Ostatnio został podsycony przez łódzką prasę, temat rzekomej „wojny” pomiędzy rowerzystami a rolkarzami. Można o tym przeczytać min. w tym artykule Gazety Wyborczej.
O co ten cały wielki szum? Padł w jakiejś szalonej głowie pomysł, by stworzyć dodatkowe trasy przeznaczone tylko dla rolkarzy. W mieście, gdzie nadal dróg rowerowych jest jak na lekarstwo i szanse na powstanie nowych są bardzo odległe. Wydaje mi się, że w tym wypadku cała sprawa rozbija się o samo pojęcie drogi rowerowej. Mi osobiście nie przeszkadzają na niej ani rolkarze, ani osoby na hulajnogach, ani deskorolkach. Jeżeli tylko nie wykonują nagłych manewrów – to dla mnie nie stanowi problemu, by zwolnić (a nawet się zatrzymać!) i poczekać, aż będzie możliwość by ich wyprzedzić (no, chyba, że to sprinterzy na rolkach – wtedy to oni mnie wyprzedzają).
Pojęcie drogi rowerowej z góry definiuje dla kogo jest ona przeznaczona, tak jakby zapomniano o innych użytkownikach kółek (wszystko jedno czy to będą dwa, cztery, osiem czy szesnaście – byle nie spalinowe). A gdzie mają jeździć rolkarze? Po dziurawych chodnikach wśród pieszych? Zaraz, zaraz, to rowerzysta nie może jechać po chodniku, a rolkarz może? (Dopisek: Może, ponieważ według polskich przepisów rolkarz jest pieszym). Tu niestety wychodzi niedostosowanie polskich przepisów do realiów. Rolkarz-amator być może przejedzie sobie wolniuteńko chodnikiem. Będzie to dla niego nawet lepsze, ponieważ nie będą mu śmigać wokoło rowerzyści. Ale jeżdżący trochę pewniej i szybciej – na chodniku będą się męczyć. A wyćwiczony rolkarz, potrafi spokojnie jechać z prędkością nawet 30 kilometrów na godzinę. I on ma jeździć po dziurawych chodnikach? A może jeszcze lepiej – po ulicy?
Zobaczcie jak rozwiązano to w Ameryce, a konkretniej słonecznej Kalifornii. Każdy powinien mieć przed oczyma obraz uśmiechniętych ludzi, sunących na rolkach w stronę zachodzącego słońca :) Zdjęcie jest aż nadto oczywiste – chodnik dla pieszych – druga ścieżka dla rowerów, rolek, wrotek, deskorolek.
Dlatego cieszę się, z przeczytanej deklaracji (link na początku tekstu), że rolkarze nie chcą walczyć z rowerzystami. Mam nadzieję, że w drugą stronę też tak jest (cholercia, musi tak być).
A najlepiej będzie, jeśli się zjednoczymy i na dobry początek wykurzymy raz na zawsze pieszych z dróg rowerowych :)
Ciekawy artykuł. Ja akurat jestem po tej drugiej stronie, bo jeżdżę hulajnogą elektryczną, ale zgadzam się w 100% – przede wszystkim szanujmy się wszyscy na drogach!