W momencie, gdy prawie każdy ma w kieszeni smartfona odpowiedź powinna być prosta. Kiedyś nie było takich technologicznych możliwości i wybór papierowej mapy był jedynym słusznym rozwiązaniem. Teraz mamy poinstalowane różne aplikacje, więc czemu by nie dodać kolejnej z mapami turystycznymi?
Papierowa mapa – nic innego nie ma sensu
Jest taka grupa ludzi, która nigdy nie zrezygnuje z wersji papierowej. Uważają wręcz, że inne opcje są totalnie bez sensu i nie da się ich używać. Najlepszym prezentem dla kogoś takiego będzie super mapnik. Takie najbardziej porządne wersje kosztują około 100 złotych. Dla niewtajemniczonych: jest to specjalny pokrowiec na mapę, który zabezpiecza ją przez zniszczeniem i zamknięciem (laminaty też są niemodne). Zazwyczaj mają jeszcze jakieś bajeranckie paski i troczki do mocowania przy plecaku lub rowerze.
Ja tu się nabijam, ale prawda jest taka, że sama używam papierowych map. W przypadku planowania tras po szlakach turystycznych są dla mnie najwygodniejsze. Rozłożona mapa daje pogląd na całą okolicę. Można łatwo zrobić rozeznanie w punktach, które chce się odwiedzić. Wybieram tylko takie mapy, gdzie podane są czasy przejścia lub przejazdu w przypadku roweru. Chociaż to już chyba norma.
Tak samo w drodze, łatwo zamienić zaplanowaną wcześniej trasę. Wychodzi na to, że dla mnie największą zaletą papieru jest rozmiar;] Nie trzeba mazać paluchem, żeby zobaczyć dalszy ciąg terenu. I nie woła jeść – bateria zawsze na full.
Wady są oczywiste. Może się zniszczyć, zmoknąć, czasami się jej nie chce rozkładać. I nie pokaże naszego aktualnego położenia – to nie klimaty Harrego Pottera. Dlatego sensowną opcją wydaje się być łączenie tradycyjnej formy z odrobiną technologii.
Mapa w telefonie
Nie będę wymieniać wszystkich dostępnych. Na pewno jest tego sporo i jedne są lepsze, inne gorsze. Aby móc korzystać z mapek w telefonie koniecznie trzeba zadbać o stopień naładowania baterii. Przy całodniowych wycieczkach konieczny może być power-bank, czyli zewnętrzny akumulatorek, który naładuje telefon. Przy instalacji aplikacji trzeba też sprawdzić czy mapy działają w opcji offline. Co nam z map, jak nie będzie zasięgu, a przecież w górach to nic nadzwyczajnego.
Na aplikacjach można zaplanować sobie trasę wskazując jej kolejne punkty. W podsumowaniu otrzymamy łączny czas, różnice wysokości i inne bajery w zależności od producenta. W przypadku górskich wycieczek, uważam to za rzecz zbędną. Wszystkie te informację mogę sobie odczytać z mapy. Widać też po poziomicach, czy podejście jest łagodne czy strome. Nie potrzebuję znać dokładnie sumy przewyższeń, żeby ocenić czy trasa mi się podoba. Kto co lubi.
Poniżej trzy przykłady aplikacji, które mogą być przydatne w górach. Nie opisywałam szczegółowo ich funkcji. Polecam „poklikać” po nich samemu.
Google Maps
Darmowa aplikacja z mapami z całego świata. Najlepiej sprawdza się jako nawigacja samochodowa, ale przy innych okazjach też jest pomocna. Plus to ładne mapy satelitarne i opcja Street View przy większych szlakach komunikacyjnych. Działa na każdym systemie operacyjnym, bez faworyzowania jednego z nich.
Nie znajdziecie tu wyrysowanych szlaków turystycznych w odpowiednich kolorkach. Potraktowałabym Mapsy jako formę nowoczesnego kompasu. Jeżeli nie ma się pewności, w którym miejscu się jest, powie o tym niebieski punkcik na mapach, pokaże też kierunek poruszania się. Uwaga. Warto sobie ściągnąć wersję offline wybranego obszaru. Inaczej bez zasięgu, podkładem dla punktu będzie białe tło.
Mapa turystyczna
Ta aplikacja zdecydowanie bardziej przypomina tradycyjną mapę. Jest to mobilna wersja serwisu internetowego mapa-turystyczna.pl. Tak samo jak w opcji komputerowej można wyznać sobie trasy w terenie, poznać ich długość, czas przejścia itp.
Dla mnie najlepsze jest to, że dokładnie odwzorowuje szlaki zgodnie z ich kolorami. A forma graficzna jest bardzo podobna do tej w mapach papierowych. Tak jak wspominałam wcześniej, trasę wolę sobie zaplanować na dużym formacie, ale przyznam, że ta aplikacja jest niesłychanie pomocna w terenie. Szczególnie jak chce się trafić na jakąś konkretnie upatrzoną, nieoznaczoną ścieżkę. Aktualną pozycję wskazuje niebieski punkcik ze strzałeczką. Nie namawiam, żeby chodzić poza szlakami, ale na przykład w łatwym terenie, w lesie nie jest to niczym strasznym.
Aplikacja jest dostępna na Androida i na iOS. Użytkownicy iPhone’a muszą jedynie zapłacić 22 zł. Jest też opcja pobrania mapy offline. Zdecydowanie polecam tę aplikację, jako dobre narzędzie do orientacji w terenie.
maps.me
Co ciekawe aplikacja ta działa w trybie offline. Oznacza to tyle, że przed nawigowaniem w danym obszarze trzeba pobrać konkretny fragment mapy. W przypadku Polski ściągane są województwa.
Została stworzona przez rosyjskich programistów i wykorzystuje program OpenStreetMap. Współtworzyć mapę mogą użytkownicy, a rodzaj licencji pozwala na jej dalsze wykorzystywanie.
Obsługa jest prosta, można powiedzieć, że intuicyjna. Nie ma też zbyt wielu funkcji. Można wyznaczyć trasę i po niej nawigować. Będzie też widoczna nasza pozycja. Szlaki piesze są wyrysowane, ale bez oznaczeń kolorystycznych, co nie czyni mapy narzędziem stricte turystycznym.
Aplikacja jest całkowicie darmowa, niezależnie od systemu operacyjnego, Zdecydowanie lepiej rozwinięte są mapy miast i można się zdziwić ile ciekawych punktów jest w okolicy. Na ostatnim zrzucie powyżej, widać fragment łódzkiego osiedla – widoczne są ciągi piesze i atrakcja okolicy – tężnie.
Czy zrezygnuję z mapy papierowej na rzecz aplikacji? Nigdy w 100%. Urządzenia elektroniczne są zawodne a poziom naładowania baterii niknie w oczach. Nadal jestem zdania, że warto posiadać umiejętność posługiwania się tradycyjną mapą, a aplikacje (głównie GPS) traktować jako wspomaganie.
Jest jeszcze świetny locus map
Z mapami OSM.
A co Locusem? To w zasadzie kombajn. Także korzysta z OSM, mapy offline ze sklepu Locusa (LoMaps) mają kolorowane szlaki. Jest też opcja zakupu mam innych wydawnictw, w tym polskiego. Oprócz tego masa map online. Narzędzia do cachingu. Nawigacja. Planowanie tras. Profile wyskości. Import/eksport tras i punktów użytkownika. Wyszukiwanie w google.
Nie wiem z czego to wynika, ale Locus jest zwykle pomijany w tego typu zestawieniach. Maps.me z kolei zwykle jest obecny. Próbowałem się przesiąść, ale jakoś Locus bardziej mi leży.
Nie traktowałabym tego wpisu jako zestawienie. Bardziej chodziło mi o to, żeby nie rezygnować całkowicie z tradycyjnych form papierowych.
Muszą sprawdzić Locusa w terenie bo faktycznie wiele osób go poleca.
Jako alternatywę do maps.me polecam czeskie mapy (mapy.cz).
To jest nieco inna nakladka na openstreetmap, można mapy ściągnąć na telefon, ma kolory szlaków.
Proponuję jak autorka pozostać przy mapach papierowych. Nawigacja pewnie już nie tylko mnie wyprowadziła w pole i nadrobiłem 39 km (rowerem) w jedną stronę. O powrót pytałem napotkanych dobrych ludzi i po miejscowościach się udało. Trochę jestem spóźniony z tym wpisem, ale dopiero teraz zacząłem szukać odpowiednich pomocy. Tylko mapy papierowe.
Ja stosuje Locus Map Pro i sprawdza się. Jeździłem na rowerze na Locusie i super, od razu pozycjonowanie, widać jak daleko do celu i jakie mamy przewyższenia terenu itd. papier odchodzi całkowicie do lamusa zwłaszcza jak się podróżuje to ile map w małej skali trzeba zabierać ze sobą a przy zmianach w podróży skąd wziąć mapę ? Jedyne co wydaje się słuszne, to mapa przy zwiedzaniu miasta ale to tez już teraz robi się też bez sensu. Dostęp do sieci ? Mapy działają teraz jako załadowane moduły i nic nie potrzeba a GPS jest dodatkiem do lokalizacji i rejestrowania tras. Baterie trzeba mieć zawsze zapasowe bo telefon może przydać się do wezwania pomocy, mapa w tym nie pomoże. I tyle w temacie . Pozdrawiam wszystkich.