Skocz do zawartości

KELLYS GATE 50


krzysiekw

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę, że plecaczek z Deca rządzi :D Mam takich aż trzy sztuki, bo kiedyś kupiłam jeden, a teraz w sierpniu dwa dostałyśmy z siostrą za udział w rajdzie rowerowym. Ale na rower nadal nie widzę u mnie zastosowania :)

 

To tyle dygresji. Niech zostanie "Rudy", rodzi pozytywne skojarzenia, a i z umaszczeniem w konflikt nie wchodzi :) Waga całkiem wporzo, dla mnie nadal za dużo, ale mnie szosa rozbestwiła tak, że chyba dopiero jak już mi wszystko odmówi posłuszeństwa, wrócę do amortyzatora i szerokich opon (choć do szerokiej kierownicy nie wyobrażam sobie, że kiedyś się przekonam) ;)

Coś prócz opon planujesz zmieniać czy wszystko Ci odpowiada?

Odnośnik do komentarza

Jaki to plecak dokładnie? Można prosić link?

 

Rower fajny, malowanie ładne. Jakbym miał kupę kasy i kupę miejsca, to pewnie kupiłbym sobie jakieś MTB żeby zobaczyć czy mi się spodoba.

 

Tapatalk'd

Plecak : https://www.decathlon.pl/plecak-turystyczny-arpenaz-10-id_8331382.html

 

Ja mam miejsce na trzy rowery :) Więc jednego musiałem się pozbyć / najstarszy stażem cross musiał zniknąć / żeby zrobić miejsce na tego ;)

Odnośnik do komentarza

@nctrns, jak potrzebujesz, jest też taki sam, tylko ciut większy (i droższy). Choć ten na podstawowe rzeczy naprawdę wystarcza :)

 

U mnie jeszcze miejsce by się znalazło, ale raz, że obecnie nie stać mnie nawet na Kandsa, a poza tym jakoś nie widzę zastosowania. Ja już mam taki problem z dwoma kompletami opon czy nie daj Bóg różnym stopniowaniem kaset, a po krótkim eksperymencie z dwoma szosami (wyjściową i roboczą) doszłam ostatecznie do tego, że jakby mnie to nie ograniczało, muszę mieć rower uniwersalny i chyba niestety jeden :) Rozumiem, gdybym jeździła na przykład na dwa tygodnie w Tatry, a mieszkała na Mazowszu - to okej, podmianki mają sens. A u mnie? Nawet jak jest płasko, zawsze jakiś podjazd się trafi i jak asfalt, to i tak zawsze w krzakach wyląduję. Choćby wczoraj - miało być płasko, wyszło ponad 300m na 50km, no i miało być asfaltowo, a tradycyjnie trafiłam do lasu. Według logiki powinnam mieć crossa lub gravela i te logiczne argumenty, jak wszyscy wiecie, kiedyś mnie przekonały - miałam oba. Tyle że tych leśnych i podjazdowych odcinków procentowo wypada ile? A męczyć się poza nimi na szumiącej oponie, z połową zbędnych miękkich przełożeń i cięższymi tarczami, aby raz w miesiącu zjechać z 8% góry, to trochę masochizm. W tym kontekście zazdroszczę, że dla mężczyzn poza podjazdami nie ma większego znaczenia, czy nosicie 10 czy 14kg. Pamiętam jak się przeprowadzałyśmy - miałam spakowane w pudle ok. 25kg żwiru akwariowego. Nie byłam w stanie przesunąć tego w bagażniku, aby podać koledze. A gość, który ma już podtatusiały brzuszek i nie uprawia żadnych sportów, po prostu to wziął i wyniósł na trzecie piętro... Więc tak sobie myślę, że chyba nawet część z Was nie wie, o czym ja tu w ogóle piszę. A część ma koleżanki z cyklu tych, co to "że ja niby gorsza?!" i pewnie noszą te rowery bez zająknięcia :p Z całym moim rzekomym feminizmem kompletnie nie mam parcia na takie równanie się w osiągach. Wystarczy popatrzeć na wyniki jakiegokolwiek sportu zawodowego, żeby zobaczyć, że natura w tej kwestii nie bardzo daje się wykiwać ;)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...