Skocz do zawartości

jano0244

Użytkownicy
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jano0244

  1. Kross na swojej stronie podaje: "W zależności od rodzaju roweru i jego zastosowania postanowiliśmy wprowadzić zalecenia co do masy maksymalnej rowerzysty: Rowery górskie: 100 kg (115 kg dla zestawy: rowerzysta + rower + bagaż) Rowery szosowe: 100 kg (115 kg dla zestawy: rowerzysta + rower + bagaż) Rowery miejskie: 105 kg (125 kg dla zestawy: rowerzysta + rower + bagaż) Rowery crossowe: 105 kg (125 kg dla zestawy: rowerzysta + rower + bagaż) Rowery trekkingowe: 105 kg (125 kg dla zestawy: rowerzysta + rower + bagaż) Rowery dziecięce: 32 kg (45 kg dla zestawy: rowerzysta + rower + bagaż) ". Myślę, że co do trakkinga, to waga podana przez producenta Kross jest bardzo asekuracyjnie. Ja eksploatuję Trans Alp-a z obciążeniem nieco ponad 130kg (rower+rowerzysta+sakwy) i nie mam problemów ani z ramą, ani z kołami/osiami. Jeśli jednak chodzi o bezpieczeństwo, nie wiem, czy odważyłbym się na tylnym kole wozić dziecko 28kg. Obiło mi się o uszy, że Unibike pozwala obciążać swoje rowery do 140kg, a nie jak Kross do 125.
  2. Ponieważ nowa sztyca NCX w rowerze żonki zrobiła już ponad 80km, garść uwag na temat użytkowania. W opisie sztycy podany jest przedział wagi użytkowników 60-100kg. Nie jest to do końca prawda. Ja ważę z opakowaniem ~105kg - sztyca daje się wyregulować i po ponad 2000km nie nabrała najmniejszych nawet luzów. Żonka natomiast waży poniżej 60kg i w jej przypadku również bez problemu daje się sztycę wyregulować. W jej opinii nowa wersja (NCX) jest w porównaniu z poprzednikiem (NEX) jeszcze bardziej komfortowa, co przy udowodnionym braku podatności na nabywanie luzów, daje jej bardzo dobrą opinię. Polecamy ją więc i tym cięższym i tym lżejszym.
  3. Dzisiaj zamówiłem sztycę NCX do roweru żonki. W starej 9-letniej NEX guma na rolce bocznej tłoka zaczeła pękać. Nowa powinna być już raczej dożywotnia dla tego roweru.
  4. Nie mogę się z tym zgodzić. Wszystko zależy, gdzie się go używa. Akurat w naszym miasteczku swego czasu wybudowano 4 km traktu pieszo-rowerowego wzdłuż największego naszego jeziora. Pomysł extra, wykonanie byle jakie. Trakt jest zbyt wąski, a część piesza i rowerowa w żaden sposób nie są rozdzielone. Para ludzi idąca obok siebie "zahacza" o część rowerową. Z moich obserwacje wynika, że piesi prawie zawsze grzecznie i chętnie odsuwają się od części rowerowej, pod warunkiem, że zbliżający się rower widzą (z przodu) lub słyszą (z tyłu). Zakup dobrego dzwonka rowerowego do roweru żonki okazał się tu jak najbardziej korzystny dla obojga stron. Wygląda na to, że piesi akurat na tym trakcie traktują dzwonek rowerowy jako sygnał "Uwaga! Zbliża się rower!", a nie jako "Spadać z drogi, bo ja muszę szybko przejechać rowerem!" Jeśli do tego rzuci się odsuwającym się pieszym słowo "Dziękuję", to w odpowiedzi otrzymuje się uśmiech. I o to chodzi. Celem mojej recenzji było, aby każdy, kogo zainteresował M-wave zdał sobie sprawę, że może okazać się on nieskuteczny z opisanego przeze mnie powodu. Ja sobie z tego sprawy nie zdawałam.
  5. Obecnie prawie wszystkie rowery wyposaża się fabrycznie w dzwonki tego typu: https://zapodaj.net/8523dca772471.jpg.html Zarówno ich prosta jak cep konstrukcja, jak i dźwięk zupełnie mi nie odpowiada. Dość długo szukałem jakiegoś innego rozwiązania. Żonce kupiłem coś takiego: https://zapodaj.net/c4a7f57f41319.jpg.html Jest bardzo zadowolona, dwutonowy dźwięk jest donośny i skuteczny. Dzwonek całkiem fajnie prezentuje się na damskiej kierownicy, a nawet ją ozdabia. Niestety nijak nie pasuje do męskiego roweru. Lubię gadżety elektroniczne i bardzo się ucieszyłem, znajdując dzwonek elektroniczny M-wave: https://zapodaj.net/a26cf0c5ab64b.jpg.html Po zakupie pierwszy egzemplarz działał tylko kilka minut. Pechowo, ale internetowy sprzedawca natychmiast wymienił mi go na inny egzemplarz. Ten pracuje już kilka miesięcy. Urządzenie bardzo fajnie prezentuje się na rowerze. Składa się z dwóch części. Pierwsza to 12-voltowa bateria umieszczona w hermetycznej osłonie gumowej, połączonej kikunasto-centymetrowej długości kabelkiem w kształcie sprężynki z drugą główną częścią urządzenia. Baterię można w bardzo prosty i trwały sposób można przyczepić np. do linki hamulca lub przerzutki. Główna część to również hermetyczna, gumowa opaska, w której umieszczono układ generujący dźwięk, głośniczek oraz niebieski wygodny przycisk uruchamiający sygnał. Jest to całkiem dobrze przemyślane, łatwo montuje się na kierownicy. Jednak sposób mocowania ma pewną wadę. Jeśli opaskę zaciśnie się zbyt lekko, obraca się na kierownicy. Z kolei zbyt mocne zaciśnięcie uruchamia sygnał bez naciskania przycisku. Jest spora wrażliwość na temperaturę zewnętrzną. Jeśli temperatura mocna spada , gumowa opaska kurczy się i dzwonek potrafi uruchomić się znienacka podczas jazdy. Ale to są szczegóły, które można by zignorować lub się zwyczajnie do nich przyzwyczaić. Główna wada dzwonka nie jest zupełnie związana z jakością jego wykonania i szczerze mówiąc tak bardzo mnie zaskoczyła, że jeszcze do tej pory kręcę głową z niedowierzania. Urządzenie wydaje głośny, słyszalny nawet z dużej odległości dźwięk jednak..... 99% pieszych i rowerzystów zupełnie nie kojarzy go ze zbliżającym się z tyłu rowerem. Słysząc sygnał rozglądają się ciekawie na boki, nawet patrzą w niebo, ale za Chiny nie sądzą, że jest to dzwonek rowerowy. Podsumowując uważam, że choć samo urządzenie jest praktyczne, małe, fajnie prezentuje się na kierownicy, ma donośny sygnał i pewnie warte by było tych ~40 zł, to nie sprawdza się jako dzwonek rowerowy, bo prawie nikt nie identyfikuje go właściwie.
  6. Mogę jeszcze dodać, że na początku używania sztycy NCX ma się dziwne wrażenia oddalającej się na wybojach kierownicy (co jest przecież oczywistym faktem). Bardzo szybko jednak człowiek się do tego przyzwyczaja i nie zwraca na to uwagi.
  7. Maciej, ja boję się zważyć swój pojazd. Już w zakupie był ciężki, a dołożone ciężkie opony, amortyzowana sztyca oraz zamontowane na stałe sakwy (same w sobie lekkie, ale zawsze cos tam w nich jest) sprawiają, że mam pewnie jeden z najcięższych rowerów na ulicach. Dzięki Bogu tachanie go z/do piwnicy jakoś mnie nie męczy. Nawet, gdy pomyślę "ależ to grzmot" to spojrzę na niego i znowu gęba mi się śmieje.
  8. Posiadam licznik Crivit z Lidla. Nie pamiętam, w którym momencie następuje reset przebiegu globalnego (na pewno po wyjęciu/wymianie baterii), ale wiem, że zarówno obwód koła jak i przebieg globalny można w dowolnym momencie wpisać samemu. Warto więc np. przed wymianą baterii spisać sobie te dane na kartce, by potem je umieścić w pamięci licznika. Natomiast czasu globalnego jazdy po resecie nie można już edytować.
  9. Jeśli już się zdecydujesz, daj znać, jak się dla Ciebie sprawuje. Jeśli dla kogoś najważniejsza jest niska waga roweru, będzie źle, jeśli najważniejszy jest komfort i ulga dla zbolałych plecków, będzie w sam raz. Ja wychodzę z założenia, że przy wadze rowerzysty ponad 100kg, ciężar roweru ma znaczenie drugorzędne. Obniżenie zestawu rower-rowerzysta próbuję zacząć od tego co w tym zestawie cięższe :D
  10. Chciałbym się podzielić swoim doświadczeniem z użłytkowania amortyzowanych sztyc. Na początek zwykła sztyce amortyzowane. https://zapodaj.net/b7e2c6df6dc85.jpg.html Nie będę tu się rozwodził, choć przejeździłem na niej sporo w poprzednim rowerze. W zasadzie można powiedzieć, że jej działania jest bardzo mało skuteczne, nie ma w nim płynności, a pionowy kierunek pracy (praca w jednej płaszczyźnie) nie odciąża pleców a jakikolwiek komfort nie jest odczuwalny w sposób przynajmniej dostateczny. Za to bardzo lubi nieprzyjemne luzy. Jedyny plus to niska cena. Zupełnie inne wrażenie podczas jazdy dają sztyce pantografowe. Po raz pierwszy zetknąłem się z nią 9 lat temu, podczas zakupu roweru dla żony. Kross Mansfield Park Pro był sprzedawany w ciągu kilku kolejnych lat, ale tylko w tym roczniku zastosowano amortyzowaną sztycę SR Santour NEX. https://zapodaj.net/bb36f89431120.jpg.html Podczas obciążenie siodełka następuje ruch roboczy sztycy, ale jest to ruch w dwóch płaszczyznach, czyli jednocześnie w dół i w tył. Ruch ten jest bardzo płynny i stopniowo tłumiony, W praktyce wygląda to tak, że np. wpadnięcie tylnego koła w niespodziewane zagłębienie powoduje gwałtowny uskok tylnego koła, ale kręgosłup prawie zupełnie tego nie odczuwa. Sztyca NEX jest chyba prototypem tego typu sprzętu dla producenta i posiada pewne wady. Jedną z nich jest szybkie pojawianie się luzów, co skutkuje poruszaniem się siodełka na boki. W praktyce jednak okazuje się, że podczas jazdy ten luz nie powoduje jakiegoś dyskomfortu. Można powiedzieć, że nie jest zupełnie odczuwalny. Luz powstaje szybko, ale później albo nie zwiększa się albo rośnie tak wolno, że po 9 latach eksploatacji sztyca nadal nadaje się do użytku. Drugim zauważonym małym mankamentem jest fakt, że rolka pełniąca rolę odbojnika (ogranicznik pomiędzy pantografem a tłokiem) jest wykonana ze zbyt miękkiej mieszanki gumowej. Po pewnym czasie ulega zniekształceniu, a utrata okrągłego kształtu uniemożliwia płynny obrót, gwarantujący równomierne zużywanie się elementu. Żonka nie wyobraża sobie jazdy bez tej sztycy. Powyższych wad pozbawiony został następca sztycy NEX, czyli sztyca NCX. https://zapodaj.net/a1149cd62bf13.jpg.html Już z wyglądu sprawia wrażenie bardziej solidnej i tak jest w rzeczywistości. Pracuje równie płynnie i cicho, trzeba tylko pamiętać o wpuszczeniu kropli oliwki do łańcucha na każdy sworzeń przegubów co jakiś czas. W przeciwnym wypadku praca na sucho powoduje z czasem słyszalne trzaski. Wewnętrzna sprężyna jest na tyle mocna, że obciążenie sztycy 105kg nie robi dla niej problemu. Oczywiście naciąg sprężyny jest regulowany w sporym zakresie w zależności od ciężaru rowerzysty. Przejechałem z tą sztycą ponad 2000km, wygląda i działa jak nowa. Trzeba szczerze przyznać, że sztyce NEX i NCX są naprawdę ciężkie i nie polecam ich tym, którzy walczą o odchudzanie roweru. Sztyca NCX nie jest tania (230-250zł), ale śmiało mogę ją polecić posiadaczom rowerów miejskich i trekkingowych, lubiącym jazdę w dość wyprostowanej pozycji ciała, a przy okazji poszukującym komfortu jazdy po nierównościach. Zdecydowanie polecam ją osobom mającym problemy z kręgosłupem.
  11. Niecałe 2 tygodnie temu znalazłem dla syna Krossa Level B6 z 2017r. Po krótkich telefonicznych negocjacjach stanęło na kwocie 3200z i rower został kupiony w sklepie www.migael24.pl i co ciekawe przywieziony pod dom w Warszawie w stanie przygotowanym do jazdy. Różnice B6u z 2016 i 2017 są dość znaczne i na plus. Tak czy inaczej syn przejechał nim już sto kilkadziesiąt km i póki co jest bardzo zadowolony. Nie wiem, czy jeszcze w tej cenie jest dostępny, ale oferta wg mnie jest bardzo okazyjna.
  12. I we mnie sentyment do stali się odezwał. Mój poprzedni rower Giant GSR800 rocznik 1997, rama i widelec stal CrMo żyje do tej pory. Fakt ,że jako rezerwa dla syna (podstawa to Level B6), ale żyje. Rysek na nim niewiele, połysk czerni wciąż ten sam.
  13. Postanowiłem podzielić się z Wami moją subiektywną recenzją roweru trekkingowego Kross Trans Alp model 2016. Rower posiadam 9,5 miesiąca i przejechałem nim 2200km. Zacznę od ramy, bo to ona urzekła mnie swoją urodą i sprawiła, że właśnie ten rower kupiłem. Rama. jest… po prostu piękna. Trochę futurystyczny kształt, zmienne profile, z ładnie wyprofilowaną główką, bardzo się wyróżnia wśród ram wykonanych z tradycyjnych rurek o przekroju okrągłym. Pomalowana matową farbą w niekrzykliwych odcieniach czarno-srebrnych wydaje się być jak najbardziej odpowiedni dla 50-letniego rowerzysty-amatora. Rama ma wewnętrzne prowadzenie pancerzy linek i przez to wydaje się jeszcze bardziej nowoczesna. Jest też wytrzymała, bo ważę 100-105kg, a nawet nie jęknie pode mną. Oczywiście rama posiada wszelkie otwory do fabrycznego mocowania błotników, bagażnika, bidonu itp. Widelec No cóż amortyzowany widelec Santour NCX bez blokady to zwykły uginacz. Nie posiada regulacji twardości, podczas jazdy jest zawsze jakieś 50% ugięty, ale trzeba przyznać, że potrafi w odczuwalny sposób wygładzić przejazd po nierównościach. Wg mnie jak najbardziej dodaje komfortu dla rąk. Niestety regulacja luzu sterów oparta jest na archaicznej nakrętce z kontrą na gwintowanej rurze widelca , a tym samym o użyciu mostka kierownicy montowanego w systemie Ahead można zapomnieć. To duża wada, zwłaszcza z użytą kierownicą. Kierownica Cienki , regulowany wspornik jest wpuszczony i zakontrowany w rurze sterowej widelca. Takiemu połączeniu brakuje sztywności, wspornik z kierownicą delikatnie, ale jednak buja się na boki. Pałąk kierownicy, zamontowany do mostka (niestety tylko dwoma śrubami) to oddzielna historia. Powyginany w chiński paragraf, jak najbardziej sprawdza się w jeździe w trybie miejskim kobiecym, z mocno wyprostowaną sylwetką. Kiedy jednak chcemy pojeździć w nieco trudniejszym terenie, zwłaszcza na podjazdach, kiedy trzeba się pochylić, nadgarstki zaczynają się nienaturalnie wyginać, powodując spory dyskomfort. Jest na to rada, o czym dalej. Obręcze i tylna piasta Sprawiają wrażenie całkiem solidnych. Mój ciężar nie robi na nich wrażenia, bo póki co nie musiałem kół centrować a piasta nie luzuje się ani nie wykrzywia. Opony Schwalbe Silento, cienkie i bardzo lekkie, rzekomo mają zabezpieczenie antyprzebiciowe. Niestety, nie zauważyłem tego, bo kilkakrotnie w jeździe miejskiej drobne szkiełka przebiły się przez oponę, czego efektem były kapcie tylnego koła. Jest na to rada, o czym dalej. Hamulce Jeszcze V-brake, co nie jest tragedią. Gorzej z zastosowanymi fabrycznie klockami. Klocki twarde, skrzypiące i bardzo mało skuteczne. Ma się wrażenie, że co najwyżej zwalniają, bo hamowaniem nazwać tego nie można. Jest na to rada, o czym dalej. Przerzutka przednia i tylna Tył Deore RD-M591, przód Altus FD-M310, ale w sumie spoko. Działają OK. Po jednej regulacji bardzo długo nie trzeba się do nich dotykać. Kaseta 8-io rzędowa Shimano Altus CS-HG31-8 z czarnymi oksydowanymi zębatkami, minimalnie buja się na boki, co raczej jest winą niezbyt precyzyjnym nagwintowaniem piasty. Nie przekłada się to na jakikolwiek dyskomfort, oceniam ją na OK. Korba Trzyblatowa FC-M311 mocowana do suportu na kwadrat. Archaizm, trzeba w początkowym okresie kontrolować naciąg śrub, w przeciwnym wypadku powstanie luz i rozbije gniazda w korbach. Nieszczęśliwy wydaje się też układ blatów 48/38/28 z dedykowaną przednią przerzutką Altus. Raczej nie da się tego upgradować nawet do Octalinka, nie mówiąc już o HT2, bo takiego układu zębów w wyższych grupach korb nie znalazłem, a 48/36/26 z kolei nie obsłuży przednia przerzutka. Szkoda, wielka szkoda. Pedały Niskobudżetowe turystyczne aluminiowe platformy, pokryte antypoślizgową gumą. Mi pasują, bo są odpowiednio szerokie. Po 2tkm jeden zaczął nabierać wyczuwalnego luzu. Próbowałem wyregulować łożyska, ale nie na długo się to zdało. Kolejnego tysiąca km raczej przynajmniej ten jeden nie wytrzyma. Łańcuch Fabryczny YBN S8 to chyba najtańsze badziewie. Rozciągnął się bardzo szybko. Jest na to rada, o czym dalej. Manetki Shimano Tourney ST-EF65, więc wynikałoby, że kiepskie. Dodatkowo dla mnie wydają się z wyglądu takie dziecinne, ale trzeba przyznać, że całkiem dobrze radzą sobie ze zmianą biegów, co mnie zaskoczyło na plus. Gripy Gumowe Herrmans Primergo o ergonomicznym kształcie. Całkiem niezłe, ale może być lepiej, o czym dalej. Oświetlenie W miejsce piasty przedniego koła zastosowano prądnicę Panasonic NWM 789. Jest mniejsza niż np. Shimano z modelu 2017, ale mam nadzieję, że równie sprawna. Przednia lampa LED AXA Echo 15 luxów, oświetla drogę w nawet ciemnych miejscach, ale do lasu jednak wjechać bym się nie odważył. Lampa tylna LED z podtrzymaniem, które działa zadziwiająco długo, świeci trochę zbyt punktowo. Siodełko Selle Royal Lookin z wkładką żelową oceniam zdecydowanie na plus. Nie za miękkie, nie za twarde, o odpowiedniej dla mnie szerokości. Siedzi się bardzo wygodnie, ale może być lepiej, o czym dalej. Błotniki. Same błotniki oceniam dobrze, jednak plastykowe uchwyty ORION, mocujące błotniki do prętów potrafią w niewyjaśnionych okolicznościach po prostu pękać. Kross niestety nie dostarcza samych uchwytów do sprzedaży w sklepach, chyba, że w komplecie z błotnikami. Na szczęście można je znaleźć w nielicznych sklepach internetowych, co uczyniłem. Zaryzykowałem i nie bacząc na ewentualną utratę gwarancji i poczyniłem stopniowo trochę zmian, po których w końcu pozycja i działanie mechanizmów całkiem mi pasuje. 1. Na pierwszy ogień poszły hamulce, bo obawiałem się, że któregoś dnia wbiję się w czyjś płot. Twarde oryginalne klocki wymieniłem na Baradine MTB-955 z wymiennymi okładzinami. Różną mają opinię w necie, ale po krótkim dotarciu okazało się, że rower zaczął hamować zdecydowanie skuteczniej. Klocki są też zdecydowanie cichsze. 2. Lubię mieć komfort pod swoim ciężkim tyłkiem, dlatego zdecydowałem się na wymianę sztycy na amortyzowaną Santour NCX. To nie był ślepy strzał, bowiem w 9-letnim Krossie Mansfield Park Pro mojej żonki od początku pracuje poprzednia wersja Santour NEX. Żona bardzo sobie to chwali i nie chciałaby już siodełka bez takiej pantografowej sztycy. Santour NCX jest znacznie solidniej wykonany od poprzednika i nie ma żadnego problemu, by wyregulować sprężynę nawet pod takiego ciężkiego zawodnika. Pracuje płynnie, cicho, oszczędzając plecy na wybojach. 3. Oryginalny łańcuch po niezbyt długim czasie wymieniłem na polecanego KMC X8.93. Przejechałem nim znacznie więcej km niż na oryginalnym i wciąż nie wykazuję dużego zużycia. 4. Ponieważ łapałem kapcie na Schwalbe Silento, doszedłem do wniosku, że te delikatne opony nie dla mnie. Zainwestowałem w Schwalbe Marathon Pllus Tour. Nowa na tył, na przód udało się znaleźć używkę w bardzo dobrym stanie za pół ceny. Dużo cięższe w porównaniu do Silento, ale mają opinie pancernych, a takich mi widać potrzeba. Póki co, po kilkuset km, żadnego kapcia. Dodatkowa zaleta tkwi w możliwości nabicia większym ciśnieniem (do 6 bar). 5. Powyginaną kierownicę wymieniłem na prawie prostą i dość krótką, bo 54 cm szerokości. Zmuszony byłem sporo poeksperymentować, bo miałem wrażenie, że ręce sięgają wciąż zbyt daleko i zbyt nisko. Ale uniesienie mostka na maksymalną wysokość przyniosło w końcu oczekiwany rezultat. Tak jest OK. 6. Ostatnią modyfikacją była wymiana gripów na VELO VLG-1185. Z pozoru są podobne do oryginalnych, w praktyce jeszcze bardziej ergonomiczne, a w dodatku posiadają rogi, odciążające dłonie podczas jazdy na dłuższych dystansach. Montaż tych gripów jest bardzo przyjazny, bo nie są na wcisk, lecz mają wbudowane obejmy na śrubki. ​Jak na razie to koniec modyfikacji, ale kto wie, może w przyszłości przyjdzie ochota na kolejne. Podkreślam, że opisane fakty są jedynie moimi subiektywnymi odczuciami i nie każdy może się z nimi zgadzać. Chętnie poczytam opinie i rady innych użytkowników. Tu zdjęcia starej i nowej kiery i roweru po zmianach: https://zapodaj.net/10ae0c8b6f321.jpg.html https://zapodaj.net/6926f609610b3.jpg.html https://zapodaj.net/44c00b9ce606a.jpg.html
  14. Grupa Model Tylne przełożenia ilość tarcz ilość zębów górnej tarczy pojemność całkowita różnica zębów góra-środek Altus FD-M310-3 8/7 3 42/48T 20T 10T Altus FD-M310-6 8/7 3 42/48T 20T 10T No cóż, wygląda, że taki zestaw kompatybilny nie będzie :(
  15. Przyłączę się do tematu. Czy w przypadku zmiany korby FC-M311 48/38/28 na FC-M4060 48/36/26 nie będzie problemu z przednią przerzutką? Oczywiście zakładam, że pozostaje napęd 3x8 bez ingerencji w dotychczasowy osprzęt. Zdaję sobie sprawę, że przełożenia na średnim i najmniejszym blacie staną się miększe i krótsze.
  16. W moim trekkingu Kross Trans Alp 2016 jest starego typu wspornik kierownicy (z regulacją wysokości wzniosu na górze). Stery są odpowiednie skręcone, górna śruba wspornika również wkręcona na maksa w widelec. Niestety podczas jazdy, kiedy ręce są oparte na kierownicy słychać denerwujące skrzypienie, które ustaje po uniesieniu rąk. Wiem, że nie jest to układ zbyt sztywny, bo przenosząc na postoju ciężar ciała z jednej ręki na drugą widać wyginanie się wspornika, choć akurat wtedy tego skrzypienia nie słychać. Czy jednak można coś poradzić na to denerwujące skrzypienie podczas jazdy ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...