W Internecie jest cała masa opinii na ten temat. Praktycznie każdy, kto posiada buty wspinaczkowe ma jakąś opinie, ja oczywiście też. Tak jak wskazuje tytuł wpisu, nie chce pisać o butach dla osób doświadczonych i na wysokim czy średnim wspinaczkowym poziomie. Tacy ludzie sami potrafią sobie dobrać buty odpowiednio do rodzaju skały, kształtu stopy i trudności drogi. Na ściance słyszałam wiele opinii, czasami bardzo skrajnych, jakie buty powinno się wybrać na początek zabawy we wspinanie. Ponieważ z wieloma się nie zgadzam, opiszę jakie buty ja bym poleciła początkującemu.
Pierwsza sprawa to rodzaj buta, czyli jednym słowem geometria podeszwy. Najbardziej profesjonalne buty, przeznaczone na trudne drogi mają profil asymetryczny – są zakrzywione do środka. Dla osoby początkującej byłoby to zabójstwo dla stopy. Pierwsze buty powinny być symetryczne lub ewentualnie lekko asymetryczne. Dzięki temu stopa będzie w naturalnym położeniu, a duży palec też będzie w miarę komfortowym położeniu. Najczęściej są dość sztywne, co ułatwia trzymanie się na stopniach. Nie są oczywiście zbyt precyzyjne na małych krawądkach, ale przecież cały czas mowa o osobach, które zaczynają. Wygodne symetryczne buty są też idealnym rozwiązaniem na panel, nawet dla osób bardziej zaawansowanych.
Ciekawymi propozycjami dla początkujących są:
– La sportiva Tarantula – kosztują od 250 do 300 zł.
– Ocun (Rock Pillars) Strike – około 250 zł.
– Ocun Crest – około 200 zł.
Niektórzy na początek swojego panelowego wspinania kupują najtańszy model Simonda. Jest on dostępny w Decathlonie i kosztuje około 120 zł. Jak dla mnie lepiej kupić coś ciut lepszego, żeby nadawało się na proste drogi w skałach. Najtańszy Simond nie jest do tego stworzony.
Druga i chyba kluczowa sprawa to dobranie odpowiedniego rozmiaru. Nigdy nie należy słuchać „uniwersalnych i jedynych prawdziwych” opinii, że but wspinaczkowy musi być ciasny, bardzo ciasny, tak najlepiej ze dwa numery mniejszy od cywilnego obuwia. Buty muszą być wygodne, tak żeby móc się cieszyć wspinaniem a nie myśleć jak to bardzo boli. Wygodne to znaczy dopasowane, ściśle dolegające, nie za luźne ale nie takie ciasne żeby bolało. Swoją drogą, nie można się sugerować się rozmiarówką producentów obuwia wspinaczkowego. Każda marka, a nawet różne modele tej samej marki mają różne numeracje. Jedyną opcją jest patrzenie na długość wkładki. Oczywiście but wspinaczkowy typowej wkładki nie posiada – chodzi mi o wewnętrzną długość podeszwy. Co też do końca nie jest najszczęśliwsze.
Różne modele mają różnie wyprofilowane pięty, jedne bardziej wypukłe, drugie bardziej „płaskie”. Nie będzie to miało odwzorowania w zmierzonej długości „wkładki” takiego buta. Nie wspominam już o różnych kształtach samej stopy. Z tego powodu nie ma modelu czy rodzaju buta idealnego dla wszystkich. Niestety buty wspinaczkowe TRZEBA mierzyć. Nie zawsze jest to możliwe i człowiek jest skazany na zakupy na czuja – nad czym bardzo ubolewam. Tu z pomocą mogą przyjść znajomi. Jeżeli dwóm stronom to nie przeszkadza, można poprzymierzać obuwie ściankowych znajomych. Inny sposób miały dwie moje koleżanki. Wybrały się na wycieczkę do Krakowa, gdzie sklepy oferują szeroki wybór modeli.
Zdarza się, że niektórzy producenci tworzą poradniki jak dobrać właściwie but wspinaczkowy ich produkcji. Doskonałym przykładem jest Rock Pillars – bardzo fajne opracowanie tematu.
Kolejna typowa opinia: „kup buty dużo za małe bo i tak się rozbiją”. Zgodzę się, że są modele bardziej podatne na rozciąganie (z naturalnej skóry) i takie, które w zasadzie się nie zmieniają. Ale tak na logikę: im bardziej za mały but chcemy wcisnąć na stopę, tym bardziej będzie on się chciał do tej stopy dostosować. Wystarczy sobie wyobrazić faceta 90 kilo, który kupił sobie „buty o 2 numery za małe” a w dodatku ma dość szeroką stopę. W którymś momencie but się podda – albo się rozciągnie, albo rozwali. Ostatecznie, każdy but, wcześniej czy później się trochę rozczłapie.
Zastanowiło mnie skąd się wzięła teoria z różnicą o 2 rozmiary. Na zdjęciu mój but panelowy (Bufo Spider) na wkładce moich miejskich butów. Jest oczywiste, że but wspinaczkowy jest znacząco mniejszy od miejskiego – w końcu mają zupełnie inne przeznaczenie.
Ten model Bufo jest dość miękki i bardzo lekko asymetryczny – na panel idealne, w skały to już nie koniecznie. Ale mniejsza z tym, na mojej stopie leży ściśle, nie ma luzów, ale też nie gniecie mi palucha. Różnica długości wynosi 2 cm – mniej więcej daje dwa rozmiary. Tylko, że moje miejskie buty mają rozmiar 39,5 a Bufo rozmiar 40 … W 38 bym nie weszła – jednym słowem pomieszanie z poplątaniem. Nie można porównywać bezpośrednio rozmiarów obuwia wspinaczkowego i codziennego użytku – to się nie sprawdza.
Podsumowując, chciałam jedynie zwrócić uwagę, że nie należy się sugerować opiniami „wymiataczy” i wybrać but, który najlepiej będzie leżał na stopie. Najlepiej oczywiście sprawdzać na żywo, ale można też spróbować kupić buty wspinaczkowe przez internet. W późniejszym czasie, wraz ze wzrostem umiejętności rosną też wymagania i zaczyna się szukanie butów bardziej technicznych. Jednak uważam, że na początek najlepsze są najprostsze rozwiązania i najprostsze buty.