Narty biegowe kojarzą mi się przede wszystkim z górskim krajobrazem. Dzieje się tak pewnie dlatego, że ludzi na biegówkach widuję głównie w telewizji przy okazji zawodów. Okazuje się, że tego sportu można spróbować praktycznie wszędzie, a w dużych miastach znajdą się nawet wypożyczalnie sprzętu.
Wiedziałam, że w Łodzi czasami organizowane są zajęcia dla osób, które chciałyby spróbować sił w tym sporcie. Ostatnio na facebooku moja znajoma udostępniła wydarzenie organizowane przez Zieloną Łódź. Jest to organizacja powiązana z Zarządem Zieleni Miejskiej w Łodzi. Razem z Polską Organizacja Sportową dają możliwość pobiegania na nartach zupełnie za darmo. Zajęcia organizowane są w Parku na Zdrowiu na jednej z głównych alei parku, jeżeli oczywiście dopisują warunki.
To, że impreza jest darmowa, budziło spore zdziwienie u ludzi. Na miejscu dostępna była spora ilość kompletów sprzętu, z szerokim wyborem rozmiarów. Totalnym laikom w doborze pomagali organizatorzy. Mi podpowiedzieli, jaką długość kijków mam sobie znaleźć i dobrali narty z właściwymi wiązaniami. Ogólnie wszystko fajnie i sympatycznie.
Mimo że weekend był naprawdę mroźny, inicjatywa cieszyła się sporym zainteresowaniem. Na każdą turę zjawiało się od 30 do około 50 osób. Zajęcia prowadzone były przez fajnego instruktora, który prezentował podstawy biegania na nartach. Jednym szło trochę lepiej, niektórym trochę gorzej. Widać było, że część miała takie narty pierwszy raz na nogach. Też zaliczałam się do tej grupy. W czasie biegu instruktor podpowiadał chętnym, jak się poruszać i korygował błędy. Nadal wszystko za darmo ;]
W niedzielę, po rozreklamowaniu tematu przez media, ilość chętnych przerosła możliwości organizatorów. Sama nie załapałam się już na buty, a byłam na miejscu około 20 minut przed czasem. Ogólnie fajnie, ludzie wyszli z domów, żeby się trochę poruszać.
Czy poza takimi zorganizowanymi zajęciami da się biegać w mieście? Okazuje się, że tak. Oczywiście w Łodzi nie ma przygotowanych tras biegowych, ale wielokrotnie widziałam biegaczy w Lesie Łagiewnickim. Używają oni zwykłych leśnych ścieżek, a czasami zasuwają po zaśnieżonym, zamarzniętym stawiku. W parkach też zdarzają się entuzjaści tego sportu. Jasne, na pewno, lepiej się biega po przygotowanych torach, ale jak ktoś jest zapalony na ten sport, obejdzie się bez nich.
Skąd wziąć sprzęt?
Ciężko oczekiwać, że na pierwsze próby wyposażymy się w nowiuśki sprzęt. Wydaję mi się, że łódzka inicjatywa jest ewenementem na skalę krajową i nie znajdziemy miejsc, gdzie za darmo pokażą co i jak. Oczywistym kierunkiem wydają się wypożyczalnie sprzętu. W niektórych miastach, nie tylko w górach, można takie znaleźć. W Łodzi jest weekendowa wypożyczalnia działająca przy klubie sportowym. Koszt za 1,5 godziny wypożyczenia kompletu sprzętu wynosi 30 zł. Cena nie wydaje mi się wygórowana w przypadku okazjonalnego jeżdżenia.
Innym rozwiązaniem jest kupienie używanego sprzętu. Wiekowe komplety, ale jeszcze w dobrym stanie, można na Allegro kupić już za około 200 zł. Jak się już ktoś wkręci to wybór w sklepach też jest w spory w zależności od rozmiarów portfela. Same narty, bez wiązań, można kupić od 200 do nawet 1700 zł. Buty można dostać już od 140 zł. Kijki to dodatek w cenie rozpoczynającej się poniżej 100 zł.
Przed wyborem sprzętu warto poradzić się kogoś, kto chociaż trochę zna się na temacie. Można poczytać też poradniki na tematycznych blogach czy portalach. W przeciwieństwie do nart zjazdowych, w biegówkach systemy wiązań nie mają jednego standardu. Warto na to zwrócić uwagę przy samodzielnych poszukiwaniach.
Narty biegowe to świetna alternatywa dla biegania w porze zimowej. Niestety, w centralnej Polsce może być problem ze śniegiem przez cały czas. Przez większość zimy mamy albo ciapę, albo niską temperaturę z minimalną ilością białego puchu.
Podoba mi się ta dyscyplina, chociaż miałam spore trudności, żeby skoordynować ruchy. Najprostszy okazał się dla mnie bezkrok, gdzie poruszamy się głównie dzięki odpychaniu się kijkami i pracy tułowia. Nie będę pisać o technikach biegu, bo totalnie nie mam o tym pojęcia – na biegówkach byłam dopiero dwa razy;] Mogę jedynie powiedzieć, że można się solidnie zmęczyć.
Bardzo zachęcam do spróbowania czegoś nowego, nawet jak nigdy wcześniej nie jeździło się na nartach. Okazuje się, że biegaczy można spotkać nawet w dużych miastach, z dala od górskich terenów. Super zabawa – choć nie łatwa.
Potwierdzam, że biegówki to świetny sport. Największy problem to śnieg. Drugi, to pożyczenie nart. Nauczyć się biegać jest dość łatwo (dwa-trzy treningi), podczas biegu pracują chyba wszystkie mięśnie, mało jest też urazów, jeżeli biega się krokiem klasycznym. W Łodzi naprawdę świetnym miejscem są Łagiewniki. Można biegać po dużych parkach – niestety strasznie w nich sypią piachem i to jest już nieprzyjemne
Bardzo podobnym sportem do biegówek, ale w naszych warunkach klimatycznych o wiele przystępniejszym sportem do stosowania przez większą część roku jest skiking czyli rolki terenowe. Jeździ się na nich we własnych butach, rolki mają koła pompowane (czyli nie straszny im popękany asfalt i lekki teren a stawy są odciążone) i bardzo skuteczny hamulec. Jeździ się oczywiście z kijami, tak jak na biegówkach tyle, że przede wszystkim krokiem łyżwowym, chociaż modele z możliwością jazdy klasykiem też są. Pracują tutaj te same grupy mięśniowe co na nartach biegowych. Jeżdżę na nich od 7 lat i gorąco polecam spróbować, jełśi komuś spodobała się aktywność związana z nartami biegowymi. Jeśli mówimy o Łodzi, to wiem, że tam aktywnie działa Maciek Tracz (NW, narty biegowe zimą i właśnie rolki terenowe). A jeśli komuś bliżej do Poznania, to zapraszam do kontaktu, mam parę swoich rolek, można przyjechać i potestować, oczywiście za darmo.