Skocz do zawartości

Spodnie rowerowe długie - zakres temperatur


Rekomendowane odpowiedzi

Jako że robi się coraz chłodniej, to pomyślałem że warto by zakupić jakieś spodnie na taką porę roku. Wybrałem sobie dwa modele w granicach 200zł , tyle że jedne mają użytkowy zakres temp. od 0 do 15*C a drugie od 5 do 15*C i się tak zastanawiam które lepiej by się sprawdziły. Wiadomo że termika ciała u każdego z nas może być różna, ale może macie jakieś swoje doświadczenia w tym temacie.

Podzielcie się jak możecie swoimi przemyśleniami :)

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim są to zwykle temperatury umowne. Bardziej bym się skupił na tym z czego są te spodnie wykonane, czy jest to softshell, czy hardshell, bo od tego będzie sporo zależało. Sam wolę założyć pod spód kalesony termoaktywne grube lub cieńsze i w ten sposób regulować temperaturę, a spodnie mieć lżejsze, najlepiej softshellowe, bo wyższość softhshellu nad hardshellem w kwestii odprowadzania wilgoci jest niezaprzeczalna. Dobry Hlhardshell za to jest wodoodporny w porównaniu do softu. Dużo zależy też od tego na jaki typ jazdy się nastawiasz :D.

Odnośnik do komentarza

Ja bym brała te cieńsze, bo zawsze jakoś dasz radę się "docieplić". Owszem, kalesony może i mijają się z celem przy wkładce, ale zawsze możesz ubrać coś na to - ochraniacze na kolana, dodatkowe nogawki itp. Natomiast, jak kupisz za grube, to może okazać się, że się przegrzewasz i nie będziesz miał nic na średnią temperaturę. Spodni rowerowych nie mam, ale mówię to z doświadczenia z bluzkami B'Twina, których teraz właściwie nie noszę. Teoretycznie miały być na temperaturę od 5° do 10°C, w praktyce przy 10-15 stopniach jest mi w nich za gorąco, z kolei przy rzeczonych 5-10 zwykle jest tak duży i zimny wiatr, że zwyczajnie zamarzam bez dodatkowych ubrań (a jak je ubiorę, to wtedy znów robi się za ciepło :P).

Odnośnik do komentarza

No to u mnie to wygląda tak:

Temperatura 0C do 10C: bielizna termiczna dół + góra, spodnie długie (jeśli mocno wieje to jeszcze nogawki pod spód), ocieplacze na buty, kurtka rowerowa (jest specjalnie skrojona pod rower szosowy do pochylonej pozycji, cała od spodu ma cienki polar, a na wierzchu w miejscach narażonych na przewianie softshell, a w pozostałych lycre, żeby ciało dobrze oddychało). Jeśli wieje to ubieram bardzo grube rękawiczki, jeśli nie to cieńsze. Na głowę zakładam komin, żeby chronił szyję i częściowo twarz. No i jeszcze opaskę i kask.

Temperatura 10C do 15C: To jest najtrudniejszy zakres temperatur moim zdaniem, bo wiatr potrafi sporo utrudnić. Bliżej 15C zakładam to co na lato (koszulka, spodenki, krótkie rękawiczki), do tego rękawki i nogawki, bezrękawnik chroniący przed wiatrem (z siatką na plecach) no i kask oczywiście. Natomiast jeśli jest bliżej 10C to już bardzo dużo zależy od tego jak intensywnie i jak długo zamierzam jeździć, czy wieje, czy planuję podjazdy i zjazdy. Miksuje wtedy różne kombinacje odzieży, korzystając z tego co wymieniłem. Zdarza się, że po 2-3km wracam do domu i zakładam coś innego. Zdarzało mi się nie raz, że wyjeżdżałem w temperaturze 16-17C ubrany na krótko, a wracałem już w nocy jak było 11-12C, trochę zmarznięty, ale nie jakoś strasznie. Innym razem przy 16-17C ubierałem się jakby było 12C, bo tak wiało, że mi odpadały kończyny. Wystarczy, że wilgotność będzie wysoka i temperatura odczuwalna znacznie się wtedy zmienia.

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie. Dlatego uważam, że przy wietrze dużo ważniejsza jest warstwa nieprzepuszczalna niż grubość. Dziś przerabiałam to przez prawie 80km - temperatura od 12 do 24 stopni w pełnym słońcu w środku dnia, ale że trasa cały czas po wale przeciwpowodziowym, to wiało mocno i to jeszcze zimny wiatr (kilka dni temu był mocny, ale cieplejszy i była ogromna różnica). Na postoju można umrzeć z gorąca, ale wystarczyło osiągnąć prędkość rzędu 15-20km/h i zaczynało się dygotanie. Zaczęłam od krótkiego rękawu, potem miałam pod niego termoaktywny długi rękaw (nadal mocno marzłam, mimo że byłam spocona), wreszcie zdjęłam go, zostałam w krótkim rękawie i na to wzięłam zwykłą, cieniutką kurteczkę bez podszewki (taka udawana przeciwdeszczowa; nie wiem, jak się nazywa taki materiał, ale na pewno wiecie, o co mi chodzi ;)). No i to był strzał w dziesiątkę. Zaczęło mi być chłodno dopiero po zachodzie słońca po dłuższym postoju.

 

Generalnie, tak jak pisze mój przedmówca - bardzo dużo zależy zarówno od stylu jazdy, jak i warunków pogodowych (przy których temperatura jest warta mniej więcej tyle, co BMI jako wyznacznik otyłości :P)

Odnośnik do komentarza

Ale jesteście zmarźlaki. ;-)

 

Tak odnośnie porad: piszcie jaki macie lokalny klimat -- wilgotność, temperaturę rano i po południu, wiatr. Co się sprawdzi u jednego, to nie musi u drugiego.

Do tego jak ma się długi podjazd w jedną stronę, to jest zupełnie inaczej jak przy zjeździe, kiedy się błyskawicznie organizm wychładza (szczególnie stawy i zatoki).

 

U mnie rano jest +5*C, po południu +20*C, duża wilgotność powietrza i częste wiatry (blisko morza). Sprawdza się cokolwiek chroniącego przed wiatrem bez żadnych membran (później sam się zacznę ogrzewać własnym ciepłem) i ubieranie się na cebulkę (szczególnie od pasa w górę). Ale to u mnie.

Odnośnik do komentarza

Od morza, w ogóle od wody zdecydowanie odczuwalność to jedno, a temperatura drugie. Jakkolwiek w pagórkowatym terenie miewam chyba największe problemy z dobraniem ubioru. Ostatnio jechałam u mnie na południe - na podjeździe krótki rękaw za gruby (a jeśli słońce przygrzeje, to już w ogóle), zaraz za tym zjazd 40-50km/h i w połowie musiałam się zatrzymywać, żeby kurtkę ubierać. Jak idzie pod rząd kilka takich, to może człowieka trafić ;)

W lecie mimo wszystko jest pod tym względem łatwiej, bo nawet na zjeździe nie da się tak szybko wychłodzić (a nawet jeśli, to czysta radość ;)). Więc przyznam, że nie wiem, jak sprawę ogarnąć, żeby nie robić organizmowi takiego termicznego rollercoastera. To zresztą odstrasza mnie od jazdy w zimie, bo im większe są wahania temperatur ciała przy niskich wartościach na termometrze, tym łatwiej chwycić jakieś choróbsko.

Odnośnik do komentarza

Ale jesteście zmarźlaki. ;-)

 

Niestety  :( Marznę bardzo, przede wszystkim w kończyny.

 

Tak odnośnie porad: piszcie jaki macie lokalny klimat -- wilgotność, temperaturę rano i po południu, wiatr. Co się sprawdzi u jednego, to nie musi u drugiego.

Do tego jak ma się długi podjazd w jedną stronę, to jest zupełnie inaczej jak przy zjeździe, kiedy się błyskawicznie organizm wychładza (szczególnie stawy i zatoki).

 

No przecież napisałem o tym :) Tzn., że dużo zależy od wiatru, wilgotności, trasy i intensywności jazdy. Ja muszę być przygotowany na sztywny podjazd, gdzie prędkość znacznie spada, tętno mocno rośnie i robi się cieplutko, po czym na zjeździe prędkość może przekroczyć 70km/h, a czasem nawet 80km/h. Nawet w środku lata potrafi nieźle wystudzić :P Dzisiaj rano było 0 stopni, więc przeczekałem. Teraz jest 15 stopni, więc super! Co oznacza, że wyłączam kompa i wsiadam na rower, czego i Wam życzę :)

Odnośnik do komentarza

Taki urok jesieni że dnia coraz mniej niestety :( Z rana, bo wyjeżdżałem tak przed 7:00 było ok, ale jak wracałem koło 19:00 to momentalnie robiło się ciemno i nie było to za przyjemne. 130km to bardzo dobry wynik :) U mnie długość tras postępowała tak że w 2014r po ponad 20 latach nie jeżdżenia wsiadłem na rower i rok 2015 to pierwsza setka, rok 2016 to 150km, na wiosnę 2017 wpadło 180km i wtedy umyśliłem sobie żeby przekroczyć 200. Ogólnie fajna sprawa takie zmierzenie się z samym sobą i sprawdzenie swoich możliwości.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...