Wpis próbujący odpowiedzieć na tytułowe pytanie, powstał pięć lat temu. Postanowiłem trochę go odświeżyć i rozbudować o własnoręczną kalkulację, która rozświetli temat opłacalności składania od strony finansowej. W internecie podawane są różne kwoty, od których opłaca się samemu składać rower: 4000, 5000, 6000. Ale są to jedynie szacunki i najlepiej samemu usiąść z kalkulatorem i na chłodno policzyć. Jeżeli mówimy o rowerach nowych, to producenci zwykle mają części w bardzo dobrych cenach i zwłaszcza jeżeli kupujesz rower na wyprzedaży – nie złożysz go samemu z tych samych części taniej. Przy okazji odsyłam do cyklu wpisów „Jaki rower kupić„, w którym pokazuję najciekawsze rowery w danym przedziale cenowym.
Zalety kupna gotowego roweru:
– nie tracisz czasu na szukanie części i składanie roweru
– nie wydajesz dodatkowych pieniędzy na klucze i ew. pomoc mechanika przy składaniu roweru
– masz sporą pewność, że części wybrane przez producenta, będą ze sobą współgrać bez żadnych problemów
– masz gwarancję na cały rower, dawaną przez producenta
Zalety samodzielnego składania roweru:
– składasz rower z dokładnie takich elementów, jakie chcesz mieć
– uczysz się budowy roweru
– jeżeli składałeś rower samodzielnie, zostają Ci klucze, z których większość kiedyś się przyda
– masz olbrzymią satysfakcję z samodzielnego złożenia roweru
– są mniejsze szanse, że będzie Cię korcić, by wymieniać części na lepsze, chyba, że podczas składania nie przemyślałeś tego zbyt dobrze
Czy opłaca się składać rower
Patrząc na podpunkty z poprzedniego akapitu, nie da się jednoznacznie stwierdzić, co się bardziej „opłaca”. Finanse to nie wszystko, dochodzi jeszcze pasja, chęć wyróżnienia się, możliwość złożenia roweru w 100% pod siebie i tak dalej. Składać można także z używanych komponentów albo z części, które mamy zachomikowane w domu, co ostatecznie obniży koszty. Można także miesiącami czekać na wyprzedaże części, kupując je na promocjach i jeżeli mamy aktualnie na czym jeździć, to też może być jakieś wyjście.
Postanowiłem zrobić mały sprawdzian – wybrałem dwa rowery – szosowy i górski, z różnych półek cenowych i postanowiłem je „złożyć” z dostępnych w sklepach (nowych) części. I zrobiłem porównanie, co wyszło taniej. Do części powinno się doliczyć jeszcze koszty wysyłki oraz ewentualne wydatki, które poniesiemy u mechanika – przyjmijmy, że będzie to łącznie 150 złotych.
Koszt złożenia roweru szosowego
Na pierwszy ogień pójdzie rower szosowy Cube Attain GTC. W wersji wyposażenia SL z 2018 roku kosztował katalogowo 7000 złotych. Teraz jest do kupienia za 5800 zł. No to lecimy:
- Rama GTC Monocoque – 2200 zł (na Allegro)
- Widelec CUBE CSL Race – 450 zł
- Stery FSA I-t, Top Integrated – 180 zł
- Mostek CUBE Performance – 160 zł
- Kierownica CUBE Wing Race Bar – 220 zł
- Przerzutka tył Shimano Ultegra RD-R8000 – 270 zł
- Przerzutka przód Shimano Ultegra FD-R8000 – 150 zł
- Hamulce Shimano BR-R561 – 185 zł (na wyprzedaży w PlanetX z wysyłką)
- Korba Shimano Ultegra FC-R8000 – 700 zł
- Łańcuch Shimano CN-HG600-11 – 80 zł
- Owijka CUBE Grip Control – 80 zł
- Klamkomanetki Shimano Ultegra ST-R8000 – 1000 zł
- Kaseta Shimano 105 CS-5800 – 160 zł
- Koła Fulcrum Racing 77 – za 700 zł można było kupić FR 7, za tyle kupi się też podobnej klasy Mavic Aksium
- Opony Continental Grand Sport Race SL, 28-622 – 180 zł
- Siodełko CUBE RP 1.0 – 70 zł
- Sztyca CUBE Performance Post – 110 zł
- Zacisk sztycy CUBE Screwlock – 20 zł
Do tego jeszcze suport (85 zł), zestaw linek i pancerzy Shimano (60 zł), dętki (32 zł). Razem – 7092 zł
Czyli ostatecznie wyjdzie troszkę drożej niż w katalogu. I ponad 1400 złotych drożej, niż w przypadku ceny wyprzedażowej.
Koszt złożenia roweru górskiego
Drugi rower, który razem „złożymy” to Accent Peak 29 w wersji ze sztywnymi osiami TA i napędem Shimano SLX. Katalogowo na 2019 kosztuje 5400 zł. Da się go kupić za ok. 4500 zł z rocznika 2018, ale jest to wersja bez sztywnych osi.
- RAMA ACCENT PEAK 29 TA – 820 zł
- WIDELEC MANITOU MACHETE COMP 29 – 1750 zł
- STERY ACCENT HSI-AIR – 100 zł
- KORBA SHIMANO SLX FC-M7000 – 375 zł
- PRZERZUTKA PRZEDNIA SHIMANO SLX FD-M7000 – 100 zł
- PRZERZUTKA TYLNA SHIMANO DEORE XT RD-M8000 – 275 zł
- MANETKI SHIMANO SLX SL-M7000 – 220 zł
- KASETA SHIMANO SLX CS-M7000 11-42 – 200 zł
- ŁAŃCUCH SHIMANO SLX CN-HG601-11 – 80 zł
- KOŁA ACCENT RACE PRO – 1040 zł
- HAMULCE SHIMANO SLX BL-M7000 – 560 zł + 120 zł tarcze
- OPONY VITTORIA MEZCAL 29”x2.25”, zwijane – 240 zł
- KIEROWNICA ACCENT EXECUTE – 110 zł
- CHWYTY KIEROWNICY ACCENT ORION – 20 zł
- WSPORNIK KIEROWNICY ACCENT SEVENTEEN – 75 zł
- WSPORNIK SIODEŁKA ACCENT SP-428 – 60 zł
- SIODEŁKO ACCENT EXECUTE PRO – 140 zł
Do tego jeszcze suport (80 zł), linki i pancerze przerzutek Shimano (25 zł), dętki (35 zł). Razem – 6425 zł.
Czyli wyszło ponad 1000 złotych więcej niż w katalogu. Poświęcając obecność sztywnych osi, można kupić model 2018 ponad 2000 złotych taniej.
Wnioski
Warto samemu zrobić taką kalkulację, jeżeli chcecie sami, od zera, składać rower, wzorując się na gotowej specyfikacji. Bo może się okazać, że nawet jeżeli nie pasują Wam wybrane komponenty (np. amortyzator, koła czy opony), to i tak będzie się bardziej opłacało kupić gotowy rower i po prostu wymienić w nim niektóre części.
Natomiast jeżeli chcecie złożyć coś niepowtarzalnego i wyjątkowego, albo dysponujecie sporym zapasem części, które chcecie wykorzystać – wtedy składanie roweru jak najbardziej będzie się opłacało :)
Modyfikacja tańszego roweru
Przy zakupie gotowego roweru, pojawia się jeszcze jedna kwestia. Zwykle producenci oferują kilka modeli rowerów, opartych na tej samej ramie, ale z różnym osprzętem. Niektórzy sugerują, że jeżeli nie ma się wystarczającej ilości pieniędzy na zakup upatrzonego modelu, warto kupić tańszą wersję i z czasem wymieniać części na lepsze. Moim zdaniem jest to pomysł kompletnie nietrafiony. Bardzo dobrze opisał to Darek, w komentarzu do wpisu o tanim odchudzaniu roweru. Warto przeczytać, bo to pouczająca historia. Mimo, że dotyczy odchudzania roweru – dokładnie o to samo chodzi w jego ulepszaniu. Chyba, że naprawdę będziemy wymieniać jedynie elementy, które zużyły się z czasem.
Jeżeli docelowo mierzy się w rower lepszej klasy, a budżet na to nie pozwala, to lepiej albo popatrzeć na coś używanego, albo odczekać trochę czasu, odłożyć pieniądze i dopiero wtedy go kupić. Ewentualnie kupić na raty 0%, bo i takie promocje się zdarzają. W przeciwnym wypadku, będziemy tak jak Darek – non stop zastanawiać się – co by tu wymienić w rowerze i czy zrobi to jakąś różnicę (poza tą w portfelu).
Podsumowując
Rower to świetny sposób na spędzenie wolnego czasu. Ale jeżeli chcesz złożyć swój własny, traktując to jako sposób na oszczędzenie pieniędzy, lepiej dwa razy policz, czy na pewno wyjdzie to taniej :)
Ja mam plany złożyć samemu i wiedzieć że wszystko jest dobrze i po mojemu,nawet jeśli mam za to więcej zapłacić.Mam już dośc przygód z serwisa i gwarancyjnymi oraz poprawek po fabryce
Zastanawiam się nad zakupem roweru crossowego firmy Kellys bez błotników i bagażnika- chociaż zależy mi na tym żeby je mieć. Czy opłaca się mi dokupywać te dodatki? Czy to dobry pomysł? Głównie zamierzam jeździć po mieście ale również poza nim, bliżej natury. Zależy mi również na wygodnej postawie podczas jazdy. Myślałam żeby zakupić jednak trekkingowy, ale zwrócił moją uwagę model crossowy ze względu na ładny kolor i estetyczną, podobną do męskiego modelu konstrukcję. Czy ma to sens i czy jest to możliwe w przypadku tego modelu kupowanie roweru crossowego i dorabianie do niego części?
Rower to Kellys Clea 90
Cześć,
po zdjęciu widzę, że rower posiada otwory montażowe pod bagażnik i błotniki. Bagażnik będzie potrzebny z mocowaniem do roweru z hamulcami tarczowymi, zacisk hamulca może ocierać bez takiego mocowania. To po prostu dystans, który odsunie bagażnik od ramy. Można też użyć np. takiego adaptera: http://crosso.pl/pl/produkt/adapter-bagaznika-hamulcow-tarczowych/
Natomiast jeżeli chodzi o błotniki, to najlepiej byłoby wybrać się do sklepu, mieć już założony bagażnik i dopiero wtedy coś dobrać, co będzie pasowało do roweru.
Fajny artykuł ale wydaje mi się, że nie wszystko tak jest różowo przy zakupie roweru gotowego szczególnie przy wyprzedaży. Ja szukałem dla siebie szosy i ostatecznie zdecydowałem się na składanie z kilku powodów. Po pierwsze prawie żadna mi się nie podobała na 100% i nie była warta swej ceny. Ceny nawet wyprzedażowe nie były atrakcyjne, a jeśli coś faktycznie jest sporo tańsze to albo bardzo mała albo bardzo duża rama. We wszystkich koła nadawały się na śmietnik- ani dobre ani lekki ani nawet ładne.
Jaki rower polecicie do do 3k? (używka,nowy,skladanie) mam ok 155cm ale szybko rosnę. Jeżdzę po szosie,nizzinych terenach(ziemi) i po nizinnym lesie
Cześć,
tu znajdziesz serię wpisów z polecanymi przeze mnie rowerami w różnych przedziałach cenowych: https://roweroweporady.pl/jaki-rower-kupic/
Sporo zależy od tego, do czego się używa roweru, zasobności portfela, znajomości tematu (kompatybilność, wymiary, majsterkowanie, dryg do czarowania narzędziami…).
Można do podstaw złożyć rower.
Można kupić gotowy rower (dobra rama, słaby osprzęt) i go ulepszać, zdemontowane części sprzedając.
Można kupić rower np. powystawowy za niewielkie pieniądze i go ulepszać.
Każdy rower wart jest ulepszenia, ale wszystko z umiarem i z głową.
Przykład:
Do roweru za np. 1200 zł na Tourney-u nie damy przerzutki tylnej SLX-a i na siłę to regulować. Ale spróbować zamontować Acere.
Albo.
A mam taki kaprys i zakupię sobie sztycę karbonową. Paczka przyszła, a tu niespodzianka. Sztyca 30,8 mm, a rama ma standard 27,2 mm.
Z tym stopniowym wymienianiem części w słabszym rowerze nie do końca się zgodzę. Myślę, że tutaj zależy to od sytuacji. Pokażę to na swoim przykładzie. W zeszłym roku kupiłem na promocji Dartmoora Primala w najtańszej konfiguracji (z zamysłem pod jazdę trailową po beskidach). Teraz stopniowo (razem z moim progresem chociażby w technice jazdy. Teraz jeżdżę szybciej i agresywniej niż na początku) wymieniam takie części jak np. amortyzator (który fabrycznie jest raczej słaby) czy korba. Mógłbym dozbierać do wyższej wersji/lepszego roweru i finansowo wyszłoby to nawet taniej. Ale oznaczałoby to dla mnie kilka miesięcy jazdy w plecy, w trakcie których zajawka rowerowa mogłaby zniknąć. W tym przypadku nie żałuję mojego podejścia. Trzeba tylko zaznaczyć, że idąc w takie rozwiązanie trzeba patrzeć, żeby rama była dobra. Bo na ramie o złej geometrii czy rozmiarze jest to faktycznie bez sensu. Mam nadzieję, że nie jest zbyt chaotycznie. Pozdrawiam :)
Piszesz o amortyzatorze, ale jeżeli zaraz wymienisz napęd, potem koła, potem hamulce, potem inne drobiazgi, to na końcu może to wyjść sporo drożej, ale fakt, rower miałeś szybciej. Pisząc o małej sensowności wymian, miałem głównie na myśli ulepszanie na siłę jakiegoś taniutkiego, prostego roweru, co już nie za bardzo ma sens finansowy.
Nowego roweru nie opłaca się składać, zaś stopniowo wymieniać zawsze można i daje to dużo frajdy (jak ktoś lubi). Moja Merida Crossway 100 (2010 rok) ma teraz nowe życie, w ciągu tych lat dostała nowe koła, nową korbę, nowy napęd (1×10), nowe hamulce, i sztywny widelec. Wyszedł z tego zupełnie inny rower, a to wszytko za 300-400 PLN rocznie. Jeśli kogoś stać to najlepiej kupić nówkę na super osprzęcie, ale zaletą stopniowej wymiany jest to, że możemy koszty rozłożyć w czasie. A te 300 PLN rocznie zawsze się jakoś uzbiera.
witam.samodzielne złożenie roweru jak najbardziej polecam,w moim przypadku spełniłem jedno z moich mikro marzeń ;-) a jest ich mnóstwo.Zaczeło się od tego jak zobaczyłem FAHRRADMANUFAKTUR TX 400 i to było to.Jak widziałem cenę to szybko schodziłem na ziemię,model 2019 26 cali osprzęt xt,hydraulika magury ,tubus przód tył i takie tam za 1580 euro .Moją bazą był ponad 20 letni rower górski marki RAVEN ,rama cro mo 54cm,i tylko ta rama została w nim.Wszystkie komponenty,od wentylka,po całą resztę są nowe. Z zakupem części i składaniem tego w jedną całość zeszło jakieś 4 m-ce,ale nie było ciśnienia ponieważ mam jeszcze na czym jeżdzić.
W efekcie finalnym mój rumak w 90% nie odbiega od specyfikacji wyśnionego tx400. Jedyne różnice to:
TX400: hamulce hydr.magura-osprzęt shimano xt 3×10-korba octalink-dynamo w piaście SON
MOJE CUDO:hamulce v brake deore-osprzęt deore 3×9-korba na kwadrat-dynamo w piaście zwykłe shimano
Najlepsze w tym wszystkim jest to ,że rower dostał drugie życie,i zrobiłem go sam ,pod siebie.Pierwsza jazda prawie jak…
dobra darujmy sobie ;-).Na pytanie czy było warto? Powiem: jak najbardziej TAK. Koszt roweru po podliczeniu wyszedł 780 euro
ale i tak było warto. Jeżeli ktoś wie co chce pod tyłek do turlania powinien sam sobie spersonalizować. UUFFF przepraszam za interpunkcje bo ja nie komputerowy ;-)
Ale to tez kwestia co kto chce wymienac , nie musimy sie az kazdej drobnostki czepiac jak szprychy czy piasty itp, . Jezeli rama nam pasuje mamy kola wszystko jest ok to pozostaje tylko osprzet w postaci amora , przerzutek , hamulcow czy manetek . Choćby tylko to wymienic na to co sie chce to juz cos bo mamy co chcemy. No i to wszystko nie musi byc z wysokiej polki cenowej jak to Bartek podales przyklady gdzie kwoty sa wysokie.
Niby dla zwyklegp uzytkownika dla ktorego nawet najtansze najprostsze rozwiazania beda dobre i bedzie mu rower sluzyl przez 10 czy 15 lat spokojnie. Bo wolnobieg gorszy od kasety ale co z tego jak ktos przejezdzi na tym osprzecie 10 lat bez problemow lub wiecej znam taki przypadki.
Ale dla niektorych osob wymiana paru czesci po swojemu juz zrobi roznice a koszty nie beda tak duze a producent nie da takich w tanszym sprzecie a w drozszym znowu dolozy cos za co klietnt nie chce wydawac kasy.
Ogolnie jestem za skladaniem samemu nawet jeżeli to ciut więcej wyjdzie, satysfakcja ze mamy co chcemy bedzie, i nie musimy składać od razu roweru z najdrozszych czesci. Wystarczy kupic najtasnsze i tez zlozymy sami ;). Rama kompletne kola bez zabawy w wplecienie szprych itp itd. Nawet jak by ktos skladal z najtanszego osprzętu jaki jest to i tak zlozy lepszy rower niz jakis z marketu.
Czemu warto złożyć? Bo masz unikalny, dobrany pod siebie rowerek., ponadto jeśli za tym idzie od razu świadomość, to masz szansę odwalić bike fitting idealnie do twojej figury. (Spoiler – najważniejsze wg mnie, podsumowałem na samym dole :P)
Cenowo z reguły wyjdzie ciut drożej, chyba że akurat mamy coś na przekładkę z innych rowerów. O ile nie mówimy o naprawdę tanich modelach, do powiedzmy 3000zł, bo tu składanie się słabo opłaca. Na tym polega główna różnica, że w tańszych rowerach cały szpej jest niemarkowy, przywożony z chin na kontenery. Wbrew pozorom, rower to nie tylko kompletna grupa + rama + hamulce i amortyzator. Dajmy na to, producenta kierownica kosztuje 10zł, a mostek kolejne 5, podczas gdy my kupując nawet coś budżetowego, wsadzimy tam średnio stówę, bo raczej nikt nie zdecyduje się na komponenty noname. Policzcie teraz wszystkie takie elementy jak stery, mostek, kierownica, gripy, rogi, siodełko, sztyca, pedały, opony czy głupie linki. Kilkaset złotych do tysiąca, (licząc lekką ręką) trzeba wydać. Na następny ogień idzie to czego nie widać, czyli koła. W najtańszych nonamy i piasty joytecha, w ciut droższych jakieś shimano, lecz w dalszym ciągu byle jaka obręcz i bezimienne szprychy. Tutaj identyczna akcja. załóżmy że wsadzimy średniej klasy piasty novateca, kapslowane obręcze, i szprychy dt swissa czy sapima, po 2zł za sztukę (lub nawet 3 coś, w przypadku bardziej cieniowanych) Efekt? ponad 200zł za szprychy, z 200zł za obręcze, i 300-400zł za piasty + mistrz który ci to zaplecie. Jak to się ma cenowo do defaultowych kółek, odpowiedzcie sobie sami.
A gdzie cała reszta… kupujemy ramę, napęd, amortyzator. I nagle lądujemy z z budżetem 4000, 5000 albo jeszcze więcej :D
Jednak ma to jeden olbrzymi plus, nawet jeśli wydaliśmy więcej niż za podobny model w sklepie, a na rowerze nie błyszczy się dumnie XT. Znamy w nim każdą śrubkę i jesteśmy pewni każdej, nawet najmniejszej części, bo nie było miejsca na kompromisy i cięcie kosztów. Równocześnie jest to niewątpliwa baza pod dalszą rozbudowę, ponieważ wcześniej zadbaliśmy o podstawy.
„Czemu warto złożyć? Bo masz unikalny, dobrany pod siebie rowerek”
I tego bym się trzymał. Bo porównywanie złożonego roweru za 5000 zł do kupionego za 3000 zł nie za bardzo ma sens. Bo kupić za 5000 zł też można, a jak policzyć dobry rabat na jesień/zimę, to taki rower wyjściowo kosztował ponad 6000 zł. I też dostaniesz w nim przyzwoite części.
Każdemu według potrzeb i tylko się cieszyć, że jest taki wybór :)
I jeszce dodam ze oplaca sie kupic tanszy rower za jakies 1tys i zostawic rame i powymieniac mmoze nie wszystkie ale wiekszosc najwazniejszych podzespolow za te z roweru cos zarobimy jak sprzedamy wiec i cena kupna nowych sie zmniejszy. Wiec bedzie to tez oplacalne nawet i to bardziej niz calkiem nowy , zwlaszcza jezli reszta komus pasuje a chce tylko zmienic same haulce czy przerzutki ;).
Nie ma to sensu, bo musiałbyś zmienić absolutnie wszystko, a na samym końcu został byś z ramą która cię ogranicza. Jednocześnie, ze sprzedaży altusów zarobisz grosze. Weź przykładowy taki rower, i powiedz mi co wymienisz tanim kosztem. Zapewne zaczniesz od napędu, i tu pierwszy zonk. Nie ma kasety tylko wolnobieg, więc z głupiej wymiany przerzutki robi się już poważny koszt.
Ja powiem tak odchudzanie nie ma nic wspolnego do ulepszania, bo co innego jak ktos leci tylko w tym kierunku aby wszystko bylo lzejsze. A co innego jezeli ktos chce poprostu swoje kompomenty i nie wazna jest waga.
Nie zgodze sie tez z tym do konca choc troche w tym racji jest ale nie do konca. Ze lepiej jest wybrac drozszy rower i wtedy nie trzeba bedzie wymieniac juz czesci , sytyacja bedzie w dalszym ciagu jak przy tanszym ze czesci nie beda takie jakie chcemy.
Da sie zauwazyc ze w wiekszosci rowerow gotowych producenci nie stosuja tej samej klasy a nie producenta osprzetu , zazwyczaj tylna przeszutka jest wyzszej klasy od przedniej. A klamki czy klamkomanetki jeszce innej lub innego producenta nawet i jest mieszanina. Dochodza do tego amortyzator np jak da lepszy osprzet to gorszy amortyzator, zawsze gdzies cos jest.
Moze sie myle ale nie widzialem producenta przecietnych rowerow okolo 2 tys zeby caly osprzet byl tego samego producenta i tej samej klasy,
Wiec osobicie wolalbym zlozyc sam i uwazam ze duzo drozej by nie wynioslo mnie to ale mialbym osprzt jednego producenta jedenej klasy i reszte dobieram jak chce siodelko kierownica itp itd.
wg mnie segment rowerków za 2 kafle, jest wyjątkowo niewdzięczny. Niektórzy producenci próbują nam w dalszym ciągu pchać syf na wolnobiegu i rozwiązania z rowerów o połowę tańszych, inni już kuszą lepszą przerzutką czy hydrauliką, jednak zupełnie zapominając o amortyzatorze. Widelce to prawdziwa zmora, nawet w rowerach z założoną deorką, zamiast amortyzatora, wsadzone uginacze XCT czy XCM :/
Fizyki nie przeskoczysz. Jakbyś chciał włożyć do roweru za 2000 złotych bardzo porządny amortyzator, to braknie budżetu na złożenie reszty roweru :) Dołożenie 50 zł do lepszej przerzutki to mniejszy problem, niż dołożenie kilkuset złotych do amora, kosztem reszty osprzętu.
Za trochę powyżej 2000 zł z powietrznym Suntour’em Raidonem, to chyba tylko Romet Mustang jest. Trochę więcej modeli (w dużej mierze wyprzedażowych) stoi na Suntour XCR Air, który oczywiście niczego nie urywa, ale i tak lepiej wypada w porównaniu ze sprężynowymi XCT/XCM.
Rock Shox Recon to już mocne wyprzedaże za 2800-3500 zł, albo więcej.
Pytanie czy znaleźliby się chętni na takie rowery z lepszym amortyzatorem, ale na Acerze/Altusie. Szczerze wątpię, szukając roweru z powietrznym amortyzatorem, mamy już jakieś pojęcie o tym, gdzie i jak będziemy jeździć. I szukamy czegoś przynajmniej z Deore. I producenci się do tego dostosowują.
Jeżeli mówimy o rowerze za 2000 złotych, to zwykle producenci muszą iść na jakieś kompromisy. A kupujący w większości patrzą na tylną przerzutkę, napis na korbie, może producenta opon. Lepszych szprych czy wyższego modelu amortyzatora nikt w tej klasie cenowej nie doceni.
A jeżeli chodzi o złożenie roweru za 2000 złotych, który będzie lepiej wyposażony, albo równiej, w porównaniu z fabrycznymi modelami (zwłaszcza na wyprzedażach rocznika) – średnio wierzę. Zresztą w takim rowerze nie jest to szczególnie istotne, w sumie co to za różnica, że manetki to Shimano Altus, a przerzutka Shimano Alivio czy nawet Deore. To są zazwyczaj rowery do zwykłych przejażdżek i w codziennym użytkowaniu to nie ma żadnego znaczenia. A osprzęt zawsze można sobie kiedyś wymienić :)
Oczywiście, jeżeli chcesz mieć rower w 100% pod siebie, to składanie jak najbardziej się kalkuluje, oczywiście nie finansowo, ale ma się potem rower skrojony na miarę. Ale nie za 2000 zł :)
Patrz mój komentarz wyżej, dlaczego nie jesteśmy w stanie złożyć podobnego roweru za 2000zł. Po prostu w tym segmencie za dużo części jest niefirmowych, i to co producenta kosztuje grosze, my bulimy nie tak mało.
A co do kompromisów, na pewno nie uznał bym takim segmentem, segmentu rowerków za 2k. (2,5-3 już prędzej) Ostatnio kolejny raz się o tym przekonałem, jak znajomy napisał do mnie z prośbą o doradzenie roweru. Budżet – 1800-2000zł. Trzeba było się sporo nagimnastykować, i nierzadko okazywało się, że rowery w bazowej cenie, bardzo ale to bardzo rozczarowywały osprzętem. Do tego stopnia, że można było trafić na XCM, wolnobieg, i napęd 3×7, czyli rozwiązania z rowerów o kilkaset złotych tańszych! W zamian za to dostawaliśmy ładniejszy napis na ramie, bo zamiast krossa czy unibike’a był giant albo inna merida, i hydraulikę w gratisie. Ciężko się nie oprzeć wrażeniu, że można wydać dużo mniej, na coś pokroju najniższych hexagonów, a dostaje się prawie to samo w zamian. Dopiero bardzo cena na scotta aspect 940, ostatecznie wyłoniła kandydata.
Co do amortyzatora, wg mnie takie po prostu są trendy. Nie jestem pewien ile teraz kosztują powietrzne modele suntourów, jak ja składałem swojego 5 lat temu, to epicona szło kupić za 700zł (a a xcm to coś koło bodajże 300zł) więc czy naprawdę aż tak ciężko urwać te cztery stówy, rezygnując np z tylnego SLXa/XT czy najtańszej hydrauliki w zamian za Vki? Uważam że amortyzator, to coś co dużo trudniej wymienić, niż przerzutkę, więc to właśnie on powinien stanowić bazę roweru, a tymczasem jest na odwrót. Niby fajny rower, lecz z przodu kloc.
Wyprzedaży nie komentuję ;) To inna para kaloszy i zawsze porównując ceny, rozmawiam o cenach katalogowych. A to że gdzieś, komuś udało się taniej, jego szczęście :D
V-ki zamiast tarczówek, żeby mieć lepszy amortyzator? Nie idźmy tą drogą. Zresztą teraz dobre amortyzatory pod V-ki są na wymarciu.
Możemy sobie pogdybać, rynek wygląda jak wygląda i uwierz mi, gdyby ludzie patrzyli na inne elementy, to producenci by tam ładowali budżet. A jeżeli ktoś jeździ rekreacyjnie, to mu lepszy amortyzator do niczego nie jest potrzebny. A jak będzie, to sobie wymieni.
Cześć Bartek, chciałem też kupić rower do 2k. Ale jak widzę wasze komentarze to srednio to widzę. Jaki polecicie rower do 3k dla kolesia co ma 155cm? (chciałbym aby rower starczył na dłużej z 3 lata nawet) Czy za 3k znajdę rower do jazdy po szosie, nizinnych/terenach (Ziemi) I po lesie ? Mogą być używki :)
Chytry płaci dwa razy ! Osobiście w swoim życiu nigdy nie kupiłem gotowego roweru (pomijając te, które dostałem od rodziców w młodości). Jedno wiem na pewno, nie jest to ani tańsze, ani wygodniejsze rozwiązanie, zwłaszcza gdy nie mamy o składaniu rowerów zielonego pojęcia. Aczkolwiek tak jak w artykule mamy ogromną przyjemność ze składania własnej unikalnej i niepowtarzalnej maszyny, oraz pewność że każda zamontowana w nim część jest dobrej jakości.
Śmieszne
Kiedyś też miałem zamiar złożyć coś sam. I doszedłem do identycznych wniosków. Autor tu trochę miesza, bo na wstępie pisze, że samodzielne składanie nauczy nas fachu i da frajdę ze składania część po części. A później w kosztach uwzględnia jednak mechanika, który to zrobi za nas. A powiem tak… jakby policzyć dodatkowo koszty kluczy do złożenia wszystkiego to wyjdzie nam mini warsztat. Zestaw potrzebnych narzędzi jest bardzo duży i nikt tego nie pożycza. Generalnie składanie roweru nie ma żadnego ekonomicznego sensu! Na wejściu tracimy na częściach i narzędziach. I na wyjściu też tracimy…bo „składaki” traktowane są jak zło przy którymś ktoś „grzebał”. Własnoręczne składanie nie podnosi wartości roweru. Nie uzyskamy czegoś a la szwajcarski zegarek Rolex. Także zapomnijcie, że wam się koszt części i robocizny zwróci przy odsprzedaży. Tu będzie tylko duża strata. Składanie ma sens dla kogoś kto nie liczy się z kasą i kręci go, że sam sobie skręci rower. Tyle. Hobbistycznie, dla sportu, z nudów.
„Składanie ma sens dla kogoś kto nie liczy się z kasą i kręci go, że sam sobie skręci rower.”
I o tym właśnie pisałem :)
A w koszcie mechanika zawarłem chociażby skracanie rury sterowej widelca, nabijanie gwiazdki, wciskanie sterów (jeżeli będzie taka potrzeba), ew. zaplatanie/centrowanie kół. Czyli rzeczy do których zwykle nie opłaca się kupować narzędzi.
Większość pozostałych narzędzi, które przydadzą się przy składaniu, użyjemy w trakcie późniejszej eksploatacji roweru/rowerów.
„Także zapomnijcie, że wam się koszt części i robocizny zwróci przy odsprzedaży.”
Nie wydaje mi się, aby ktoś, kto sprzedaje używany rower, liczył na to, że cokolwiek mu się zwróci. Chyba, że sprzedajesz rower na którym jeździł jakiś znany kolarz 40 lat temu :)
Po części masz rację, ale to wszystko dotyczy sytuacji gdy rower składa osoba, która niekoniecznie orientuje się w temacie i nie ma odpowiednich umiejętności. Natomiast ogarnięty gość jest w stanie złożyć perfekcyjną maszynę na dobrych komponentach, która będzie działać jak szwajcarski zegarek. W gotowych rowerach na próżno szukać takiego sprzętu, zwłaszcza w rowerach poniżej 10tys, ponieważ zwyczajnie są one produkowane na masową skalę i nie ma tam czasu na dopieszczanie każdej sztuki osobno, a w serwisach które składają tak na prawdę pół-produkt również nie ma na to czasu. Jedynie spasowanie każdego elementu indywidualnie bez zbędnego pośpiechu i oszczędzania daje gwarancję, że mamy zajebistą maszynę. Co do utraty wartości to gotowe rowery również tracą szybko na cenie, ale tu nie ma się co zwracać bo rower to żadna inwestycja, tylko nabytek.
Taka drobna uwaga odnośnie kupowania ram marki Cube na Allegro. Bardzo często pochodzą one z tego sklepu:
https://www.bike-discount.de/en/shop/frames-6868/l-24 , tylko po drodze dochodzi jeszcze narzut za pośrednictwo w przekroczeniu naszej granicy ;) Dlatego warto samodzielnie kliknąć myszką.
gdzie zaopatrzyć się w pełen groupset szosowy 1x (korba, kaseta, hamulce, klamomanetki, linki etc.) do roweru typu gravel, najlepiej SRAM, ale może być też nowa Ultegra RX ze sprzęgłem? Na Ali są wystawione Apex-1 za cenę ok 250USD, sklepy w Europie widują ceny znacznie wyżej. Czy ktoś sprowadzał napęd z Chin. Wiem, bardziej opłaca się kupić nowy rower, ale jestem zadowolony z aktualnej ramy na tyle, że wolę ją doposażyć. I jaka jest różnica między Apex-1 a Rival-1?
Główna różnica między Apex 1 a Rival 1 to masa całego napędu. Może Rival działa trochę lepiej, ale nie miałem okazji porównywać tych napędów jeden po drugim. Sam jeżdżę na Rivalu, a na Apexie miałem okazję pojeździć na dniach otwartych Gianta i nie czułem się jakoś specjalnie gorzej, niż na Rivalu.
A na Aliexpress za 250 dolarów kupisz zestaw z zaciskami hamulcowymi NUTT. Pozostaje też kwestia oryginalności reszty osprzętu + ryzyko ew. doliczenia VAT-u na granicy. No i to są klamkomanetki mechaniczne, więc i cały zestaw pewnie dałoby się skomponować i w Europie taniej.
jeżeli wiesz gdzie w Europie można znaleźć komponenty do Apex-1 aby komplet wyszedł zbliżony cenowo do Ali to chętnie się dowiem. Mi się to nie udało.
Hej!
A ja 3 lata remu znalazłem u kolegi na struchu rower typowo fitness , w opłakanym stanie.
Miałem 10 kilo nadwagi i postanowiłem go przywrócić do życia dla siebie.
Tak wydałem 2 tys , szok waży 15 kg, ale jak bardzo jestem dumny z tego ze zrobiłem go sam od podstaw razem z malowaniem ramy……
Teraz robie 100 km na trasie , średnia prędkość to 25 km/h bo przy tej masie roweru nie dam rady szybciej….. ale…… duma mnie razpiera nawet jak szosowcy mnie mijają, bo sam go zrobiłem czerpiąc wiedzę właśnie stąd i innych rowerowych portali.
Niektórzy nie mogą uwierzyć że taki rower może wtoczyć się na przewyższenie rzędu 1000m :-) a tak często mam na liczniku.
Pod względem finansowym składanie roweru nie ma sensu. Warto o tym myśleć tylko, kiedy potrzebujemy roweru dla konkretnych, odstających od rynkowego „mainstreamu” zastosowań i wiemy co chcemy.
Ja potrzebowałem „czołgu” na wyprawy rowerowe w trudne tereny.
W roku ubiegłym złożyłem zatem rower na ramie Surly Ogre. Trochę części miałem „zachomikowanych”, kilka mogłem przełożyć z innych moich rowerów, rama z widłami i sterami (nowa, kupiona i „leżakowana”) była za 50% ceny sklepowej. Osprzęt poszedł Sram GX. Brooks i tak dalej. Ogólnie i tak wyszło całkiem drogawo. Taki rower, jeżeli wszystko bym kupił w danym momencie to koszt około 12.000 zł. Nowy, sklepowy kosztuje 8.000 zł ale ma osprzęty słabszy. Do tego nie taki jak ja chciałem np. manetki obrotowe, które można obsługiwać nawet w grubych rękawiczkach. Żywej gotówki włożyłem 6.000 zł. Kupno oryginału i stopniowa wymian osprzętu nie ma sensu. Kiedy zużyją się manetki? Kiedy hamulce (nie mam na myśli klocków)? Kiedy jeszcze kilka innych rzeczy.
Czy warto było. Dla mnie tak, ale nie widzę sensu dla kogoś kto nie planuje użytkowania takiego roweru w wielotygodniowych wyprawach po „każdym” terenie i w „każdych” warunkach. Dotyczy to również innych typów rowerów. Jeżeli nie masz specyficznych potrzeb i konkretnych preferencji, to jedynym twoim zyskiem będzie satysfakcja ze złożenia swojego roweru. Inaczej to lepszym wyjściem jest kupić gotowca maksymalnie zbliżonego do swoich potrzeb.
Nic ująć, nic dodać :)
https://uploads.disquscdn.com/images/d04deece96f32ce7cf81c66715e21cb66faea70369cd36bc0f4499f14a40c31c.jpg
Ja zakupiłem rower krosowy od Gianta za 2200zł na raty. Nie stać mnie było na nic innego. Bardzo szybko stwierdziłem, że wiele rzeczy mi w nim nie odpowiada. Zaczęło się od siodełka, pedałów, potem kierownica, sztyca i obręcze. Dalej poleciały hamulce i przerzutki. Generalnie w rower przez 3 lata władowałem prawie 5 tysięcy złotych. Wymienione mam wszystko. Oryginalna jest tylko rama. Wiadomo, rower wygląda teraz obłędnie, zrobiłem go typowo pod siebie. Ale reasumując za 7000 tysiaków teraz kupił bym mega maszynę, na karbonie na najwyższym osprzęcie. Ale wtedy nie było mnie na taki wydatek stać. W sumie to teraz jestem dumny ze swojego roweru :)
GIANT to moja marka. Twój wygląda obłędnie. Najważniejsze że jesteś zadowolony.
Nie został wzięty pod uwagę osprzęt używany bo w takim przypadku opłaca się złożyć rower samemu Rower szosowy rama karbonowa osprzęt ultegra 7800 cena rynkowa w tamtym czasie coś około 9000 zł Udało mi się złożyć identyczny za około 5500zl Wszystko było kupowane używane a nawet zmieniłem w tej cenie baranka na karbon,w orginale było aluminium Nie powiem że było latwo bo trochę czasu zajęło znalezienie osprzętu o wiele tańszego od nowego i nie zużytego ale cierpliwość się oplacala Jedynie kupiłem nowy łańcuch kmc x10 chodź miałem obawy jak to bedzie współpracować z używaną resztą Na początku było lekke bicie na pedalach ale jak już łańcuch się wpasowal w zeby a trochę to trwalo bo nie jest to zbyt miękkie maszyna pracowała bezszelestnie Myślę że nazwijmy to osprzęt z wyzszej półki mozna smialo brać używany o ile wiemy na co patrzeć przy kupnie ten sprzęt nie zużywa sie w momencie Rower służył mi bardzo długo i bardzo dobrze i zaoszczędzone około 3500zl Niestety bida przycisnela i musiałem sprzedać
Pisałem, że „Składać można także z używanych komponentów albo z części, które mamy zachomikowane w domu, co ostatecznie obniży koszty.”
Ale tak samo można po prostu kupić używany rower, jeżeli tylko znajdziemy taki, który będzie nam odpowiadał. Trzeba usiąść z kalkulatorem i to indywidualnie policzyć, jeżeli oczywiście patrzymy pod kątem finansowej opłacalności, bo dochodzi jeszcze element własnych preferencji pod kątem osprzętu, a tego już się nie wyceni :) Każdemu według potrzeb.
W moim przypadku złożenie roweru to był strzał w dziesiątkę, W swoim mieście znalazłem firmę która składa rowery każdego typu i co najlepsze przyjmuję w rozliczeniu stare rowery i odlicza jego cenę w końcowej transakcji, akurat u mnie było tak że napęd, hamulce i kierownicę udało się przełożyć do nowego roweru, a resztę części ramę, koła itd odliczono od końcowych kosztów.
W sumie wyszło mniej niż się spodziewałem, a efekt bardzo dobry. Firma jest z Częstochowy, ale z tego co wiem dostarczają rowery na swój koszt do 100 km, ewentualnie dalej wysyłają kurierem.
Hm, nie wydaje mi się, że pomysł „lepsza rama i gorsze części do wymiany” jest taki zupełnie pozbawiony sensu. Wszystko zależy od tego, jak bardzo niższy model różni się od wyższego i kiedy kupimy dany rower. Jeśli katalogowo kosztuje powiedzmy 2,5 tyś, a my mamy możliwość kupić go o tysiaka taniej, bo jest akurat jesienna obniżka albo ktoś pozbywa się roweru, który używał tylko kilka tygodni / miesięcy, to mamy świetny start na pobawienie się w wymianę. Nie zawsze bowiem dobre modele można tak okazjonalnie dorwać niż te słabsze. Do tego dochodzą trendy rynkowe. Przykładowo ja nie chciałabym czegokolwiek w swoim rowerze, co byłoby zrobione z karbonu – to zbyt delikatny materiał jak dla mnie (najlepiej wolałabym dobrą stal albo tytan, ale to niszowe materiały niestety), ale w większość rowerów z wyższej półki wciska się karbon (sztyca posiodłowa, widełki, kierownica) i cóż zrobić? Tak samo bawimy się w wymianę :)
Hej, kwestia zakupu używanego (nawet lekko) roweru, stawia ten temat w zupełnie innym świetle :) Jeżeli chodzi o to co ja pisałem, myślałem głównie o tych, którzy kupują tani rower, a następnie zaczynają prawie od razu wymieniać w nim części. Albo kupują jakiś szajs, orientują się po pół roku, że to szajs, że na ich potrzeby ten rower nie wystarcza, że części się sypią, że muszą przy nim sporo robić. I zamiast go sprzedać, póki jest czas, to zaczynają bawić się w wymienianie części. I na końcu zostaje szajska rama, z połową wymienionych podzespołów.
To temat rzeka tak naprawdę i kwestia indywidualnego portfela. Najlepiej usiąść i na początku wszystko dobrze skalkulować. Bo może się okazać, że… najlepiej złożyć rower od zera :)
Po samodzielnym złożeniu roweru juz chyba nigdy nie zdecyduje sie na kupno gotowca – po prostu człowiek przywiązuje się do tego co tworzy i ja kocham moją strzałę jak własne dziecko. Wybrałam używaną ramę szosową Peżota, osprzęt Shimano, opony Vredestein. Ogolnie to polecam buszować po outletach np, takich tu http://www.bikestacja.pl/pl/outlet.html mozna dużo okazji ustrzelić i trochę zmniejszyć koszty.
Jest dużo prawdy w tym, co czytam. Jest jednak drobne ale. Mianowicie, zakładam, że jeżeli ktoś na rowerach zna się już na tyle, że może z powodzeniem prawidłowo dobrać części i złożyć rower, to może polować na dobrej klasy używany rower (podniszczony, lub z uszkodzonymi częściami). Wówczas można „dorobić” się znakomitego roweru za na prawdę przyzwoite pieniądze. Drobne obtarcia, zarysowania i tak są bez znaczenia w turystyce. Czasem wystarczy jeden przelot i już po tzw efekcie. W ten sposób złożyłem mojego centuriona cross line 2000 z LX, XT, XTR (koronki, piasty). Nie stać mnie na 8000, a kosztował mnie ok 3,5 tys.