Trening to oczywiście bardzo ogólne stwierdzenie. Wspólne uprawianie sportu niezależnie od tego, co to jest, ma chyba więcej zalet niż wad. Oczywiście każdy do tematu powinien podejść indywidualnie i zastanowić się czy nie lepiej się ćwiczy i odpoczywa w pojedynkę. Jakie są pozytywne strony posiadania partnera do ćwiczeń?
Motywacja
Już kiedyś pisałam, że najlepszą motywacją do uprawiania sportu jest umówienie się kimś. No przecież nie wystawi się kolegi czy koleżanki w ostatniej chwili. Chcesz czy nie chcesz z domu wyjść trzeba, a potem to już idzie z górki. Grunt to się nie spóźniać.
Ćwiczenie z osobą na podobnym poziomie fizycznym również zachęca do uczciwego ćwiczenia, szybszego biegania za piłką, czy zrobienia kolejnej serii na siłowni. Gdzieś tam w głowie siedzi „on/ona może – to ja nie mogę?”. I jeżeli tylko nie przestaniemy słuchać zdrowego rozsądku, to ta niby rywalizacja może tylko napędzać do działania.
Tak ze swojego przykładu. W momencie gdy mój partner wspinaczkowy trochę podupadł na zdrowiu i na chęciach, mi też się coraz mniej chciało. To znaczy bardzo chciałam zrealizować te cele, które sobie wyznaczyłam, ale bez zachęty i dopingu z dołu trochę o to trudno. Oklepane „dajesz, dajesz” jednak pomaga zebrać się w sobie i wydobyć jeszcze trochę siły z czeluści organizmu ;]
Pomoc przy ćwiczeniach
Jeżeli partner ma większą wiedzę w danej dziedzinie, warto korzystać z takiego doświadczenia. Bardzo trudno zauważyć własne błędy: w postawie, sposobie ruchu. Doświadczony kolega może będzie w stanie pomóc wyeliminować pewne błędy i złe nawyki. W przypadku wspinania może podpowie jak ustawić ciało lub w jaki sposób najłatwiej wykonać daną sekwencję ruchów.
Nowe pomysły
W dwójkę łatwiej wymyślić coś nowego i nie wpaść w rutynę. Na ściance wspinaczkowej samemu trudno wykombinować nowego balda. W dwójkę łatwiej się też zdobyć na odwagę i na przykład podejść do innego przyrządu, który wcześniej wydawał się za trudny. Często się też zdarza, że samemu ktoś się wstydzi, w obawie, że zostanie wyśmiany za niedostateczne umiejętności. Oczywiście najczęściej są to tylko kobiece wyobrażenia (tak trochę stereotypowo), bo przecież nie nauczysz się jak nie spróbujesz. Niemniej jednak w dwójkę łatwiej przełamywać lęki i obawy;] W sumie to wszystko sprowadza się do wzajemnego motywowania.
Zmniejszenie kosztów
Jeżeli to możliwe, można zainwestować w wspólny sprzęt. Znowu gdzieś tam mam na myśli wpinanie, gdzie na początek jedna lina, jeden przyrząd asekuracyjny czy zestaw ekspresów w zupełności wystarczą. Czasami gdy na siłownie przyjdzie się z towarzystwem można liczyć na promocyjne ceny karnetów.
Uwaga, jest tylko jedno ale. Wszystko to działa tylko wtedy gdy dobierzesz odpowiedniego partnera i sam będziesz takim partnerem. Nie muszę chyba wspominać, że nie musi być to partner życiowy. Należy dobrze się zastanowić przed umówieniem się z taką osobą. Zawsze fajnie jest pogadać przy sporcie byle nie zamieniło to się w spotkania terapeutyczne.
W internecie są strony, które pomagają znaleźć partnera do wielu dyscyplin sportowych. Jednak wolałabym szukać najpierw w kręgu bliższych lub dalszych znajomych.
Dla mnie sport jest sposobem na odreagowanie stresów i oderwanie myśli od pracy. Nie mogłabym spotykać się z kimś, kto nie pozwoli mi odpocząć, obarczając swoimi problemami. Jasne, można się podzielić rozterkami, ale niech to nie będzie stałym punktem programu – do tego służy wizyta u psychologa.
Tak się zastanawiam, jak w przypadku nieudanego wyboru wybrnąć z takiej sytuacji. Jedyne co mi przyszło do głowy to spróbować wkręcić kolejną osobę, która rozładuje atmosferę, lub mnie elegancko – zasymulować kontuzję, która wymaga długiej przerwy. Chociaż ta druga opcja może nie wypalić ;]
Niektórzy pewnie do motywacji nie potrzebują drugiej osoby. To oczywiście nic złego;] Sama wolę biegać w pojedynkę, ale już przy wspinaniu lubię mieć partnera z pozytywnym podejściem – bo to nawet i pesymistom się udziela. Tak więc, powodzenia w szukaniu… motywacji.