Co zrobić w razie kradzieży roweru

Jeżeli czytasz ten wpis, zapewne gorączkowo poszukujesz sposobu na odzyskanie swojego roweru. Pozwól, że najpierw napiszę jednak kilka porad, jak „przygotować się” do kradzieży, a dopiero potem podam kilka sposobów na poszukiwanie roweru. Niestety żadne, nawet najlepsze zabezpieczenie nie jest w stanie uchronić nas od kradzieży. Oczywiście kupując porządnego U-Locka czy łańcuch (na blogu pisałem już, jak zabezpieczyć rower), zmniejszamy ryzyko kradzieży. Ale i tak znam sporo historii, w których złodziej „polował” na konkretny rower i potrafił wyciągnąć go z piwnicy, mimo dobrego zamka w drzwiach oraz przypięcia roweru dwoma U-Lockami do solidnych uchwytów w ścianie. Już nie mówię o kradzieżach rowerów, które nie były niczym zabezpieczone, albo zostały przypięte linką (a jak dobrze wiadomo, każdą linkę w 3 sekundy sforsuje nawet kilkuletnie dziecko).

Gdzie zgłosić kradzież roweru
fot. Chris Dustin

W każdym razie trzeba zawsze się liczyć z kradzieżą roweru. Bo nawet jeżeli używamy najlepszych zabezpieczeń, a rower nocuje tuż przy łóżku, zawsze ktoś może Cię po prostu z niego zepchnąć i odjechać w siną dal. Jak się do tego przygotować?

  1. Trzymaj w bezpiecznym miejscu dowód zakupu roweru.
  2. Spisz numer ramy (znajduje się najczęściej od spodu, w miejscu w którym schodzą się wszystkie rurki ramy.
  3. Jeżeli nie masz numeru ramy, może oznaczyć ją np. Straż Miejska
  4. Zrób sobie zdjęcie z rowerem. Dzięki temu łatwiej będzie Ci go potem opisać czy wskazać charakterystyczne cechy. Będzie to też „dowód”, że to był Twój rower. Nie jest to może szczególnie twardy dowód, ale zawsze lepszy niż nic.
  5. Spisz wszystkie części, jakie jesteś w stanie zidentyfikować. To również pomoże w udowodnieniu, że Twój rower jest naprawdę Twój.

W internecie można natknąć się na firmy oferujące dodanie roweru do specjalnej bazy danych oraz znakowanie go naklejką identyfikacyjną. Szczerze mówiąc, kompletnie nie wierzę, by coś takiego odstraszyło złodzieja od kradzieży czy później pomogło w odzyskaniu roweru. Autorzy takiego rozwiązania podają, że po zerwaniu naklejki, zostanie po niej trwały ślad. Jeżeli nawet ktoś miałby się przejmować takim śladem na ramie, to po prostu naklei w to miejsce inną naklejkę.

No dobrze, co w takim razie zrobić gdy ukradną mi rower?

Po pierwsze – nie panikuj. Upewnij się, że rower na pewno został skradziony. Może wziął go ktoś z rodziny, bez skonsultowania tego z Tobą.

Po drugie – zgłoś się na Policję. Oczywiście nie będzie tak, że wszystkie patrole rzucą się w poszukiwaniu Twojego roweru. Ale zgłosić zdecydowanie warto, ponieważ gdy policjanci rozbiją dziuplę rowerową, jest szansa, że odzyskasz swoją własność. Wybierz się na najbliższy komisariat i zabierz dowód zakupu roweru, numer ramy, zdjęcie, dane techniczne – czyli wszystko co może się przydać w późniejszym ustaleniu właściciela.

Po trzecie – nie licz na to, że Policja znajdzie Twój rower. Być może przypadkiem tak się stanie, ale warto samemu jeszcze trochę poszperać.

Po czwarte – wybierz się na pobliską giełdę samochodową czy rynek. Czyli najpopularniejsze miejsca, gdzie ktoś może stanąć i próbować opchnąć Twój rower. Oczywiście inteligentny złodziej sprzeda rower paserowi, który wywiezie go gdzieś dalej. Ale ja nie przeceniałbym rozumu takich szkodników, więc wcale nie jest wykluczone, że spotkasz swoją maszynę na giełdzie.

Po piąte – rozglądaj się na Allegro, OLX, Gratce, być może trafisz na swój rower. Jest też opcja, że złodziej rozebrał rower na części. Jeżeli miałeś w rowerze jakieś nietypowe, unikalne elementy, rozejrzyj się także za nimi.

Po szóste – nie jestem do tego przekonany, ale możesz puścić informację o skradzionym rowerze w internecie. Dobrze wiem, że jesteś cały/cała w nerwach, ta małpa złodziej ukradł Ci rower, zrobisz wszystko, żeby go odzyskać. Ale jakoś nie widzę tego, żeby teraz Twoi znajomi czy nieznajomi rozglądali się po ulicach za Twoim rowerem. Zwłaszcza jeśli był zwyczajny i niewyróżniający się. Ale napisać o tym można, nic to nie kosztuje, a szczęśliwe trafy się zdarzają.

Jeżeli będziesz odpowiednio przygotowany do kradzieży, przynajmniej będziesz mógł wrzucić prawdziwe zdjęcie swojego roweru, podać numer ramy, cechy szczególne. Zobacz ogłoszenie o kradzieży poniżej. Takich Unibajków jeździ po Warszawie na pewno sporo. Jak ktoś chciałby wytypować złodzieja? Śledzić każdego kto jeździ na Flashu? Wybacz złośliwy ton, ale takie informowanie o kradzieży roweru, to trochę jak strzelanie kulą w płot i jedynie uspokajanie sumienia, że zrobiło się wszystko, by go odzyskać.

Co zrobić gdy ukradli rower

Co mogę jeszcze zrobić?

Tak naprawdę niewiele więcej. Jeżeli dotąd przypinałeś rower linką, kup porządnego U-Locka albo łańcuch, co najmniej klasy Kryptonite Evo 4. I nie daj się omamić mitem, że zabezpieczenie powinno kosztować 10% wartości roweru, bo do roweru za 300 złotych i tak nie ma sensu kupować linki za 30 zł. Możesz też pomyśleć o wykupieniu ubezpieczenia rowerowego (zapraszam do lektury wpisu na ten temat), zwłaszcza jeżeli sprzęt jest trochę więcej warty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

65 komentarzy

  • A pamiętam jak dziś, stał porzucony rower pod biedronką, zaraz obok było wejście do metra i dobre 24h tam przeleżał, więc to nie była nawet chwila, jak tutaj było pisane. Napisałem na dzielnicowej grupie na fb o tym porzuconym rowerze, dołączając zdjęcie ale wtedy jakiś admin postanowił opublikować mój wpis tydzień później :)

  • Cześć, jeśli znalazłam rower na OLX ale nie mam numeru ramy i dowodu zakupu (właściciel od którego kupiłam rower go zgubił) mogę i tak zawiadomić policję?

    • Cześć,
      zawiadomić policję zawsze warto. Na pewno pomogłoby, gdybyś posiadała zdjęcie z tym rowerem. Ale jeżeli jedyny znak szczególny to zagięty koszyk, to może być ciężko użyć go jako dowodu.
      Niemniej zgłosić warto, może dzielnicowy sprawdzi skąd sprzedający ma rower.

  • Właśnie przed kilkoma godzinami znaleźliśmy na ulicy skradziony rower mojego męża! Skradziono go 2 tygodnie temu. Zadzwoniliśmy na policję i dzięki temu, że mieliśmy w mailu zawiadomienie i mieliśmy też zdjęcia oraz plakat o kradzieży, to policjanci „ukradli” nasz rower. Karma is a ….

  • Witam. Co zrobic jesli zgloszony rower znalezlismy w lombardzie.. gieldzie.. itp… ? Dac gosciowi w morde i zabrac swoja wlasnosc czy poskladac goscia przy pomocy policji?

  • Witam, czy mam prawo iść do sklepu, który ma monitoring na zewnątrz który mogł uchwycić złodzieja roweru? CHcę wiedzieć czy mam takie prawo, w razie jakby chcieli mnie zbyć. Z gory dziękuję, za odpowiedź.

  • Przykład na desperację złodzieja. Pod marketem stal rower, który da się określić tylko słowem złom. Jeszcze siodełko zabrali. Pod kamerami – film jest na YT – też kradną! z drugiej strony głupota – wybaczcie szczerość – ludzi nie zna granic. Rower z amortyzatorem zapiąć linką za 15 zł?! Prosi się o zabranie. Inna blokada była pozaklejana taśmą. Czy to jeszcze działa? Pomyślcie czym i jak zapinacie! Właściwie są tylko trzy firmy z dobrymi blokadami. (o ile się nie mylę) „Abus” „Kryptonite” i „Axa” Resztę polecam omijać jako stratę pieniędzy. Tak samo jak wszystkie szyfrowe. To, że tylko właściciel zna kod (nawet jak jest zmienny) nie oznacza, ze nie da się otworzyć w kilka chwil. Sprawdźcie w sklepie przed zakupem. W sieci jest sporo filmów z poradami na ten temat. Warto zobaczyć! Tutaj link do porad. Właśnie z kilkoma filmami:
    https://roweroweporady.pl/jak-zabezpieczyc-rower-przed-kradzieza/

  • A ja polecam lokalizator gps te najtańsze bez możliwości podsłuchu są już od 50zł a to że po kradzieży rower odzyskamy jest prawie pewne.
    Najlepiej go zamontować gdzieś od wewnętrznej strony np obręczy koła tylnego albo w kierownicę , ramę.
    Ja osobiście już tak 2 razy odzyskałem rower i dzięki temu w końcu nie mam nerwicy jak gdzieś go zostawię.

    • Od kradzieży z domu – tak. Możesz to zrobić przy ubezpieczaniu mieszkania.

      Jeżeli chodzi o kradzież spod sklepu, to niestety chyba nadal żaden ubezpieczyciel tego nie robi.

    • Nie, to bardziej przypomina grawerowanie:
      http://wprewencji.policja.waw.pl/portal/wp/85/23529/NIE_DAJ_SZANSY_ZLODZIEJOWI__oznakuj_swoj_rower__terminy_znakowania_rowerow.html

      • Ciekawi mnie, czy wymagają i dowodu tożsamości, i zakupu, bo mam rower kupiony od znajomego bez umowy. Tak czy siak, przyda mi się taka inf :)

        • Znajomy powinien Ci oddać również dowód zakupu roweru (ten ze sklepu) razem z rowerem. I z tym dowodem idziesz na policję.

  • Ma ktoś jakieś doświadczenia ze zgłaszaniem kradzieży na policję? Czy zdjęcie roweru może być w wersji elektronicznej, czy najpierw je trzeba wydrukować/wywołać?

    • Wszystko musi być na papierze. Policjant nie będzie mógł nawet podłączyć zewnętrznego nośnika do swojego komputera. Komisariat w Krakowie na os. Zgody, stan na 2012.

      • Bajki kolego piszesz .Okradli mi garaż w 2015 roku i jak zgłaszałem sprawę telefonicznie to przyjechał cały zastep radiowozów łącznie z psem tropiącym,Potem były zeznania i oczywiście poprosili o ile mam zdjecia na nośniku a na koniec dnia przyjechali technicy i zbierali odciski.Fakt jest taki że okradł nas ktoś kto dobrze nas zna.Znali szczegóły jak są ustawione rowery itd itd.Krótko mówiąc łapy po ucinać i tyle.

    • Jest. Rower za 300 zł może chcieć ukraść tylko pijaczek, albo narkoman. A taki nie inwestuje w sprzęt do przecinania. Po to się ma rower za 300 zł, żeby bez strachu zostawiać go przed pocztą. A rower za 20 000 najlepiej kradnie się metodą rabunku skłaniając kolarza do „opuszczenia pojazdu”. Żadne zabezpieczenia nie pomogą (no chyba, że kolarz broń palna ze sobą wozi). Nie wiem, czy 10% ceny to dobry wyznacznik, ale 10% wagi nie zawsze i nie przez wszystkich byłoby akceptowalne.

  • Zawsze się przydarzą te Rady mam nadzieje że nigdy nie stanę się ofiarą złodzieja, Dobre zabezpieczenie + Rower przy sobie i mamy zawsze te 50% pewności że zostanie z nami na dłużej.

    Szerokości Patryk

  • Bardzo na czasie temat Łukasz, ale lepiej by się nie nikomu przydał ;-). Lepiej zapobiegać niż leczyć. Z opowiadań znajomych i z postów na forach rowerowych widać, że do kradzieży dochodzi najczęściej:
    a) na klatkach schodowych i balkonach na strzeżonych,monitorowanych osiedlach-mieszkańcy takich osiedli mają bardzo złudne poczucie bezpieczeństwa, a prawda jest taka, że rozdzielczość kamer przemysłowych to max 800×600 i gówno widać na nich. Ochroniarz zaś, nie spamięta tylu twarzy mieszkańców, nie ma złudzeń.

    b) spod sklepów/restauracyjek i galerii handlowych-sam ostatnio byłem świadkiem, gdy stałem przy stojakach przy swoim rowerze, czekając na dziewczynę, kilku gości podjechało autem, jeden w nim czekał i obserwował stojaki, drugi przy wejściu udawał, że dzwoni, a że galeria ma 2 pary szklanych drzwi naprzeciwko i 2 miejsca na stojaki , z ciekawości zajrzałem na to drugie miejsce-oczywiście już tam jeden gość stał, też udawał, że dzwoni i wypatrywał zdobycz. Aha, żeby było śmieszniej, jeden facet w ogóle nie przypiął roweru.
    c) na podwórkach, w ogrodach domów jednorodzinnych; jednakże wiecie co się kradnie częściej niż rowery? Wózki dziecięce! Markowy wózek może kosztować tyle co dobry rower, a sprzedać go tak samo łatwo, a zapakować szybko do auta jeszcze łatwiej.

    d) na balkonach na parterze i 1ym piętrze (to akurat oczywiste) i ostatnim piętrze- zaskoczenie? Wcale nie-złodzieje mają sposoby by dostać się na dach.
    e) z piwnic-trzymanie roweru w piwnicy to loteria. Do bloku obok włamano się już 2 razy w ciągu kilku lat, do mojego nigdy. Często spółdzielnie inwestują w kilka par bardzo dobrych drzwi, co ma zniechęcić złodzieja.

      • I bardzo dobrze.

        Wiem, że zabrzmiało to cokolwiek egoistycznie lub co najmniej dziwnie, ale im więcej takich rowerów (niejednokrotnie drogich), to mniejsze prawdopodobieństwo, że ukradną mój, przypięty przynajmniej jednym łańcuchem (pomijam tutaj kradzież na zamówienie).

  • Warto też może opisać sytuacje w których komuś ukradziono rower. Jedyna kradzież roweru jak miała miejscu w moim budynku miała miejsce niedawno. Jest to duży, wieloklatkowy budynek na strzeżonym osiedlu, gdzie jest ochrona budynku i na każdym pietrze, w każdej klatce oraz w garażu, są kamery monitoringu. Jeden z mieszkańców w związku z tym poczuł się tak pewnie że nowy rower, dobrej klasy, za kilka tysięcy, trzymał po prostu na klatce przed drzwiami , niczym nie przypięty. Złodziej z pewnością był już wcześniej na klatce, może jako dostawca lub serwisant. Na kamerze monitoringu widać że bierze rower, spokojnie wsiada do windy i wychodzi z nim z klatki. Twarz widoczna na kamerze więc może go chwycą ale niefrasobliwość właściciela porażająca. Takich rowerów nawiasem mówiąc stoi u nas w garażu, luzem, niczym nie przypiętych, dziesiątki.

  • To ja opiszę swój przypadek.
    X lat temu, skradziono mi z balkonu dwa rowery.
    Niestety sąsiad mieszkający pode mną zainstalował sobie na balkonie ze względów bezpieczeństwa kraty, które jego ochroniły, ale dla złodzieja/złodziei okazały się świetną drabiną

    Czasy zamierzchłe, internet praktycznie nie istniał, więc pozostało zgłoszenie sprawy na policję i objechanie okolicznych targowisk.

    Poszukiwania oczywiście nie przyniosły efektu. Rowery spisaliśmy na straty.

    Po jakimś miesiącu, robiąc zakupy na lokalnym bazarku, mój brat zauważył gościa z rowerem łudząco podobnym do mojego.
    Po bliższych (dyskretnych) oględzinach okazało się, że to faktycznie jeden z moich rowerów. Oczywiście wiele detali zostało zmienionych, ale rower był dosyć nietypowy, mało popularna marka i specyficzny zielony kolor, wyróżniał go z tłumu. Do tego nie zmieniono jednego z ważnych elementów – amortyzatora z charakterystycznym wyszczerbieniem, które powstało po jednym z „wypadków”
    Przystąpiliśmy więc do akcji odzyskiwania swojego mienia. „Właściciel” roweru oczywiście się opierał, zaklinał, że to jego sprzęt, że kupił go w sklepie, itp.
    Na szczęście zachowałem kartę gwarancyjną i serwisową z numerami ramy, które porównaliśmy z tymi wytłoczonymi na ramie, były identyczne.
    Człowiek, próbował oponować, mówił coś o poniesionych kosztach, więc zaproponowałem mu, że wezwiemy policję, która rozwiąże jego „dylematy”. Momentalnie odpuścił.
    Rower wrócił do prawowitego właściciela.
    Drugiego, roweru nie odzyskaliśmy, marka i kolor były zbyt popularne w tamtym czasie.

    Od tego czasu nie trzymam rowerów na balkonie, zawsze staram się wyróżnić swój rower z tłumu podobnych i zawsze zostawiając go nawet na przysłowiową minutkę zabezpieczam go linką, lub czymś podobnym, co chociaż odrobinę utrudni życie złodziejowi.

  • a co sądzicie o ubezpieczeniu roweru od kradzieży. Oczywiście towarzystwa ubezpieczeniowe ograniczają swoja odpowiedzialność w tym temacie, w tym do kwoty max. 5000zł

    • Nie ma ubezpieczenia roweru od kradzieży! Jest ewentualnie od kradzieży z napaścią (bikecasco w pzu).
      Jesli masz ubezpieczone mienie ruchome mieszkania, to za rower skradziony z piwnicy dostaniesz maksymalnie 10% sumy ubezpieczenia (czyli jeśli chciałbys odzyskać 5000 to ruchomości musisz ubezpieczyc na 50 000)

      • Czyli musze złodziejowi powiedzieć, żeby mi dał w mordę jak mi chce ukraść rower. Nastawić się i dopiero pisać protokół kradzieży. Uwielbiam te nasze TU.
        I tak zrobiłem, mienie ruchome ubezpieczone na 60 tys.
        Pozdrawiam i gońmy złodziejszaków :)

  • „a jak dobrze wiadomo, każdą linkę w 3 sekundy sforsuje nawet kilkuletnie dziecko”
    To jeszcze nic – słyszałem, jak taką linkę potrzeć zmumifikowaną pępowiną, to nie dość że otwiera się natychmiast to jeszcze wyrzuca 5 złotych.

    • Lepsza linka, niż jej brak. Pamiętam film spod sklepu w mieście: złodziej podchodzi, rozgląda się, rozgląda jeszcze raz i wsiada na (na oko drogą) Meridę i w długą. Nie przypięta była oczywiście a właściciel poszedł kupić izotonik pewnie albo baton zbożowy, a jakże. ;-)

      ATSD: próbowałem przeciąć linkę z kolegą i wcale nie było to takie łatwe. ;-)

      • Ha, nie da się ukryć. Może nie kilkulatki, ale jednak.

        Właściwie to sam byłem wcale niedawno świadkiem próby śmiałej kradzieży roweru (trójkołowego) przez chłopaczka maksymalnie 8-9 letniego. Ojciec właściciela pojazdu rzucił się w pogoń i wydawanymi przez siebie groźnymi okrzykami skłonił złodzieja do porzucenia rowerka i ucieczki.
        Do listy skutecznych technik w razie kradzieży można więc śmiało dopisać wydawanie groźnych okrzyków ;)

        Na bardzo krótkie postoje takie kłódki ze sklepu po 5 złotych są pewnie wciąż lepsze niż zupełny brak zapięcia. Ale niewiele.

        Ja osobiście za najbardziej zawodne uważam popularne linki z zamkami szyfrowymi. Zainspirowany przeczytanym kiedyś na Poradach artykułem, pożyczyłem od znajomego jego linkę i bez żadnego uprzedniego przygotowania, z włączonym stoperem zacząłem otwierać ją metodą „na czuja”. Efekt: 56 sekund. A ja naprawdę fajtłapa jestem. Z innym zamkiem poszło nieco gorzej, ale wciąż nieźle – ponad dwie minuty. Przypuszczam, że przy odrobinie wprawy można te cuda otwierać z marszu. Zyskuje się rower i jeszcze gratis linkę. Tylko na co komu taka linka?

      • Na „gumówkę” nie ma mocnych, ale jednak to wymaga:
        – demoralizacji dziecka
        – posiadania gumówki (akurat), lub młota i butli z ciekłym N2 (wiele dzieci nie nosi ze sobą do szkoły tych narzędzi)
        – obojętności ludzi dookoła (choć w sumie coraz więcej dzieci kradnie rowery, więc ludzie obojętnieją)

        W Afryce dzieci potrafią strzelać do ludzi i gwałcić kobiety. Co z tego?

          • Offtop? Rozmawiamy o kradzieży rowerów przez dzieci. I na ile to prawdopodobne. Chyba, że to samokrytyka.

  • To ja się odezwę na podstawie własnych doświadczeń.

    ZANIM ukradną rower. To, co powyżej plus:
    Obejrzyj rower i spróbuj znaleźć jakieś znaki szczególne. Model przerzutki pomoże dopiero przy obejrzeniu roweru z bliska. Za to np. wgięty bagażnik, nietypowa naklejka, charakterystyczny kształt kierownicy – to już jesteśmy w stanie rozpoznać z daleka albo na średniej jakości zdjęciu, np. na aukcji.

    I wiem, że kusi żeby pędzić na policję od razu, działać, robić cokolwiek. Ale, o ile nie widzimy złodzieja na horyzoncie, najlepiej usiąść, ochłonąć, pozbierać myśli, dokumenty, zeznania, i dopiero potem przejść się na komisariat, tak żeby móc podać w miarę pełne, składne informacje.

    Ogłoszenie w internecie – jak najbardziej warto! Szczególnie na forum dotyczącym danego typu rowerów. Mi na przykład skradziono starego Rometa, więc poszedł sygnał na forum miłośników Rometów. MTB czy szosy też pewnie mają swoje społeczości. Nigdy nie wiadomo, mój rower właśnie w ten sposób udało się namierzyć! Co niestety nie znaczy, że go odzyskałam, bo…

    … jeśli zobaczycie rower, o którym wiecie na pewno lub prawie na pewno, że jest kradziony, DZWOŃCIE NAJPIERW NA POLICJĘ, a dopiero potem do właściciela. Gdyby wiedziała o tym jedna osoba więcej, mój skradziony rower byłby już dawno ze mną :(

      • Ktoś zobaczył mój rower przypięty do stojaka w sąsiednim mieście i napisał mi o tym na mailu i na forum. Nim odczytałam, i dojechałam, rower zniknął :(
        Nawet jakby zadzwonił od razu do mnie, to pewnie niewiele by dało, bo 1) miałam wyciszony telefon 2) zebranie się i dojazd na miejsce też chwilę trwał. Nie twierdzę, że policja przybyłaby w trzy sekundy, ale na pewno szybciej niż ja.

        • Aaaa, Boże, do prawowitego właściciela :) Ja to zrozumiałem tak, że ktoś wypatrzył go na Allegro i zadzwonił do sprzedającego. Logic level hard.

    • Jeszcze warto rower podniszczyć. Np. posprejować szprychy odblaskową farbą. Kiedyś mi tak nie ukradli roweru, za to wzięli ten obok, koleżanki.

      • Mój kuzyn po zakupie roweru (ponad 3000zł 18 lat temu) piaskował całą ramę. Ze scotta robił no name. Jeździł nim po W-wie. Kiedyś szedłem z nim po grójeckiej i widzieliśmy jakąś laskę w „ładnym” dresiku na meridzie lub coś podobnego. Jechała dumnie nie za szybko po chodniku. Po 5-7 minutach na tym samym rowerku popylał koleś w obszrpanym dresie.

  • „Spisz numer ramy (znajduje się najczęściej od spodu, w miejscu w którym schodzą się wszystkie rurki ramy.”

    Często jest w postaci naklejki-hologramu naklejoną na tej części ramy łączącej support z tylną osią.

  • Nie ma co się oszukiwać, że skradziony rower jest raczej nie do odzyskania. Po kradzieży złodzieje zacierają numery ramy, demontują lepsze części, więc identyfikacja jest jeszcze bardziej utrudniona. Moim zdaniem najbezpieczniejsze jest trzymanie roweru w domu. A co do porady, to jest w porządku – tfu, tfu oby się nie przydała :)

    • Złodziej jak będzie coś chciał ukraść, to na pewno to ukradnie i dla niego nie będzie różnicy czy „fant” znajduje się w piwnicy, w domu, czy może nawet w super tajnym schronie atomowym pilnowanym przez FBI. Dla złodzieja nie ma rzeczy niemożliwych.

      • Tak, tylko innego kalibru złodziej jest potrzebny do otworzenia piwnicy (którą w wielu przypadkach otwiera się zdejmując drzwi z zawiasów), a innego kalibru złodziej jest potrzebny do otworzenia drzwi antywłamaniowych do mieszkania.
        Tak więc z domu rowery raczej nie giną tak czesto jak z piwnicy czy ulicy.

    • Jęśli trzymasz rower w domu jako mebel…
      Jeśli jeździsz po okolicy lub dalej, to tam może dojść do kradzieży. No chyba, że masz dużą chacjente i u siebie jeżdzisz.

    • I serwisy rowerowe. Niestety już był przynajmniej jeden przypadek, gdzie paserem był serwis. Od tego czasu zawsze w serwisach żądam faktury za części, nie wyeliminuje to próby przemycenia używanych części niewiadomego pochodzenia, ale trochę utrudni.

      • Z tą fakturą to jak? Płatnik może wystawić Ci fakturę na cokolwiek o ile jest w zakresie jego działalności. Chyba nie powiesz, że chcesz zobaczyć fakturę zakupową serwisu, bo tej zwyczajnie tam w 99% przypadków nie ma, bo lezy w archiwum.

        • Wystarczy, że wystawią fakturę/paragon z listą wymienionych części. Taki dokument jest wiążący i jeśli chłopaki nie są idiotami to nie wystawią dokumentu na części z kradzieży.
          W przypadku podejrzenia serwisu o paserstwo przedkładasz dokument od serwisu Policji jako dowód, że to u nich kupione. Stąd Maciej ma rację, branie rachunków, paragonów, faktur nie uleczy całkowicie sytuacji, ale złodzieje będą mieli trudniej.

          • Jest to dowód jedynie na to, że kupiłeś jakąś część w tym serwisie, jeśli nie ma na nim numeru seryjnego cześći, to w sądzie jest to słaby dowód. A numeru seryjnego tam nie ma, bo osprzęt nie jest oznaczany.
            Inna sprawa, to popatrzcie na paragony ze sklepów rowerowych. Przeważnie wystepuja na nich linie jak: cześci rowerowe; akcesoria rowerowe; usługa.
            Niemniej warto brać rachunki, bo mamy pewnośc, że serwis karmi hydrę(płaci podatki).