Skocz do zawartości

Pulsometr na rower


Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam dość prosty model (Timex Ironman, bez GPS - tylko zegarek i pulsometr) i działa dość dobrze. Mam zaplanowane utrzymanie pulsu 70-80% i to wychodzi całkiem nieźle. Wyraźnie też widzę, że gdy osiągam 84%, to praktycznie "odpadam" dostaję zadyszki, sflaczenia, itd. - i dopóki nie zejdę poniżej 70% to nie wznowię wysiłku.

Przy mojej cielęcej kondycji przydaje się zwłaszcza na podjazdach, by ocenić czy nie porywam się na coś co mnie zaraz na dwie minuty wyłączy, czy odpuścić wcześniej i podejść na piechotę...

Odnośnik do komentarza

Witam też się przymierzałem do tego zakupu ale w opiniach z nadgarstkiem że i tak nie pokazuje rzeczywistych wyników, zastanawiam się grubo nad opaską na klatkę piersiową z systemem ANT +.

 

Szerokości Patryk

 

No ten zegarek co ja mam jest z opaską właśnie - nie napisałem tego jasno. Czy ANT+ to już chyba nie...

 

Sama opaska... No trzeba się przyzwyczaić, bo trochę jednak przeszkadza...

Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Akurat V800 nie jest kompatybilna z Endomondo aczkolwiek mozna importować treningi z pliku. Faktycznie może mnie poniosło, ale z tego co czytałem po forach jak równiez artykułach to lepiej kupic coś lepszego niż  nie . A na V800 zdecydowałem się, że można wybrac właśnei rower no i co dla mnie najważniejsze to to, że monitoruje organizm przez 24/h na dobę. Ciekawe jak często bede musiał ładowac baterię no nie powiem, że o to boję się najbardziej.

Odnośnik do komentarza

Miałem już w życiu wiele pulsometrów. Pierwszy kupiłem bodajże w 1997 roku kiedy prawie nikt o takich wynalazkach jeszcze nie słyszał. Nawet nie pamiętam nazwy. Potem były Polary, jakieś modele z Decathlonu, potem mega wypasiony Ciclosport  HAC5 którego używał niesławny Lance Armstrong a potem Garmin 705 którego używam do dziś. Prawie każdy pulsometr sensownie działający (oprócz najtańszych chińczyków) to fajna sprawa. Natomiast każdy musi zadać sobie pytanie do czego to ma być. Jak do poważniejszego treningu kolarskiego to Garmin rządzi. Nie wiem jaki jest % kolarzy którzy go używają ale wśród szosowców to pewnie jakieś 75%. Polar kiedyś był liderem dopóki nie pokazały się Garmin 705 i 500. Od tego czasu częściej kupują go triatloniści niż kolarze. Kolarze chcą mięć pulsometr i ślad GPS w jednym i wyraźny duży ekran z dużą ilością danych. Ewentualnie inne parametry takie jak kadencja a najbardziej zaawansowani pomiar mocy. Mam paru kolegów którzy próbują oszczędzić na zakupie Garmina i używają Endomondo ale co jakiś czas mają niepełne przebiegi bo coś się zacina w aplikacji. Nie wspominając o tym że nie bardzo jest jak wygodnie zrobić międzyczasy z poszczególnych odcinków mając telefon w kieszeni. Po za tym obecnie większość kolarzy szosowych ma profil na Stravie dzięki czemu widzi gdzie i jak jeżdżą jego kumple, jak trenuje Michał Kwiatkowski, czy inni zawodowcy z których wielu publikuje swoje dane na Stravie. Więc jakbym miał kupić coś innego niż Garmin to patrzyłbym czy jest kompatybilny ze Stravą. Drugi bajer który robi na mnie wrażenie i jest moim zdaniem użyteczny to wyświetlanie SMSów i informacji o tym kto dzwoni na ekranie licznika po sparowaniu telefonu i licznika przez BT żeby nie odbierać bezsensownych telefonów od nagabywaczy z banków i innych złodziejskich firm. Dotychczas oferowały to tylko najwyższe modele Garmina które są IMHO nieuzasadnienie drogie. Na ostatnich targach Interbike pojawiły się nowe liczniki oferujące bardzo fajne funkcje w dobrej cenie. Szczególnie ciekawe są nowe liczniki Lezyne: http://www.lezyne.com/products-gps.php. Szczególnie Power GPS i Super GPS. Jak pojawiła się sensowna konkurencja to znaczy że pewnie niedługo czeka nas wysyp nowych liczników i ceny Garmina i innych zaczną spadać. Lezyne Power GPS chodzi obecnie na brytyjskim Ebay'u po 140 funtów. Gdyby był za 500 zł to już bym kupował. Jak dla mnie Polar V800 jest nieuzasadnienie drogi z punktu widzenia kolarza. Natomiast jeśli ktoś jeszcze biega i/lub pływa i chce kontrolować te treningi to jest to bardzo fajne urządzenie.

Odnośnik do komentarza

Ja mam dość prosty model (Timex Ironman, bez GPS - tylko zegarek i pulsometr) i działa dość dobrze. Mam zaplanowane utrzymanie pulsu 70-80% i to wychodzi całkiem nieźle. Wyraźnie też widzę, że gdy osiągam 84%, to praktycznie "odpadam" dostaję zadyszki, sflaczenia, itd. - i dopóki nie zejdę poniżej 70% to nie wznowię wysiłku.

Przy mojej cielęcej kondycji przydaje się zwłaszcza na podjazdach, by ocenić czy nie porywam się na coś co mnie zaraz na dwie minuty wyłączy, czy odpuścić wcześniej i podejść na piechotę...

 

Na długich podjazdach pulsometr bardzo się przydaje jeśli znasz swój organizm i wiesz jakim tempem jesteś w stanie jechać. Dla mnie po płaskim mogę przejechać wyścig / ostrą ustawkę, ok 80 km z maksymalnym średnim tętnęm w okolicach 160 to jest ok. 85% mojego HR max. Na długim podjeździe staram się nie jechać powyżej 150 (80%) bo bym się zarżnął. W czasie sprintów udało mi się dojechać czasem do 185 (mniej więcej moje 100%) a pod przełęcz Karkonoską, najtrudniejszy podjazd szosowy w Polsce gdzie momentami jest prawie 30% w pobliże 180. Dla przykładu jechałem w tym roku Passo dello Stelvio, 24km podjazdu, średnie nachylenie 8% ze średnim pulsem 144. Straszna męczarnia. Ale w tym roku byłem w najgorszej formie od lat.

 

A Timexa Ironmana mam takiego sprzed jakichś 20 lat, jeszcze bez pulsometru i lubię używać jako zegarek sportowy bo mam do niego sentyment.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...