Czy można chodzić po górach w sandałach?

Na hasło sandały w górach wielu ludzi popuka się w czoło. W czasach kiedy bardzo dużo mówi się o właściwym obuwiu na górskie wycieczki, połączenie to wydaje się być z góry skazane na porażkę.
Oczywiście nie mam na myśli wątłych sandałków noszonych do sukienki albo skórzanych męskich klapek. Chodzi mi o sandały trekingowe, które przystosowane są do bardziej wymagających warunków niż miejskie.

Góry górom nie równe

„Góry” to bardzo szerokie pojęcie. Górami nazywamy Alpy, Himalaje oraz Beskid Niski. Miejsca te różnią się radykalnie i takie są też różnice w niezbędnym wyposażeniu. Solidne buty za kostkę, stabilizujące staw skokowy zawsze będą potrzebne, a nawet niezbędne w warunkach zimowych. Warto się jednak zastanowić, czy nie są one przerostem formy nad treścią w przypadku leśnych i szutrowych ścieżek. A takie przecież można spotkać w naszych niższych górach i tatrzańskich dolinach.

Budowa sandałów trekingowych – podeszwa

Najistotniejsza oczywiście jest podeszwa. Sandały turystyczne charakteryzują się bieżnikiem podobnym do tych stosowanych w tradycyjnych butach trekingowych. Firmy tworzą swoje mieszanki gum, ale można spotkać też popularnego Vibrama. Ciężko byłoby pokonywać piaszczyste szlaki lub mokre kamienie przy gładkich podeszwach. Dlatego miejskie, nawet najwygodniejsze sandały lepiej zostawić w domu.

Ważna jest też miękkość podeszwy. Sportowe sandały najczęściej mają bardzo miękką mieszankę. Sprawdzi się ona na asfaltach, ale na kamienistych szlakach, większe głazy będą odczuwalne pod stopą. Typowo sportowe sandały mają gumę i bieżnik słabo nadające się w góry. Szukajcie najlepiej takich, które wyglądają jak w górskich butach.

Profil podeszwy musi być wygodny. Zbyt płaska, przy dłuższych wędrówkach, może być mało komfortowa. Często warstwa stykająca się ze stopą jest miększa i lepiej się układa, chociaż to nie gwarantuje wygody. Moje ulubione sandały Source Classic są dosyć płaskie i nie każdemu przypadną do gustu. Podeszwa dopasowuje się do stopy w początkowej fazie używania, ale nie będzie to głęboki profil.

Podeszwa w sandałach turystycznych jest amortyzowana. Oczywiście w różnym stopniu w różnych modelach. Efekt ten uzyskuje się dzięki warstwowej konstrukcji, składającej się z różnych typów mieszanki gum. Pianka EVA też bywa stosowana.

Rodzaj zapięcia

Najbardziej popularne są paski zapinane na rzepy. Pozwala to na dobre dopasowanie do stopy oraz regulację kiedy ta nieco spuchnie. Sandały nie powinny latać na nodze, bo łatwo wtedy o potknięcie. Zdarzają się też gumki, ściągane tak jak nogawki w turystycznych spodniach. Oba sposoby są równie dobre, jeżeli dobrze trzymają i nie rozpinają się w trakcie chodzenia.

Wodoodporność sandałów

Serio? Można mówić o wodoodporności w przypadku sandałów? Ja się zawsze śmieję, że sandały są idealnym obuwiem na deszcz – przecież nie przemokną ;] Ale producentom, chodzi o coś troszkę innego. Aby skórzane paski i wyściółka dobrze znosiły kontakt z wodą, impregnowane są substancjami syntetycznymi. Jak dla mnie to bardziej działanie marketingowe niż konieczny zabieg.

Skórzane czy syntetyczne?

W góry i na leśne ścieżki wybrałabym model syntetyczny. Sztuczne materiały szybciej schną, są bardziej odporne na zabrudzenia, uszkodzenia mechaniczne i nie szkodzi im kontakt z wodą. Nie lubię też skórzanych wyściółek. Trudniej utrzymać je w czystości i po zamoczeniu wolniej schną. Do gumowych podeszw niektórzy producenci stosują antybakteryjne domieszki. Oczywiście nie będą pachnąć wiecznie i trzeba je czyścić, ale zdecydowanie mniej śmierdolą niż tradycyjne wkładki z butów.

Kto nie powinien używać sandałów w górach?

Niestety nie jest to produkt dla każdego. Odradzałabym je ludziom, którzy maja takie oto problemy:
– nadmierna potliwość stóp – tu nie ma skarpetki, która mogłaby odprowadzać wilgoć. Zapocone sandały mogą obetrzeć i odparzyć skórę. Stopa może też zacząć się ślizgać.
– wcześniejsze urazy kostki lub stopy – niedoleczone lub nawracające urazy wymagają większego usztywnienia śródstopia lub stawu skokowego. Sandały tego nie zapewnią.
– choroby skóry i paznokci – odkryta konstrukcja sandałów sprzyja zabrudzeniom.
– problemy z równowagą – przy takich problemach trudniej jest precyzyjnie stawiać stopę i łatwo się uderzyć o kamienie.

Nie polecam też noszenia sandałów przez dzieci. Oczywiście cały czas mowa o warunkach terenowych. Dziecko ma gorszą koordynację ruchową i łatwo może się uderzyć w palce. Dla dorosłego to nie jest przyjemne, a dziecku może odebrać całą przyjemność z wycieczki.

A może sandały biegowe?

To bardziej w kategoriach ciekawostki. Zajrzyjcie na stronę Monk Sandals, a się zdziwicie. Jest to produkt polski z bardzo ciekawą filozofią w tle. Niestety nie mogę się wypowiedzieć o samym produkcie, ale uważam go z interesujący.

Propozycje sandałów na łatwe szlaki

Source Classic (Source by Naot Haven) – to mój ulubiony, bardzo uniwersalny model. Więcej o nich przeczytacie w teście. Nazwa podana w nawiasie dotyczy tego samego modelu tylko w nowszym wydaniu. Podobno nic w nich nie zmienili. Regularna cena tych sandałów to 299 złotych, ale spokojnie można je dostać w niższych cenach.

Sandały Source

Sandały Keen – z ochroną palców – charakterystyczne sandały z zabudowanym przodem, chroniącym palce przed urazami. W asortymencie Keen’a znajdziecie kilka podobnych modeli, np Whisper i Venice. Kosztują od 200 do 350 złotych. Co do wyglądu… o gustach się nie dyskutuje ;]

Sandały Keen

Teva Hurricane – sandały z syntetycznymi paskami i solidną gumową podeszwą. Jest dosyć gruba i nie ma szans żeby poczuć pod nią ostre kamienie. Model bardzo popularny – występuje w różnych odmianach. Można je kupić za 200 – 250 złotych.

Sandały Teva

Ostrzeżenie na koniec

Pamiętaj, że sandały nie nadają się w każde miejsce. Jeżeli nie znasz szlaku, zrób rozeznanie w internecie jak wygląda i jak należy się na niego ubrać. Przed wyjściem w góry sprawdź pogodę, bo może się okazać, że nogi Ci zmarzną ;] Przeanalizuj, czy sandały są odpowiednie dla twoich stóp.
I na koniec. Jeżeli sandały, to tylko trekingowe, z odpowiednią podeszwą. Japonkom i klapkom mówimy zdecydowane nie!

5 komentarzy

  • Albert Jakubowski pisze:

    Niestety sandały zazwyczaj nie wyglądają atrakcyjnie, ale jak fajnie się w nich odnajduje stopa :)

  • Michał pisze:

    W Keenach słabo z oddychalnością jest. W tak zabudowanej konstrukcji nie ma przewiewu i stopa mi nie oddycha. Poza tym są strasznie ciężkie i zajmują w bagażu dużo miejsca. Osobiście szybko się z nich wyleczyłem.

    Moje ulubione sandały to Teva Hurricane i wlasnie wspomniane Monki. Ale chodzenia w nich trzeba się nauczyć. Nie jest to proste ;-)
    Na poważne terenowe (górskie) chodzenie przydaje się dodatkowy pasek stabilizujący sandał pod stopą. Trzeba go sobie dokupić oddzielnie.

  • Grzegorz pisze:

    Monk Sandals Monte Silentii Vege – rewelacja. Zabieram je w Beskidy i Tatry tak do 1900 – 2000 (wiadomo, zależnie od trdności na konkretnym szlaku). Dobrze trzymająca podeszwa + wyściółka z cordury zapobiegająca ślizganiu się stopy gdy są mokre. Można dokupić dodatkowy pasek dla lepszego trzymania stopy. Trzeba się przyzwyczaić bo podeszwa jest cienka i bez żadnej amortyzacji, ale ja uwielbiam to uczucie (ale mam z 6 lat praktyki).

    • Monika Przechodzeń pisze:

      Ta wersja nie jest dla mnie. Nie zniosłabym „sznurka” między palcami :)
      Ostatecznie zdecydowałam się na Manaslu Classic. Jak trochę w nich pochodzę, to pewnie coś napiszę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *