Niestety kierowcy samochodów i rowerzyści w dalszym ciągu nie żyją ze sobą w zgodzie. Jako kierowca samochodu i w wolnych chwilach amator kolarstwa wiem, co obie strony mają sobie za złe. Sporo osób wcześniej wypowiadało się o zasadzie ograniczonego zaufania. Szkoda, że dalej większość ludzi o tym nie myśli i sądzi, że to oni mają pierwszeństwo, a później wychodzą z tego nieszczęścia. U mnie w Białymstoku dalej jest wiele miejsc, w których sręcając w prawo samochodem jest utrudniona widoczność. Gdy sam jeżdżę rowerem to dla własnego bezpieczeństwa zwalniam przy przejściach i się rozglądam czy nie nadjeżdżają samochody. Najbardziej jednak denerwują mnie osoby, które są jeszcze większymi amatorami niż ja i jeżdżą po chodnikach jak szaleńcy. Do pracy mam 15 minut piechotą, a już kilka razy nie zostałem prawie potrącony przez miejskich rowerzystów, którzy po pierwsze nie jechali ścieżką rowerową, po drugie wyjeżdżali za zakrętów z ogromną prędkością. Niestety, ale muszę stwierdzić, iż dalej będzie dochodziło do takich sytuacji dopóki ludzie nie będą świadomi możliwych konsekwencji swoich zachowań.