Jak zrobić własne musli?

Musli to mieszanka różnych płatków, owoców i bakalii. Ostatnio na śniadanie zaczęłam jeść jogurt naturalny z musli, ale żadna mieszanka do końca mi nie pasowała, albo za słodka albo z jakim składnikiem, za którym nie przepadam. Ponieważ zrobienie własnego musli wymaga jedynie wizyty w sklepie uznałam, że połączę sobie takie składniki jak ja chce.
Z czego można zrobić własną mieszankę? Oczywiście poniższa lista nie wyczerpuje wszystkich możliwości.

Baza – czyli płatki zbożowe. Jest ich spory wybór, ale opiszę te najbardziej dostępne.

płatki zbożowe

Płatki owsiane – mają dużą zawartość błonnika (około 7 g/100 g produktu) oraz białka roślinnego. Przyczyniają się do obniżenia złego cholesterolu oraz regulują stężenie glukozy. W smaku są dość neutralne; nie słyszałam, żeby ktoś nie znosił płatków owsianych, no chyba, że pod postacią gęstej owsianki na mleku;]. Paczka 0,5 kg kosztuje około 3,5 zł.

Można kupić jeszcze odmianę błyskawiczna i górską. Różnica między nimi nie jest powalająca. Zwykłe płatki otrzymuje się z całego ziarna, górskie z łamanego lub kruszonego, a górskie są najdrobniejsze i najcieńsze. Różnice w wartościach odżywczych są tak minimalne, że nie mają praktycznie żadnego znaczenia. Kluczowa jest tu wielkość.

Płatki żytnie – mają jeszcze więcej błonnika od owsianych (około 12 g/100 g produktu).Zawierają witaminy z grupy B oraz potas, magnez i cynk. Żyto, spośród wszystkich zbóż, ma największą zawartość lignanów czyli naturalnych składników o właściwościach antybakteryjnych. W smaku trochę „ostrzejsze” od owsianych, ale nadal dość neutralne. Paczka 400g kosztuje około 2,50 zł.

Płatki pszenne – zawartość błonnika jest podobna jak w płatkach żytnich. Również zawierają sporo witamin z grupy B i E. Płatki powstają w wyniku obróbki ziarna za pomocą pary wodnej, które następnie jest prasowane. Pół kilo płatków kosztuje około 3 zł.

Płatki jęczmienne – są bogate w niacynę, która ma wpływ na wygląd i stan skóry. Oczywiście mają sporo błonnika i witamin. Dobrze działają przy dolegliwościach żołądkowych takich jak niestrawność czy zaparcia. Często poleca się ten rodzaj płatków przy różnych dietach odchudzających.

Płatki orkiszowe – ostatnio chyba dość modny produkt. Orkisz to tak naprawdę podgatunek pszenicy. Oczywiście jest bogaty w błonnik, żelazo, wapń oraz jak każde zboża w witaminę typu B. Dzięki zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych ma dobry wpływ na układ krążenia. Jeszcze ich nie próbowałam, ale nie spodziewałabym się jakoś bardzo odmiennego smaku. Paczka 300g kosztuje około 5 zł.

W dalszej części dodałabym „chrupiące elementy” ale już w mniejszych ilościach jak płatki z bazy.

chrupiace płatki

Płatki kukurydziane – to chyba najbardziej znany „produkt śniadaniowy”. Znalazłam opinie, że ten rodzaj płatków może być niezdrowy, co w sumie mnie trochę zdziwiło. W tym przypadku wystarczy przeczytać skład; jeżeli jest w nim za dużo cukru, syropu glukozowo-fruktozowego, spulchniaczy i emulgatorów to faktycznie robi się z tego produkt mało naturalny. Ale na przykład firma Sante deklaruje, że ich produkt nie zawiera sztucznych dodatków i składa się w 91% z kukurydzy. Z drugiej strony, nie dajmy się zwariować, od garści płatków kukurydzianych nikt jeszcze nie umarł;] Paczka 250g od Sante kosztuje około 4 zł.

Płatki ryżowe – w wyglądzie przypominają kukurydzianą wersję, z tym wyjątkiem, że są jasne. Smakują i pachną trochę jak styropian ryżowy… tzn. wafle ryżowe. To bardzo dobry produkt dietetyczny i jednocześnie wartościowy, stosowany przy problemach żołądkowych. Płatki powstaje poprzez prasowanie obrobionych termicznie ziaren ryżu. Nie zawierają glutenu i są bardzo delikatne, można je dawać małym dzieciom. 200 gramów kosztuje około 3 zł.

Chrupiąca pszenica – to taki słodki dodatek do musli;]. Ja najbardziej lubię chrupiącą pszenicę z amarantusem z Dobrej Kalorii. Producent podkreśla, że nie stosuje syropu glukozowo-fruktozowego, a melasę buraczaną. Taka mieszanka bogata jest w błonnik, żelazo i magnez. Mają też inne ciekawe produkty: grykę czy sam amarantus. Inna marka tego samego producenta – Amarello daje gwarancję, że ich produkty nie zawierają glutenu. U nich też można znaleźć amarantusa – czystego i z miodem.

Otręby – to produkt uzyskiwany z zewnętrznej łupiny ziarna. Można kupić otręby pszenne, żytnie i owsiane. Otręby mają zdecydowanie więcej błonnika niż zwykłe płatki – około 30g/100g produktu. Są bogate w fosfor, żelazo, magnez oraz witaminy grupy B również kwas foliowy. Radzę jednak nie przesadzać z ilością, bo mogą za bardzo poprawić perystaltykę jelit. Paczka 150g kosztuje około 2 zł w zależności od rodzaju.

Zarodki pszenne – to część ziarna gdzie znajdują się najbardziej wartościowe składniki odżywcze oraz składniki bioaktywne. Składają się w 14% z błonnika, zawiera sporą ilość witaminy B i E oraz składniki mineralne: fosfor, potas, magnez, żelazo. Zarodki są dosyć drobne, więc jeżeli wykorzystasz je do swojego musli, warto je czasami wstrząsnąć przed użyciem. Paczka 200g kosztuje około 2 zł.

Błonnik zbożowy – jak sama nazwa wskazuje to głównie źródło błonnika;] Ma formę chrupiącego granulatu, trochę jak małe chrupki. Jest dobry w smaku, ale nie należy z nim przesadzać – nadmiar może spowodować sporą rewolucję.

Na koniec dodatki, czyli owoce suszone albo kandyzowane i różnego rodzaju bakalie. Mogą być nawet kawałki czekolady. Oprócz ewidentnych bakalii można kupić wiele ciekawych wartościowych produktów.

Owoce (jagody) goji – ostatnio bardzo modny, ale muszę przyznać, że równie dobry owoc. Inna nazwa tej chińskiej rośliny to kolcowój pospolity. Podobno niektóre badania mówią o rewelacyjnym działaniu goji na układ odpornościowy. Jagody bogate są też w całą masę witamin i minerałów. Nie można jednak z nimi przesadzać – zalecana dawka dzienna wynosi do 70 małych owocków. Nie wolno ich też jeść gdy się bierze leki przeciwzakrzepowe. Większość jagód sprzedawanych w Polsce pochodzi z Chin. Warto poczytać czy producent i importer zadbali o czystość pod względem śladów pestycydów i metali ciężkich. Taka niespodzianka. Ceny goji są różne i wahają się od 65 zł do ponad 100 zł za kilogram.

Morwa biała – owoce morwy zawierają sporo cukrów prostych oraz pektyn. Bardziej wartościowe są liście morwy, które pomagają nawet utrzymać prawidłowy poziom cukru we krwi. Owoce przypominają w wyglądzie jeżyny a w smaku trochę rodzynki – może dlatego tak bardzo mi smakują;] Za 250 gramów trzeba zapłacić około 14 zł.

Suszone owoce – do wyboru do koloru: jabłka, śliwki, banany, morele, żurawina, mango, figi. Na pewno bardzo urozmaicą zbożową mieszankę. Warto jednak zwrócić uwagę na sposób produkcji: czy nie mają jakiś dziwnych konserwantów i tego typu śmieci. A moje ulubione to oczywiście rodzynki;]

domowe musli

Moja mieszanka jest niezbyt słodka. Zrezygnowałam z kandyzowanych owoców, nie dodałam też orzechów, bo zwyczajnie nie pasują mi smakowo do całej reszty – w końcu mam wybór;] W bardzo poręcznym pojemniku z Ikei znajdują się: płatki owsiane zwykłe, płatki żytnie, płatki ryżowe, rodzynki, morwa biała, owoce goji  i trochę ryżu preparowanego (pozostałość po pysznych szyszkach ;]).

Po co właściwie bawić się w mieszanie? Nie zastanawiałam się czy moja mieszanka jest tańsza od gotowej, kupionej w sklepie. Główna zaletą jest możliwość doboru takich składników jakich się chce. Ma się też większą kontrolę nad składem i jakością poszczególnych produktów. Często gotowe musli jest dosładzane, może zawierać konserwanty i barwniki. Przy własnym musli można zapanować nad składem, otrzymując w rezultacie zdrowszy i bardziej wartościowy produkt.

2 komentarze

  • Paweł Gios pisze:

    Uwielbiam takie mieszanki domowej roboty, bo może znaleźć się tam wszystko, co człowiek lubi :) robię swoje musli i granolę – uwielbiam takie dodatki :) Ostatnio udało mi się dorwać nawet suszone mango w Lidlu – bez grama dodanego cukru, pyszne!

  • b pisze:

    Świetny wpis, dzięki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *