dobra. Pracowałem też dla Kanadyjczyków z których jeden zakotwiczył na Barbadosie. No i dla Żydów z Nowego Jorku pochodzących z Odessy :)))  Kolega kumpla wiem że ostatnio na Saint Martin latał żeglować.

    Jeden nasz kolega był w Kambodży na rowerach. Pięknie i tanio. Natomiast wiem od strony kasynowej że Chińczycy straszliwie opanowują Kambodżę co ma negatywne skutki.

    Kolega tenisista a z zawodu lekarz ginekolog, kupił zubożały dom na Sycyliii. Ale jest tak zarobiony że nie ma tam czasu mieszkać. Natomiast kolega mający jedną z najlepszych napraw karbonu w PL. Cyklon.eu (polecam) kupił mieszkanie we Włoszech i mieszka tak pół na pół tam i w PL. I jest zachwycony.

    Drugi kolega, kolarz-architekt kupił jakąś zubożałą posiadłość na wyspie Palma na Kanarach i chyba już za chwilę wystartuje z tanim hotelem. Świetny klimat i piękne tereny na rower.

    Ja bym chętnie wrócił na Karaiby czy podobne wyspy. Na Margaricie cholernie mi się podobało. Wynajmowaliśmy apartament z basenem i kortem tenisowym. Plaże jedne z najpiękniejszych na świecie. Do dziś wspominam świetne restauracje chińskie i włoskie. Lot do Caracas kosztował 20 USD. Piękna przyroda. Najniższa temperatura kiedykolwiek 26 stopni. Codziennie shorty i t-shirt i luz od rana do wieczora :)

  2. Byłem kiedyś przez tydzień w Bangkoku. Byłem pod wielkim wrażeniem. Piękne miasto. Moje klimaty, zawsze mnie buddyzm i taka architektura fascynowały. Ludzie mili w niewymuszony sposób. Pałac królewski piękny.

    Kolega który tam mieszka na południu, wynajmuje za grosze dom z basenem w niedużym mieście. Bardzo niskie koszty utrzymania, dużo expatów, dobra opieka medyczna, dobre jedzenie jeśli ktoś gustuje w kuchni azjatyckiej. Drugi kolega, kolarz, przygruchał sobie ładną Tajkę i siedzi tam już parę lat.  Widziałem że z expatami robią regularnie ustawki i wyprawy.

    Kiedyś z jednym pilotem rozmawiałem, który niemal wszędzie w Azji stacjonował. Mówił że jak dla niego nr 1 lokalizacją jest Chiang Mai w Tajlandii.

  3. Oxford zawsze na topie tak że pięknie. Miałem okazję zwiedzać to miasteczko bo kiedyś pracowałem dla polskiego dystrybutora brytyjskiej firmy Psion i niedaleko, w Didcot, mieli siedzibę. Psion dał podwaliny pod smartfony Symbian, produkując system operacyjny. Gdzieś też niedaleko miał też piękną siedzibę IBM w którym byłem na szkoleniu.

    Co do szkoły to studiowałem zarządzanie na UW ale nie skończyłem i żałuję. Miałem kilka sytuacji że wymagano wyższego wykształcenia i zamknęło mi to drogę, np. do Microsoftu czy Ministerstwa Finansów. Prowadziłem przez 15 lat firmę informatyczną ale raczej już do tego nie wrócę a już na pewno nie w PL. Jeśli chodzi o młodego to inwestowałem w jego angielski i miał przez kilka lat prywatne lekcje w domu. Znajomość angielskiego bardzo mi w życiu pomogła. Jego znajomość uważam za nie mniej ważną niż studia. 

    Na razie chodzi mi po głowie pomysł żeby wrócić do branży kasynowej w której wiele lat pracowałem. Ale również na pewno nie w PL. Gdzieś do ciepłego żeby wygrzać kości. Widziałem np. bardzo fajne ogłoszenie na Seszelach. Jeden z kumpli siedzi na Cyprze. Jeden w Tajlandii. Byłem też jakiś czas temu na rozmowie o pracę w Tbilisi. Teraz jak mi młody wyjedzie już nic mnie z PL nie wiąże. Większość kumpli wyjechała za granicę.
     

  4. Do jazdy do szkoły i po okolicy amor niepotrzebny. Natomiast jak się ktoś ściga regularnie w MTB to niezbędny. Ale regularne wyścigi to bym przeznaczył dopiero dla kategorii 12-13 lat. Mój młody w 13 lat to już miał chyba 173 albo 178 wzrostu. W 12 miał fajnego używanego MTB na powietrznym Foxie, na kołach 26 cali, który ważył 11 kg. Na zdjęciu pierwszy po lewej. Kupiłem go używanego za 2000.

    Brak opisu.

  5. Edukacja mnie boli. To co ci nieudacznicy zrobili z edukacją, likwidacja gimnazjów i beznadziejny program szkoły publicznej to jest tragedia. Mój syn był ostatnim rocznikiem chodzącym do gimnazjum. Początkowo chodził do klasy z wykładowym angielskim i miał realizować świetny szwajcarski program Middle Years Programme, do którego jego szkoła przystąpiła, przygotowujący do matury międzynarodowej IB. Niestety okazało się to fikcją bo przede wszystkim trzeba było realizować polską beznadziejną podstawę programową. Przez to MYP był zaniedbywany bo nauczyciele i uczniowie nie wyrabiali się z realizacją dwóch programów. W klasie byli rodzice dzieci realizujący taki program za granicą i mówili że to co się u nas wyczynia to jest tragedia. Po 1,5 roku walki z dwoma programami i siedzenia często nad lekcjami do drugiej w nocy stwierdziłem że szkoda mi dzieciaka i przeniosłem go do klasy ogólnej w której dokończył gimnazjum.

    Mam znajomych będących małżeństwem polsko-francuskim. Ich syn, w wieku mojego syna, mający podwójne obywatelstwo, chodził w Warszawie do francuskiego gimnazjum. W ich systemie jest 5 lat podstawówki, 4 lata gimnazjum i 3 lata liceum. Przy czym dzieci w wieku 2-5 lat chodzą do przedszkola mającego już pewien program edukacyjny. W 6 lat wszystkie rozpoczynają szkołę podstawową. Świetny program nauczania, dopieszczany od lat. Francuski jako język ojczysty plus polski (jako język obcy), angielski, niemiecki i hiszpański. Czyli miał o dwa języki więcej niż mój syn. Nauka języków stanowiła ok. 50% nauczania. Lekcje pon-wt i czw-pt, środa wolna. Większość nauczania realizowana w szkole. Bardzo mało zadawane do domu. Zintegrowane programy tak że jak się uczą na fizyce o sile odśrodkowej to jest to pokazywane w praktyce na WFie. Biologia połaczona w jeden przedmiot z geografią a fizyka z chemią. No i dramatycznie mniej matematyki której potem 99% społeczeństwa jest do niczego nie potrzebna. Więcej kulturoznawstwa zamiast rzępolenia na flecie. No i zero indoktrynacji religijnej.

    Całe szczęście że zdążyłem syna posłać do szkoły w 6 lat. Więc w 18 ma zdaną maturę, jest dorosłym człowiekiem, studiuje zaocznie i może o sobie decydować i wyjechać do normalnego państwa.

    Często rozmawiam z moimi kumplami z Belgii i z Holandii, który też mają nastoletnie dzieci. Ich system też jest oparty o system trzystopniowy w którym najsłabsi uczniowie odpadają i realizują prostsze programy a jakieś 5% bardziej zaawansowane i idą na studia. 

    Co do wyższej edukacji to warto spojrzeć jak stoimy na tle innych europejskich państw w rankingu szanghajskim.  Bardzo słabo. Tylko Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski na miejscach 400-500. Francja ma 16 szkół wyższych powyżej tego poziomu. U Niemców doliczyłem się 25, w Szwecji 8, W Belgii 7, W Holandii 11,  w UK gdzie edukacja jest na świetnym poziomie 33. Nasz kolega, z którym robimy testy aero, jest wykładowcą Uniwersytetu Warwick w Coventry w UK. Do Brexitu, można było trafić do nich na wymianę studencką. Niestety po Brexicie się to skończyło.

    https://warwick.ac.uk/fac/sci/wmg/mediacentre/news/newsitem?id=8a17841b6c8591c0016c8aca178d48e0&tag=Materials and Manufacturing

  6. Nie znam się na ekonomii ale mieszkałem za granicą i mam kontakt z wieloma obcokrajowcami mieszkającymi i w Polsce i za granicą. Mam wrażenie że dziki kapitalizm w stylu amerykańskim jednak nie zdał egzaminu w państwach postkomunistycznej Europy. Państwa w których jest zadowolenie społeczne, mają jednak bardzo duży interwencjonizm państwowy i dosyć duże obciążenia podatkowe.

  7. No tak. Podejścia są różne. Mam kolegę, kolarza amatora zresztą, który twierdzi że państwo nie powinno dokładać ani złotówki do sportu. Bo to nie jest społeczeństwu do niczego potrzebne. Ale na takiej samej zasadzie można zakwestionować istnienie bibliotek czy właśnie teatrów. Wszystkie państwa zachodnie o ile mi wiadomo sponsorują sport.  Kwestia tylko tego w jakim zakresie. Na przykład w takim kolarstwie torowym w którym nie ma pieniędzy, Niemcy zatrudniają swoich zawodników w wojsku i policji. U nas w PRLu Szurkowski i nasz trener, który z nim się ścigał, byli zatrudnieni w fabryce FSO. Więc są różne rozwiązania.

    Natomiast ważne żeby ta redystrybucja pieniądza była rzetelna i kontrolowana. Zawodowcy szosowi od poziomu drugiej dywizji już sobie dadzą radę. Ale żeby tam doszli muszą przejść te wcześniejsze kategorie młodzieżowe i dobrze by było po drodze nie pogubić talentów. A niestety wiele pogubiono.

    Nasz trener ma w tej chwili 2 wychowanków w II dywizji i 3 w III dywizji. Bardzo dobry wynik jak na chyba 7 lat pracy i niezbyt dużą ilość młodzieży która się przez klub przewinęła.

    Ten rok jest rokiem największej emigracji naszych młodych kolarzy od dawna. Z rocznika mojego syna do zagranicznych zespołów trafiło 7.  Kolejnych kilku z trochę starszych roczników. Plus troje małolatów nie mających jeszcze 18 lat. To akurat bardzo dobrze bo będą się ścigać w wyścigach o większej trudności.

  8. Cieżki temat. Budżet całego polskiego kolarstwa rocznie to ok. 16 mln zł. Na wszystkie jego dyscypliny, wszystkie kadry i wsparcie dla trzech Szkół Mistrzostwa SPortowego.

    Niestety nie zgodzę się z @APZ co do związków sportowych. Obecnie Ministerstwo Sportu, będące jedynym sponsorem kolarstwa  dające kasę powinno mieć możliwość ingerowania jak te pieniądze są wydawane. A zgodnie z ustawą o sporcie nic nie może zrobić. Związek jest niezależny. A aż się prosi żeby wprowadzić zarząd komisaryczny. Niestety środowisko kolarskie jest zdeprawowane i ciągle wybiera nieodpowiednich ludzi do kierowania związkiem. A prokuratur i NIK jakoś nie chce pewnych spraw drążyć i mimo ewidentnego łamania prawa nie stawia zarzutów. Obecnie nie ma dobrego rozwiązania. Delegalizacja związku nic nie daje bo w nowym byliby i tak ci sami ludzie. Wybór nowego zarządu niewiele wnosi bo wybiorą tych samych. Potrzebny jest ktoś taki jak Boniek. Ale nie ma chętnych bo i też kolarstwo to nie piłka. Taki Rychu Czarnecki raczej by tu nie przyszedł :)

  9. Dzięki! Na razie dostaliśmy pomoc z Ministerstwa Sportu obchodząc Polski Związek Kolarski :) Na jakiś czas starczy :)

    Natomiast tak z ciekawości mogę powiedzieć, że żeby pójść dalej to potrzebne są takie inwestycje:
    - topowy trener od przygotowania fizycznego planujący roczny makrocykl treningowy i dostosowujący mikrocykle do kalendarza startowego (mamy)
    - topowy trener od treningu funkcjonalnego czyli siłownia plus ogólnorozwojówka plus mieśnie głębokie (mamy)
    - dobry dietetyk sportowy (próbujemy już trzeciego, ciężki temat)
    Tego niestety grupy trzeciej dywizji raczej nie oferują

    - do tego tunel aero, na który na razie nas nie stać (300-400 Euro za godzinę)
    - testy aero na torze, które robią prawie to samo na szczęście i gdzie nasz znajomy traktuje nas ulgowo
    - dobry fizjoterapeuta (mamy dwóch), jeden z Warszawy od kadry judo drugi z Pabianic od kolarstwa
    - basen, zawsze byłem fanem pływania zimą żeby wyrównać zaburzenia równowagi mięśniowej (na szczęście grosze)

    Młody dokupił ostatnio brakujące potrzebne mu drobne sprzęty typu zegarek do biegania i kontroli snu (bardzo ważne według trenerów i ludzi z zawodowych zespołów) i urządzenie do treningu mięśni oddechowych. No i tak pomału posuwamy się do przodu :)

    Jeszcze byśmy chętnie w Belgii uszyli super szybki kostium czasowy co kosztuje 750 Euro. Może klub da połowę to zrobimy :)

     

  10. Jako ojciec 18-latka który został kolarzem zawodowym, odradzałbym regularne ściganie się w wyścigach kolarskich w tym wieku. Jak jest sporadycznie, blisko domu to ok. Ale broń boże żadne treningi kolarskie, żeby się za szybko nie wypalił. I żadnego jeżdżenia nie wiadomo gdzie na wyścigi i oceniania występów. Jak ma chęć i go to bawi to tak ale żadnego ciśnienia ze strony rodziców na start a już szczególnie na wyniki. Ci co wszystko wygrywali w 10 lat, zakończyli z kolarstwem niewiele później. 

    Rower i tak za 1-2 sezony do zmiany. Jak zawsze kupowałem używane. 24 cale mieliśmy bez amortyzatora, na sztywnym widelcu. Więcej niż 3-6 przełożeń mu nie potrzeba. Byle był jak najlżejszy. Manetki obrotowe typu Grip Shift odradzam. Najlepiej Shimano typu Altus/Acera. Microshit parę lat temu nie było, nie wiem jak działają. 

    Strasznie drogie te rowery. Ja za nasz dałem 600 zł. Ale jak że tak powiem śpicie na kasie :) to ten Spec wygląda zajebiście :) Akurat mamy w domu 10 rowerów Speca i jestem fanem tej marki. No i mój młody na tych różnych Specach całe życie :) 20 cali to mieliśmy właśnie Meridę Matts.

    Problem jest taki że taki wypasiony rower jak pojedzie nim do szkoły i nie zapnie u-lockiem to natychmiast mu ukradną. Z tych co podlinkowałaś nie kupiłbym żadnego z amortyzatorem. Wątpię żeby się odpowiednio zachowywał pod tak lekkim użytkownikiem.

    Na Specu najmniej stracisz sprzedając, najlepiej też wygląda. Nawet nie wiedziałem że robią teraz takie zajebiste modele dla dzieci :)

    Alternatywy:
    Superior, Woom 

     

  11. Trudno mi odpowiedzieć. Pierwszy rower MTB miałem baaardzo dawno temu, w latach 90-tych. Ze sztywnym widelcem i na kołach 26 cali. Synowi parę lat temu kupiłem używkę na kołach 26 cali z wąziutka kierownica. Jeździło mi się na tym rowerze fatalnie. Mój pierwszy MTB 29 cali za ok. 1000 zł miał uginacz zamiast amora i ogólnie był beznadziejny. I tak jak w bajce o Czerwonym Kapturku i Wilku mówiłem: jakie te koła duże i jakie te kierownice szerokie :)))
    Potem kupiłem pierwszy porządny MTB 29 cali na Foxie, z kierownica chyba 70 cm. No i ten rower po prostu płynął. Obecnie ma dwa kolejne trochę bardziej nowoczesne. Kierownicę mam 72 cm przyciętą od rozmiaru 74 cm.

    Jestem absolutnym przeciwnikiem kupowania roweru na podstawie przymierzenia się do niego. Rower ma być dobrany optymalnie do proporcji ciała a użytkownik ma się do niego dostosować.
     

  12. Parafrazując niejakiego Dudę "stan polskiego sportu jest smutnym odzwierciedleniem stanu polskiego państwa" :)

    Mam do czynienia z osobami doradzającymi Ministerstwu Sportu i według nich w ostatnich latach tylko Boniek doprowadził do rewolucji który pchnęła PZPN na europejskie tory. Może siatkówka jeszcze. Natomiast w Ministerstwie Sportu też jest słabo i osobą dedykowaną do kolarstwa jest polityczny spadochroniarz z jedynej prawilnej obecnie opcji, ostatnio zaopatrzeniowiec w sztandarowej inwestycji, elektrowni w Ostrołęce :)

    W kolarstwie jeden ze słynnych trenerów powiedział mi ostatnio "czekam od 25 lat na ludzi uczciwie i profesjonalnie zarządzających związkiem i oprócz jednego człowieka którego rozrobiono, nie doczekałem się".

    Dlatego też od razu a priori założyłem że mój syn nigdy nie będzie się ścigał w żadnych polskich zespołach kolarskich. Oprócz reprezentacji oczywiście a i to w ograniczonym zakresie. Mieliśmy opcje francuskie, włoskie i niemieckie. Wynegocjowałem kontrakt z niemiecką grupą bo wiadomo że to co na papierze zostanie wypełnione, będzie mieszkał w Niemczech i uczył się języka, co mu się może w życiu później przyda. Obozy i zima głównie Majorka gdzie grupa wynajmuje dom i kontynentalna Hiszpania. Jakby się jeszcze hiszpańskiego nauczył to byłoby super bo po angielsku mówi płynnie. I jak najdalej od naszego piekiełka.

  13. Cube reklamuje Agree jako endurance:
    https://www.cube.eu/pl-pl/bikes/road/road-race?p=1&properties=995557dcfe5327a851f7b861d8b4a7ca

    A Attain jako comfort. Trudno powiedzieć co autorzy mieli na myśli :)

    Co do długich nóg i geo to mam podobny problem. W szosie race zawsze miałem jak na moje możliwości za daleko kokpit i za nisko. Aczkolwiek udało  mi się tak ustawić w Tarmac SL6 że jest nieźle ale oczywiście skracając mostek i używając kierownicy typu short reach shallow drop. Ten rower mnie zadziwia. Oferuje wysoki stopień komfortu i akceptuje opony 30 mm. Na mazowieckie drogi jest idealny.

    Natomiast pałętając się po nieznanych terenach wolę zdecydowanie Roubaix, któremu nie straszne szutry i bruki. Na Węgrzech trafiliśmy np. drogi oznaczone jako trzeciej kategorii które były szutrówkami. W Austrii też zdarzyło nam się zjeżdżać jakimiś szutrami na skuchę. Słowacja ma też często nędzne drogi. Po 100 km jazdy komfort zaczyna mieć znaczenie. Szczególnie odczuwa go kręgosłup piersiowy. 

  14. Poczytałem chwilę i Addict 20/30 to ma endurance tylko w materiałach marketingowych. Jest to zwykła szosa race z elementami aero której wstawiono dłuższą główkę rury sterowej i założono szersze gumy. Nawet geometria nie jest endurance. Tak jak wyżej trafnie napisałem odnośnie porównania Canyon Endurace do Treka Emondy w artykule również porównano Addicta do Trek Emonda. 

    To samo dotyczy Meridy, która reklamuje Meridę Sculturę Endurance, która jest miksem Scultury, tradycyjnej szosy race, Meridy Reacto, szosy aero i Meridy Silex, ich bardzo dobrego gravela. plus dłuższej główki. Gran Fondo Magazine, który lubię czytywać ocenił ją bardzo pozytywnie. Ale ponieważ jest to niemiecki wydawca, to zawsza pieją z zachwytu nad niemieckimi produktami :) A Merida ma teraz niemiecko-tajwańskie korzenie :) Bardzo ciekawy jest uchwyt to piwa 0.5l. Takiego jeszcze w rowerze nie spotkałem. Szacun :)))
    https://granfondo-cycling.com/merida-scultura-endurance-custom-2021-review/

    Nie każdy producent ma oddzielną linię endurance w której rozwój inwestuje. Dotyczy to obu tych firm. Nie mając dedykowanej platformy ograniczają koszty.

    Tu o Cannondlae Synapse, który daje teraz w komplecie radar Garmina, którego jego fanem.
    https://granfondo-cycling.com/cannondale-synapse-carbon-2022-review/

    Z punktu widzenia serwisowego szosy mającego prowadzenie linek wewnątrz sterów są problematyczne. Osłabia to też konstrukcję. Ale teraz jest taki głupi trend że linki na zewnątrz są be i lepiej spieprzyć konstrukcję ale żeby to ładnie wyglądało.

  15. Kokpit zintegrowany to złoooo. Kierownice się czasem różne latami testuje. Mój mody się ostatnio na Enve SES Aero z flare ścigał i bardzo chwali. Karbonowych kół Gianta wszyscy się pozbywają więc nie są to chyba jakieś ponadprzeciętne koła.

    Jak dla mnie w szosie endurance najważniejszy jest czynnik komfortu. Canyon nie ma żadnych technologii "wygładzających" drogę. Jest to zwykła karbonowa szosa tylko że o geometrii endurance. Raczej bliżej jej do Treka Emondy niż do Treka Domane lub Speca Roubaix. 

    Giant Defy ma paru kolegów i chwalą. I jest to konstrukcja która jest wiele lat na rynku podobnie jak Cannondale Synapse. Nie mam natomiast feedbacku na temat szos endurance Scotta. Jakoś mało popularne w moim otoczeniu. Jest jeszcze Cube Agree.

  16. W kwestii baterii to bateria Shimano działa kilka razy dłużej. Przy podobnej ilość kilometrów tam gdzie bateria w Shimano wystarczała na 3 miesiące, tam w Sram wystarczała na 3 tygodnie. Z tym że piszę tylko o systemach 11-rzędowych, bo z 12-rzędowymi nie miałem do czynienia. Nie istnieje żaden problem z transportem baterii Shimano. Siedzi w sztycy i nie ma żadnej potrzeby jej wyjmować. Żadna linia lotnicza tego nie wymaga. Baterie Sram powinny być wyjęte z roweru na czas długiego transportu samochodem czy samolotem, gdyż wibracje powodują że system się załącza i rozładowuje baterie. Ładowanie baterii nie jest żadnym problemem. Wpina się kabelek i tyle. Ładowarka Shimano ma długi kabel.

    Ci co mają doświadczenie z informatyki wiedzą że np. Ethernet po kabelku ma 100% niezawodności. A wszelkie WiFi i BT to różnie bywa. No i tak też jest tu. Shimano działa zawsze. Sram w 97-99%.

    Shimano w 11x miało przyciski w klamkach, które można było definiować i zmieniać nimi ekrany Garmina. Nie wiem czy Sram się tego dorobił. Mając moduł BT/ANT+  mieliśmy też wizualną informację o wykorzystaniu biegów. Można było też tak zaprogramować system żeby następował synchroshift czyli że jak zrzucimy na mały blat to system automatycznie zrzuci w dół na kasecie żeby skompensować. Natomiast rower to nie jest samochód z automatyczną skrzynią biegów i oprócz tej kompensacji po zrzuceniu na mały blat nie widzę sensu dla żadnej innej automatyki.

    Sram zmieniał biegi najwolniej o kawał, Campagnolo najszybciej, Shimano trochę za nim. Tu się nic nie zmieniło. Kolega z Jumbo przed chwilą do mnie dzwonił i opowiadał o feedbacku od zawodników z ich training campu. Ogólnie wszyscy ze Sram zadowoleni oprócz tej wolnej zmiany biegów. No i jak planujesz skok to nie chcesz żeby pół peletonu słyszało że zrzuciłeś o dwa biegi :) Ale to dotyczy tylko tych co się ścigają. Shimano w 11x pracowało  najciszej.

    Ci co chcieli mieć zaawansowany system używali też przycisków Sprint Shifters.  Mój syn ma takie w dolnym chwycie, ułatwiające w nim zmianę biegów. To rozwiązanie Shimano też miało lepsze od Srama. 

    Co do testów to w Polsce tylko Specialized i Decathlon umożliwia wypożyczenie roweru na testy. Zabawa na stojaku moim zdaniem jest kompletną stratą czasu.

  17. Co do pomiaru to sugerowałbym zrobić research. Sram w niektórych rowerach dawał takie głupie korby które nie dość że miały niestandardowe, drogie blaty to ich wymiana wymuszała też wymianę pomiaru bo był wklejony do korby. Wolałbym mieć korbę która ma standardowe blaty, które dokupię niedrogo i wymienię na takie jakie mi są potrzebne. W Di2 mój młody ma 52/34 i działa to bardzo dobrze. Tylko nie wiem czy przerzutki Rival taką kombinację by obsłużyły. W każdym razie wklejany pomiar raczej nie. I jak chcesz żeby dobrze mierzył to nie Shimano i nie w pojedynczym ramieniu. Te na pająk typu Quarq, Rotor czy Sigeyi są bardzo dobre. Natomiast do amatorskich zastosowań pojedyncze ramię jak najbardziej. Dokładność "z grubsza", tak do ok. 5%

  18. Mój młody przy 182 i przekroku 91,5 jeździł ostatnie 2 sezony na Specu Tarmacu SL6 54. Przy ramie endurance w Twoim przypadku zdecydowanie doradzałbym 54. Mam 175 i 84,5 przekroku i jeżdżę na Specu Roubaix 54. 53 byłby dla mnie optymalny ale długość reguluje się kokpitem.

    Są problemy z tym 12-rzędowym Shimano o czym wiem od kolegi z Jumbo Visma. Głownie z łańcuchami. Dlatego też rozstali się z Shimano i będą w 2023 jeździć na Sramie AXS. No i Shimano ma podłe koła więc dwie pieczenie na jednym ogniu. Przechodzą na Reserved.

    Z 11-rzędowym Di2 mieliśmy zero problemu. Natomiast w rowerze czasowym mieliśmy 11-rzędowy Sram Red eTap. Kultura pracy beznadziejna. Działa z gracją taśmociągu na którego wrzucasz kwintal ziemniaków ale działa. Chyba że nagle przerzutka powie halt i przestanie działać na zawsze :) Się zdarzało :)

    Ludzie chwalą ten 12-rzędowy AXS.

    Co do producentów Canyon produkowany w chińskiej fabryce Quest Composite. Jakość tak gdzieś na poziomie naszego Kross. Kolega odsyłał najwyższy model Aeroad w ciągu ostatniego roku 6-7 razy na gwarancji. Koledze w karbonowym Endurace pękły tylne widełki na prostej drodze po najechaniu na studzienkę. Wymienili mu ale niesmak pozostał. Raoul Luescher na swoim kanale na YT twierdzi że widelce Canyona są tak beznadziejne że zagrażają zdrowiu i być może życiu. Junior u nas w klubie połamał dwa w lekkich kraksach.

    Giant to zwykle bardzo solidne acz dość przeciętne ramy. Raczej niełamliwe. I spokojnie można polecić. Kolega ma karbonowego Defy na tarczach, model sprzed paru sezonów. Wizualnie bardzo mi się podoba. W jego modelu maksymalna szerokość opony to 28 mm. Nie jest to zgodne z obecnymi trendami. W Specu Roubaix 33 mm więc kolega wkładał opony przełajowe i miał zimówkę. W Trek Domane wchodzi nawet 38 mm. Warto dopytać. Giant Polska od lat uprawia spychologię gwarancyjną jakby co.

    Edit: już doczytałem że maks 35 mm. Wygląda zajebiście :) Ta podsiodłówka w kształcie D też dużo daje jeśli chodzi o komfort. No i nie jest kowadłem ważącym 10 kg :)

    Orbeę zarówno mój kolega, topowy mechanik jak i drugi kolega co nimi handluje odradzają. Łamliwe plus spychologia gwarancyjna.

    Sugeruję spojrzeć co tam jeszcze oferują Merida, Superior, Cannondale, Scott i Basso.

    Jakbyś szukał pomiaru to mamy na zbyciu korbę karbonową S-Works z ramionami 172,5 pod PressFita/BB30 z dwustronnym pomiarem Quarq za rozsądne pieniądze. 

    https://www.olx.pl/d/oferta/korba-specialized-s-works-172-5-z-pomiarem-mocy-quarq-bb30-CID767-IDRdntM.html?bs=olx_pro_listing

×
×
  • Dodaj nową pozycję...