Arco del Coronadero (skalny łuk) – czyli jak nie trafić na główny punkt wycieczki

U nas zima i temperatury koło zera, postanowiliśmy więc z Łukaszem z roweroweporady.pl przyśpieszyć powitanie wiosny i pojechaliśmy w styczniu na tydzień na Gran Canarię. Celem nie było leżenie na plaży, lecz aktywna forma wypoczynku; rower, góry i objazd po ciekawych restauracjach ;] Zdążyliśmy już objechać najbardziej popularne miejsca na wyspie i szukałam czegoś ciekawego na ostatni dzień. Dzięki mało wyrafinowanej metodzie szukania (google grafika) znalazłam skalne łuki w wąwozie Barranco Hondo. Tym lepiej, że znajdowały się niedaleko naszego noclegu. Początek trasy na Arco del Coronadero znajduje się ok 15 km na wschód od centrum Maspalomas. Wystarczy zaraz za miejscowością Tarajalillo, za aeroklubem, zjechać na rondzie z trasy GC-500. Droga z ronda (no może pół-ronda) prowadzi pod główną trasą GC-1.  Za wiaduktem, niedaleko żwirowni, można zostawić samochód.

Przyznam, że nie przygotowałam się specjalnie do tego wyjścia. W hotelu internet działał bardzo słabo, dodatkowo informacje o łukach i wąwozie głównie znajdowałam na hiszpańskich stronach. Łukaszowi udzieliła się hiszpańska maniana, a ja po polsku uznałam, że jakoś to będzie.

Już wcześniej zauważyłam, że Hiszpanie nie mają tradycji oznaczania szlaków, tak jak jest to u nas. Ścieżki są, ale generalnie trzeba wiedzieć gdzie się chce iść. Czasami warto spisać sobie współrzędnie GPS  docelowego miejsca. Zawsze to pomoże chociaż trochę, w chwilach wątpliwości, zorientować się w położeniu. Na polskich stronach nie znalazłam też do kupienia map ze szlakami turystycznymi. Trzeba się w nie zaopatrzyć na miejscu, najlepiej w puntach informacyjnych regionu.

Poniżej zamieściłam orientacyjną trasę szlaku, z krótkim opisem poszczególnych puntów.

Gran Canaria Arco Del Coronadero Map

Punkt 1 – początek (27°47’42.9″N 15°29’32.1″W)
W tym miejscu rozpoczyna się nasza wycieczka. Po przejechaniu pod główną trasą, zastawiliśmy samochód w gruntowej zatoczce, niedaleko żwirowni. Zdecydowana większość rozpoczyna spacer idąc dołem wąwozu. My oczywiście zrobiliśmy odwrotnie ;] Start trasy łatwo zauważyć, na murku ułożono coś w rodzaju kamiennej bramki. W lewo od punktu startowego, widać dosyć szeroką gruntową drogę, można też tak jak my, iść prosto do góry – teren na to pozwala. Po jakimś czasie trafiliśmy na wydeptaną ścieżkę. Generalnie zgubić się nie da; po prawej cały czas widać skały wąwozu, dodatkowo ocean, jednoznacznie określa kierunek. Warto czasami się zatrzymać i popatrzeć w dół wąwozu – widoki naprawdę rewelacyjne.

Barranco Hondo Gran Canaria

wawoz droga w gore

Punkt 2 – tunel
Niestety nie trafiliśmy na niego. Trzeba by było chyba przed wyjściem sprawdzić współrzędne lub bardzo dokładnie się rozglądać. Nie jest to proste bo skały w tym rejonie mają całą masę dziur i jam. Tunel ma około 200m i pozwala się przemieścić „między górą a dołem”. Na pewno jest to niezapomniane przeżycie; warto zabrać ze sobą latarkę.

Punkt 3 – zejście
Na początku nie zauważyliśmy biegnącej w dół ścieżki. Chyba dlatego, że spodziewałam się czegoś bardziej skalistego i stromego. Tak naprawdę, jak się przyjrzeć, zejście jest symbolicznie oznaczone stosikami kamieni. Na jednej z hiszpańskich stron spotkałam się z opisem, że jest to bardzo strome wejście, co prawda nie wymagające sprzętu, ale bardzo strome. W rzeczywistości, podejście jak podejście. Może i trochę męczące, ale bez przesady. Zejście zajęło nam może 10 minut. Trzeba jedynie uważać na luźne kamienie pod nogami, żeby się na nich nie przejechać. Wydawało mi się, że może z poziomu tej ścieżki dojrzymy skalne łuki, niestety nim to nastąpiło, byliśmy już na dole.

coronadero ze srodka

Punkt 4 – skalna jama
Schodząc nieznacznie z drogi, trafiliśmy na ciekawą skałę ze sporą jamą. W środku było przygotowane posłanie z siana, a wejście było częściowo osłonięte kamieniami. Czy ktoś tam, rzeczywiście nocuje, to nie mam pojęcia.

jama na rozdrożu drogi

Punkt 5 – słup energetyczny
W sumie myślałam, że tam znajduję się  cel naszej wycieczki. Na rozdrożu, ktoś ułożył duży kamienny stosik, a ścieżka w kierunku wąwozu była wyraźnie wydeptana. Po dłuższych poszukiwaniach, poza ładnymi widokami, cel nie został osiągnięty. Z tego miejsca zauważyliśmy ludzi wchodzących ścieżką z punktu 3, którzy następnie poszli w lewo a nie w naszym kierunku. W tym momencie skończyliśmy nasze poszukiwania i poszliśmy w stronę zejścia.

słup_energetyczny_na_skale

Punkt 6 – skalny łuk
Skąd wiem, że to tam?  Po pierwsze, po powrocie dokładnie sprawdziłam w internecie, po drugie… opiszę w punkcie 7. Zdjęcia skalnego łuku możecie obejrzeć w google grafice – ja zresztą też.

Punkt 7 – przerwa na nakręcenie filmiku
Łukasz postanowił otworzyć kanał na Youtube, a wiosenna pogoda na Gran Canarii była idealna do kręcenia pierwszych filmików. Znaleźliśmy płaski kamień, gdzie można było wygodnie usiąść i rozłożyć statyw. Nie jest to bardzo popularne miejsce, w czasie kręcenia filmiku, spotkaliśmy tylko parę Hiszpanów. W pewnym momencie z góry zaczęły lecieć pojedyncze kamienie. Raz mniejsze, raz trochę większe – jeden pięknie przeleciał koło Łukasza. W tym miejscu spędziliśmy około 30 min, większość tego czasu wpatrywałam się w jedną ścianę wąwozu, z której leciały kamienie, żeby móc uprzedzić Łukasza. Z tego powodu zapamiętałam dobrze strukturę i charakterystyczne dziury w skale. Po powrocie do domu, wprost nie mogłam uwierzyć gdy zobaczyłam w internecie zdjęcie.

Arco Del Coronadero

fot. barrancoscanarios.com

To ściana, na którą się gapiłam, ale byłam zbyt blisko jej podstawy, żeby zobaczyć szczyt. A na szczycie – poszukiwany skalny łuk. Lecące kamienie najprawdopodobniej wypadały spod nóg turystów, chodzących po tej formacji. Tak, uznaję to za moją całkowitą porażkę – nie znaleźć łuku, siedząc pod nim…

Punkt 8 – żwirownia
Najmniej urokliwy punkt spaceru. Wokół zakładu unosi się mgiełka z pyłu o specyficznym zapachu. Szlak w tym rejonie również jest pokryty kurzem. Nie należy się tym wszystkim zrażać. Gdy wejdzie się trochę głębiej  w wąwóz, hałas i pył znikają.

żwirownia_na_poczatku_trasy

Chociaż nie mogę zbyt wiele napisać o samym łuku to zdecydowanie polecam to miejsce. Cala trasa ma około 9 km, a przejście zajmuje około 4 – 5 godzin. Wszystko zależy, ile czasu poświęci się na gapienie w skały ;]. Nie jest to miejsce oblegane przez turystów, jest nawet szansa, że się nikogo nie spotka. Nie jest to szlak trudny – bardzo przeciętnie sprawna osoba jest w stanie spokojnie go pokonać. Polecam wyjść w teren w miarę wcześnie, w południe słońce potrafi nieźle przypiec, pamiętajcie też o wodzie!
Mam nadzieję, że będziecie sprytniejsi ode mnie i z łatwością znajdziecie skalny łuk ;).

1 Komentarz

  • Kasia pisze:

    Hej! Bardzo dziękuje za tak szczegółowy opis. Niestety oznaczenia tras na Kanarach to jakiś dramat. Na Teneryfie zagubiliśmy się w drodze na Księżycowe Skały :) Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *