Skocz do zawartości

Wyczynowy

Użytkownicy
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Wyczynowy

  1. Wiesz co natalia98, myślę, że nie trzeba kupować zapięcia rowerowego aż za 100 zł.

    Tu nie trzeba przesadzać, bo można kupić dużo tańsze zapięcie i też będzie dobrze. Według mojego zdania, ktoś kto kupuje zapięcia do rowerów do 100 zł. to tak, jakby "trochę szpanował".

     

    Ja bym nie wydał "stówki" na zapięcie rowerowe, tylko po to, żeby kupić droższe.

     

    No ale przedstawiłem swoje zdanie.

     

    Natomiast myślę, że koleżanka spokojnie może kupić za ponad 20 zł. dobre zapięcie rowerowe złodziej musiałby się sporo namęczyć, aby ukraść Tobie rower i długo by jemu to schodziło.

     

    Nie musi być jakieś drogie zapięcie.

    W każdym sklepie rowerowym lub na bazarach z rowerami i z częściami rowerowymi, powinni mieć dobre zapięcia.

    Ale można się też poradzić sprzedawców.

  2. No a  ja kupiłem normalną pompkę w rowerowym, za 10 zł.

    Jest to pompka do normalnych wentyli, ponieważ ja mam rower, który ma jeszcze stare, tradycyjne wentyle.

    Dawniej rowery miały tylko takie wentyle, a dziś, w prawie wszystkich rowerach są wentyle samochodowe, do których muszą być specjalne pompki.

    Ale są w sprzedaży jeszcze tradycyjne wentyle z firmy ROMET, a nawet nie tak dawno dwa takie wentyle kulkowe kupiłem, gdyż w kołach miałem jeszcze stare wentyle na gumki, ale one potem, pod wpływem pompowania, pękają.

     

    Kulkowe są wygodniejsze, bo się szybko i lżej pompuje.

  3. Ja mam normalne zapięcie rowerowe, które zresztą kupiłem nie dawno w rowerowym, za jakieś 12 zł.

    Nie mam nowoczesnego i nowego roweru, a tym bardziej jakiegoś drogiego, więc nie jest mi potrzebne droższe i lepsze zapięcie.

    Raczej, lepszych i droższych zapięć do rowerów używa się w przypadku dość drogich rowerów i wtedy musi być pewność, że nikt nie ukradnie takiego roweru.

     

    Miałem wcześniej inne, podobne zapięcie, ale dałem je ciotce, ponieważ ona też jeździ rowerem i nie miała żadnego zapięcia, więc już nie kupowała nowego.

     

    Chociaż, teraz, złodzieje rowerów, potrafią ukraść każdy rower spod sklepu, nawet stary rower.

    Lepiej nie dawać okazji złodziejom.

  4. No cóż, ja miałem kilka razy sytuację z psami, które biegały po drogach przy lasach, gdzieś na wsiach, jak jechałem rowerem.

    Psy najczęściej same sobie biegają po wiejskich, gminnych drogach i gdzieś na drogach przy lasach.

     

    Były psy, które bez powodu szczekały i biegły za mną po drogach, a ja wtedy, najczęściej tylko przyśpieszyłem rowerem, jadąc szybko i te psy już tak łatwo mnie nie dogoniły.

    Ale trzeba uważać, bo psy są różne i nie wiadomo, czy nie ugryzą, czy były w ogóle szczepione.

    Sporo takich psów ucieka gospodarzom z domu, z budy lub są wypuszczane na wioski i biegają, a mogą być agresywne i atakować ludzi, rowerzystów.

    Miałem sytuację z paroma psami, jadąc przez jakąś wieś, że jechałem sobie spokojnie, nie zaczepiając tych psów, a one i tak były agresywne, szczekały bez powodu i od razu za mną wybiegły.

    Ja czasami potrafię być nerwowy, a miałem takie okresy, że nie czułem się dobrze psychicznie i dość często potrafiłem być nerwowy i pamiętam, że tak się wkurzyłem wtedy na te psy, które tylko tym szczekaniem i tą "agresywnością", jeszcze bardziej mnie wyprowadziły z równowagi, złapałem jakiegoś kamienia i rzuciłem w kierunku tych psów, ale nie trafiłem, a kamień o kilka centymetrów przeleciał nad jednym psem.

    Od razu uciekły i się schowały w krzakach, a ja pojechałem dalej.

     

    Jestem całkowicie przeciwny przemocy wobec psów i w ogóle zwierząt, ale czasami się spotka agresywne psy, które bez powodu mogą atakować, wtedy człowiek się ma prawo też obronić i rzucenie w takie psy kamieniem, czy kopnięcie psa "w obronie", nie powinno być złe.

     

    Jeżeli jakiś, i to duży pies ma atakować niewinnie człowieka, widać, że jest agresywny, to każdy człowiek ma prawo się przed takim psem bronić i również, w ostateczności użyć siły.

    Dobrą sprawą jest właśnie jakiś GAZ PIEPRZOWY na psy lub jakiś pistolet hukowy, który odstrasza, bo fizyczna walka z takim, agresywnym psem, może nie skończyć się dobrze, jeżeli to pies będzie miał przewagę i pogryzie nogę lub rękę.

    Mnie drażnią takie psy, które bez zdania racji są agresywnie nastawione do niewinnych ludzi.

    No ale psy rozumu nie mają i się im nie wytłumaczy.

  5. Rower można doprowadzić do fatalnego stanu, nawet jeżeli kupi się go niedawno, który jest jeszcze nowy.

    To zależy od użytkownika takiego roweru.

    Jeśli ktoś nie był nauczony lub sam się nie nauczył, że trzeba dbać nie tylko o rower, to już wina to będzie takiej osoby.

    Tak naprawdę, każdy rower, po latach jeżdżenia się zużywa, nawet jeżeli się dba o rowery i zawsze coś będzie trzeba wymienić w rowerach.

    Oczywiście, może to zależeć od pewnych czynników, czyli, że jeżeli ktoś mało jeździ na rowerze, częściej nie jeździ, to taki rower będzie miał 20 lat i będzie wyglądał dobrze.

    Pod warunkiem, że ktoś jeździ na rowerze spokojnie i nie szaleje. Regularne smarowanie łańcucha jest potrzebne, szczególnie wtedy gdy dość często jeździ się po deszczu, zimą, kiedy jest wilgotne powietrze i również mokra droga, leżący śnieg, bo wtedy łańcuch jest podatny na wilgoć.

    Ale to dotyczy i smarowania piast, zębatki z tyłu koła.

    Dla mnie najbardziej niezrozumiałe jest to, gdy niektórzy jeżdżą rowerami z pokrzywionymi kołami, z luźnymi szprychami, a to wszystko można poprawić, wzmocnić u mechaników.

     

    Ja sam dałem kiedyś rower do jednego gościa, który też zajmuje się centrowaniem kół rowerowych i składa rowery, a jest też serwisantem rowerów nowych i zajmuje się tym w hali, obok sklepu rowerowego.

    W kole, z tyłu urwała mi się jedna szprycha i nie wiem, jak to się stało, ale to spowodowało, że koło z tyłu lekko się fajtało i to już mi nie pasowało.

    Pojechałem tym rowerem do tego gościa, który sam popatrzył, wykręcił urwaną szprychę, wkręcił nową szprychę i wycentrował felgę.

    Zresztą, w przednim kole też mechanik, tyle że inny centrował felgę, ponieważ kiedyś mi coś się wpieprzyło w szprychy, gdy jechałem, wygięły się dwie - trzy szprychy i koło się od razu fajtało.

    Z tym się źle jedzie i nie może tak być, żeby koło lub oba koła się fajtały podczas jazdy.

    Ja bym tak nie potrafił jeździć, dlatego dbałem o to, mimo starego roweru starych felg, żeby koła były równo wycentrowane.

    Koła kręcą się lekko, bo są tak ustawione, że rower sam jedzie z bardzo lekkiego spadku.

    Koła nie mogą być za mocno skręcone w środku, bo wtedy, podczas jazdy, hamuje rower i on nie jedzie szybko.

    Czasami, jak się kupuje nowy rower, czy to w sklepach rowerowych, czy gdzieś na targach, to rowery tam są za mocno skręcone fabrycznie i ciężko chodzą.

    Trzeba poprosić, w ramach gwarancji, żeby serwisanci lub mechanicy poprawili, poluzowali, żeby można było lekko sobie jechać, żeby rower nie hamował.

     

    Bo fabrycznie to oni różnie mogą skręcać rowery i robią to szybko.

     

    U mnie w rowerze jest wszystko ustawione i nawet, mechanik robił linkę do przedniego hamulca, bo stara linka była też zerwana, choć i tak nie korzystam z przedniego hamulca, a tylko z hamulca z tyłu koła.

  6. Jest jeszcze jedna kwestia że ludzie jeżdżą na takim, a nie innym, sprzęcie - finanse. Nie każdego stać na nowy rower, nie każdy może sobie pozwolić na częste naprawy. O ile finanse związane ze smarowaniem to żart bo oliwa do maszyn to wydatek 3 zł za 100 ml i starczy na długi czas, tak naprawy techniczne są już większym wydatkiem. Rozumiem że jest to duże ryzyko dla jeżdżącego i przechodniów, ale nic z tym nie zrobimy. Przepisy przepisami, ale skoro jest problem z pilnowaniem innych by mieli jakiekolwiek oświetlenie to co dopiero prawidłowy stan techniczny naszych jednośladów.

    Jest też kwestia "bezpieczeństwa", jak ktoś jedzie takim sprzętem tylko po bułki, to takiego złoma może przypiąć nawet na najtańśzą linkę, i tak go nikt nie ukradnie :)

    Wiesz, może i jest tak jak mówisz, ale dbanie o rowery, żeby były w należytym stanie, nie kosztuje wiele, a czasami sa to znikome wydatki, bo zależy, co zrobimy.

    Ja, mając stary rower, wprawdzie jakieś tam koszty musiałem ponosić, żeby go naprawiać, bo rower musiał być sprawny, żebym na nim się poruszał.

    Głównie były wymieniane korby, dwa razy nowy łańcuch, dwa razy też tarcza z tyłu koła i nawet kupiłem dwie takie same, nowe opony w rowerowym, bo stare opony były już zdarte, a poza tym, opona z tyłu koła była inna od tej opony w przednim kole.

    W rowerze też jest dość istotne, żeby jeździć na pełnych, sprawnych oponach, a nie na zdartych i zjechanych.

    Dobre, nowe opony są też przystosowane do jazdy zimą, po cienkim śniegu i wtedy się tak nie ślizgają po tym śniegu lub oblodzonej drodze.

     

    Ja o takie rzeczy zadbałem w rowerze.

    Fakt, że nie każdego stać na nowe rowery i nie mam nic do tego, ale można "doprowadzić do porządku" i stare rowery, jakie kto ma, można je pomalować SPRAYEM, jeżeli są bardzo zdarte, a jeśli je, to wyczyścić rdzę, przemyć wodą, żeby jakoś rowery wyglądały.

    Można dokręcić śruby, poluzowane koła dokręcić, sprawdzić, czy są dobrze przykręcone błotniki, czy łańcuch wymaga nasmarowania.

    Nie są to aż takie koszty. Ja mam smar do urządzeń metalowych, kupiłem go w rowerowym, za jakieś 11 zł. Sporo tego smaru jest, a jest on w sprayu, do psikania.

  7. Czyli, tak jak w pytaniu.

     

    Jak to jest z Waszymi rowerami? Mimo starych rowerów, potraficie należycie dbać o rowery? Ja mogę podać jeden z przykładów tego, że, mając bardzo stary rower, który ma już ok. 15 lat, a nadal wygląda, jak prawie nowy.

    Fakt, że felgi trochę rdzewiały, kierownica również trochę rdzewiała, jak również szczęki hamulcowe - przednie, gdyż jest to, słynny, rometowski rower ze stali.

    No ale ja trochę czyściłem tą rdze, praktycznie zawsze przeczyszczam rower i zawsze o niego dbałem.

    Nigdy go nie niszczyłem, dlatego wygląda nadal dobrze.

    Nie potrafiłbym jeździć na rowerze, który ma powyginane błotniki, poluzowane szprychy, zardzewiały łańcuch, a widzę, że po ulicach wielu ludzi takimi rowerami się porusza.

     

    Ludzie po prostu jeżdżą "gratami", gdzie koła są poluzowane, pokrzywione, łańcuchy aż skrzypią od rdzy, a podczas jazdy, słychać skrzypienie.

    Często widzę, do jakiego stanu ludzie doprowadzają rowery i jeszcze na takich jeżdżą, a to również jest ważne, aby rowery były sprawne technicznie.

     

    Ja bym nie dopuścił do tego, żeby takim rowerem wyjechać na ulicę, a to, jakim jeździmy rowerem, również świadczy o nas, jak dbamy o rowery.

    Poza tym, nie można, według przepisów o rowerzystach, wyjeżdżać na publiczne drogi niesprawnymi rowerami, ponieważ, każdy rowerzysta jest tak samo zobowiązany do zadbania o stan techniczny roweru, jak i kierowcy samochodów.

  8. I ja też sobie założyłem odblaski na szprychy, razem 4 odblaski.

    Rower powinien być z każdej strony, wieczorem i w nocy. Jak kupiłem, kilkanaście lat temu rower, to on nie miał odblaskowych świateł na szprychach.

    Ale można dokupić w rowerowym, bez żądnego problemu.

  9. Wszystko to prawda, ale cały czas mówimy o tym, że one nie wystarczą. Coś musi świecić własnym światłem. Zresztą tego wymagają przepisy.

    I ja się zgadzam z tym.

    Same, odblaskowe światła, to świecą tylko wtedy, gdy nadjeżdża samochód wieczorem, na drodze, ale widoczność takiego rowerzysty nie jest zbyt dobra i wyraźna. Przepisowo, każdy rowerzysta, na jakimkolwiek rowerze ma obowiązek mieć oświetlenie i być wieczorem, czy w nocy widoczny.

     

    Tu sprawa wygląda tak, że, mając nawet w rowerze zamontowane lampy, rowerzysta nie włączy ich podczas jazdy, wieczorem, a zatrzyma go policja drogowa, to już jest podstawa do mandaciku za brak włączonych świateł.

    Chyba że trafią się policjanci wyrozumiali, którzy tylko pouczą, nie dadzą mandatu i przypomną o włączeniu świateł? Zależy od samych policjantów.

  10. O ile dobrze pamiętam - to droga wojewódzka.

    Ostatni raz jechałem nią jakoś rok temu. Wieczorem, śnieg z deszczem, ruch samochodów - niemal zerowy. Latarnie są, ale po wioskach. W lesie - już nie.

    I w tym cała rzecz. Kierowca samochodu zobaczy w swoich światłach jakikolwiek odblask (choćby w pedałach), ale w zupełnej ciemności. Jak świecą latarnie, podświetlane reklamy, albo duży ruch samochodów i widać tylko ich światła, to odblaski zupełnie nie spełniają swojej roli. Nawet standardowych, rowerowych lampek diodowych niektórzy nie widzą :(

    Ale o której drodze wojewódzkiej wspomniałeś, w Pionkach? Droga z Pionek do Garbatki, przez wieś Laski, nie jest drogą gminną? Przecież to jest wąska droga, wiejska?

    Chyba wszystkie, wąskie drogi są w Polsce gminne? Wojewódzka droga to może być ta, która prowadzi w kierunku Zwolenia, bo do Zwolenia też z Pionek jeździłem rowerem.

    Czyli, trasa: Radom - Zwoleń.

    Mieszkasz gdzieś tu, w pobliżu? I jechałeś akurat z Pionek do Garbatki rowerem, tak?

    Ja mieszkam w Pionkach.

    Co do odblasków, to zależy, czy rowerzysta ma tylko jeden odblask, czy ma ich więcej.

    Im rower jest wyposażony w więcej takich światełek, tym jest lepiej wieczorem widoczny przez kierowców.

  11. Ja myślę, że to jest bardzo fajny pomysł z tą wyprawą rowerową po Polsce.

    Sam o tym myślałem, tyle że i tak nic z tego nie wyszło, gdyż ja nie mam do takich wypraw odpowiedniego roweru.

    Mam zwykły rower, bez przerzutek, bez biegów, a w dalekie trasy to tylko turystyczne, z przerzutkami.

    Przy wyborze turystycznego roweru liczy się jego jakość, a niekoniecznie cena.

    Jeżeli się dobrze poszuka, pochodzi, można kupić i wybrać odpowiedni rower do turystyki dalekiej, i to w niższej cenie.

    Patrzyłem sobie, na stronach internetowych firmy ROMET na rowery turystyczne, z ramą, koła 26, z przerzutkami, rama stalowa, kierownica stalowa, tylko felgi aluminiowe, jak w każdym rowerze obecnie.

    Cena takich rowerów, to prawie 1500 zł.

    Ale można i kupić taniej. Do takiej "wyprawy" zawsze trzeba się dobrze przygotować, czyli: zabrać odpowiednie narzędzia do roweru, pompkę, zapasową dętkę lub nawet dwie, pojemną torbę, w której też trzeba mieć coś do picia, do jedzenia, ale może być i jakiś plecak, a jest wygodniejszy.

    Chyba że ktoś kupi sobie torbę rowerową na bagażnik.

     

    Jeżeli miałaby to być podróż wiosną, czy latem, to też można pomyśleć o właściwym ubiorze.

    Zimą raczej ja bym się nie wybrał w daleką trasę po Polsce, z uwagi na różne warunki pogodowe, na śnieg, mróz, na zmieć śnieżną, bo to już byłoby ciężko.

    No i trzeba by się ciepło ubrać. Są osoby, które lubią samotne wyprawy rowerowe po Polsce, latem, robią sobie przystanki w lasach, gdzieś na polanach, mają śpiwór i w nocy śpią w nim, na "łonie natury".

    Ale zawsze jakieś ryzyko z tym związane jest, bo ktoś może okraść podczas spania w nocy, zniszczyć rower.

    Jeżeli jest zapięcie rowerowe, można rower gdzieś przypiąć do słupka, czy czegoś metalowego i wtedy raczej roweru nikt nie ukradnie.

    Nie znam ludzi, grup, z którymi mógłbym jeździć po całej Polsce, a to zawsze raźniej i bezpieczniej, jeżeli jest się w grupie.

    Są takie grupy rowerzystów, oni się zrzeszają i wyjeżdżają, zawsze lub prawie zawsze wiosną, latem w trasę po Polsce.

    Bardzo chętnie bym się na coś takiego załapał, bo kondycję na rower mam, ale nie mam właściwego roweru i nie znam takich ludzi.

  12. Na trasie Pionki - Garbatka - w zasadzie tak ;), ale na drogach o większym natężeniu ruchu, albo w mieście - lepiej mieć normalne światła.

    Wiesz, trasa między Pionkami a Garbatką to drogi gminne, ale i na tych drogach nie mało porusza się samochodów.

    Jest wieś między Pionkami i Garbatką, dość długa wieś, na której, co jakiś czas dochodzi do jakichś wypadków, bo tam jeżdżą niektórzy za szybko.

    Były już wypadki z udziałem rowerzystów, gdzie kierowcy potrącili rowerzystów.

    Jeżeli przejeżdża się rowerem przez tą wieś wieczorem, gdy jest już ciemno, muszą być światła w rowerze właczone, jak również odblaski.

     

    Chociaż tam są lampy uliczne.

  13. A ja powiem tak, ja posiadam w rowerze oświetlenie, mam nawet odblaski z tyłu i jestem bardzo widoczny, a to świadczy tylko o tym, że dbam o swoje bezpieczeństwo na drodze, jeżdżąc wieczorem, gdy już jest ciemno.

    Ogólnie, każdy rower, którymi jeżdżą ludzie powinien być wyposażony we wszystko, choć w praktyce, coś takiego, jak "dzwonek" nie jest potrzebny.

    Powiem też, że jeżeli ktoś w rowerze nie ma oświetlenia, to nawet wystarczą same światła odblaskowe i już, gdy jest ciemno, rowerzysta jest widoczny.

     

    Nie wiem, jak się przedstawia sprawa z kamizelkami odblaskowymi? One chyba nie są obowiązkowe, bo często widzę, jak rowerzyści ich nie mają i ja również jeżdżę bez żadnej kamizelki.

  14. dobrej jakości aluminium... wszystko musi być dobrej jakości;) walisz kolego jakimiś sloganami, zmień mechanika, z którym prowadzisz dyskusje na ten temat:) Tak masz swoje zdanie, inne nisz wszyscy, ale nic w tym złego. Tylko, że argumentacja się skończyła i Tobie i nam:D

     

    A odnośnie Rometa, to jaki był 30 lat temu taki był, ale już taki na szczęście/lub niestety taki już nigdy nie będzie. I nie ma co gadać w stylu a przed wojną to krowy dawały wincej mlyka, albo za komuny to mleko miało najszybszy transport. Czasy się zmieniły, a ja ciesze się że jeżdżę na nowym Romecie Orkanie 5.0 a nie na Romecie Kormoranie czy Albatrosie z lat 70tych. A ważę 100kg:)

     

    a odnośnie super jakości stali to masz tutaj filmik;) jak ktoś coś schrzani to schrzani i tytan będzie słabszy niż alu;P

     

    https://www.wykop.pl/link/2997975/iranska-stal/

     

    I nie o modę tutaj chodzi a o komfort.

    Każdy ma prawo w tej kwestii do własnego zdania i dobrze.

    Mechanika dobrego to nie jest tak łatwo poszukać, bo są też niedokładni mechanicy, którzy robią i naprawiają rowery byle jak i kasę za to biorą.

    Ja już miałem jeden taki przykład i zadowolony z tego nie byłem.

     

    Zawsze chodzi o komfort jazdy na rowerze i każdy powinien sobie dobrać rower taki, jaki mu pasuje do jazdy.

    Na moim mi się bardzo dobrze jeździ, choć jest już stary i wymagał napraw.

  15. Masz mocno przekoloryzowane dane i uprzedzenia bazujące właściwie nie wiadomo na czym.

    Na chwilę obecną stal jako materiał budulcowy większych elementów roweru (rama, widelce (ogólnie), obręcze, mostki, kierownice itd przestał mieć rację bytu. Powodów jest kilka a jednym z nich jest to że stopy aluminium znakomicie sprawdzają się jako materiał budulcowy dla części rowerowych.

    Jeśli będzie coś stalowe to z reguły z marnej jakości materiału - chyba że szarpniesz się za kieszeń. 

    Po 20 latach kręcenia nie widzę żadnego powodu by uznać aluminium za kiepski materiał "rowerowy". Po 7 latach pracy i niezliczonej ilości rowerów aluminiowych do różnych zastosowań - również nie mam zastrzeżeń a ilość problematycznych produktów jest marginalna.

     

    I praktycznie 99 procent produkcji rowerowej na świecie to wytwory z fabryk chińskich lub - takie wyodrębnienie się stosuje - tajwańskich. I to że stamtąd te rzeczy pochodzą w żaden sposób nie wpływa na ich jakość. O jakości decyduje Polak, Niemiec czy Amerykanin, który swoim pazernym lub mniej pazernym okiem dostrzega lub przymyka oko na niedostatki jakościowe. Ta sama filozofia będzie dotyczyła wytwarzania czegokolwiek w Europie jeśli nie będzie ludzi odpowiedzialnych za dbałość o jakość.

    I może masz rację, tylko ja powiedziałem swoje zdanie na temat rowerów.

    Wadą, być może jedyną jest tylko to, że rowery ze stali w warunkach wilgotnych, np. jeżdżąc w deszczu, w śniegu zimą, rdzewieją i tak było w przypadku dawnych rowerów z firmy ROMET.

    U mnie, w rowerze felgi były osiadłe rdzą, bo jeździłem też w deszczu, po mokrym i zimą.

    Fakt, że wtedy trzeba czyścić do sucha rower w piwnicy, czy garażu, żeby ta rdza tak bardzo nie łapała metalu, no ale ja nie zawsze to robiłem.

    I raczej tylko w tego typu rowerach rdzewieją same felgi, kierownica, rurka pod siodełkiem i korba, która również jest ze stali.

     

    Raczej nie uważam, żeby stal w rowerach pękała, nawet w warunkach mrozu, w zimie.

    Nie mam nic do ludzi, którzy wybierają rowery z aluminium, bo to ich wybór, a swoje zdanie już powiedziałem na ten temat.

    Każdy może sobie jeździć na rowerach jakich tylko chce i ja do tego nic nie mam.

    Zgodzę się również i z tym, że być może nie każdy rower aluminiowy jest gorszej jakości, bo zależy to od producenta, natomiast od użytkowników takich rowerów zależy tylko to, czy będą dbali należycie o takie rowery.

    Jeżeli ktoś porusza się rowerem normalnie, nic w nim nie psuje, nie wali młotkiem w ten rower, to nic się w nim nie stanie, ale...

    Zdarzają się rowery, które są robione z byle jakiego aluminium, z materiału gorszej jakości, nie mówiąc już o częściach.

    To dotyczy tylko wytrzymałego aluminium, z bardzo dobrych materiałów.

    Następna rzecz, to ciężar na takich rowerach.

    Są ludzie, którzy ważą sporo, nawet do 100 kg. i dla takich ludzi, muszą być rowery z aluminium już dobrej jakości, żeby wytrzymywały taki ciężar.

    Inny przykład, to kiedyś, jakiś tam znajomy kupił od kogoś rower górski, czy jakiś inny, ale z aluminium.

    Woził na tym rowerze złom na sprzedaż, który gdzieś zbierał i co się stało?

    Popękały piasty w kole, coś tam też pękło, bo było to wynikiem dużego ciężaru na aluminiowym rowerze.

     

    Nie sądzę, żeby piasty poszły i coś innego pękło w starych, stalowych rowerach i to była największa zaleta tamtych rowerów, gdzie ludzie, o dużej wadze jeżdżą na takich rowerach i felgi, piasty wytrzymują lata.

    Teraz jedynie niektórzy posiadają rowery stalowe - stare, które też wymagają jakichś napraw, poprawek, pielęgnacji.

     

    Dziś modne są rowery aluminiowe, bo aluminium nie rdzewieje i są lekkie.

    Ale jest też sporo, negatywnych opinii, że niektóre rowery z aluminium nie są dobrej jakości i po zakupie się coś w nich psuje.

  16. No przyznam, że ja nie wiem, czy każda firma prywatna robi, na zamówienie rowery i zajmują się też produkcją części i wszystkiego do tych rowerów?

    Jeżeli klient płaci sporo kasy za takie "zamówienie" roweru, to musi mu się to opłacać i rower taki musi być dobrej jakości.

     

    Ja nie chciałbym płacić pięciu tysięcy złotych za rower, który nie spełniałby moich oczekiwań i do tego byłby gorszej jakości.

    Byłoby to, w połowie lub "po części" stratą kasy i to miałoby uzasadnienie.

    Ja mogę zapłacić tyle kasy za rower, ale chce mieć pewność i gwarancję, że dostanę bardzo dobry produkt, wytrzymały, który spełniałby moje oczekiwania, bo na tym to polega, między: klientem, a sprzedawcą i producentem.

     

    Zresztą, normalne rowery górskie, turystyczne, pochodzące z Azji, kosztują do trzech tysięcy, co też nie jest małą sumą.

    Nie wiem, czy rowery holenderskie, niemieckie nie są tylko z nazwy, pod firmą, a w rzeczywistości pochodzą z Chin, z Azji?

    Dziś, na "wolnym rynku", niektórzy producenci ściemniają, teoretycznie mają produkty pod zachodnią firmą, a w praktyce pochodzą z Azji, jak większość rzeczy na Europejskim rynku.

  17. Tu może wiele zależeć od producenta rowerów.

    Np. bardzo dobre rowery i chyba najlepsze robią prywatne firmy polskie, gdzie ludzie sobie u nich zamawiają rowery, takie jakie chcą i firmy te mają warsztaty, odlewnie stali, gdzie każdą szprychę, każdy błotnik, każdą felgę, jak i ramy z kierownicami, robią sami.

     

    No ale z tego, co wiem, u nich takie rowery należą do bardzo drogich, bo ich praca, aby stworzyć takie rowery też kosztuje.

    Dlatego na takie rowery stać tylko niektórych.

     

    I rowery zamówione w tego typu firmach, służą po kilkanaście lat i są porządnie robione, gdzie tak każdy szczegół jest dobrze zrobiony.

    To nie jest to, co sprowadzają z Azji, a tu w Polsce tylko składają rowery.

  18. Dla mnie to na rowerach aluminiowych może sobie zasuwać kto tylko chce i nic mi do tego.

    Ja mam zdanie takie, że mi nie leżą takie rowery i nie kupiłbym nigdy żadnego roweru z aluminium.

     

    Pewnie nie każdy rower aluminiowy jest złej jakości i nie każdy pochodzi z Chin, ale niektóre rowery się psują i coś w nich pęka, jeżeli są aluminiowe.

    No a drewniane rowery, to już w ogóle pomysł świetny!

     

    I ciekawe, czy, jeżdżąc na takich rowerach, ważąc 90 kg, drewno nie pęknie podczas jazdy? Mało tego, niech ktoś sobie takim pojeździ po deszczu, po mokrym i drewno, po jakimś czasie zgnije, co doprowadzi do rozpadu takiego roweru.

     

    Oni chyba wymyślili takie rowery tylko dla ozdoby?

     

    Dla mnie, głupota, wymyślając takie rowery z drewna i jest to moje zdanie.

  19. Ja tylko chcę powiedzieć

     

     

    Wiesz co, to jest chyba suport z wkręcanymi miskami, ale ja nie jestem mechanikiem.

    Dość dobrze się w rowerach orientuję, bo dużo jeżdżę, sam coś tam potrafię przykręcić, poprawić w rowerze.

     

    @Wyczynowy - nie bardzo też rozumiem czy się znasz czy jednak nie... :blink: - może to jakiś skrót myślowy (sam tak ostatnio zrobiłem i wyszło głupio).

    Najpierw piszesz, że to uszkodzony wianuszek potem, że jednak jest dobry. Napisz w skrócie w czym można Ci pomóc, bo chyba się lekko zgubiłem w tym wątku.

     

    Wiesz co, ja sam nie wymieniałem wianuszków, suportu, ani korby, tylko to robili mechanicy - nie jeden.

    To, że ja się dobrze orientuję w rowerach, że coś potrafię zrobić przy rowerze, to nie znaczy, że potrafiłbym dobrze wymienić korbę, włożyć suport i wianuszek.

    Po prostu, bardzo dużo jeżdżę, od młodych lat na rowerze i muszę cos umieć przy rowerze zrobić, założyć nową dętkę, oponę na koło.

    Natomiast, w mechanizmie korbowym, musi być zrobione dobrze, żeby to lekko chodziło.

    Centrowanie koła w rowerze też nie jest prostą sprawą.

    Miejmy nadzieję, że teraz będzie wszystko w porządku z suportem i wianuszkiem w moim rowerze?

     

    Fakt, chińskie części, szczególnie w mechanizmach korbowych nie posłużą tyle, co dawniej polskie części, czy też niemieckie, ale trochę pojeździć na nich można.

    Kupując teraz rower górski, turystyczny, czy jakikolwiek inny w rowerowych sklepach, też nie ma pewności, że przerzutki, biegi będą dobrze funkcjonowały.

    Słyszałem opinię, że teraz, w wielu rowerach górskich, turystycznych, przerzutki się łatwo psują? Taką "przerzutkę" w rowerze już trzeba umieć dobrze naprawić, żeby nie spieprzyć.

    Słyszałem też negatywne opinie ludzi, że kupowali nowe rowery, płacili za nie ponad 1000 zł. a potem się psuły, pękały ramy aluminiowe.

    Nigdy bym nie kupił aluminiowego roweru, bo to najgorsze rowery na rynku, ale są modne, dlatego są w cenie i chyba też płaci się za markę.

     

    Nie miałbym zaufania do aluminiowych ram w rowerach.

    Znajomy mi mówił, że kupił kiedyś jakiś rower, który miał aluminiowe felgi, chyba taki, MIEJSKI i jechał leśną drogą, na której były doły.

    Przez nieuwagę wjechał, dość szybko w jeden taki dół i w przednim kole pękła felga, która już była do wyrzucenia, do wymiany.

    To właśnie efekt aluminiowych felg, jakie teraz wytwarzają producenci.

    Ja nie raz wjeżdżałem w doły swoim rowerem i nigdy felga przednia mi nie pękła, bo stare rowery z ROMETA mają metalowe felgi, dlatego te rowery były i są porządne.

    I nikt nie powie, nie zaprzeczy, że dawniej nie było dobrych, wytrzymałych rowerów w ROMECIE?

    Wtedy się patrzyło na jakość, na wytrzymałość, a dziś już to nie ma takiego znaczenia i to jest błąd.

    Kolejna sprawa, to ROWERY MIEJSKIE w miastach.

    Są to rowery też często aluminiowe, gdzie jest również kierownica aluminiowa i od jakiegoś czasu się słyszy, że kierownice w tych rowerach pękają, urywają się podczas jazdy.

     

    Przecież to jest chore? I takie rowery wystawiają publicznie w miastach.

    Są przypadki, że się psują, klienci, którzy je wypożyczają, zwracają na to uwagę.

     

    Oczywiście, to, że ktoś sam uszkodzi i popsuje nie swój rower, to inna sprawa, bo i tak się dzieje, ale często, właściciele tych rowerów, czyli firmy, oddają je do naprawy w serwisach, bo ludzie odstawiają uszkodzone rowery.

  20. Akurat, gość, który jest sprzedawcą części rowerowych na targu, tez się zna na częściach rowerowych, a mechanik zawsze u niego kupuje różne części.

    Tylko wtedy, nie był to dzień targu i musiał pojechać do jego domu, ponieważ zna go i w domu jemu sprzedał korbę z kompletem.

     

    Tak mi powiedział mechanik.

     

    Też nie chcę sprawy uogólniać, bo pewnie są jakieś części rowerowe porządne na rynku, dobre śruby, tylko zależy, gdzie się to kupuje, a nie łatwo tez trafić na dobre części.

    Gość na rynku ma dobre rzeczy i akcesoria rowerowe, bo mechanik chwali i coś u niego kupuje.

    Natomiast, w wielu sklepach rowerowych nie wszystkie części mogą być dobre jakościowo i też trzeba dobrze poszukać, popatrzeć, żeby nie kupić dziadostwa, no ale nie łatwo to sprawdzić, jak ktoś się na tym nie zna.

     

    Co do korby, to na razie jeżdżę i funkcjonuję, a i tak sporo przejeździłem, wiele kilometrów ostatnio i od razu nic tam nie padło.

    Teraz, ostatnio dałem po raz kolejny do mechanika, bo w koronce, w środku coś strzelało, pykało podczas pedałowania i było to wynikiem problemów z kulkami i koronką.

    Suport, myślę, ze jest w porządku, bo też był wymieniany i mechanik to sprawdzał dokładnie.

    On ma taką zaletę, że ma sporo czasu, jest na emeryturze i rowery naprawia spokojnie, dokładnie.

     

    Po prostu, ktoś może go źle oceniać, bo go nie zna, a ja już go trochę poznałem, ponieważ wcześniej, jeszcze dwa lata temu też go nie znałem.

  21. No właśnie chodzi o taką korbę, jaka jest pokazana na tym zdjęciu.

    Są to korby, z całym kompletem do rowerów ROMET, tych starych rowerów.

    Taką korbę, tyle że z dwoma klinami po obu stronach, kupił mechanik u gościa, który na targu sprzedaje części rowerowe i ma ciekawe rzeczy.

    Nie wiem, jaka była przyczyna tych problemów, ale raczej do mechanika nic bym nie miał.

    Zresztą, z tego co widać na tym obrazku, to ta korba ma tylko jeden klin i ośka jest do korby fabrycznie przymocowana, a ja już miałem dwa razy kiedyś takie korby montowane w rowerze, gdzie po pewnym czasie jeżdżenia, coś się pieprzyło, ośka w jednej korbie była "zjechana" i trzeba było kupić kolejną, nową korbę i wymienić.

    Tak mi mechanicy mówili, i to jeszcze w rowerowym.

     

    Natomiast, są takie same lub bardzo podobne korby do ROMETA, tyle że z klinami po obu stronach, że potem tylko można wymieniać samą ośkę, czy suport, a korba ta sama zostaje i nie trzeba kupować nowej, za 40 zł. czy nawet więcej.

    W jednej korbie, z jednym klinem to nawet były takie jaja, że coś pękło i podczas pedałowania, prawy pręt, przy tarczy korby, się ruszał i to było kiepskie pedałowanie.

    A to była korba wymieniana.

    Teraz mam kolejną korbę, tylko z dwoma klinami i była zakupiona, nowiutka, błyszcząca, z całym kompletem: miska, wianuszek, suport, nakrętki i to wszystko zamontował mechanik, ale nie na długo to wytrzymało.

     

    Stalowe korby, wytrzymałe i, żeby takie rzeczy się działy?

     

    No a że na rynku polskim, producent ROMETA sprowadza części z Chin i Azji i to się okazuje "bublem", to inna sprawa.

    Najbardziej, ani ja, ani mechanik nie mogliśmy zrozumieć, dlaczego kulki w wianuszkach się miażdżyły podczas pedałowania? Dlaczego koronki się wyginały, jak przecież, w momencie pedałowania, nie ma takiego nacisku na korbę i pedały i wszystko tam luźno chodziło?

     

    O czym to świadczy? Tylko o tym, że producent, który wytwarza takie kulki i koronki, robi to niedokładnie, żeby tylko sprzedawać tego jak najwięcej i brać za to kasę.

    Kiedyś to było nie do pomyślenia, jak sam mechanik mi kilka razy mówił, żeby kulki w łożyskach, w wianuszkach się miażdżyły.

    One nie są z plastiku, z papieru, tylko z metalu.

    I podobno, do wszystkich rodzajów rowerów, są takie kulki i wianuszki.

     

    No ale nie wiem tego na pewno.

    Gdyby nie takie problemy z wianuszkami i kulkami, byłoby to porządne, to wszystko by chodziło w korbach dobrze.

    Ja do mechanika zarzutów mieć nie mogę, bo on mi kilka razy poprawiał ten rower, wymieniał mi nowe opony, nawet zrobił linkę do przedniego hamulca, bo była zerwana.

     

    Był też przypadek, jak w rowerowym kupiłem śruby z nakrętkami do przykręcenia siodełka i do kierownicy, bo stare śruby i nakrętki były już przerdzewiałe, przykręciłem to i potem się okazało, że zarówno siedzenie, jak i kierownica się poluzowały, bo te śruby puściły.

    Normalnie, śmieszna sprawa, ale tak było.

    Poszedłem do mechanika mojego, jak on to zobaczył, to od razu powiedział, że to jest chińskie dziadostwo, że w takich śrubach psują się gwinty, i to po kilku wkręceniach, a wtedy to już są one do wyrzucenia, jak gwint jest zdarty w śrubach.

     

    Miał swoje, porządne śruby, które mi wkręcił, polskie śruby z nakrętkami i teraz jest w porządku.

    Siedzenie, jak i kierownica mocno się trzymają.

     

    To są kpiny jakieś!

  22. Nigdzie nie napisałeś, czy masz suport z miskami wkręcanymi, czy wciskanymi?

    Jeśli masz gwinty BSA, to nawet się nie zastanawiaj i zakładaj wkład z łożyskami maszynowymi i korbę na kwadrat.

    Jeśli to mufa pod miski wciskane - to inna bajka. Jeżdżę na takim rowerze i mam ostre koło, więc przeciążenia zdarzają się spore.

    Używam kompletnego mechanizmu korbowego do Wigry/Jubilat. Kupowałem w Arkus&Romet, ale w tej chwili chyba nie mają. Poszukaj w innych sklepach lub na allegro. Moim zdaniem - łożyska są bardzo przyzwoitej jakości i nieźle uszczelnione. Osłonki tworzą przejścia labiryntowe i woda niechętnie dostaje się do środka. Zastrzeżenia mam jedynie do zębatki. Jest niewspółosiowa i z plasteliny. Ale na ostrym jest narażona na duże przeciążenia, do których chyba nie jest dostosowana.

    Jest taki mały myk. Nie wkładam wianków, lecz same kulki. Większa ilość punktów podparcia, a w razie pęknięcia którejś - można na lekko zgrzytającym mechanizmie - dojechać do celu. Mój rekord - to 150 km.

    Również w Romecie kupiłem wianki (opakowanie zbiorcze 25 szt.) Wydłubuję z nich kulki. Kładę rower prawą stroną do góry, przyklejam kulki do miski na smar. Nie mogę go w tej chwili znaleźć w necie. Kupiłem w markecie. Niemiecki, w żółtej tubie.

    Następnie - wkładam prawą korbę z osią, przytrzymując palcem - kładę rower na drugi bok, tak, aby korba była podparta jakimś klockiem, albo czymkolwiek.

    Przyklejam kulki do lewej miski i nakręcam konusa. Podczas nakręcania - kulki lubią się piętrzyć. W miarę potrzeby - poprawiam ich ułożenie cienkim wkrętakiem.

    Z tego co pisałeś wcześniej - można zrozumieć, że w serwisie wymieniali Ci tylko wianki. A to duży błąd. Jeśli konus lub miska ma choćby minimalne uszkodzenie bieżni - łożysko padnie nawet po kilkunastu kilometrach. 

    Wiesz co, to jest chyba suport z wkręcanymi miskami, ale ja nie jestem mechanikiem.

    Dość dobrze się w rowerach orientuję, bo dużo jeżdżę, sam coś tam potrafię przykręcić, poprawić w rowerze.

    Jak rower był kupiony jeszcze z dawnego ROMETA, w 2003 r. to korba w nim była taka sama, jak i potem, po latach dwie kolejne korby, które były wymieniane po "wyjeżdżeniu" i rower, po zakupie sprawował się dobrze, a konkretnie korba, wianuszek, suport i nic tam nie musiało być przez lata wymieniane.

    Przejechałem na nim tysiące kilometrów i suport, wianuszek w korbie wytrzymywał, no ale też do czasu...

    W każdym rowerze, niezależnie od tego, jaki to jest rower, coś się wysłuży i trzeba będzie wymienić, jeżeli na rowerze jeździ się dużo, wiele kilometrów.

     

    W moim rowerze było wymieniane prawie wszystko: kilka razy korba z suportem, wianuszkami, łańcuch, dwa razy zębatka z tyłu, w kole ( która też się wysłużyła ), nawet mam nowe nakrętki w kołach, bo stare były już przerdzewiałe.

    Mimo że rower jest stary, takich już nie produkują, on wygląda, jakby był prawie nowy, bo ja dbałem zawsze o rower i chciałem, żeby dobrze wyglądał.

    Chociaż i felgi w nim trochę czyściłem, bo były też trochę przerdzewiałe, gdyż to metalowe felgi, a takie wytwarzał dawny ROMET.

    Co do MECHANIKA, to ja nie mogę powiedzieć o nim nic złego, bo on wielu ludziom rowery naprawiał, sam ma rowery, na których jeździ i sobie naprawia. Zresztą, nie ma tak naprawdę pewności, że gdybym zaprowadził rower do innych mechaników, oni zrobiliby to lepiej.

    Miałem już jeden przykład, jak inny mechanik, z innej ulicy mi wymienił wianuszek i miskę.

    Wsadził jakieś stare, zużyte części, nie zrobił tego dobrze, a jak pedałowałem, to w środku coś skrobało i korba się chwiała na wszystkie strony, bo nawet nie była dobrze przykręcona.

    Potem zaprowadziłem do mechanika, który mieszka blisko mnie, to on nawet nie miał słów, jak można było coś takiego wymienić w korbie?

     

    Kilka razy też, w rowerowym mi wymieniali części w korbie, to posłużyło na jakiś czas, a potem się pieprzyło.

    W tym sklepie rowerowym pracują ojciec z synem, wynajmują lokal pod sklep i też naprawiają rowery.

    Ojciec jeszcze naprawia dobrze, jest dokładny, ale jego syn trochę robi niedokładnie, nie dokręca czegoś i ludzie też do niego mieli o to pretensję, że oddawał im rowery w takim stanie, a kasę za to brał.

    Nie zawsze łatwo jest poszukać dobrego fachowca, mechanika. Trzeba mieć do takiego zaufanie.

     

    Natomiast, jeżeli chodzi o korby, to one są różne, do różnych rowerów.

    W moim rowerze mogą być tylko polskie korby, bo to polski rower i te korby wytwarza ROMET.

    Chodzi o normalne korby, do normalnych, starych rowerów, bo ROMET przecież ma kilka rodzajów rowerów i tam też są już różne mechanizmy korbowe.

    Dawny ROMET miał mechanizmy korbowe i inne części typowo polskie, a obecnie, to być może jest sprowadzane z Chin, ale jak jest dokładnie? Tego nie wiem.

  23. W każdym razie dobre rady i dzięki.

    Gdyby teraz coś się znowu działo niedobrego z suportem i wianuszkiem, to najwyżej poszukam innego mechanika lub pogadam z obecnym mechanikiem, żeby jednak zamontował inny suport, chociażby taki, jaki jest przedstawiony na tym filmie.

    Tylko musi to być dopasowany suport do korby lub trzeba będzie kupić całą, nową korbę, a już raz mechanik kupił za 60 zł.

    Taka korba ma tą zaletę, że ma klin po obu stronach, i w przypadku uszkodzonego, popsutego suportu, wymienia się jedynie sam suport, a korba zostaje ta sama.

    I to jest dobre, bo wcześniej miałem dwie korby z ROMETA, gdzie ośka w środku była przymocowana do korby i, jeżeli coś było tam uszkodzone, to już trzeba było kupować nową korbę, z kompletem, z koleją, przymocowaną ośką i montować, a to koszy prawie 50 zł.

    Zbędny wydatek, ponieważ raz zakupiona korba musi służyć długie lata.

    Wadą tamtych korb jest to, że klin jest tylko po jednej stronie i to jest swego rodzaju "cwaniactwo" producentów korb rowerowych, ponieważ, jak spieprzy się ośka, suport, będzie trzeba wymienić całą korbę z suportem i tak było w moim przypadku.

    Dlatego, po raz kolejny, jak mechanik mi to wymieniał, to sam powiedział, że najlepiej wydać więcej kasy, kupić korbę z klinami po obu stronach, zamontować i potem, gdyby w suporcie, w wianuszku coś się stało, wymienia się tylko sam suport z wianuszkiem i kulkami, a koszt takiego suportu, to 10 zł. i chyba 3 zł. wianuszek.

     

    Dziś FIRMA ROMET to prywaciarz, który sprowadza wiele części z Chin, a w Chinach też produkują części gorszej jakości i nikt się tym nie przejmuje.

    Dawny ROMET robił porządne rzeczy i nie sprowadzał z Chin, tylko części rowerowe były robione w polskich zakładach metalowych, chociażby w poznańskim "Cegielski", gdzie nawet łańcuchy do rowerów tam były robione.

    Zresztą to były największe zakłady metalowe w Polsce na tamte czasy.

  24. Z tego co piszesz, to wynika ze masz chyba starego typu suport, tzw klasyczny z  wyjmowanymi łożyskami. A korby to nie jestem w stanie zgadnąć jakie.

    Ja mam taki wkład suportu : https://www.ceneo.pl/8446593, za całe 20 zł,  w którym łożyska są niewymienialne, wymienia się cały wkład i jest to na tyle proste, że samodzielnie można to zrobić.

    Jeden wystarcza na jakieś 10 tys kilometrów albo i lepiej. Wcześniej miałem Shimano, teraz polskiego Accenta. Zero problemów.

    Mechanizm korbowy mam obecnie  Shimano Tourney kupiony za 50 zł : http://allegro.pl/mechanizm-korbowy-fc-m171-175-mm-48x38x28t-cz-zg-i6798890227.html?bi_s=ads&bi_m=listing%3Adesktop%3Aquery&bi_c=Y2FtcGFpZ24AMjQ5NTg2MDEAMjQ2MTgzAA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=d2ed18ec-1678-4cf0-b955-428c3caab082

    Ponad rok używam tego zestawu,co najmniej kilka tys km przejechane, zero jakichkolwiek problemów. Żadnych luzów,  wszystko pracuje i wygląda jak nowe.

     

    Nie wiem co tam u Ciebie siedzi, ale jak masz standardową mufę w ramie, czyli angielską BSA, to możesz tego typu zestaw zamontować, za jakieś 70-90 zł i starczy na długo.

     

    Chyba, że jeździsz z bardzo niską kadencją, siłowo, to może w tym jest też problem.

    Potencjalnym podejrzanym może też być niestety mechanik, w końcu to on dobierał części na wymianę i sam je montował.

    Wiesz, nie wiem, ale mechanik jest chwalony, bo wielu ludzi w jego bloku, jak i z innych ulic, prowadziło do niego rowery i ona bardzo dobrze naprawiał, wymieniał części.

    Starszy gość, na emeryturze, który teraz też naprawia ludziom rowery, w swojej piwnicy.

    Nie ma specjalistycznego warsztatu do rowerów, ale w piwnicy ma wszystkie narzędzia, praktycznie każdą część do różnego rodzaju rowerów i ma nawet po kilka takich samych części.

     

    Ja mam normalny rower z dawnego ROMETA, z ramą, czyli polski rower, który nie ma żadnych przerzutek, ani biegów, ale jak był wtedy, jakieś 15 lat temu kupowany, to chodził idealnie i przez lata nic nie było w nim wymieniane, a już wtedy miałem setki kilometrów przejeżdżone.

    Fakt, że jednak jest to normalny rower, nie turystyczny, który nie jest przystosowany do dalekich wypraw, na wiele kilometrów, ale jest ze stali, wszystko stalowe, bo dawny ROMET takie rowery robił i były one wytrzymałe.

    Również fakt jest taki, że jeżeli na tego typu rowerze jeździ się często i dużo, korba jest często w ruchu, łożyska chodzą, to i mają prawo się po jakimś czasie wysłużyć, jak i suport może być "zjechany".

    Ale zrozumiałbym, gdyby tak się stało po 10 latach, ale nie po pół roku, czy po roku jeżdżenia, a tak było w moim przypadku, gdzie ja musiałem po krótkim czasie już prowadzić rower do mechanika, i to nie jednego ( bo również w rowerowym mi naprawiali kilka razy ), żeby tam wymienić nowe części.

     

    Jest kilka rodzajów suportów do polskich rowerów?

     

    Chodzi o części tylko do rometowskich rowerów, ale tych, starszych rowerów, z dawnego ROMETA, państwowego.

    Dziś na rynku jest kilka rodzajów rowerów z ROMETA i do każdego z tych rowerów muszą być inne części, suporty.

    Takie części muszą być dopasowane do właściwych rowerów.

    Natomiast, dziwne jest dla mnie to, jak również dla mechanika, że kulki w koronkach potrafią się gnieść poprzez pedałowanie? On mi pokazywał, jak to wyglądało.

    Dlaczego koronka w suporcie, w środku, potrafi się wygiąć, skoro jest dobrze wsadzona? Przecież ja sam tego nie psułem, tylko normalnie jeździłem?

     

    Warto też zaznaczyć, że wszystko w moim rowerze chodzi dobrze, koła chodzą lekko, nigdy rama nie pękła, ani felgi, które są metalowe, tylko zawsze były i są problemy z mechanizmem korbowym.

    Zresztą, nic dziwnego, to napędza rowery i jest w ciągłym ruchu, dlatego korba i pozostałe w niej części, są najważniejsze w rowerach.

  25. Niestety, ale chyba coraz więcej na rynku mamy gorszej jakości części, wianuszki, suporty w mechanizmach korbowych chińskiej produkcji, które po prostu się w rowerach psują.

    Już po praz kolejny dałem rower jeszcze przed świętami do mechanika, który mieszka blisko mojego bloku, do którego ostatnio zawsze prowadziłem rower, żeby wymienił w nim nowy wianuszek z kilkami, w suporcie, ponieważ, podczas pedałowania, coś w środku strzelało, pykało.

    Rozkręcił to i pokazał mi, że było to wynikiem pogiętego wianuszka i zmiażdżonych w nim kulek.

     

    On się sam dziwił, jak to możliwe, że kulki w wianuszkach, mogą się miażdżyć od pedałowania i koronka, wianuszek może się wygiąć?

    To już w moim rowerze było chyba z pięć razy wymieniane, bo za każdym razem, trochę pojeździłem i coś się tam zaczynało pieprzyć z wianuszkiem przy suporcie.

     

    Mechanik ponad rok temu wymieniał mi nową korbę, z całym kompletem, wszystko nowe, a jednak, po jakimś, i to krótkim czasie, koronka się wygięła, blaszka, która była przymocowana do tarczy korbowej przy pedałach, która kręci się razem z korbą, pękła i to było przyczyną tarcia, co uniemożliwiało pedałowanie, a pedałowało się bardzo ciężko.

     

    Kiedy zaprowadziłem do niego rower, on to odkręcił, to nie mógł uwierzyć, że coś takiego w nowych korbach, ze wszystkimi częściami się dzieje...

    Mam cały czas tą samą korbę, tyle że już był wymieniany nowy suport i kilka razy nowe koronki z kilkami.

    Sam powiedział, doświadczony mechanik, który wiele lat pracował w warsztacie mechanicznym, również ludziom naprawiał wiele lat rowery w swojej piwnicy, że na rynku rządzą prywatni właściciele firm rowerowych, którzy chyba mają też w Chinach swoje zakłady produkcyjne części do rowerów, właśnie jak: koronki, wianuszki, suporty i to jest robione niedokładnie, aby tylko był jak największy zbyt na rynek.

    Oczywiście, chodzi o części do polskich rowerów, głównie z ROMETA, bo ja mam taki rower.

    Nie wiem, jak to wygląda w przypadku części w korbach w innych stylowo rowerach, innych firm?

    Ja mam tylko taki rower.

     

    Czy naprawdę nie opłaca się kupować rometowskich części do rowerów?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...