Kiedy wyrzucić starą linę wspinaczkową i kupić sobie nową?

To wszystko zależy od aktualnej mody w kolorystyce wśród wspinaczy. Oczywiście to żart, chociaż wymiana liny, nawet z takiego dziwnego powodu, nie jest zła. Zawsze co nowe, to nowe.
A tak na serio, warto przejrzeć swój sprzęt przed sezonem i zastanowić się, czy coś nie powinno iść do kosza zamiast do plecaka.

Co mówią o żywotności lin producenci?

Oczywiste jest, że producent chce żeby wymieniać sprzęt jak najczęściej. Istnieje teoria, że produkty są celowo postarzane, aby konsument kupił kolejny. Nie bójcie się, w przypadku sprzętu wspinaczkowego nikt nie będzie kombinował, żeby zarobić trochę więcej. Lina musi posiadać atesty i być wykonana bez wad. W końcu od tego zależy życie wspinacza. Może brzmi to górnolotnie, ale to prawda.

Wracając do sedna sprawy – oto wytyczne jednego z producentów. Rodzaj i okres użytkowania:

  • Intensywne – korzystanie codzienne (wspinaczka sportowa, górska, sztuczne ściany) – mniej niż 1 rok
  • Regularne – korzystanie weekendowe (całoroczne) – 1 rok do 2 lat
  • Regularne – korzystanie weekendowe (sezonowe) – 2 – 3 lata
  • Czasowe korzystanie (rekreacyjnie raz w miesiącu) – 3 – 5 lat
  • Sporadyczne korzystanie – 5 – 7 lat
  • Lina niewykorzystywana –  maksymalnie 10 lat

Tyle teoria, a w praktyce, niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nie wisiał na starej (starszej niż 10 lat) linie.

Ważna jest obserwacja

Faktem jest, że lina może się nadawać do wyrzucenia po pierwszym użyciu. Wyżej wymienione przedziały czasowe nie mają wtedy znaczenia. Swój sprzęt trzeba stale monitorować. Nie trzeba każdego centymetra oglądać pod lupą. W trakcie każdego klarowania liny przeciągamy ją przez dłonie i wtedy wyczujemy wszystkie ewentualne zgrubienia i wystające włókna. Jeżeli wyczuwa się  jakąkolwiek zmianę struktury, to lepiej na takiej linie nie latać.

Jak można uszkodzić linę?

Najniebezpieczniejsze są uszkodzenia mechaniczne:
– zniszczenie oplotu i rdzenia przez tarcie o ostre krawędzie skały, zwłaszcza w górach,
– uszkodzenie od ostrych krawędzi na karabinkach (zadziory),
– brud i kurz nie pomagają, mogą się przyczynić do szybszego zużycia; warto używać torby i płachty,
– kontakt z chemikaliami może zniszczyć strukturę liny bez wyraźnych widocznych zmian. W takiej sytuacji bezwzględnie należy linę wycofać.
– wytrzymałość liny spada szczególnie przy węzłach i końcówkach. Końcówka jest to najbardziej eksploatowana część liny – to ona trze o karabinek pod obciążeniem przy hamowaniu odpadnięć. W przypadku wątpliwości wystarczy przyciąć końce (2 – 3 metry).

Co mówią badania?

Przytoczę tytuł artykułu zamieszczonego w opracowaniu „Bezpieczeństwo w skale  i lodzie” – Liny wytrzymują więcej niż nam się wydaje.
Zachęcam do przeczytania. Badania starych lin prowadziły też laboratoria Black Diamond oraz nasz rodzimy Protekt.

Poniżej wyniki Blacka. Z zastrzeżeniem, że badania były prowadzone metoda statyczną. Wyników nie można też traktować jako normę, ze względu na pojedynczą próbę. Mimo to, są ciekawe.

fot. wspinanie.pl

Jak widać nieużywana stara lina nie straciła swoich właściwości pod względem wytrzymałości. Oczywiście była ona dobrze przechowywana, bez dostępu światła i wilgoci.
Trochę inaczej wygląda sprawa w przypadku starych, zużytych lin. Tam spadek wytrzymałości jest bardzo widoczny. W badaniach Protektu wyszło, że końcówki starych lin mogą mieć 1/3 wytrzymałości nominalnej. Co nie znaczy, że zerwą się przy pierwszym, lepszym locie. Wypadki z powodu zerwania się liny są niezmiernie rzadkie, ale po co kusić los.

Trzeba podkreślić jedno. Nikt nie weźmie odpowiedzialności za drugiego człowieka i nie powie – spoko używaj 20-letniej liny. Decyzja o wycofaniu sprzętu należy zawsze do wspinacza. Wycofanie dla mnie, oznacza wyrzucenie lub używanie do celów niewspinaczkowych – nie przerabianie na pętle stanowiskowe.

Jeżeli masz nawet najmniejszą wątpliwość co do stanu swojej liny – zwyczajnie kup nową. Warto się wspinać dla przyjemności, bez obaw o kondycję sprzętu i bezpieczeństwo swoje i partnera.

Fajne liny wspinaczkowe  – tzn takie, które zwróciły moja uwagę :)

Przyznam, że mam w szafie dwie krótkie stare liny. Są używane głównie do drajtula, co im raczej nie pomaga. Różnice temperatur, piach i wilgoć – chyba pora je wymienić :) Poniżej przykłady lin, które bym z chęcią kupiła.

  • Beal Joker 9,1 mm – cienka lina z potrójnym atestem. Wymaga trochę wprawy w asekuracji; na pewno nie dla początkujących. Jest lekka – waży 52 gramy na metr. To znaczy, że 60 m liny waży 3,12 kg. Takie liny niestety nie są tanie. Za 60 m trzeba zapłacić około 600 złotych.
  • Black Diamond 9.9 mm – prosta lina, idealna na drajtula. Wersja 35 m spokojnie by mi wystarczyła, również na krótkie jurajskie drogi. Wersja 60 m kosztuje około 450 złotych. 
  • Lina Tendon Lowe 8,4 mm – lina połówkowa – idealna w góry i na wspinanie lodowe. Ma pełną impregnację, więc w przypadku deszczu czy śniegu nie nasiąknie wodą. Komplet dwóch siedemdziesiątek kosztuje około 1100 złotych.

 

Jeżeli dopiero zaczynasz się wspinać zapraszam do wpisu: Jak wybrać pierwszą linę wspinaczkową?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *