Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze

W tym wpisie odpowiadam na pytanie Piotra, zadane na Facebooku o to jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze. Dziękuję Piotrkowi za podesłanie pytania. Jeżeli Wy macie jakieś ciekawe tematy, o których chcielibyście przeczytać, śmiało piszcie (kontakt do mnie znajdziecie po prawej stronie lub można napisać przez Facebooka).

Nauka jazdy na rowerze

Czytelników Rowerowych Porad nie muszę chyba przekonywać, że jazda na rowerze to bardzo ważna i przydatna w życiu umiejętność. Rower wyrabia kondycję, poprawia zdrowie, pozwala szybko się przemieszczać, ale przede wszystkim jest olbrzymią przyjemnością. Dlatego warto od najmłodszych lat zaszczepić w dziecku miłość do rowerów. Jak się za to zabrać? Jak najłatwiej nauczyć dziecko jazdy na rowerze? I najlepiej w 15 minut? ;)

Oczywiście z 15 minutami to żart. Są w internecie osoby namawiające do tak szybkiej nauki, ja jednak jestem sceptycznie do nastawiony do takiego podejścia. Do każdego dziecka trzeba podejść indywidualnie i nikt nie zna malucha tak dobrze – jak jego rodzice. Niektóre dzieci z łatwością przełamują swoje obawy (naturalne obawy, trzeba dodać), a niektóre potrzebują na to czasu. Nic na siłę.

Nauka jazdy na rowerze
fot. Honza Soukup

Bezpieczeństwo

Najważniejsza zasada podczas nauki jazdy (na którymkolwiek etapie nauki) to bezpieczeństwo. Wybierzmy miejsce płaskie, oddalone od ulicy, chodnika, drogi rowerowej (punkt 9 rowerowych złotych myśli!). Najlepiej by nawierzchnia była dostatecznie równa, ale jednocześnie nie był to asfalt. Dziecko warto wyposażyć w dobrze dopasowany kask, zwłaszcza gdy ma problemy z równowagą. Ale najważniejszą kwestią jest stała obecność przy dziecku. Nie tylko by je złapać, ale także dodać otuchy i pewności siebie. Dla dzieci to bardzo ważne.

Rowerek biegowy

Naukę jazdy najlepiej jest zacząć jak najwcześniej. Dziecko można wozić w foteliku rowerowym, dzięki czemu oswaja się z rowerem i przemieszczaniem szybszym niż w wózku. Już dwuletniemu dziecku można kupić rowerek biegowy (kilka słów o rowerkach biegowych), na którym będzie uczyło się jak utrzymać równowagę. Moim zdaniem, dobrze by było, gdyby taki rowerek miał tylko dwa kółka – trój- lub czterokołowiec jest oczywiście bezpieczniejszy, ale nie nauczy łapania równowagi. Ewentualnie może być biegowy z dołączonymi kółkami, które można zdjąć.

Rowerek z pedałami

Około piątego roku życia (lub wcześniej, jeśli uznamy, że to dobry moment) można zacząć próby z „dorosłym rowerkiem” (ceny rowerów możesz sprawdzić tutaj), to znaczy wyposażonym w pedały. Jest kilka metod ułatwiających naukę, ja zdecydowanie odrzucałbym podejście „jak się nie przewróci, to się nie nauczy”. Oczywiście – upadki będą nieuniknione, ale jeżeli widzimy, że dziecko ma trudności w samodzielnej jeździe na dwóch kołach – nie należy na siłę do tego dążyć.

Star Braid okładka
fot. Boston Public Library

Moim zdaniem, na początek dobrym rozwiązaniem będą dwa dodatkowe kółka, przymocowane do roweru. Dzięki nim dziecko można nauczyć pedałowania, hamowania (najlepiej by hamulec był w pedałach) i oczywiście skręcania. Gdy zobaczymy, że podczas takiej jazdy sobie radzi, można podnieść kółka o kilka centymetrów, by samo starało się łapać równowagę, ale w razie mocniejszego przechyłu – kółka podtrzymały rower.

Ustawienie siodełka

Należy przy tym pamiętać, by siodełko było ustawione na odpowiedniej wysokości. Z jednej strony nie za nisko, bo wtedy pedałowanie jest trudne; z drugiej nie za wysoko, by dziecko w każdej chwili mogło postawić obie nogi na ziemi.

Jest jeszcze metoda „na kija”. Polega ona na tym, że wkładamy drewniany kij od szczotki w tylne widełki, dzięki czemu możemy przytrzymywać rower. Gdy dziecko nabierze pewności – puszczamy na chwilę kijek, by jechało samo, oczywiście nadal będąc za nim by go złapać w razie potrzeby. Ta metoda ma moim zdaniem tylko jeden plus – nie trzeba kupować dodatkowych kółek :] Niestety (a może to i dobrze) trzeba się mocno za dzieckiem nabiegać, zwłaszcza gdy zapragnie nabierać prędkości.

Rowerowy łącznik
fot. Richard Masoner – rowerowy łącznik to dobry sposób na dalszą wycieczkę. Do nauki nie za bardzo się nadaje :(

Nauka jazdy – przyjemność, a nie przymus

Nie jestem blogerem rodzicielskim, ale na ten temat wypowiedzieć się mogę. Najważniejsza w nauce dziecka jest cierpliwość. Należy zrozumieć naturalne obawy dziecka i pomóc mu je przezwyciężyć. Przezwyciężyć zachęcając i dopingując, a nie krzycząc i irytując się. Dzieci są świetnymi obserwatorami i szybko łapią nowe rzeczy. Jednak musi im to sprawiać radość :]

A Wy macie swoje sposoby na naukę jazdy? Może pamiętacie jak sami uczyliście się jeździć?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

49 komentarzy

  • Ja z kolei nauczyłem się dość późno jeździć na rowerze, bo dopiero w wieki 16 lat, choć może jeździć to za dużo powiedziane. Problem miałem z samym ruszaniem, bo jeździć nauczyłem się dużo wcześniej jeszcze jako przedszkolak. Potem zraziłem się do jazdy rowerem. Dopiero jak znajomy pokazał mi inną technikę wsiadania i ruszania (niż wcześniej rodzina), to złapałem w przysłowiowe 5 minut.

  • Moje dzieci jeździły dość długo z dodatkowymi kółkami. Gdy czuły się już bardzo pewnie w wieku 5-6 lat po prostu powiedziałam, że teraz będziemy jeździć bez kółek. Wyszłam z dziećmi na duży trawnik i prosiłam by jechały a gdy się przewrócą, żeby się nie przejmowały tylko próbowały dalej. Nauka zajęła mniej niż godzinę i dziecko wróciło samodzielnie do domu po asfalcie (1,5 km). Bardzo polecam naukę na trawniku. Naukę z kijem po asfalcie uważam za niebezpieczną, poza tym dziecko stresuje się, kiedy rodzic puści kij, ogląda się do tyłu i wypadek gotowy. Kiedy samo próbuje i decyduje ma mniejszy lęk i większą kontrolę.

  • Mój znajomy uczył wnuka jeździć na rowerze, a działo się to 3 tygodnie temu. Dziecko ok 7letnie nie mogło złapać równowagi i to pomimo kilkudniowych prób. Po przyjrzeniu się konstrukcji rowerka z decathlonu znajomy stwierdził, że jest to niestabilna konstrukcja. Po zakupieniu innego modelu dzieciak nie miał już trudności z samodzielną jazdą.

  • Nauka jazdy dziś z bliźniakami trwała godzinę. Wcześniej rok na rowerze biegowym, dziś klasyczny z pedałami bez dodatkowych kołek i fajnie poszło. Na początku krótki trening wsiadania, hamowania, popierania. Potem same ruszyły powoli i pojechały…..

  • może warto by było wspomnieć, że po zmianie biegówki na rower z pedałami – dodatkowe kółka to jednak krok wstecz i lepiej z nich zrezygnować. na biegówce dziecko uczy się utrzymywać równowagę a boczne kółka cały ten wysiłek niweczą – inaczej układa się kręgosłup i całe ciało podczas gdy dziecko balansuje nie utrzymując równowagi tylko opierając cały ciężar na bocznych kołach.

    • Całkiem słusznie! Kilka lat temu, gdy rowerki biegowe zdobywały popularność , mój siedmioletni wówczas syn odziedziczył po starszych siostrach – bliźniaczkach, dwa identyczne rowery z pedałami. Zamontowałem do jednego z nich boczne kółka, więc malec „woził się” cały sezon. W końcu zaryzykowałem: chłopiec był już za wysoki na biegówkę, więc pozbawiłem pedałów jeden z siostrzanych rowerków. Nie obeszło się w prawdzie bez siniaków na wewnętrznej stronie kostek,
      od mufy suportu, ale po kilku dniach zabawy przesiadł się na rower z pedałami, i pojechał…
      Najmłodsza córa, po dwóch sezonach na biegówce, otrzymała rowerek z pedałami, i „profesjonalnym” kijem, mocowanym do sztycy. Nauczyła się jeździć w przeciągu kilku dni urlopu, w czasie których dwa razy dziennie robiliśmy kilkunastominutowe sesje. Potem pozostało najtrudniejsze: opanowanie startów, a gdy to się udało,
      zatrzymań.
      Boczne kółka dla zdrowego dziecka są tak samo ślepym zaułkiem, jak trzykołowiec.

  • Ja nauczylam jezdzic sie rowerem jak mialam 4 lata, dostalam rower of wujka, wrocil wlasnie z Rosji. Rownowage dobrze lapalam reszte doskonalilam. Kocham jazde rowerami. Niestety moja corka ktora ma 6 lat ma problem z rownowaga to udalo nam sie pokonac radzi sobie. Pomimo wielkiej cierpliwosci I nauczania of hulajnogi do rowera nie udaje sie nam jej nauczyc hamowania. Czy moglabym cos jeszcze zrobic aby nauczyla sie hamowac pamieta o przednim ale w pedalach jakos nie moze zlapac. Z hulajnogi sie wycofalismy wlasnie przez brak hamowania z hamulcem, notorycznie hamuje nogami.

    • Fajnie by było, gdyby hamulec z klamką na kierownicy, obsługiwał tylne koło. Hamowanie samym przednim to proszenie się o kłopoty. Ale to tak na przyszłość.

      Jeżeli chodzi o naukę hamowania „pedałami”, czyli piastą z torpedo, to Ty najlepiej znasz swoje dziecko. Oczywiście potrzebna jest duża doza cierpliwości i niewywieranie presji, bo tym można zniechęcić do roweru. Natomiast moim zdaniem, jeżeli dziecku starczy cierpliwości, warto spróbować metody jeźdź-hamuj-jedź-hamuj. Niech rusza i od razu hamuje, rusza, hamuje. Po kilkunastu takich powtórzeniach, niech sobie pojeździ, potem za jakiś czas znowu powtórki.

      PS Nauka jazdy na rowerze trwała u mnie dość krótko. Ale pływać uczyłem się cały semestr w podstawówce :) Także wszystko w swoim czasie.

      • Dziekuje, przeszukalam troche siec I tez chocdzila z rowerem I hamowala. Jesli jutro nie bedzie padac to cwiczymy. Chce wziasc swoj rower bede jezdzic kolo niej moj jest malutki. Teren jest ladny to czworakat przy zamku piasczysta alejka. Pozdrawiamy z Belgii.

  • Zaczęłam jeździć mając chyba około 5 lat. Najpierw z dodatkowymi kółkami, potem je zdjęto. Podobno wsiadłam na dwukołowy i po prostu pojechałam, tak twierdzą rodzice i być może to prawda, bo nie jestem w stanie przypomnieć sobie nauki jazdy.

  • Masakra strach pomyśleć i uczyć dziecko w wieki 5 lat jeździć ja mając lat 3 już umiałem samodzielnie jeździć. Mama opowiadała że co się wywrocilem to sposobem siadam na rower i za moich czasów można było pomarzyć o kółkach bocznych.
    Ciekaw jestem jak te porady ci się przydadzą w życiu. Pozdrawiam

    • 3 lata?! Człowieku, JA jak miałem 6 miesięcy to zrobiłem Mazurską Pętlę Rowerową i przy nauce nie przewróciłem się ani razu. Ale nie każdy jest jak JA.

  • A ja mojego syna nie mogę nauczyć. Najpierw jeździł z bocznymi kółkami, później te kółka zdjęte i metoda z kijem. Już mu jakoś szło, w miarę utrzymywał równowagę, jedynie z kierowaniem miał problemy. Później na jesień ciągle był chory, to nie jeździł, zimą oczywiście też nie. Na wiosnę zeszłego roku dosłownie nauka od samego początku, łapanie równowagi, kierowanie, w końcu zaczęło mu to wychodzić, wystarczyło żeby się nauczył ruszania, bo z hamowaniem nie miał problemu. Ale jak pięknie mu szło, tak kolejna wyprawa na rower była masakrą, jakby pierwszy raz na rowerze siedział, a minął tylko ok tydzień od ostatniej jazdy. Przez ok tydzień wszystko jakby zapomniał. No i znowu malutkimi kroczkami. Później kolejna zima, no i w tym roku, dopiero teraz chciał iść na rower, wcześniej jak go pytałam, namawiałam to nie chciał, a przecież nie będę go zmuszać. I dziś poszliśmy, i znowu dosłownie jakby pierwszy raz na rower wsiadł. Więc już widzę że znowu powtórka będzie, znowu wszystko od nowa. Jeszcze trochę i będzie miał 7 lat, i bardzo ciężko mu to załapać. Jak już są postępy, to po zimie wszystko od nowa.

    Jedne dzieci w mig się uczą, kilka prób wystarczy i już śmigają na rowerach i po długiej przerwie wystarczy chwila i znowu ładnie jeżdżą, a u innych wcale nie jest to takie łatwe. Mój syn od ok 2 lat nie może się nauczyć. I się zastanawiam, czy jest jakiś naprawdę skuteczny sposób aby utrzymywał równowagę? żeby po jakiejś przerwie tego nie zapomniał?

    • Ciężko mi cokolwiek doradzić. Na pewno jest tak, że jedne dzieci mają do czegoś dryg, inne łapią coś wolniej. Nie martw się wiekiem, czasem na ulicach widzę osoby, które mają po 20-30 lat i bujają się na boki na rowerze :) Wydaje mi się, że może po prostu musisz wychodzić z nim na rower częściej, nawet na krócej, ale w częstszych dawkach. No i może zmień miejsce do nauki, gdzieś na jakąś łąkę się wybierzcie. Tak luźno strzelam. A jak już złapie temat, to jeździjcie, jeździjcie, jeździjcie.