Skocz do zawartości

unavailable

Użytkownicy
  • Postów

    3 080
  • Dołączył

Treść opublikowana przez unavailable

  1. Za to pewno na plus jest znajomość miasta. Ja przyznam się uczciwie, że nie ogarniam infrastruktury rowerowej w Tarnowie. Omijam miasto od lat, mam gotowe trasy, jak się szybko wydostać na południe i zachód miasta (czasem wolę nadłożyć drogi), a reszta to dla mnie czarna magia. W dodatku jest to u nas naprawdę na rympał i często mocno zamaskowane, bo wszędzie są wyłącznie chodniki z kostki, a część z nich opatrzono znakiem CPR. Do tego ludzie jeżdżą nawet po zwykłych chodnikach, z kolei mknące szosy notorycznie olewają ścieżki i nawet jak robią korek, to i tak suną ulicą. Jednym słowem wolna amerykanka ze strażą miejską w tle, która niczym żółwie ninja - pojawia się nagle, powlepia mandatów i zaś znika na pół roku :p
  2. Jeśli to o mnie, to powiem tak: co do setki nie mam ani grama wątpliwości. Nie chciałabym tego roweru za darmo. No dobra, za darmo bym wzięła, bo za 500 pewnie by poszedł na jakimś Allegro :D Ale jeździć nie. Natomiast Triban 500 na początek jazdy na szosie jest bardzo w porządku. Jego ogromną zaletą jest prześwit - wchodzą opony 40c (!) Napęd natomiast na dwa razy - gorszy od Alivio, ale spokojnie można stawiać pierwsze szosowe kroki. Jego największą wadą są małe zakresy krzyżowania łańcucha tzn. przednia zębatka akceptuje mniej więcej 2-3 tylne biegi, a potem hałasuje. Mnie to drażni, ale moja siostra potrafi jechać na przekosie 3x2 i nie idzie jej przegadać, więc dać się da :P Przejechałam na tym rowerze różne tereny, lasy i szutry, i póki nie zobaczyłam rowerów za 5-6 tysięcy, to był naprawdę fajny sprzęt ;)Jak jesteś z okolic Tarnowa, mam do sprzedania Tribana 500 w rozmiarze M. Tylko to szosa, a nie FB. Ale na gwarancji i w niemal fabrycznym stanie.
  3. Tylko nie przekombinuj - ja się na haśle: "dłuższa rama & krótszy mostek" wyłożyłam tak boleśnie, że obecnie jestem bez roweru i w ogóle wątpię w sens posiadania szosy ;)
  4. Cena ceną, za urodę warto czasem dopłacić, ale cały problem Unibike'a leży w widelcu - karbon będzie lepiej amortyzował i to niestety przesądza o wyższości Tribana. Poza używanymi rowerami niestety nic innego ładnego w tej kwocie się nie znajdzie :(
  5. Ja wczoraj na szosie miałam 16km/h na dystansie 15km :D Nie ma to jak miasto, kostki, losowość ścieżek oraz nagłych przejść dla pieszych. Ostatni raz taką średnią miałam w środku nieodśnieżonego lasu.
  6. Po kocich łbach jechałam raz, może 100 metrów na początku rowerowej pielgrzymki, która startuje spod tarnowskiej katedry - nic z tych kilku metrów nie pamiętam, bo na oczy nie widziałam, tak się wszystko telepało :D To już lepiej było w lesie na grubym grysie :p
  7. Nie mam niestety na tyle doświadczenia, aby tu napisać, jaka jest praktyczna różnica między tym samym rowerem ze sztywną osią oraz korbą na kwadrat. Ze sztywną osią miałam do czynienia w szosie, z kwadratem w crossie - to jak porównanie siodła na wielbłądzie z siodłem na koniu ;) Przez około trzy miesiące jeździłam na Spartacusie Crossie. Uważam, że nic temu rowerowi nie brakowało. Dlaczego się więc tak szybko pozbyłam? Bo był duży, mało zwrotny (inaczej niż MTB) oraz cięższy niż szosa (to najlepiej pokazuje, że każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety). Ale: przejechałam nim Słowiński Park Narodowy, podjechałam na pół Rowokołu (na resztę zabrakło płuc i nogi :D), zjechałam trochę Małopolski. Myślę, że dla kogoś wyższego, do szeroko rozumianej turystyki ten rower jest wystarczający. Tylko warto wymienić klocki, bo mogą dać mylne wrażenie, że VB to szmelc. Co zaś jeszcze do korby na kwadrat - jak nie jeździsz siłowo, nie jest taka zła i nie ma co demonizować. A jeśli bardzo Ci się nie spodoba, zawsze można wymienić, co ostatecznie i tak wyjdzie taniej niż zakup roweru z listy do 2500. Jakkolwiek jeśli ma ktoś inne zdanie, to bardzo proszę doradzić koledze :) Mój nowy rower to już przeradza się z sagi w brazylijski szmatławiec :p Mam nadzieję, że się wkrótce skończy jakimś happy endem, który pozwoli wreszcie na porządne otwarcie sezonu :)
  8. Całkiem możliwe, że jest to kwestia tego Tribana. Zarówno sposobu jazdy - jest sztywny, twardy (porównuję do Defy'ego na alu, gdzie jeździło mi się dość miękko), a drugie za dużego rozmiaru - mam słabo ugięte łokcie, więc to też bardziej przenosi drgania. Niewykluczone zatem, że jakbym miała karbon plus te 28c, to byłoby tak, jak to mówicie. Co myślicie o tych rowerach? Również pod kątem rozmiarówki oraz ceny ;) https://m.olx.pl/oferta/rower-szosowy-damski-specialized-ruby-carbon-42cm-51-opole-wroclaw-CID767-IDqFk8r.html https://m.olx.pl/oferta/trek-domane-4-0-carbon-disc-r-50cm-CID767-IDtlEmX.html http://allegro.pl/szosa-boardman-fi-carbon-damski-48-5cm-tiagra-i7328609969.html
  9. A ja słyszałam, że ramię w ramię można jeździć, jeśli nie stwarza to zagrożenia - co daje szerokie pole interpretacyjne ;) Tak jak z tą Twoją ekspresówką :p
  10. Za ok. tysiąc złotych dostajesz lepszy amortyzator oraz w niektórych przypadkach (2 na 3) tarczowe hamulce. Jeśli faktycznie Cię stać, oczywiście warto, ale: 1. amortyzator powietrzny fajna rzecz, jednak wymaga regularnego serwisu (jest on droższy) i nie wiem, czy na Twoje potrzeby warto się w to pchać. 2. hamulce tarczowe mają większą siłę hamowania niż VB, jednak serwis tych drugich jest prosty jak budowa cepa i tani jak barszcz. Zależy, jak zamierzasz użytkować rower - jeśli generalnie przy ładnej pogodzie, nie widzę sensu tarczówek. Ja jeżdżę na VB i jak na razie zawiodły mnie raz - gdy jeździłam po lesie, mokry śnieg przylepił się do obręczy i klocków, więc po wyjechaniu z lasu przez ok. 1km hamulce działały na zasadzie spowalniaczy. Gdybym nie liczyła się z kasą, wzięłabym Shockblaze'a z uwagi na sztywną oś. Na pewno pomoże w osiąganiu prędkości :) Jeśli chodzi o Twoje obawy odnośnie fitnessu, sądzę, że są uzasadnione ;)
  11. @Jacku, a istnieją wygodne karbonowe przełaje? Znaczy takie z ciut wyższą główką? A, i jeszcze pytanie, czy da się wymienić każde canti na mini vb, czy to od czegoś zależy?
  12. No to nie ma roweru dla mnie :P Gravele mają tarczowki, są cięższe, a przede wszystkim tak modne, że jak już coś jest w tej kategorii, to musi być co najmniej 1/3 droższe. Ech, a pomyśleć, że to durne parę milimetrów prześwitu w ramie i widelcu. Pewnie w fitnessach też takich cudów nie uraczy? W przeciwieństwie do typowych szosowców nie jeżdżę jedynie asfaltem, często zdarzają się drogi gruntowe lub mocno dziurawe/połatane. Dodatkowo coraz większy wysyp pseudoscieżek rowerowych. Wczoraj jechałam przez Tarnowiec - jakiś palant zamiast poszerzyć asfalt i namalować pas, równolegle z ulicą walnął kostkę. Obok pas zieleni i dopiero chodnik. Dziwić się, że Bruk-Bet Termalica miał na tyle kasy, żeby wylądować w ekstraklasie, jak nam cały powiat zakostkował? :p :p :p
  13. Gdybym miała poważnie potraktować pytania autora bloga, prawdopodobnie stać mnie na Kands STV 700. W każdym innym przypadku - będę przeżywać. Stąd między innymi decyzja o zakupie używki - ktoś tę pierwszą rysę już mi zrobił, a części zamienne... Hm, powiedzmy, że Tiagra czy 105 powinna nieco dłużej pociągnąć niż Tourney ;) A teraz do rzeczy. Czy ktoś z Was zna takie ustrojstwo, jak full carbon plus endurance plus hamulce szczękowe plus opona 40 lub choć 35-38? Wracając na moment jeszcze do strachu - to nie jest tak, że mnie stać i nie zaboli. Zaboli i nie stać, ale jeśli kupię rower, na którym naprawdę będzie mi się dobrze jeździć, zapomnę o tym szybciej, niż załatam dziurę w budżecie. Tyle, że po pierwsze moje potrzeby z braku doświadczenia opierają się w dużej mierze na domysłach, a po drugie jak utopię kasę, to dopiero złapię doła, bo będę i bez kasy, i bez roweru.
  14. Ktoś kupuje na komunię używaną szosę? Myślałam, że to się kupuje coś nowego i ładnie wyglądającego. Jakkolwiek zgadzam się całkowicie, że maj to idiotyczna pora na zakup. Niestety, stoję przed faktem, że nie mam roweru na sezon. No, na Velo Dunajec w obie strony to by się coś znalazło, ale na przejechanie setki nawet w normalnych warunkach albo pięćdziesiątki na południu nie widzę szans :( No i coraz bardziej zastanawiam się, czy jednak nie jakiś lekki cross/fitness, a za rok po sezonie karbonową szosę lub gravel. Kurczę, na niczym innym skupić się nie mogę, tylko rower i rower. Szlag może człowieka trafić, jak jest taki nieproduktywny.
  15. A to do kogo? Bo ja i Krzysiek chyba nic innego od tygodnia nie robimy :p
  16. Bierz karbon ;) Osprzęt kiedyś zmienisz, a może nie będzie to aż tak konieczne, natomiast komfort jazdy jest zdecydowanie inny. Chociaż... jeździłam w życiu tylko na jednej karbonowej ramie wartej więcej niż cały rower, więc to średnio miarodajne, szczególnie, że powiem Wam tak - nie wiem, czy pamiętacie, jak pisałam tu kilkakrotnie, że widelec karbonowy to marketingowy chwyt i tani amor w Kandsie jest lepszy ;) Co do tego, że amortyzuje lepiej - no cóż - zgadzam się nadal (jakaś dziwna jestem), ALE: miałam widelec karbon w Tribanie i jechałam na widelcu karbon w Defym. Zupełnie inne jest odczucie wibracji w dłoniach. Nie wiem, czy jest to kwestia ramy (Defy ma miękką, na Tribanie czuję się jak w czołgu :p), która przenosi drgania, czy różnych jakości karbonu.
  17. Rok temu po lekturach tego forum wyrobiłam sobie pogląd, że karbon to delikatne jak szkło, a jak się uszkodzi, to do śmietnika. Zdurnieć można :p Co do tej Armiry - looknęłam raz jeszcze i ta rama chyba mimo wszystko będzie za mała. Jacek pisze, że 48 dla 162cm, a tu jest 46. Abstrahując od tego - w tych Amirach są normalne koła 700? Bo nie chcę jakiś 26".
  18. Ja już się nauczyłam i zamawiam kilka rozmiarów tej samej rzeczy (no, oczywiście bez tych, które ewidentnie nie są na mnie :p). Zdarzało się już tak, że był rozmiar dostępny, ale nim zamówienie dotarło, a ja przymierzałam, to produkt znikał ze sprzedaży. Więc teraz kupuję, jak leci, paczka przychodzi, mierzę, zostawiam, co potrzebne i cały wielki tobół zabieram do sklepu, gdzie wydają od ręki pieniądze ;)
  19. Ja pierniczę, masakra! Zdecydowanie Decathlon rządzi w tej kwestii. Z drugiej strony ich podejście do klienta to chyba niespotykany fenomen - tak, wiem, Spec i Trek ponoć od ręki wymieniają ramy, ale już nie do końca podoba mi się ich polityka sprzedażowa pt. nic wysyłkowo. No i w Deca są rewelacyjne zwroty - przedwczoraj oddawałam Tribana kupionego w sierpniu 2017. Z dostępnością produktów jedynie mają bajzel. @Krzysiek, dzięki, widziałam, ale trochę ponad mój budżet. Jeśli już miałabym wykładać 3000, to za coś, co jednak przyjmie szersze opony (a w ogóle wart jest tej ceny?). Poza tym do Puław to mimo wszystko kawałek ;) P.S Czy dobrze widzę, że rama jest karbonowa? Wtedy chyba trzeba się znać, żeby nie było uszkodzeń. I jak jest dokładnie z gwarancją na ramy u Speca? Trzeba mieć dowód zakupu, one są wieczyste, mają jakieś obostrzenia itd.?
  20. Nie wypominając Ci absolutnie peselu (bo nie on tu decyduje), masz też dużo więcej doświadczenia. Ja miałam w tym tysiącleciu cztery rowery, z czego trzy były różnych typów (MTB, cross i szosa), w dodatku każdy budżetowy. Jak już wielokrotnie pisałam, nie mam rowerowych znajomych ani zaprzyjaźnionych sklepów, więc szukam po omacku, a budżet na eksperymenty mam bardzo ograniczony. Co więcej, z natury jestem praktykiem - bardzo szybko się uczę, gdy coś dostaję do ręki, umiem pokombinować, szybko łapię różnice, ale nie potrafię uczyć się w teorii. Mogę czytać dniami i nocami przeliczniki zębów i ilość zębatek w kasetach, możesz podrzucać mi jeszcze setki obrazków i wyliczeń z cyklu: ciśnienie w oponach lub ciężar ramy, ale nie mam grama wyobraźni, jak by to miało działać, póki nie da mi się ktoś na takim czymś przejechać. I tego nie rozwiąże mi niestety żadna dieta ;)
  21. Z gravelem jest trochę ta bieda, że po pierwsze jest drogi (mój budżet to niestety tak ok. 2500zł, i tak naciągany), po drugie wszędzie ładują teraz tarczówki, co mnie tak nie do końca podchodzi ;) No i z używkami ogromna lipa. Tak naprawdę chciałam kupić jakiś gravel za rok lub dwa, kiedy spowszednieją, a teraz na czymś przebiedować (bo roweru w planie na ten rok nie było, ale Triban coraz mocniej dawał się we znaki). Powiedzmy zatem, że np. bez bagażnika przeżyję, ale szersze opony to już must-have. Że też nie istnieje nic dziesięciokilowego, co pozwalałoby na 40c, dawało względny komfort na długim dystansie i pozwalało troszkę rozwinąć skrzydła lub w miarę przystępnie zdobywać podjazdy. Chyba faktycznie, jak tak dalej pojdzie, zostanie mi tylko rower z silniczkiem :D
  22. Takie rzeczy chyba tylko w Erze ;) Mam podobne oczekiwania i nieco (tylko nieco) więcej kasy, i kompletnie nie wiem, co wybrać. Cross będzie na pewno najwygodniejszy, ale również najcięższy i będziesz walczył z największym oporem powietrza. Wszystko to składa się ma to, że z oczekiwanymi 40km/h może być średnio. Pośrednia opcja to rower fitness. Tu zależy od producenta - u jednych to cross ze sztywnym widelcem, u innych szosa z prostą kierownicą, a u jeszcze innych coś pośrodku. No i zostaje teoretycznie szosa. Ale ona nie nadaje się do większości tego, co oczekujesz. Co najwyżej gravel, ale z kolei tego nie dostaniesz w takiej cenie. Poza tym nie mają nóżek ;) Jednym słowem konieczne będą jakieś kompromisy. W cenie 1500-1800 według mnie najlepszą opcją z crossów jest: Vellberg Explorer, Spartacus Cross albo Kands Maestro. Z fitnessów można rozważyć Tribana, będzie na pewno najszybszy, ale z komfortem to już na dwa razy. Używki miałyby większą rację bytu, jednak komuś, kto pisze, że jest zielony, uważam, że jest to jak doradzanie spaceru na polu minowym ;) Może się udać, a możesz się wkopać i utopić pieniądze. Lepiej chyba coś z założenia gorszego, ale pewnego.
  23. Ja tak miałam ostatnio - pojechałam w okolice Nawojowej zobaczyć rower. Samochodem pod górę wyjeżdżałam na zmianę na 2 i 1, bo inaczej się nie dało. No i taka gadka-szmatka z gościem (gościem! dzieciak ok. 14-letni), więc mówię, że tutaj to ja dziękuję na rowerze wjeżdżać. A on najzupełniej szczerze: "e, nie, tu jest spoko. Tam trochę dalej to są większe góry". Więc się dowiedziałam :D A z kryzysem miałam na myśli to, że ostatnio po prostu nic mi rowerowego nie wychodzi. Dwa lata temu miałam ciężki MTB Kandsa, jeszcze obwieszałam go trzykomorową sakwą po 10-15kg i zwiedzałam w swoim tempie świat w promieniu 100km. A teraz: przerzutki nie te, waga nie ta, amortyzacja nie ta, komfort nie ten i czuję się jak stara baba, co na wszystko narzeka :( I o ironio! - wsiadam na Kandsa i nadal stwierdzam: cholera, ciężko, trudno, a mimo wszystko dużo wygodniej. To może człowiek od czegoś takiego zgłupieć ;)
  24. Dokładnie to samo dziś rano pisałam, ale przemknęło bez echa. Bo z tabelek wygląda na to samo.
  25. Ja to już zaczynam mieć wątpliwości, czy w ogóle chcę szosę, czy może jakiś fitness albo cross, tylko lżejszy i lepszy niż Spartacus. Nie wiem sama już co robić, a nie mam worka pieniędzy, żeby sobie pozwalać na eksperymenty lub cały dom jednośladów - każdy do innego zastosowania :P Rozbestwił mnie Triban szybkością i lekkością, Defy dołożył do tego korbę Hollowtecha, miękkość ramy i jeszcze większą lekkość, ale wciąż zostaję bez możliwości założenia szerszych opon (tzn. 40c, bez szaleństw) oraz komfortu na długich dystansach. I nie wiem, czy było to spowodowane za dużą ramą, czy szosa tak już ma i z czegoś jestem zmuszona zrezygnować - albo prędkości/lekkości, albo wygody i uniwersalności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...