Bardzo lubię słodycze i mogę pochłonąć ich spore ilości. Jest oczywiste, że nie jest to najzdrowsze, więc staram się szukać alternatyw dla czekolady i ciastek. Pianka jogurtowa nie jest żadnym odkrywczym deserem, za to jest bardzo prosta w przygotowaniu i przy okazji bardzo dobra.
Piankę najczęściej spotykałam w ciastach, jako część biszkoptu. Ale kto powiedział, że nie można jej przygotować w szklankach czy pucharkach tak jak galaretkę. W szufladzie znalazłam tylko jedną galaretkę, dlatego pianki nie wyszło super dużo. Składniki:
- galaretka – smak dowolny – u mnie była wiśniowa
- jogurt naturalny – pół dużego kubka gęstej Bakomy – czyli około 150 gramów
- owoce: truskawki, wiśnie, brzoskwinie, cokolwiek co lubisz i masz pod ręką
- rodzynki – oczywiście opcjonalnie
Galaretkę przygotowałam zgodnie z przepisem na opakowaniu. Przy rzadszym jogurcie można dać mniej wody, żeby całość nie była zbyt luźna. Do zimnej, tężejącej galaretki dodałam pół kubka dużego jogurtu i wymieszałam blenderem, żeby uzyskać jednolitą masę. Przez przypadek, dzięki blenderowi, powstała pianka ;]
Warto zwracać uwagę na etykiety jogurtów. Najlepiej jakby nie zawierały dodatkowych zagęszczaczy oraz mleka w proszku – bo i po co. Ze względu na skład polecam Bakomę i Piątnicę.
Po przelaniu mieszanki galaretki i jogurtu do szklanek dodałam świeże truskawki i ananasa z puszki. Tylko w przypadku świeżego ananasa galaretka nie tężeje. Jeszcze trochę moich ulubionych rodzynek i do lodówki. Takie desery wolę robić późnym wieczorem, żeby były gotowe na rano. Nie chodzi się wtedy do lodówki sprawdzać, czy już gotowy do zjedzenia.
W wersji mniej fit (a co tam) na wierzch można dać bitą śmietanę oraz dodatkowe świeże owoce, ciasteczko i czekoladę.
Zrobiłam z truskawkami, pycha! Dzięki za przypomnienie przepisu.