Jaki rower trekkingowy z dużą ramą – pytanie od czytelnika

Dostaję od Was całą masę rowerowych pytań. I bardzo dobrze, w końcu mój blog to Rowerowe Porady, a ja na tyle, na ile potrafię – pomogę każdemu. Wolę gdy pytania zadajecie na blogu, w komentarzach. Wtedy moja odpowiedź przydaje się też innym czytelnikom i nie ginie w odmętach internetu. Dlatego wszystkich, którzy piszą do mnie maila czy na Facebooku, odsyłam na blog. Pytanie, które dziś zobaczycie, też przekierowałem na blog, ale w postaci nowego tekstu :) Pytanie Bartka jest tak, hmmm… rozbudowane, że postanowiłem zrobić z niego osobny wpis. Bartek pyta o to, jaki rower trekkingowy wybrać. Ma na oku kilka modeli nowych, a także jeden, kuszący dobrym osprzętem, rower używany. Postaram się mu w kilku słowach podpowiedzieć, na co zwrócić uwagę przy zakupie.

 

Hej Łukasz, jestem szczęśliwym czytelnikiem Twojego bloga oraz szczęśliwym rowerzystą. Moja przygoda z rowerami zaczęła się ponad 20 lat temu, kiedy jako dziecko przejeżdżałem pierwsze metry po drodze mojego osiedla. W kolejnych latach pokonywałem coraz więcej kilometrów rowerem. Były różne wypady. Czy to każdego wakacyjnego dnia nad jezioro 20 km w jedną stronę. Czy to w roku szkolnym popołudniami do lasu pojeździć po górkach. Jeden z takich wypadów zakończył się złamaną ręką u mojego przyjaciela. Zdarzało się nam również jeździć zimą po zamarzniętej powierzchni stawu. Nawet mieliśmy swój tor rowerowy w okolicy. I tak miło przeleciało mi dzieciństwo. Potem z racji uzyskania prawa jazdy trochę zapomniałem o rowerze. Raz, że nie miałem swojego, a dwa, że czasu było mało.

Ostatnio po przeprowadzce na swoje stare osiedle wróciły nie tylko wspomnienia, lecz także wróciła chęć do jeżdżenia rowerem. Aby na początku nie inwestować w nowy rower, postanowiłem kupić sobie używany i sprawdzić jak mi będzie szło. Znalazłem sobie taki fajny we Wrocławiu, nie był on pierwszej młodości. Podczas zakupu nie miał nawet powietrza w kołach. Choć było to daleko od mojego domu, to jeszcze tego samego dnia jeździłem już nim po drogach rowerowych Wrocławia. Już wtedy poznałem jego pierwsze usterki, ale czas spędzony w tym mieście uważam za owocny.

Rower przyjechał do mojego rodzinnego miasta, usterki w miarę możliwości wyeliminowałem, częściowo jeszcze z pomocą serwisu, lecz z biegiem czasu i ilością przeczytanych tutaj porad rowerowych, także samodzielnie. Ogólnie na rower wydałem 200 zł, na jego serwis maksymalnie kolejne 200 w ciągu ostatnich 14 miesięcy, bo tyle już jesteśmy „razem”. W tym czasie zrobiliśmy razem jakieś 700-800 km.

Bardzo się cieszę, że postanowiłeś samodzielnie podłubać przy rowerze. Wiele rzeczy da się przy rowerze zrobić samemu, a daje to nie tylko satysfakcję, ale także sporą oszczędność finansową i czasową na jego serwisowaniu.

 

Przyszedł zatem czas na zakup nowszego, lepszego roweru. I tak sobie siedzę teraz przed komputerem i analizuję. Rower jaki w tej chwili posiadam jest rowerem typowo miejskim. Dlaczego taki kupiłem? Bo taki był dostępny. Niestety większość moich zakupów podyktowana jest nie tym co mi się podoba, lecz tym co jest dla mnie dostępne. Powodem jest mój wzrost – 198 cm wzrostu, 96 kg wagi. Obecny jednoślad ma ramę 23,5 cala. I dlatego kupiłem miejski, było to jedno z nielicznych aktywnych ogłoszeń w zachodniej Polsce. Teraz już jest trochę lepiej. Większa dostępność ogłoszeń, a i ja posiadam większą wiedzę. Chętnie kupię sobie rower trekingowy, taki z bagażnikiem, błotnikami, dynamem i oświetleniem.”

To fakt, że bardzo wysokie osoby (tak jak i bardzo niskie) nie mają aż tak łatwo w znalezieniu roweru z odpowiednim rozmiarem ramy. Za to, jeżeli już taki rower się znajdzie, mają większe pole do popisu jeżeli chodzi o negocjacje cenowe :)

Kross Trans Pacific

„Z porad na Twoim blogu znalazłem: Karbon Challenger GTS / LDS, Accent Avenue, Northtec Bergon, Kross Trans Pacific, Merida Freeway 9300, Kands Maestro, Karbon Voyager GTS, Romet Wagant 1. Z wyżej wymienionych tylko dwa mają ramę w rozmiarze 23 cale (bądź większą) – jest to Kross Trans Pacific i Romet Wagant 1. Trochę słabo…”

Tak jak pisałem wyżej, niestety duże rozmiary ram nie są u nas popularne. Sprzedającym nie opłaca się ich ściągać, bo największe zainteresowanie jest na mniejsze rozmiary ram. Warto popatrzeć np. na rowery Batavus, które są dostępne w większych rozmiarach, ale niestety przekraczają już budżet rowerów do 2000 złotych. Chyba, że popatrzysz na używane modele.

 

„Romet niby to polska marka, ale wszyscy wiemy jak to jest. Że chińczyk, że nie warto. Boję się.”

Będzie niedługo na blogu wpis o polskich producentach rowerów. Tak naprawdę rowery są u nas jedynie składane, czasem maluje się ramy, czasem składa koła. Wszystkie komponenty przyjeżdżają do Polski z Dalekiego Wschodu. I tak działa prawie cały rowerowy świat, tak więc nie ma się co zżymać, żet o chińczyki w polskiej skórze.

 

„Kross już lepiej, dobra marka znana. Tylko znalazłem jakieś forum na którym parę osób się wypowiedziało, ze tu szprychy pękają, jest problem z jakością obręczy kół. Ale najlepsza jest informacja, że producent podobno w instrukcji obsługi napisał, że waga roweru wraz z użytkownikiem nie może przekroczyć 100 kg. Ciekawe czy to prawda? Bo jeśli tak to dyskwalifikuje to mnie (96 kg).”

Nie wiem co Kross podaje w instrukcji, choć 100 kilogramów (razem z rowerem) to faktycznie bardzo mało. Może chodziło o rower szosowy? Bo na trekking wystarczy wrzucić 15 kg bagażu, sam rower niech waży 15 kg i już zostaje jedynie 70 kg na rowerzystę :) Najlepiej byłoby się dopytać sprzedającego, niech po prostu zerknie w instrukcję.

Co do pękających szprych czy słabych kół – powiem tak – wszystko zależy od tego jak dużo i w jaki sposób się jeździ. Oczywiście jakieś wady produkcyjne zawsze mogą się zdarzyć. Ale w rowerach tej klasy, jeżeli będziesz dbał o właściwe ciśnienie w oponach i nie skakał po krawężnikach, to koła powinny bez problemu kręcić się przez dłuższy czas.

pegasus premio sl 11 alfine

Po debacie z moją żoną (która 2 miesiące temu kupiła nowy rower) oraz kolegą, który również dość dużo jeździ, pojawiła się propozycja zakupu używanego jednośladu. Znaleźli w jednym z popularnych serwisów rower Pegasus Premio SL 11. Super rower, trochę lepszy niż sam chciałem, jedyne czego się w nim boję (to poza ceną zakupu), to tylna piasta posiadająca aż 11 przełożeń! I tak z tym swoim dylematem siedzę i dumam. Może jesteś w stanie mi coś pomóc w wyborze? Pozdrawiam, Bartek

Nie napisałeś w jakiej cenie możesz go kupić, ale to już uściślimy w dyskusji pod tekstem :) Sam rower (jako nowy) prezentuje się bardzo, bardzo dobrze. A 11-rzędowy napęd Shimano Alfine da Ci z jednej strony spory zakres przełożeń, z drugiej natomiast bezproblemowe działanie, o ile będziesz regularnie wymieniał olej w piaście i raz na jakiś czas oddawał na większy przegląd. O czyszczeniu, smarowaniu i wymienianiu łańcucha nie wspominam, bo to chyba naturalne :)

Tak czy owak, dylemat nowy, ale gorzej wyposażony, czy używany, a z lepszym osprzętem – jest stary jak świat. Cóż, Kross czy Romet (zwłaszcza model Wagant 1, ponieważ ma wolnobieg, już lepiej dołożyć do modelu Wagant 3) wypadają bardzo blado przy tym Pegasusie. No, ale stoi za nimi gwarancja i pewność, że rower nie był nigdy naprawiany jakąś druciarską metodą. Ale jeżeli tylko Pegasus jest w dobrym stanie, nie wygląda na zajeżdżonego, a napęd nie wydaje żadnych podejrzanych dźwięków, a przełożenia zmieniają się płynnie – to mocno bym się nad nim zastanowił. Taki rower może Ci posłużyć po prostu dużo dłużej.

A Wy co poradzilibyście Bartkowi? Znacie jakieś modele rowerów trekkingowych do 2000 złotych z ramą 23 cale? A może lepiej skupić się na poszukiwaniu używanego roweru i nie zawracać sobie głowy gwarancją?

Skomentuj Paweł Rzeczkowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

31 komentarzy

  • Miałem podobny problem, choć jestem sporo niższy: 186cm. Nie wiem, czy mam dłuższe nogi, ręce, czy coś, ale większość rowerów jest dla mnie za mała.
    Trochę poszukałem i znalazłem crossa z Unibike. Nie będę już konkretnych modeli wymieniał, ale ich rama 23 cale jest dla mnie idealna. I nie należy tutaj słuchać sprzedawców, którzy na siłę będą chcieli wcisnąć to co akurat mają na stanie.
    Pojechałem, przymierzyłem się do 21″, nie byłem w stanie wykonać ostrego skrętu bez uderzania kolanem w kierownicę. Sztyca siodełka wysunięta maksymalnie (wg sprzedawcy, nie powinno się tak jeździć). I najlepszy komentarz w sklepie: „głupio pan wygląda, ten rower jest za mały”.
    Za chwilę wsiadłem na 23″ i … to jest to! Normalnie poczułem się jakbym jeździł na nim od zawsze.
    Ważną rzeczą w Unibike’u jest standardowe wyposażanie go regulowany mostek: można kierownicę przybliżyć.

    Ogólnie w tym sezonie przejechałem nim prawie 3000 km w tym trasy powyżej 100 km i żadnego bólu pleców, rąk czy czegoś innego nie uświadczyłem, dlatego firmę polecę, a w okolicach 2000 pln myślę, że coś się znajdzie.

    PS. gdzieś czytałem, że unibike ma 140 kg DMC, ale to informacja do potwierdzenia.

    • Ano właśnie, ja zawsze powtarzam, że najważniejsze to przysiąść się do roweru i zobaczyć jak się człowiek na nim czuje. Nawet jeżeli mamy daleko do sklepu z wybranym modelem, to sprawdzić jakieś inne, a potem porównać geometrię.

      Ktoś pisał, że podczas przymiarki w sklepie nie da się poczuć czy rama jest okej. A moim zdaniem się da, zwłaszcza jeżeli mamy kilka modeli i rozmiarów do porównania. Zdecydowanie za małą ramę czuć od razu, tak samo zresztą jak zdecydowanie za dużą.

  • Marcin. 190 cm i 90 kg. Mam Kross Trans Pacyfic, od lutego tego roku. 3500 km jedzie bez zarzutu nic nie pęka nie strzela :) Polecam. Wcześniej 8 lat Eurobike, model trekkingowy z piastą nexus 7 przełożeń – również bez zarzutu.

  • miałem meridę Crossway 300D. Świetny rowerek, bardzo przyjemny w prowadzeniu. Mnie kosztował nowy 2300zł ale wraz z pełnym oświetleniem ładowany pod USB i łańcuchem zabezpieczającym. Rower godny polecenia, bardzo wygodny… Mi bardziej przypominał krążownik szos niż sportowa maszynę. Dawał radę w lesie i na trasie. jakieś awarie się niestety zdarzały. Ale i gwarancja jest więc luzik. :)

  • 188 cm wzrostu i 90 kg. Jeżdżę na używanym Batavusie Mambo – rama 65 cm. Ten model wytępuje jeszcze na ramie 71 cm. Jest na mnie lekko za duży. Ale kupiłem go w świetnej cenie – był dużo za duży na poprzedniego właściciela. Rower jest raczej miejski, lecz możliwość zmiany ustawienia kierownicy pozwalają uzyskać bardziej pochyloną sylwetkę. Do tego rower raczej niezniszczalny i bezobsługowy. Ma mocny bagażnik, mocne obręcze – po ponad roku po Poznańskich DDrach i asfaltach koła praktycznie nie wymagały centrowania. Robię rocznie 1200 – 1500 km. Moim zdaniem wystarczy zaopatrzyć się w 2 siodełka – jedno bardziej miejskie, drugie trekinngowe i możesz ruszać w trasę. Jak już wspomniałem regulowana kierownica pomaga zmienić rower na bardziej agresywny niż miejski.

    Za swój dałem 1000 zł rok temu. Większe rowery można kupić taniej. Szukaj tylko nie od handlarza, a od osoby która kupiła i nie do końca jej pasuje. Jest większa szansa na negocjację ceny.

    Wadą niestety jest waga – ok 20 kg szczególnie odczuwalna podczas noszenia. Ma jednak fajne wzmocnienia ramy za które można spokojnie złapać i trochę wygodniej przenieść.

    Gdybyś był z Poznania, to moglibyśmy się umówić na małą przejażdżkę moim rowerem.

  • Jezdzilem na crossie evado 1 gdy moja waga przekraczała 100 kg. Rower bez problemu dawał rade. Przy jezdzie po ulicach, terenach w miarę rownych, bez tluczenia sie po kraweznikach cross powinien dac rade.
    (Rama 19′)

  • Nie jestem tak wysoki jak autor, ale wagę mam słuszną :) do tego torba na tylnym kole i konkret na tylnym kole gotowy. Jeżdżę TYLKO po mieście, w zasadzie 90% po DDR które niestety kwalifikują się na skakanie po krawęznikach. Dbam również o poprawne ciśnienie w oponach, ale koło nie wytrzymuje dłużej niż mniej więcej rok (co w moim przypadku daje przebieg około 5000km). Jako że mam dość to zacząłem rozglądać się za odpowiednim kołem i póki co efekt jest taki że trzeba takowe zrobić na zamówienie. Efekt około 500zł (obręcz 180, piasta 140, szprychy 2,5×36=90zł, zaplatanie 80zł). Niestety ale słuszna waga ma swoje wady :) Z przednim kołem nie ma problemu i mam je od nowości czyli około 4lat i nic mu nie dolega. To co jeszcze polecam – jeżeli jeździsz dużo i po zmroku to dynamo w piascie i led lampki -> masz dużo światła i nie martwisz sie o częstą wymiane żarówek lub ładowanie akumulatorków (wymiane baterii) :) BTW – Jezeli ktoś coś w temacie koła może doradzić bądź odradzić (dać znac na co uważać) to chętnie posłucham ponieważ jestem na etapie poszukiwań…

    • To ja się wtrącę odnośnie „BTW”.

      Mimo wszystko polecę latarkę na akumulator, ale nic ze sklepu. Można bez problemu znaleźć w Internecie (np.: forum latarkowe) modowane latarki firmy Convoy. Miłośnicy robią je na zamówienie: wkładają dokładnie taką diodę (temp. barwowa) jaką chcesz, do tego możliwy kolimator, żeby innych nie oślepiać (rozkład światła np.: 20×60 st). Do tego kupujesz kilka akumulatorków 18650 w cenie ok 7-8 pln za sztukę i masz superuniwersalną latarkę zarówno na rower jak i na co dzień, która swoją funkcjonalnością przewyższa produkty za 300-400 pln.
      A jazda: sama przyjemność, jak w dzień i nikogo nie oślepiasz.

      • Sam jeżdżę na akumulatorkach, ale wygodą nic nie przebije dynama. Nie musisz pamiętać o ładowaniu i wymienianiu baterii, o włączaniu lampek, a i telefon naładujesz, jeżeli założysz fajniejszą lampę. Kto co lubi, ale gdybym jeździł na trekkingu to na pewno z dynamem.

        • Ja jeżdze na dynamie (choć te seryjne Krossa było beznadziejne i wymieniłem je na Axe) i mam z tego po prostu jakąś taką sentymentalną przyjemność. Przypominają mi się czasy Wigry i Jubilatów :)

          • Ja sam jeżdżę na dynamie. Jest pprawie dobrze. Mam podłączoną przednią lampę (musiałem zmienić, bo niestety fabryczna Batavusa nie miała podtrzymania). Brakuje mi podłączenia tylnej. Dynamo ma 2,4 W, więc bez wymiany piasty nie jestem w stanie przerobić oświetlenia na odpowiednie dla mnie. A to wiąże się niestety z kosztami, których nie za bardzo chcę ponieść, bo jednak wszystko jakoś tam działa.

        • Trafione w sedno, chociaż w przypadku lamp zasilanych dynamem wmontowanym w koło jest jeszcze jeden problem – najlepiej żeby przynajmniej przednia miała kawałek jakiegoś kondensatora, by zapewnić stabilizację; (wyrównanie) napięcia. Stare dynama dołączane do opony osiągały bardzo szybkie obroty, poza tym tradycyjne żarówki miały ogromną bezwładność świetlną.
          Natomiast współczesne LEDy są bardzo wrażliwe, a dynama w piaście bardzo wolnoobrotowe, co przy niekorzystnych warunkach (w moim przypadku ok 6-10 km/h przy wspinaczkach w trakcie sakwiarskich wypraw) powoduje wystąpienie efektu stroboskopu. I potrafią mieć ten efekt nawet lampy za kilkaset złotych, chociaż z drugiej strony – do niedawna miałem lampę firmy (chyba) X-Light, model XC-110C w cenie ok 40 zł – dioda 1W 15 lux i nie było źle – kilka lat jeździłem i żyję :)

        • W Krossie Trans Pacific jest montowane dynamo Panasonic. Kiedy sobie cośtam popsułam w oświetleniu i napisałam do Panasonica „co z tym zrobić? W okolicznych sklepach znają tylko dynama Shimano” dowiedziałam się, że oni takich rzeczy nie produkują i to na pewno jakiś inny Panasonic. :)

      • miałem kiedyś latarkę z diodą cree (czy jakoś tak – super hiper mega, za dwie stówy bodajże), ze wspomnianym akumulatorem, wszystko było dobrze póki nie nadeszły mrozy – i teraz sobie wyobraźcie, godzina 7 rano, jeszcze noc, świeżo naładowany akumulator na mrozie -25 stopni zdycha po 15 min, a przede mną jeszcze ponad pół godziny jazdy – nigdy więcej. Lampka na dwa paluszki (endelop), z jakąś zwykłą diodą 2W, niemiecka produkcja ponoć, i od dwóch lat nie zawiodła nigdy :). Choć na dynamo w piaście bym się skusił. Aż szkoda że w rowerze na przesyłkę którego czekam dynama w piaście nie ma ;/ – no ale, nie można mieć wszystkiego ;)

  • Wypowiem się w kwestii wątku Trekkingowego Krossa – jego pękających szprych i obręczy. W zimie, ze względu na problemy zdrowotne i brak ruchu, skoczyło mi do 99 kg. Gdy tylko mi pozwolono wrócić na rower, spokojnie jezdziłem na nim z sakwami po zakupy (5-10 kg). Ja ważyłem prawie 100 kg, rower 16.5 kg – katalogowo i zakupy te 5-10 kg więc w sumie całkiem sporo i faktycznie raz, dwie szprychy mi trzasnęły, oraz była potrzeba centry tylnego koła. Obecnie po zgubieniu 12 kg, takowe problemy już nie występują, choć nadal z rowerem waże grubo ponad 100 kg, a robię te przynajmniej 500 km miesięcznie, więc jeżdzę regularnie ..

    Oczywiście Krossa bardzo sobie chwalę..
    W kwestii rozmiaru, niestety nie pomogę..
    Pozdrawiam

  • Tak, obciążenie podawane przez Schwalbe dotyczy jednej opony. I faktycznie ciężar rozkłada się nierównomiernie, ale nawet gdyby założyć, że 70% nacisku idzie na tylne koło, to rowerzysta ważący 100 kg + rower 16 kg + np. bagaż 15 kg, daje 91,7 kg nacisku na tylne koło. W Krossie założone są 42-622, czyli nacisk 100 kg na oponę, czyli jest w porządku. Bardziej martwiłbym się kołami, ale zawsze jak się okaże, że nie wyrabiają, to po roku czy dwóch można je wymienić na mocniejsze.

  • Oto kolejny dowód na to, że niscy ludzie mają łatwiej w życiu :)
    Człowiek może być zły, kiedy okazuje się, że musi nabyć to, co do niego pasuje, a nie to, o czym zawsze myślał. Ubrania może jeszcze przerobić krawiec, ale z rowerem trochę trudniej… Ale jak widać, prawdziwy specjalista wie co doradzić, żeby odpowiadało względem oczekiwań.

      • W cenie tego rometa można kupić nowego Pegasusa!

        Pegasus Solero SL Shimano 61cm schwarz Alu 2016 – za 2200 w tej chwili można kupić. Tak samo z przerzutką 24 jak i 7 w piaście.

  • Ja kupilem Unibike Expedition GTS ale z 2013 roku. Piekny, szybki i do tej pory zero awarii mimo jazdy po roznych trasach a takze z ciezkimi sakwami (sam waze 101kg). Do tego ma wszystko co trzeba i fajna skorzana kierownice :-) Dla mnie ideał. Fakt zaplacilem wiecej za nowy egzemplarz w Gdyni za 2499zl ale bylo warto. Smigam juz 2.5 roku i smiga jak nowka. Nawet nie bylo przebitej opony.

    • o nie, sprawdzam co to za strzała a tu amortyzator, aż mnie zatrzęsło :D od kiedy jeżdżę na sztywnym i czuję tą pracę roweru, to zespolenie, nie wyobrażam sobie niczego innego

  • Cześć, też jestem wysoki, 193 cm, 100 kg wagi. 8 lat temu kupiłem Unibike Evolution bez większego zastanawiania się na obciążeniami czy czymkolwiek, po prostu wszedłem do sklepu i kupiłem bo potrzebowałem rower. Kupiłem na ramie 23. Rama ta zawsze wydawała mi się lekko za duża do szybkiej jazdy po lesie, gdzie trzeba się szybko składać w zakrętach, bardzo często musiałem hamować by nie wpaść na drzewo. Do jazdy trekingowej również Evolution nie bardzo się nadaje, gdyż ma konstrukcję roweru wyścigowego i bolą plecy przy dłuższej jeździe. Poza tym markę Unibike polecam, gdyż za 1300 zł kupiłem rower którym jeżdżę już wiele lat, nie oszczędzam go, a mimo wszystko nie miałem żadnych usterek typu pękające szprychy, piasty czy ramy.

  • z instrukcji Krossa (mam przed nosem):
    „1) Górskie (Extreme, MTB XC, MTB) (…)Tego rodzaju rowery, a w szczególności ich układ hamulcowy zostały zaprojektowane do obciążenia maksymalnego nieprzekraczającego 115 kg(rower+rowerzysta+bagaż), przy czym waga rowerzysty wraz z bagażem nie może przekraczać100 kg

    2) Szosowe (wyścigowe) (…)Tego rodzaju rowery, a w
    szczególności ich układ hamulcowy zostały zaprojektowane do obciążenia maksymalnego nieprzekraczającego 115 kg(rower+rowerzysta+bagaż), przy czym waga rowerzysty wraz z bagażem nie może przekraczać 100 kg

    3) Miejskie i Klasyczne(City, Classic) (..)Tego rodzaju rowery, a w szczególności ich układ hamulcowy zostały zaprojektowane do obciążenia maksymalnego nieprzekraczającego 125 kg (rower+rowerzysta+bagaż), przy czym waga rowerzysty wraz z bagażem nie może przekraczać 105 kg

    4) Crossowe i Komfortowe (Cross, Comfort) (…) Tego rodzaju rowery, a w szczególności ich układ hamulcowy zostały zaprojektowane do obciążenia maksymalnego nieprzekraczającego 125 kg (rower+rowerzysta+bagaż), przy czym waga rowerzysty wraz z bagażem nie może przekraczać 105 kg

    5) Trekkingowe(Trekking) (…) Tego rodzaju rowery, a w szczególności ich układ hamulcowy zostały zaprojektowane do obciążenia maksymalnego nieprzekraczającego 125 kg (rower+rowerzysta+bagaż), przy czym waga rowerzysty wraz z bagażem nie może przekraczać 105 kg”

    Tyle instrukcja Krossa. Trochę to niejednoznaczne. Natomiast serwisanci których pytałem (Lublin) mówili: przy obciążeniach – tylny bagażnik – max 25-35 kg, przedni max 15kg i wadze rowerzysty ~ 90-100 kg nie powinno się nic dziać, co najwyżej zainstalować porządne tylne koło. W praktyce – z sakwami 2×30 litrów na tył+2×20 litrów na przód i moją wagą ~ 90 kg z samym rowerem ciężko dobić do takiej wagi bo brakuje miejsca w sakwach(tower mam trekkingowy). Ale ja i tak na dłuższe trasy zabieram przyczepę :)

    • Wiesz, wiadomo, że inaczej będzie zachowywał się rower za 1300 złotych, a inaczej za 3300 złotych. Fizyki się nie oszuka i aby rower wytrzymał większe obciążenie, muszą być lepsze koła, opony, bagażnik itd.

      Dzięki, że podałeś oficjalne zalecenia Krossa.

      • Ale zwróciłeś uwagę ,że w sumie to żadna róznica – te 5 kg? Moim zdaniem w przypadku rowerów trekkingowych dopuszczalna masa rowerzysty wraz z bagażem i rowerem powinna być w granicach 250 – 350 kg. I to wcale nie są wartości z kosmosu. 35(tył)+15(przód)+100(rowerzysta)+35(większość przyczep) daje nam 185 kg plus na rower niechby 15-17 kg i mamy ponad 200 kg statycznej masy A dodać do tego prędkość chociażby 15 km/h i zgodnie z prawami fizyki o których sam wspominasz, przeciążenia udarowe potrafią wzrosnąć kilkukrotnie. Zgodnie z tym wszystkim, mój rower jest notorycznie przeciążany. Ale znów – pomimo tego, że to już trzeci rower tak katuję, służy i sluży i sluży – pierwszy ponad 6, lat drugi tyle samo, teraz trzeci ale on ma za krótki staż u mnie :) Niemniej jestem z nich zadowolony

        • i cóż, założę się że takie rowery są w sprzedaży – za stosowne ceny ;) które pewnie nie mają nic wspólnego z trzema tysiącami złotych, a tym bardziej z dwoma ;)

  • Szukał bym używanego „niemca”, Stevens, Gudereit lub mój ukochany Diamant. Do dwóch tysięcy można kupić naprawdę fajną maszynę w super stanie.

  • Mam Krossa Trans Pacific 2015, 23″, męska rama i faktycznie – po roku dojazdów do pracy (przerzucam się na autobus przy temperaturze mniej więcej -10 stopni) szprychy zaczęły się sypać i sukcesywnie je sobie wymieniam, ku radości panów serwisantów, którzy mi bardzo idą na rękę „bo stały klient” (pozdrawiam serdecznie). Chociaż znacznie przekraczam 'dopuszczalną masę’, bo bez roweru i bagażu ważę 130 kg (przy 195 cm), to nie wpływa ona na kondycję roweru (no, chyba że te szprychy mają jakiś związek). Miałam jeszcze problem z kierownicą, która lubiła się w najmniej odpowiednim momencie obrócić, zupełnie jakby mostek był za słabo dokręcony), ale w serwisie zrobili mi na kierownicy nowe 'karbowanie’ i już się nie ślizga. Bardzo w nim doceniam taki drobny szczegół jak ergonomiczne gripy. O dynamo w piaście i fabrycznym oświetleniu się nie wypowiem, bo bardzo szybko własną głupotą je uszkodziłam i musiałam się przerzucić na bateryjkowe lampki. Byłam za to zmuszona wymienić amortyzowaną sztycę. Z dwóch powodów – po pierwsze nie byłam w stanie wskoczyć tak wysoko (jednak trzeba siodełko ustawić wyżej niż przy sztywnej sztycy, bo przecież się obniży) i jak nawet wskoczyłam, to nic mi to nie dawało, bo cały czas była maksymalnie wciśnięta. Cóż – każdy amortyzator ma ograniczone możliwości dźwigania grubej dupy. ;) Teraz tylko co jakiś czas muszę sobie podwyższać siodełko, bo sobie powolutku opada. Miałam raz nieciekawy wypadek – złamała mi się śrubka mocująca siodełko do sztycy. W czasie jazdy, więc oczywiście bez siniaków się nie obyło. Jednak była to śrubka od najtańszej sztycy z Allegro, a nie tej dołączonej fabrycznie do roweru, więc ciężko to traktować jako minus Pacifica. Po dwóch latach nie widzę w nim jakichś szczególnych mankamentów… Poza tym, że ile by na niego nie krzyczeć, to nie chce się sam umyć. ;)

    • Jeżeli masz częste problemy z pękającymi szprychami, zastanowiłbym się nad wymianą kół na mocniejsze. Szkoda czasu na serwisowanie roweru.