Jeżeli masz już za sobą pierwszą wizytę na ściance wspinaczkowej i pomimo używania adidasów zamiast odpowiednich butów, nadal Ci się podoba, pewnie zastanawiasz się już nad zakupami. Pocieszające jest to, że pierwsze kroki w sportowej wspinaczce skałkowej nie rujnują budżetu. Na początek wystarczy zaopatrzyć się w sprzęt osobisty, a z czasem przyjdzie czas na skałkowy ekwipunek typu lina czy ekspresy. Ile to wszystko kosztuje?
Woreczek na magnezję
To jeden z pierwszych i najmniejszych wydatków. Na blogu pisałam już, co to jest magnezja. Na wielu obiektach wspinaczkowych jest ona wręcz obowiązkowa. Zapobiega poceniu się dłoni, a tym samym chwytów. Mokre, obślizgłe chwyty to nic przyjemnego. Do wyboru jest cała masa modeli w różnych kolorach i wielkościach. Ceny wahają się od około 40 zł do nawet 100 zł. Ciekawą opcją są oryginalne, ręcznie szyte woreczki w zabawnych formach. Jedną z firm zajmujących się szyciem takich woreczków jest Crafitic climbing. Sama się zastanawiam czy nie kupić od nich jakiegoś potwora ;]
Buty wspinaczkowe
To jest temat rzeka i co człowiek to opinia. Jak poszłam pierwszy raz na ścianę miałam korkotrampki z poobcinanymi korkami. Kosztowały mnie może z 30 zł, a na panelu spisywały się naprawdę dobrze. Niestety, w tym momencie korkery robione są ze zbyt twardej i śliskiej gumy – bardziej to przypomina plastik.
Nie ulega wątpliwości, że buty wspinaczkowe ułatwiają poruszanie się na ścianie, a w skałach są praktycznie obowiązkowe. Na początek wybrałabym buty wygodne, symetryczne, ale jednocześnie dobre jakościowo, szczególnie w teren. Może się okazać, że tańsze obuwie będzie miało za słabą gumę, o słabych właściwościach tarciowych. Jurajskie mydło może być wtedy mega nieprzyjemne. A na panel? Przede wszystkim wygodnie, jakość nie ma tu aż takiego znaczenia.
O butach wspinaczkowych dla początkujących pisałam już na blogu. Ceny podstawowych modeli wahają się w granicach 200 – 250 zł; za te bardziej profesjonalne można dać nawet 500 zł.
Uprząż
Przyda się na wysokich ściankach wspinaczkowych, ale w skałach to jeden z głównych puntów wyposażenia. Pożyczanie uprzęży od kolegów jest zwyczajnie upierdliwe, a czasami nawet blokuje drugą osobę. Jaką wybrać? Najlepiej nową lub z zaufanego źródła. Uprząż tak jak cały sprzęt zużywa się; z czasem mogą pojawić się przetarcia przy klamerkach albo na zszyciach. Kupując nową, masz pewność, że będzie wolna on takich wad. Podstawowy model można kupić za około 150 zł. W tym momencie prawie wszystkie mają szybki system zapinania oraz możliwość przesuwania taśmy w pasie biodrowym. Wystarczy dobrać odpowiedni rozmiar i kolor ;]
HMS + przyrząd asekuracyjny
Przyda się do kompletu do uprzęży, aby móc asekurować partnera i nie pozbawiać go osobistego sprzętu. Typów przyrządów do asekuracji jest cała masa. Najpopularniejsze są różne wariacje kubków. Dobrze pracują praktycznie z każdym rodzajem liny, zarówno pojedynczymi jak i połówkowymi. Część „kubków” ma dodatkowe ucho, które umożliwia asekurację górną przy drogach wielowyciągowych. Ja używam ATC Guide Black Diamonda i bardzo sobie chwalę. Zwykły kubek można kupić już za około 40 zł, ale warto rozglądać się za promocjami.
Na rynku jest spory wybór przyrządów samozaciskowych. Oprócz znanego Grigri Petzla jest jeszcze Clinch (Trango), Sum (Fasers) czy półautomat – Clickup (Climbing Technology). Nie polecam ich jednak osobom początkującym. Wada tych przyrządów oprócz ceny jest jedna: nadmierne zaufanie do sprzętu. Zdarzają się wypadki, że Grigri nie zablokowało liny, a asekurant nie trzymał liny za przyrządem, no bo przecież teoretycznie nie ma takiej potrzeby. Sprzęty fajne, ale nie zwalniają od myślenia.
HMS to zakręcany karabinek. Będzie potrzebny aby połączyć zestaw: przyrząd, lina, uprząż. Najtańsze karabinki kosztują około 30 zł. Czasami można kupić gotowy zestaw HMS+ przyrząd i jest szansa, że wyjdzie taniej.
Lina
Nie trzeba jej kupować natychmiast, gdy pojawi się myśl o wspinaniu. Na sztucznych ściankach własna lina jest zbędna. Na bulderach w ogóle nie używa się asekuracji z liny, a na wyższych obiektach wiszą wędki z lin statycznych. Do wspinania w skałach potrzebna jest lina dynamiczna, oczywiście atestowana. Na większość dróg w naszej Jurze starcza lina o długości 50m, ale wygodniej jest mieć 60 m. Nie zastanawiasz się wtedy tak często czy liny starczy czy nie. W czasie mojego ostatniego zimowego wspinania okazało się, że 70 m jest fajnym rozwiązaniem – można w ten sposób zmniejszyć liczbę wyciągów.
Koszt zwykłej dynamicznej liny, bez bajerów w postaci dodatkowych ochron i impregnacji, to około 350 zł. Jak masz stałego partnera wspinaczkowego można pomyśleć o wspólnym zakupie.
Ekspresy
To dwa karabinki połączone taśmą. Potrzebne są przy wspinaniu z dołem, gdzie linę ciągnie się za sobą i wpina w kolejne punkty asekuracyjne. Minimalna ilość na jurajskie sportowe drogi to 8 – 10 sztuk. Na ciut dłuższe, około 25 – 30 metrowe drogi, przydałoby się z 15 sztuk. Za sztukę trzeba zapłacić od 30 do 50 zł; często bardziej opłaca się kupować ekspresy w tzw. setach, czyli inaczej mówiąc kompletach po 5-6 sztuk. Ja wolę wersje agrafkowe – są lżejsze, a konstrukcja zamka jest banalna. Niektórzy jednak obawiają się tego typu, ze względu na zbyt delikatny wygląd.
Kask wspinaczkowy
To temat budzący żywe dyskusje, tak samo jak w przypadku kasków rowerowych. W czasie kursów noszenie kasku jest obowiązkowe, tak samo nie wyobrażam sobie wspinania bez ochrony głowy wszędzie tam gdzie skała jest krucha, a teren niepewny – myślę o górach i lodospadach. Ale jeżeli, lepiej czujesz się w kasku to używaj go również w skałach, nawet na wyeksploatowanych drogach. Olej, że ktoś się może temu dziwić, Twój komfort jest najważniejszy.
Moją opinię czy warto nosić kask wspinaczkowy poznasz czytając podlinkowany wpis. Proste modele można kupić już za 150 zł, na te „lepsze” można wydać nawet 500 zł. Przed zakupem warto taki kask przymierzyć, bo nawet topowy model może być kiepski dla konkretnego kształtu czaszki.
Sezon w pełni, więc pora ruszyć do sklepów… lub do komputerów! Na zestaw na sztuczną ściankę, gdzie nie ma górnej asekuracji wydasz około 250 zł; jeżeli dołożysz uprząż i przyrząd do asekuracji, za całość zapłacisz do 500 zł. Lina i ekspresy to kolejne 450-500 zł. Na szczęście, jeżeli nie masz pecha i nie uszkodzisz mechanicznie swojego sprzętu, może on posłużyć przez parę lat.
Jak chcesz się wspinać w górach lub na drogach tradowych musisz liczyć się z większymi wydatkami. Nie wspominam już o wspinaniu zimowym, gdzie oprócz sprzętu ważny jest odpowiedni ubiór. Jak się człowiek wkręci, to może być potrzeba dobra praca, żeby to wszystko sfinansować ;]
Mi wspinaczka bardzo się spodobała, zaczynałem od ścianki (pewnie jak wielu). Niestety ostatnio czasu mam niewiele, bo praca i rodzina absorbują. Zresztą żona jest niechętna takim zajęciom, bo według niej to kuszenie losu ;) Tak czy siak, wiem ile znaczy dobry sprzęt w tym wszystkim. Trzeba mieć dobry karabińczyk, do tego liny, ósemki itp. Czasami ludzie mają bardzo przepłacony sprzęt, który niewiele lub wcale poprawia ich bezpieczeństwo na skałkach. To kolejny aspekt, o którym trzeba pamiętać.
Zabierz żonę na ścianę, może jej się też spodoba i przestanie być niechętna ;]