Skocz do zawartości

rowerowy365

Użytkownicy
  • Postów

    1 482
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rowerowy365

  1. Potwierdzam. Na kilka dni jak jest ciepło bierzesz niewiele. Dwie pary spodenek, dwie koszulki, dwie pary skarpetek, jedna bluza i coś wygodnego do spania (chyba, że nie potrzebujesz). To wszystko mieści się w garści. W jednym jedziesz zestawie jedziesz drugi (przepocony) schnie rozłożony na bagażniku/sakwach/torbach. Oczywiście szkoda wozić ze sobą jakiś proszek, poza tym to nieekologiczne ? więc raczej się nie pierze. Niestety skutkiem ubocznym jest dość intensywny zapach ale "kto mnie tam zna?" ? . Poza tym dopóki oczy nie łzawią to chyba, aż tak nie śmierdzi? A jak pada to rzeczy schną w nocy w namiocie (pod tarpem). Najgorzej jak się ma spodnie z wkładką bo nie dość, że dłużej schnie to jeszcze woda odparuje ale sól zostaje i któregoś dnia zaczyna nieprzyjemnie obcierać. Może spodenki z wysokiej półki tak nie mają ale takich za 2 stówki to nie mam w swoim zestawie. Dlatego ja zaczynam jeździć bez "pampersa" i póki co jest dobrze. Co do prania ciuchów to w zasadzie jak znajdziesz nocleg nad jakąś wodą to można wypłukać w samej wodzie - też (trochę) pomoże. Albo jak jedziesz w dłuższą wyprawę, raz na kilka dni zaplanuj nocleg na kwaterze, gdzie się ogarniesz, odpierzesz, odmoczysz ?. Możesz też dobrze uderzyć dwoma stopami o ziemię - brud sam odpadnie ?.
  2. W hamaku jak w namiocie... najważniejszy i tak jest śpiwór i izolacja od spodu. Wiem, że niektórzy używają do tego karimaty. A jak pada - to jak pisał @pepe używasz tarpa. Co do zabezpieczenia roweru - to zależy gdzie biwakujesz. Jak z dala od ludzi gdzieś w krzakach to nic nie potrzebujesz. Jeśli wiesz, że ktoś może się pojawić przypinasz rower. Do namiotu, do drzewa - wszystko się nadaje. Najtrudniejszy jest pierwszy wyjazd, potem już z górki. ?
  3. Dobrze, że zmienili wygląd. Zwykłe Tribany były trochę zachowawcze.
  4. Też mam problem z komarami... Ale w Deca też mają moskitiery. Choć sam system mocowania nie przekonuje to może to da się jakoś zaadaptować do hamaka. Wtedy komplet będzie kosztował ok. stówki. Jak się nie sprawdzi będzie mniejsza strata. Jak będę kolejny raz u nich to sprawdzę z czystej ciekawości. Znalazłem też coś takiego. Jak będzie trochę wilgoci, to przynajmniej na łeb nie poleci. A i trochę lżejszy... https://allegro.pl/oferta/hamak-bushbed-wygodny-hamak-z-moskitiera-bushmen-7354960741
  5. Czyli materac - śpiwór to zestaw obowiązkowy, a zamiast namiotu trzeba wziąć tarp i moskitierę. Ale co z nieproszonymi gośćmi? Parę razy miałem odwiedziny "małych ssaków" i gdyby nie namiot wlazły by mi pewnie do śpiwora ? Wiem, że można mieć hamak ale jakkolwiek rozwiążesz problem wieszania tarpa, to z hamakiem jest większy kłopot. Dwa tygodnie temu spotkałem ludzi, którzy spali na zewnątrz w hamaku! (bez tarpa bo nie padało) więc nawet zimą można ale to też było między drzewami. Wychodzi na to, że trzeba mieć dwa różne zestawy i decyzję co wziąć trzeba podjąć na podstawie wytyczonej trasy. Jak pola i łąki to namiot, jak lasy to tarp (hamak). Tak sobie przypominam, że parę razy też spałem na hamaku (ale u siebie w ogrodzie ? ) i było całkiem wygodnie.
  6. Na razie jeżdżę z ciężkim klocem 3,5kg https://www.i-outdoor.pl/campus-beziers-2-osobowy-3000mm,id30.html ale jak się kiedyś zużyje (ciekawe kiedy, bo mam go już ponad 6 lat...) to wymienię na lżejszy - poniżej 2kg. Plusem jest wielkość - dwuosobowy. Dzięki temu do środka mieszczę sakwy i jeszcze zostaje miejsce na wygodne rozłożenie mapy czy czytanie książki. Materac z Deca - 540gr (lepszy niż karimata ale dość wąski) i jakiś stary tani śpiwór (ciężki kloc 1,5kg) ale spałem w nim blisko 0 stopni i dał radę - znaczy się ja dałem ? Problem z tarpem jest jeden - drzewa, a w zasadzie ich brak. Ogranicza to możliwości biwakowe. Choć z drugiej strony namiotu też wszędzie nie rozstawisz... mogą przeszkadzać drzewa ? W każdym razie ja jeszcze nie mogę się do tego przekonać, może zbyt rzadko jeżdżę biwakować "na lekko"? Jak ktoś chce iść ekstremalnie na zbicie wagi to można spróbować z bivibagiem. Ja bym nie zniósł zbyt blisko latających komarów ale co kto lubi ? https://www.skalnik.pl/plachta-biwakowa-survival-bivi-black-terra-nova-655911 @pepeChyba schodzimy z tematu ?
  7. Jest też tańsza wersja: https://www.decathlon.pl/rower-szosowy-rc-triban-500-id_8518726.html Jest tylko jedno ale. Triban 540 przyjmie takie same szerokie opony jak wspomniane wersje gravelowe. Trzeba się zatem zdecydować, czy przeważa jazda po suchych asfaltach czy w trudniejszym terenie.
  8. Na YT jest sporo filmów o tym temacie. W razie co można pomogą. Proste czynności lepiej wykonać samemu w domu i nabrać wprawy, bo assistance może nie zadziałać w środku lasu ?
  9. Dołożę swoje trzy grosze. Rower bezobsługowy, bezkosztowy i bezawaryjny istnieje. Pisał o tym kolega z forum. Nazywa się Yeti - wszyscy słyszeli ale nikt nie widział ? Każdy będzie wymagał chociażby regularnego czyszczenia i smarowania łańcucha, wymiany kasety, korby linek czy pancerzy, smarowania piast. Cena roweru nie ma tu znaczenia - zresztą Pepe właśnie mnie uprzedził ?. Można się w torby spakować na dwa tygodnie i wystarczy lub w sakwy jedynie na weekend i będzie za mało miejsca - kwestia naszej dyscypliny. Potwierdzam też, że sakwy trochę upośledzają rower - ja czuję na dużych dziurach czy ostrych zakrętach jak mi się z tyłu lekko kołysze cały bagaż. No i waga: bagażnik + sakwy to ok. 2,5kg...? Jeśli będziesz spać na kwaterach - bikepacking jest idealny, jeśli pod namiotem możesz wziąć sakwy - wszystko zależy od indywidualnych preferencji.
  10. Pytałem kiedyś w sklepie Kross-a i ich rowery przyjmowały chyba1,6 albo 1,75. Jeśli Unibike przyjmuje więcej to też fajnie bo zawsze jest jakaś opcja. Jesli ktoś nie zamierza jeździć cały czas po piachu czy grząskim błocie to takie własnie szerokosci wystarczają, a w sumie na kopny piach to i 2,25 może nie wystarczyć. Poza tym, wiem jak się jeździ z sakwami: zbyt stroma górka - pchanie, zbyt grząski teren - pchanie. Natury się nie oszuka :) Ale to nie znaczy, że to jakiś wielki problem - to po prostu urok jazdy obciążonym rowerem. Trzeba to przyjąć na klatę i jechać (pchać) dalej. Albo być mądrzejszym i lepiej wybierać drogi. Kapcie jakie łapałem były na asfalcie - raz snake na krawężniku, raz cienkie jak igła szkło, a ostatnio cała rozbita butelka. Niestety straciłem wtedy oponę. Na szutrach, korzeniach czy kamieniach jeszcze ani razu. I nie zalezało to ani od szerokości opony ani od ciśnienia - to zwyczajny pech. Co ciekawe na szosie złapałem kapcia tylko raz - ostre hamowanie bokiem tuż przed nadjeżdżającym samochodem. Amortyzatora w cross-ie próbowałem tylko na jazdach próbnych i powiem, że był. Uginał się tak jak powinien. A nie był to sprzęt wysokich lotów. Może działały dlatego, że były nowe... Mój XCM też kiedyś działał. W każdym razie jak było ciepło :) A do autorki tematu. Usiądź i pomyśl jakie trasy bedziesz pokonywać najczęściej i pod nie dobierz rower. Jeśli masz możliwość to najlepiej w jednym sklepie przymierz się i przejedź kawałem cross-em, MTB i szosą - oczywiście muszą być w miarę porównywalne cenowo. To na pewno nie odda dokładnie i w całości właściwości danego typu/roweru ale bedziesz miała jakiś pogląd na wygodę jazdy na każdym z nich.
  11. Z tych czterech, pierwszy najlepszy. Jeśli nie przeszkadza Ci męska rama (nota bene ponoć sztywniejsza niż damska), to jak najbardziej będzie się nadawał. Oczywiście mógłby być lżejszy, mieć lepszy amortyzator, piasty czy korbę ale... za te pieniądze nie można mieć wszystkiego. Mój był w podobnej konfiguracji.
  12. Jesteśmy podobnego wzrostu i dł. nogi, jedynie waga (prawdop.) inna... u mnie trochę ponad 80kg. Ja wziąłem 27,5" (w rozmiarze M)... bo zwyczajnie bardziej mi się podobał. Duże koła w sklepie wyglądały na za duże. Teraz wziąłbym 29" ale tylko z jednego powodu. Podaż opon "nieterenowych" do koła 29 (pamiętajmy, że to obręcz 28") jest zdecydowanie większa niż do mojego rozmiaru. Dzięki temu jest możliwość tańszej wymiany. Tańszej bo na upartego do 27,5" można większe kupić koła + opony, w każdym razie w ramę spokojnie się mieszczą. Na razie tego nie zrobiłem, bo jakoś nie mam na to kasy. Zresztą niewiele by to u mnie zmieniło. Jeżdżę na MTB bo mogłem kupić tylko jeden rower i też miałem na to ok. 2 tys. Mogę teraz używać go komunikacyjnie (jeżdżę codziennie 20km w jedną stronę), a jak przyjdzie mi ochota to zakładam terenowe opony i śmigam w góry. I dlatego jest dla mnie najbardziej uniwersalny ale... jak pomyślę, że 95% drogi to u mnie asfalt bądź ubite grunty, to na codzienne użytkowanie cross byłby lepszy. Każdy rower (no prawie) nadaje się pod sakwiarstwo. Może to być zwykłą szosówka, lepszy pod tym względem gravel, jeszcze lepiej cross/trekking, MTB, poziomka itd. Nie proponowałbym typowo miejskiego oraz żadnego z wymienionych w konfiguracji wyczynowej. W zasadzie do każdego z nich możesz założyć bagażnik, sakwy, zabrać namiot i całe dodatkowe wyposażenie. Jeśli rama nie ma otworów montażowych kupujesz bagażnik montowany na osi koła, a górą przymocujesz do odpowiedniej obejmy. Jeśli nie chcesz bagażnika możesz wybrać opcję bikepacking. Tu w zasadzie nie ma ograniczeń - no chyba, że cenowe. Ograniczenia turystyczne oczywiście są: szosówką poruszasz się w zasadzie po asfaltach, jak włożysz szersze opony (np. Tribany z Deca.) to po szutrach też pojedziesz. Wtedy w zasadzie masz "prawie" gravela. Ten znowu najbardziej nadaje się do turystyki długodystansowej, maratonów itp. Na niczym nie będzie tak wygodnie jak na gravelu (bądź turystycznej szosówce) na dystansie 200, 300 czy więcej km. Możliwość zmiany chwytów na kierownicy - bezcenna. Cross/trekking to znowu rowery stworzone do turystyki "sakwiarskiej". Odpowiednie otwory montażowe, komfortowa pozycja za kierownicą, zazwyczaj możliwość założenia szerszych opon niż w gravelu, amortyzator, który nawet jeśli nie jest wysokich lotów to zawsze się przydaje. Cięższy niż poprzednicy i z gorszą aerodynamiką służy do spokojnego pokonywania dystansu. Na takim rowerze nie spieszysz się, kontemplujesz przyrodę, otoczenie - cieszysz się jazdą. Za 2 tys. kupisz porządny crossowy rower. Nie martw się tym, że może mieć jedynie 8/9 przełożeń z tyłu, hamulce V-brake, czy inne "starsze" rozwiązania jak choćby korba na kwadrat. To nie jest rower do ścigania, nie o to w nim chodzi. A może chodzi - im lepszy osprzęt tym szybciej może się zużyć, tym droższy będzie w serwisowaniu. Dalej mamy MTB - te o bardziej łagodnej geometrii też nadają się do turystyki choć zazwyczaj masz bardziej wyciągniętą pozycję niż na cross-ie. Nie polecam używania terenowych opon na co dzień, na dojazdy do pracy itd. Umęczysz się jedynie. Choć mój kolega dojeżdża codziennie asfaltem! na swoim Treku, na oponach z agresywnym bieżnikiem (2,25") i twierdzi, że trzeba ćwiczyć... silną wolę?. Tańsze MTB mają otwory pod bagażniki, spokojnie możesz z nich korzystać. Choć ja u siebie zniszczyłem już jeden gwint ale to moja wina. Dlatego właśnie kupię inny bagażnik, a latem spróbuję bikepackingu bo okazało się, że na wyjazdy nie potrzebuję sakw 2*30l. Zmieszczę się do kilku toreb. MTB możesz obciążyć tak jak cross-a. Nawet bez otworów montażowych możesz założyć przedni bagażnik, błotniki, trzy bidony itp. - po to człowiek wymyślił opaski zaciskowe ? . Wjedziesz w cięższy teren niż cross-em ale... tylko wtedy, kiedy masz szersze opony. Jak założysz turystyczne - to znowu masz cross-a. Awaryjność: jeśli wjedziesz obciążoną szosą na kamienistą drogę to jasne, że możesz przebić oponę czy rozwalić obręcz. Ale na utwardzonych drogach nic się nie stanie. Rama też spokojnie wytrzyma. To samo, cross, trekking, MTB. Żadna rama czy koła nie wytrzymają jeśli przeciążysz rower. Jeśli producent pisze, że max to np. 120kg, to nie ładuj na rower 160kg i będzie git. Jeśli nie będziesz zmieniała biegów pod dużym obciążeniem, to każda przerzutka będzie dobra. Tańsza będzie na pewno mniej precyzyjna, trochę wolniejsza, z trochę niższą kulturą pracy ale... jakie to ma znaczenie w turystyce czy w dojazdach do pracy. Na co dzień osprzęt typu Alivio jest optymalny jeśli chodzi o stosunek cena/jakość. Używam tej grupy od wielu kilometrów, w każdych warunkach i nadal dobrze działa, a koszty obsługi nie przerażają. 3*9 daje bardzo duże pole manewrów. Ale Altus też wystarczy - w nowej wersji zresztą też ma 9 przełożeń. Hamulce: do wyjazdów na całkowite odludzie, bezdroża Azji ? polecam V-ki. W codziennym użytkowaniu też się sprawdzą, sam jeździłem na takich. Jednak spróbowałem hydraulicznych i mi się spodobały. Nawet najtańsze będą skuteczniej hamowały niż v-ki i to szczególnie jak jedziesz z sakwami z jakiejś górki. Czy są z nimi problemy? Owszem. U mnie kłopotem jest zima, która zazwyczaj załatwia któryś zacisk i zaczyna on przeciekać. Objawia się to piszczeniem hamulców i mniejszą skutecznością hamowania. Wtedy na krótką metę czyszczę klocki, a na dłuższą - trzeba wymienić zacisk. Pech sprzedawcy chciał, że robię to cały czas na gwarancji. Ostatecznie są dwa wyjścia. Albo się wkurzysz i wymienisz na dużo lepsze albo olejesz temat i raz na jakiś czas kupisz najtańsze. Kosztują parę złociszy, a montaż (gotowego hamulce, zalanego olejem) to sama przyjemność. No i "bramka nr trzy" - nie każdy jeździ zimą więc może u Ciebie nie będzie problemów z nieszczelnością. Również regulacja hydraulików jest jak dla mnie lepsza niż V-brake, bo... w zasadzie jej nie ma. Po zdjęciu koła czasem trzeba podregulować zacisk ale zajmuje to czas - na wypicie jednego browarka. Potem nie martwisz się niczym, klocki same się ustawiają w zacisku. Koszt klocków - pomijalny. Podsumowując, na wyprawy każdy rower, choć na każdym będzie się jechało trochę inaczej. Ja zazwyczaj się nie spieszę. Kulam się spokojnym tempem po lesie i cieszę się, że jestem. Cross? MTB? Gravel? Oczko lepszy? Gorszy? Jakie to ma znaczenie? Ważne żeby jechał, a jak się zepsuje (KAŻDY się psuje), to żeby tanio naprawić. Czytam regularnie "Rowertour" i widzę jakimi ludzie jeżdżą rowerami - naprawdę nie sam sprzęt jest najważniejszy. Chyba napisałem za dużo ale jakoś tak mnie "natchło" ? @Elle, nie wywołuj mnie do odpowiedzi, bo za bardzo się rozkręcam, a potem ktoś musi czytać te przydługie wypociny ?
  13. Niezmiennie polecam U-lock. Jakikolwiek poza najtańszymi za parę złociszy. Ciężko sforsować zwykłymi narzędziami. Jednak u Ciebie jest inny problem - czas. Jak złodziej będzie miał go odpowiednio dużo, to żadne zabezpieczenie nie będzie wystarczająco pewne. Może jedynie utrudnić działała. Jeśli jest do wyboru rower niezapięty i taki zabezpieczony to wybór jest prosty ale jak się kto uprze...to i z piwnicy i z parkingu rower może wyciągnąć.
  14. Niby masz rację ale jeśli chodzi o właściwości terenowe to porównywałem dwa modele z Deca: Tribana 540 i Roadcycling 500 - do obydwu wchodzą mniej więcej te same opony. Geometria wydaje się z wyglądu podobna (szczegółowo nie sprawdzałem). Różnica głównie w hamulcach, bo nawet na widelcu szosówki można zamontować bagażnik. W tym przypadku raczej chwyt marketingowy.
  15. A pokazywałeś swoim kobietom rowery z Decathlona? https://www.decathlon.pl/rower-trekkingowy-riverside500-id_8550466.html https://www.decathlon.pl/rower-trekkingowy-riverside900-id_8405264.html W rozmiarze S ważą ok. 13 kg, mają po 9 lub 10 przełożeń, a jak będzie za mało to można założyć przednią przerzutkę.
  16. Pod wieloma względami hydrauliki będą lepsze ale V-ki szczególnie z dobrymi klockami też spokojnie dadzą radę. Nie należy się ich bać.
  17. Czerwony ma +10 do prędkości - potwierdzam. Nie wiem tylko dlaczego ja mam niebieski... A ha - innych nie było. Ale mam czerwone klocki hamulcowe, czerwony koszyk na bidon i czerwoną czapkę. A to w sumie punktów na +, daje mi prawie to samo co czerwona rama. Moja żona jeździ na rowerze z marketu kupionym przed 15 laty (a może jeszcze dawniej) i jej się podoba. Jak pytam czy nie chce nowego to twierdzi, że przecież ten jeździ, a następny będzie jeździł tak samo. Nawet chciałem jej przemalować na biało i też nie chciała. I nie ważne, że przerzutki były firmy, której nie znam i że waży prawie 18 kg. Jest ładny i tyle. Mam się nie czepiać tylko jeździć wolniej obok niej. I weź tu zrozum kobiety...
  18. Piastami nie ma się co za bardzo przejmować. Tylna pierwszy serwis przeszła po ok. 20 tys., przedniej jeszcze nie rozbierałem. Nie wiem jakiej są klasy ale szału na pewno nie ma, a jednak żyją. Komplet piast Deore można kupić za 170zł z przesyłką.
  19. Myślę, że będzie problem aby ktoś kto mieszka w PL powiedział ile będzie kosztował serwis piasty (i to ze zdjęcia z którego niewiele wynika) w Holandii. Po prostu podejdź i spytaj. Tak chyba najprościej.
  20. Zrobiłem na Alivio ok. 25 tys. Większość po asfalcie ale też sporo po lasach i kilka razy ostro w górach. Pomimo kilku uderzeń, zadrapań i wymiany kółek - przerzutka nadal precyzyjnie działa. Deore to pierwsza (najniższa) grupa dla tych co zaczynają jeździć w zawodach ale dla kogoś kto jeździ rekreacyjnie nie jest konieczna. Nie miałem Altusa M2000 ale czerpie z Alivio więc do miasta pewnie też wystarczy. Koszt wymiany elementu napędu z grupy Deore jest wyższy niż niższych grup. Nie zawsze jest to dużo ale sumarycznie trochę wyjdzie. Kupowanie extra roweru za 3, 4 albo 5 tys. do jazdy rekreacyjnej jest jak kupienie Porsche lub dużego SUVa z 300 konnym silnikiem do miasta. Można, tylko po jaką cholerę. I tak każdy stoi w korku. A tu nie dość, że dużo wydasz na zakup to jeszcze dużo na serwis. No chyba, że zrobisz ze dwa tys rocznie. Wtedy serwis nie ma większego znaczenia bo łańcuch wymienisz raz na dwa trzy lata, serwis amora też będzie rzadko. Mam MTB 27,5" bo to mój jedyny rower, przyzwyczaiłem się do niego i będę go pewnie jeszcze długo użytkował ale gdybym decyzję podejmował teraz to stawiałbym na cross-a. I to pomimo tego, że serwisuję go sam, opony wymienić też potrafię (mam na myśli wąskie do 29-era) ? , a jeżdżę ostatnio na typowo szutrowych 2,0". Nawet chodzi mi po głowie zakup kół 28" żeby móc założyć jeszcze węższe opony (do 27,5 jest mały wybór) wtedy właśnie z MTB zrobi się "prawie" cross. Prawie bo jednak geometria MTB jest trochę bardziej sportowa i na dłuższe dystanse (150-200km) niezbyt wygodna. Kiedyś oglądałem film na YT i padło mądre stwierdzenie. Faceci przychodzą do sklepu z rowerami i kupują MTB, wyobrażając siebie jako męską wersję Włoszczowskiej pędzącego gdzieś w dół po kamienistych czy błotnych szlakach górskich. A tym czasem na pytanie sprzedawcy w jakim terenie będą jeździć, pada "a Panie tu mam kilometr ścieżką w lesie do sklepu". Zresztą nie po raz pierwszy przewija się na forum w dyskusji: kup MTB 29 i załóż wąskie opony. To ja się pytam po kiego takie kombinacje? I drugie pytanie ilu, którzy kupili MTB wymienili opony na węższe? I to tyle.
  21. @MociumpelNo jak to? Unibike ma Deore M6000 - 10-cio biegowe, a Cube "jedynie" Altus i M592 - 9-cio rzędówka. Widelców cross-owych nie ogarniam. Brałbym rower z lepszym. Na plus i minus Cuba - linki poprowadzone wewnątrz. Wyglądają ładnie ale przy wymianie można się nieźle namęczyć. A i potrafią brzęczeć i stukać o wewn. ramy w czasie jazdy. Z drugiej strony, ktoś kto jeździ rekreacyjnie nie poczuje różnicy w napędzie 9 czy 10 rzędów. Stare czy nowe Deore. To tylko kosmetyka. Bierz ładniejszy, będziesz chciał "się chwalić" i będziesz częściej wyjeżdżał, a chyba o to chodzi. ?
  22. Może nie jestem obiektywny bo sam mam Unibika ale jeśli wystarczy Ci na dodatkowe "wyposażenie" to bierz. Ważne też żeby Ci się podobał. Bo co z tego, że coś lest teoretycznie lepsze skoro może być brzydsze. Unibike ma bardzo zachowawcze konstrukcje ram no i przede wszystkim kolorystykę. Nie każdemu przypada to do gustu. Zerknij też na gwarancję (5 lat na ramę) bo chyba trzeba zrobić jakiś przegląd w serwisie. No, a potem to już tylko jeździć, bo pogoda coraz lepsza i szkoda tracić kolejne dni. ?
  23. Komfort jazdy zależy od wielu czynników więc trudno powiedzieć na którym rowerze lepiej będzie się akurat Tobie jeździć. Regulowany mostek na pewno pomoże znaleźć lepszą pozycję za kierownicą. Na plus Vipera przemawia też napęd 10-cio rzędowy Deore, czyli lepsze przerzutki i manetki oraz precyzyjniejsza zmiana biegów, wg mnie lepsze piasty i jeszcze parę szczegółów. Ale czy warto dopłacić? Jeśli masz na zbyciu parę złociszy to tak ale jeśli masz wysupłać ostatnie rezerwy, zapożyczać u rodziny lub sprzedać nerkę to nie warto.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...