Waga łazienkowa nie jest jakimś luksusem, jest to zwyczajny przedmiot codziennego użytku. Często to jeden z pierwszych gadżetów, który kupowany jest przy okazji przejścia na dietę. Tylko czy faktycznie powinna być używana codziennie? Rodzajów wag jest na rynku cała masa. Elektroniczne, mechaniczne, są nawet takie, które maja funkcję analizy procentowego udziału tkanek w organizmie. Do wyboru do koloru, wszystkie w bardzo szybki i łatwy sposób podają wagę naszego ciała.
Proces odchudzania jest często długotrwały i nie przebiega liniowo. Dlatego codzienne ważenie zwyczajnie nie ma sensu. W pierwszej fazie odchudzania spadek wagi jest łatwo zauważalny, ale przychodzi moment przestoju, a nawet zwiększenia liczby kilogramów. Wahania spowodowane są zawartością wody w organizmie, zaleganiem treści pokarmowych, a przy ćwiczeniach – przyrostem masy mięśniowej. Codzienna obserwacja wyników może być frustrująca i zniechęcać do dalszego działania, można nawet popaść w wagową obsesję.
Sama mam wagę łazienkową w domu, ale nie stoi ona w łazience. Po pierwsze dlatego, że nie ma w niej za dużo miejsca ale dlatego, żeby nie używać jej bez potrzeby. Leży sobie w szafie i nie kole w oczy. Generalnie nie mam problemów ze swoją masą, od paru lat utrzymuję ten sam poziom ale od czasu do czasu zważę się z ciekawości. Przy odchudzaniu, dla kontroli polecam wyjmować taką wagę nie częściej niż raz na tydzień. Wynik będzie wtedy bardziej miarodajny. Gdy się odchudzasz schowaj wagę gdzieś głęboko tak żeby nie była widoczna, i żeby nie chciało jej sie wygrzebywać. Nie myśl o niej, ona tylko pokazuje wynik, a nie traci kilogramy za Ciebie.
Drugą sprawą jest ważenie się o mniej więcej stałej porze dnia. Najlepiej rano bez dodatkowych kilogramów w postaci ubrania. Generalnie chodzi o to, żeby każdorazowo warunki pomiaru były podobne. Tak z ciekawości zważyłam się kiedyś parę razy rano i tego samego dnia wieczorem. Różnica czasami wynosiła nawet 2 kilogramy! Dla kogoś, kto skrupulatnie odnotowuje swoją masę może być to zaskoczeniem. I nie warto ważyć się po wieczornym obżarstwie (oczywiście odchudzający się tak nie robią) – wynik będzie totalnie nie adekwatny do realnej masy naszego ciała.
Należy równie pamiętać, żeby waga była odpowiednio ustawiona na podłożu i w przypadku niektórych modeli, właściwie skalibrowana. Urządzenie powinno się stawiać na twardym i w miarę równym podłożu. Nie polecam dywanów, wykładzin a nawet paneli, które trochę pracują. Najlepsze będą kafelki, czy to w łazience czy to w kuchni. Waga ustawiona na miękkim podłożu bardzo fałszuje wyniki.
Generalnie uważam, że waga nie jest niezbędnym urządzeniem. Tak naprawdę zmiany masy ciała zauważamy i bez niej. Gdy się zna swoje ciało, łatwo zaobserwować nadmiar czy niedobór kilogramów; można to też odczuć po ubraniach. Stanięcie na wagę to tylko postawienie kropki nad „i”. Oczywiście używana z głową i w prawidłowy sposób może pomóc kontrolować postępy odchudzania lub ewentualnie dać do myślenia gdy postępów nie widać.
Jednym słowem, nie dajcie się zwariować.