Wspinaczka podobała mi się od zawsze. Gdy tylko leciał jakiś program w telewizji o wspinaniu górskim czy skałkowym zawsze musiałam go obejrzeć. Niestety gdy się mieszka w małym mieście, trudno jest o towarzystwo, które mogłoby wprowadzić w ten sport. Nie ma po prostu obiektów, gdzie można by było zapoznać się z tym rodzajem aktywności.
Inaczej jest w rejonach skałkowych. Sąsiedztwo skał i wspinaczy jest tam czymś bardzo naturalnym, tak jak boisko przed blokiem. Ja zaczęłam się wpinać dopiero na studiach, gdy przeprowadziłam się do Łodzi. Łódź, nie jest mekką tego sportu, ale nie ma co narzekać.
Nadal można się spotkać ze stwierdzeniem, że wspinanie jest sportem niebezpiecznym i ekstremalnym. Zabawa na sztucznej ścianie jest tak samo niebezpieczna jak chodzenie na siłownię, a wspinanie sportowe po ubezpieczonych drogach, z zachowaniem rozsądku ze sportem ekstremalnym tez nie ma nic wspólnego. Dlatego chcąc zacząć nie można nastawiać się, że to coś skrajnie niebezpiecznego.
Na samym początku warto udać się na sztuczny obiekt. Bardziej lub mniej komercyjny. Przy pomocy instruktora lub kompetentnych znajomych można szybko zorientować się czy cała zabawa się nam podoba czy nie.
Krąży mit, że przy wspinaniu najważniejsze są silne ręce. To zdecydowany błąd w myśleniu, przecież nie wisi się na chwytach całym ciężarem ciała.
Kluczowa jest koordynacja, poczucie równowagi i ogólna (jakakolwiek) sprawność fizyczna. Ćwiczenie siły palców i wzmocnienie poszczególnych partii mięśniowych przyjdzie z czasem. Oczywiście cały czas mowa o wspinaniu na poziomie rekreacyjnym.
W co się ubrać na pierwszą wizytę na ścianie?
– wygodny strój sportowy – zwykła koszulka, krótkie spodenki lub dresy. Jedyne ale, to spodenki nie powinny być zbyt krótkie, bo może się to okazać krępujące, nie tylko ruchowo.
– obuwie sportowe, adidasy, trampki – nie trzeba od razu wydawać pieniędzy na buty wspinaczkowe (sensowne modele można kupić za ok. 200 zł). Kiedyś popularne były korkery (czarne korkotrampki), w których odcinało się korki nożykiem. Miały one ogumowane czubki, niezłą gumową podeszwę i bardzo dobrą cenę (ok. 20 zł) Nadal można je kupić na bazarach czy w sklepach internetowych. Niestety producent zmienił rodzaj gumy – teraz jest ona zdecydowanie twardsza, przez co nie trzyma się tak dobrze.
– woreczek z magnezją – też na pewno ktoś pożyczy. Ja nie potrafię bez magnezji. Zaraz zaczynają mi się pocić ręce i ześlizgiwać z chwytów. Na wielu ścianach używanie magnezji jest obowiązkowe – żeby nie zapocić chwytów (łapanie takich mokrych jest bardzo mało przyjemne).
Jeżeli wybór padł na ściankę wspinaczkową gdzie konieczne jest użycie asekuracji, nie ma się co martwić o pozostały sprzęt. Uprząż można zawsze wypożyczyć na miejscu i są to dość symboliczne kwoty.
Na pierwszą wizytę na ścianie nie polecałabym boulderowni. Są to niskie ścianki, gdzie nie jest konieczna asekuracja liną. Przed skutkami odpadnięć chronią grube materace. Człowiekowi nieobeznanemu z tematem ciężko będzie się odnaleźć na takim obiekcie. Niezbyt komfortowa może być tez myśl o upadku „tylko” na materac. Dlatego metoda „do góry” jak dla mnie jest idealna na pierwszy raz.
Jak już wiadomo, że temat nas zainteresował warto zapisać na zajęcia do grupy początkującej. Zazwyczaj nie są to drogie imprezy a zalet jest cała masa:
– opieka instruktora, który nie tylko czuwa nad bezpieczeństwem, ale uczy podstawowych technik wspinaczkowych, obsługi sprzętu, zasad asekuracji. Często tacy ludzie traktują każdego swojego klienta indywidualnie, odpowiednio dobierając trudność ćwiczeń.
– element motywacyjny – ćwiczenia w grupie ludzi na podobnym poziomie bardzo zachęcają do działania i wysiłku. Czasami przed dłuższy czas można z kolegami pracować nad problemem wspinaczkowym, dopingując się na wzajem.
– zajęcia zorganizowane to doskonała motywacja, żeby ruszyć się z domu. Zasada „jak już zapłaciłem to idę” działa.
Nawet jeśli traktuje się ten sport bardzo rekreacyjnie, to z czasem warto pomyśleć nad kursem wspinaczki skałkowej. Działalność w terenie dramatycznie różni się od panelu. Okazuje się raptem, że chwyty nie są oznaczone i ewidentne. Można wykorzystywać całą strukturę skały, wszystkie jej pęknięcia i nierówności.
Przy okazji ruch na świeżym powietrzu jest nieoceniony, a przerwy między pokonywaniem kolejnych dróg, mogą mieć bardzo towarzyski i piknikowy charakter. Bo najważniejsze to robić to dla własnej przyjemności.