Skocz do zawartości

PawelGeo

Użytkownicy
  • Postów

    335
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez PawelGeo

  1. My Polacy mamy swój sprawdzony doping, który można legalnie kupić. Działa na wszystko: lepiej się śpiewa, lepiej się tańczy, szybciej się jedzie autem, lepiej się bije i nawet w obcym języku można się dogadać nie znając go wcale. Na wszystko jest dobra flaszka. Dodam, że to kiedyś był środek powszechnie stosowany przez skoczków narciarskich. "Pod wpływem" mniej się bali i byli lekko otępiali, a to pozwalało im nie czuć strachu i skakać dalej. Po jakimś czasie alkohol został w tym sporcie wpisany na listę zakazanych środków.

    Sport zawodowy jest teraz w takim stadium, że wielu z nas oficjalnie nie akceptuje ale jakby daje podświadomie przyzwolenie na stosowanie dopingu oglądając współczesne zmagania i żądając przekraczania kolejnych granic. Mogę się założyć, że gdy potwierdzą się wiadomości o Majce czy o innym lubionym sportowcu, po prostu wzruszymy ramionami i przejdziemy nad tym szybko do porządku dziennego tłumacząc sobie, że taki jest świat zwariowany. Będzie trochę żal ale krótko.

    W marcu są Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce - tam nas czeka kumulacja! Właściwie żadne zawody tego kalibru nie odbywają się bez jakiegoś mniejszego lub większego "skandalu".

  2. 2. Doping

     

    Jest był i będzie. Szczególnie tam gdzie są duże pieniądze. Czy jest możliwy sport bez dopingu? Szczerze wierzę że tak.

     

    Stan obecny. EPo jet nadal obecne i co chwilę ktoś na nim wpada. Uważam że można wygrywać wyścigi jednodniowe bez dopingu. Sądzę że Sagan, Kwiatkowski, Poljański, Wiśniowski, Marczyński, Przemek Niemiec są czyści. Jedyny nasz kolarz, który ma jakieś osiągnięcia w wyścigach wieloetapowych to Rafał Majka. Mam nadzieję ze jest czysty.

    Dzisiaj pojawiło się pierwsze oskarżenie Majki o doping. Cytat z sieci: ...Andrea del Nista, dyrektor sportowy zespołu Altopack, informuje na łamach "La Gazzetty dello Sport", że Rafał Majka przyjmował testosteron....

    Jak to teraz komentować? Masz Jacek naprawdę duże rozeznanie branży.

  3. Psu się nie wytłumaczy i trzeba się bronic skutecznie. Raz będzie to ucieczka a raz kopniak. Nie ryzykowałbym jakiś szybkich ruchów w butach SPD i jeszcze opatulonych w ocieplacze. Przy mocniejszym zamachu na stojąco wywrotka pewnie murowana. Chyba każda reakcja siłowa odniesie pożądany skutek, ale jest problem gdy psów jest więcej. Na filmie widać jak sfora, naprawdę umiejętnie okrąża zdobycz tak, żeby atak całego stada był skuteczny.

    Pistolet hukowy to nie jest zły pomysł, ale muszę sobie coś wymyślić co mógłbym mieć pod ręką, gotowe do działania w sekundę. Pewnie skończy się na jakiejś pałce przytwierdzonej do ramy, albo gaz pieprzowy przyczepiony taśmą/rzepem. Generalnie życzę wszystkim jak najmniej takich przygód.

  4. Ja wczoraj uciekałem po wąskiej, wiejskiej drodze: z prawej płot z lewej płot. Jak tylko zauważyłem szczekającego kundla kątem oka to tak zacząłem szybko kręcić - nieświadomie skorzystałem z porady, że złapał mnie taki kurcz w łydce, że nie byłem przez chwile pewny czy to pies mnie już ugryzł czy to jest jednak gigantyczne spięcie mięśnia. Po rolowaniu ból w łydce nie zniknął  a dzisiaj czuję lekki dyskomfort w tym miejscu.

    Jadąc kombinowałem co robić i poza okrzykami żeby się oddalił (krótkie słowo na literę "S") nic właściwie nie zrobiłem, po chwili zmęczył się i odpuścił a ja mogę dzisiaj obserwować na wykresie wzrost kadencji i tętna.

  5. Ostatnio w czasie jazdy na rowerze byłem kilkukrotnie zaatakowany przez sporego i silnego psa. Pies był na tyle duży, że biegł ujadając przez ponad 100m, kłapiąc zębami około pół metra od mojej łydki. Pomijam sprawę właścicieli, schroniska stowarzyszeń, policji itp. Chodzi mi o bezpośrednią i sprawdzoną obronę przed tego rodzaju atakami? Co robicie? Czy ktoś miał takie zdarzenia? Zastanawiam się na gazem, pałką czy czymkolwiek co pozwoli mi uniknąć pogryzienia i kontuzji w przypadku wywrotki. Jak na razie zawsze udało mi się uciec.

  6. ... Mój młody przed wyścigiem je hot doga na Orlenie, popija colą, po wyścigu jedziemy zwykle do Maca albo do Pizzy Huta,...

     

     

    Jacek, ja rozumiem, że młodemu trzeba kalorii bo pali jak dobre auto - tyle ile wlejesz. Ale jakieś wartościowe rzeczy też mu się przydadzą do budowania organizmu. Jakiś czas temu, w innym poście wspominałeś o poradach u dietetyczki. Pochwal się jak ta sprawa wygląda. Ja zwracam dużą uwagę na to, co jem i w sumie opłaca się to, bo trzymam niezmiennie stałą, niską wagę i to bez jakiegoś wykańczającego odmawiania sobie tego co lubię - oczywiście w granicach rozsądku. Wyniki krwi mam okej, a spojrzenia pań ekspedientek w sklepie gdy pytam czy ta koszulka "eska" dobrze leży jest bezcenny.

     

    Jeśli chodzi o "suplementacją" w Macu - czytałem, że dla sportowca kalorie to kalorie nie ważne skąd pochodzą i tak brytyjscy lekkoatleci zamiast wcinać kleiki i inne zieleniny tonami, siadali do browarów uzupełniając jednocześnie płyny. Dobre i to. Jako były miotacz pewnie pamiętasz okres kiedy jadłeś wszystko, co było w zasięgu ręki. Ja z kolegami na obozach sportowych czyściliśmy wszystko co zostało na stolikach dziewczyn. Szczególnie na obozach zimowych, gdzie kalorie musiał utrzymać ciepło w czasie treningów na zewnątrz.

     

     

  7. Czym skorupka za młodu.. Ja uczyłem się fair play i szacunku dla przeciwnika grając jako dziecko w tenisa ziemnego. Chyba mało który sport zwraca uwagę na etykietę jak tenis. Przywitać się z przeciwnikiem, pożegnać, podziękować za grę. Powiedzieć przepraszam, jak wyjdzie uderzenie typu "świnia" itd. Fajnie, że uczysz syna tych wszystkich niuansów. Faktycznie współzawodnictwo dzieci jest chyba jedyną ostoją pierwotnej idei zmagań sportowych.

    Ja raz pokusiłem się o próbę sprawdzenia środka wspomagającego jakim jest sok z buraka. Podobno w czasie igrzysk w Londynie wymieciono wszystkie soki z burakiem w sporym promieniu od wioski olimpijskiej. Więc ja ufny poszedłem do lokalnego sklepu po sok z buraka - akurat był w butelce. Nie doczytałem, że to koncentrat do sporządzania zup, doprawiony solą jak diabli. Wypiłem to wszystko "na dwa gule" i myślałem, że strzelę sobie tym w buty tak mnie ta sól zemdliła. Oduczyłem się takiego wspomagania i ochota na poprawę wyników takim sposobem odeszła tak szybko jak przyszła. Nawet jak to piszę mam kwaśna minę w podkówkę wspominając tamto zdarzenie. Potem szukałem w sieci jakiś informacji o soku buraczanym i ale nic poważnego nie znalazłem. Kolejny raz okazuje się, że drogi na skróty nie ma. Trzeba swoje wybiegać/wyjeździć/wypływać itd. Najlepszym wskaźnikiem wzrostu formy będzie sól wytrącona na koszulce.

  8. Jacek, gratuluję wiedzy i zazdroszczę wolnego czasu, który masz żeby o tym całym zapleczy sportu czytać. Każdy kto kiedyś coś na poważniej trenował, a szczególnie sporty gdzie wytrzymałość jest ważna ma pewnie jakąś kombatancką opowieść o dopingu. Sam mam też taką i to z drugiej połowy lat 80-tych. Dla mnie było to naprawdę szokiem, gdy okazało się, że kolega z jednego klubu, mistrz Polski - bierze doping. Mówiono o tym oficjalnie w dzienniku, więc afera była naprawdę gruba.

    Ja nie miałem nigdy kontaktu z dopingiem, sam nie szukałem i nikt mi nie proponował.

    Nie wygra się z dopingiem - niestety. Zawsze ktoś będzie szukał wspomagania jak nie chemicznego to technologicznego. A to kombinezony w skokach narciarskich -zabronione, a to stroje pływaków - zabronione, podgrzewane płozy w bobslejach- zabronione, uwięzione powietrze w odbycie pływaków- zabronione. Podobnych przykładów pewnie jest niezliczona ilość. Nawet nie można roweru mieć za lekkiego: a co to komu szkodzi. Jak ja ważę 64 to mam się dociążyć do 80 żeby w peletonie były równe szanse? Jak sam napisałeś EPO powoduje doping oddziałując na krew, to samo robi przebywanie na wysokościach - stąd światowa czołówka trenuje w wysokich górach w Meksyku czy innej Afryce. Tak można a tak nie?

    Ja jestem przeciwny dopingowi. Stawiam naprawdę na talent i systematyczną pracę, natomiast współczesny sport nie może już "pociągnąć" bez różnego rodzaju wspomagaczy. Trudno. W tej chwili jest taka sytuacja, że możesz jeść nawet tłuczone szkło jeśli nie jest na liście zakazanej. Więc każdy z tej listy skrupulatnie korzysta. Jeden wcina sok z buraka inny lek na chorobę o której nawet nie wiem że istnieje - mimo, że sportowiec na nią nie zapadł. Oboje są w majestacie listy równi i uprawnieni do zdobywania medali.

  9. W biegach ulicznych na Podkarpaciu bierze udział wielu Ukraińców. Dwa albo trzy lata temu była taka sytuacja, że organizator jednego z biegów ogłosił w dzień startu, że zawodnicy z czołówki zostaną poddani kontroli antydopingowej. WSZYSCY Ukraińcy, którzy regularnie stają na podium zrezygnowali ze startu :D

    Tajemnicą poliszynela jest stosowanie niedozwolonych środków w środowisku kolarzy amatorów. Powinna chyba być osobna klasyfikacja amatorów i „amatorów”.

  10. Polecam kupić torby Zator XL. Są to torby z bardzo porządnego brezentu z przegrodami na koła. Ja wożę rowery w samochodzie prawie wyłącznie w tych torbach po zdjęciu przedniego koła. Nic się dzięki nim nie brudzi i nie obija.

    Już mam w planach kupno takiej. Lecz z uwagi na to, że brakuje mi tak wiele rzeczy związanych z kolarstwem, jest gdzieś daleko na liście poza miejscami medalowymi. Przyjdzie na nią czas. Na razie mam patent z kawałkiem cienkiej folii. Tu zawinę, tam założę czymś podeprę i rower jedzie nieruchomo i bezgłośnie.

  11. Ja do sedana wkładam rower bez przedniego koła i ze zdjętym siodełkiem. Muszę złożyć tylne kanapy i ścielić jakieś folie, żeby nie wybrudzić wnętrza. Mega niewygodne. Myślę, że jedyne auta do wygodnego wożenia rowerów wewnątrz to jakieś vanowate amerykany, VW Transporter, Merc Vito i inne tego typu. W każdym kombi trzeba kłaść jeden rower na drugim, stosując jakieś kartonowe przekładki, żeby jeden rower nie porysował i nie uszkodził drugiego.

  12. Elle, właśnie takie forum może być jednym z fundamentów o których piszesz ale bardzo ogólnym czy powierzchownym. Jednym, bo oprócz tego wirtualnego miejsca jest jeszcze masa innych możliwości zebrania doświadczeń. Każdy przekaz, który dociera niesie treść, którą trzeba jakoś opracować i ocenić a szczególnie wtedy, gdy kończy się wydaniem ciężko zarobionych pieniędzy. Ślepa wiara w to co mówi guru jest w wielu innych miejscach gdzie pojawia się tysiące pytań i zachwytów: śliczne botki - gdzie kupiłaś? albo co to za model tłumika w motorze? itd.

    Umiem rozróżnić przekaz marketingowy i nie ulegnę reklamie typu: W tych butach Pumy pobiegniesz tak szybko jak Bolt.

    Rowery to jest coś nowego dla mnie. Wybrałem ten sport jako alternatywę dla biegania czy lekkoatletyki po operacji kolana. Technika z która zetknąłem się teraz po prostu powala na kolana (a muszę na jedno bardzo uważać) i każdy mój wybór z sieci jest przeze mnie potem wnikliwie weryfikowany. Dostęp do forum jest idealnie prosty tak samo jak do Wikipedii ale sama jako naukowiec chyba nie korzystasz z jej zasobów w ważnych i istotnych sprawach.

    Jestem przykładem gościa, którego Jacek "namówił" na rower MTB Specialized. Podał argumenty za, wytłumaczył dlaczego - wszystko zrobił fair. Choć to z założenia anonimowe, nie jest anonimowy. Za każdym napisanym zdaniem stoi żywy człowiek, który ma większe doświadczenie ode mnie. Jak na razie będę się pytał o każdą pierdołę bo mam taką potrzebę. Jak to potem wykorzystam i kiedy, to inna sprawa. W tym wypadku podjąłem decyzje o kupnie i odbierałem rower stojąc o kulach - taka siłę ma to forum :D.

  13. Co bardzo polecam to nauczyć się rolowania na rolce. Ja stosuję ale mniej ale młody jest w tym przeszkolony i ww sezonie regularnie się roluje na rolce z Decathlonu. Trochę mnie podszkolono w masażu i czasem robię mu też masaż.

    Używam rolki blackroll (https://blackroll.com.pl/)  i kijka - stika (http://www.thestick.pl/). Bardzo pomocne rzeczy. Poza tym terapia manualna na każde bolące miejsce. Rozciągam się kilkanaście minut po każdej jeździe.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...