Ten wpis to być może początek serii tekstów z kategorii – odpowiem Wam na kilka pytań :) Zebrałem tu dziesięć kwestii, które postaram się rozwiązać w krótkich i mam nadzieję, przystępnych słowach. Nie przedłużając, zapraszam do lektury.
Jak szybko pojadę na moim rowerze?
Rekord świata należy do Denise Mueller-Korenek, która jadąc za osłoną aerodynamiczną osiągnęła 296 km/h. Myślę, że takich prędkości nie zamierzacie osiągać, choć kto wie :)
Wracając do naturalnych warunków, prędkość z którą będziemy jechać na rowerze da się w prosty sposób policzyć. Wystarczy użyć kalkulatora prędkość/kadencja – wpisać tam dane o wielkości kół w rowerze, przełożeniach i naszej kadencji (czyli jak szybko będziemy pedałować). I z doświadczenia mogę powiedzieć, że te teoretyczne obliczenia mniej więcej się zgadzają. Pamiętajcie, że kadencja 70 nie jest szczególnie wysoka, to tak naprawdę dość powolne, ciężkie pedałowanie. Warto próbować ją stopniowo zwiększać, zamiast na początek myśleć o powiększaniu tarcz na korbie. Zresztą poniżej zobaczycie, jak szybsze pedałowanie przekłada się na osiągane prędkości. Jak to wygląda w przypadku kilku najpopularniejszych typów rowerów?
Rower górski Kross Hexagon – opony 27,5″ x 2,1″, najtwardsze przełożenie 42-11. Prędkość przy kadencji 70 – 35 km/h, kadencja 80 – 40 km/h, kadencja 90 – 45 km/h
Rower górski Kelly’s Spider – opony 29″ x 2,25″, przełożenie 38-11. Prędkość przy kadencji 70 – 34 km/h, kadencja 80 – 38 km/h, kadencja 90 – 43 km/h
Rower crossowy Merida Crossway – opony 28″ x 1,6″, przełożenie 48-11. Prędkość przy kadencji 70 – 40 km/h, kadencja 80 – 46 km/h, kadencja 90 – 52 km/h
Rower szosowy Romet Huragan – opony 28″ x 23 mm, przełożenie 50-11. Prędkość przy kadencji 70 – 40 km/h, kadencja 80 – 46 km/h, kadencja 90 – 52 km/h
Jak widać, nie potrzeba wcale bardzo dużej tarczy na korbie, żeby rozpędzić się do 40-45 km/h. Ciekawostką jest, że na rowerze crossowym możemy pojechać tak samo szybko, jak na rowerze szosowym. Oczywiście na szosówce będzie łatwiej (mniejsze opory toczenia i powietrza, niższa waga), niemniej jeżeli tylko ktoś ma wystarczająco siły w nogach, to i na crossie pojedzie 50 km/h.
Zdaję sobie sprawę, że są osoby, które chcą jeździć jeszcze szybciej, zwłaszcza z górki. Niemniej (to tylko moje prywatne zdanie), zjeżdżając 50 km/h i szybciej, korzystając ze wspomagania grawitacyjnego, wolałbym skupić się na utrzymywaniu kierunku jazdy, a nie pedałowaniu :) Zwłaszcza na rowerze crossowym.
Czy rowery są często kradzione?
Nie ma dokładnych danych o liczbie kradzionych rowerów w Polsce. Ze strzępków informacji znalezionych w internecie można sprawdzić, że według oficjalnych statystyk, w dużych miastach kradzione jest po kilkaset rowerów rocznie (w Warszawie ta liczba przekracza 1000 sztuk). I chodzi tylko o zgłoszone kradzieże, tych niezgłoszonych może być dużo więcej.
Czy mogę jechać na rowerze po spożyciu alkoholu?
Jeżeli w wydychanym powietrzu zawartość alkoholu będzie niższa niż 0,2 promila – nie grożą nam żadne konsekwencje. W przypadku 0,2-0,5 promila, będzie to jazda w stanie po spożyciu alkoholu, grozi za to mandat w kwocie od 300 do 500 złotych. Natomiast powyżej 0,5 promila w wydychanym powietrzu to już jazda w stanie nietrzeźwości, gdzie mandat wynosi 500 złotych.
Warto pamiętać o tym, że jeżeli będziemy stwarzać zagrożenie na drodze, policja może skierować sprawę do sądu, który może ukarać nas grzywną, aresztem lub nawet wydać zakaz prowadzenia pojazdów niemechanicznych.
Dobrze wiedzieć także o tym, że prowadząc rower jesteśmy traktowani jako piesi. To znaczy, że póki nie stwarzamy zagrożenia dla innych i dla siebie, możemy być w stanie nietrzeźwości (czego nie polecam, niemniej przepisy tego nie zabraniają).
Więcej na temat mandatów dla rowerzystów przeczytacie w podlinkowanym wpisie.
Dlaczego boli mnie tyłek po jeździe na rowerze?
Po dłuższej przerwie od jeżdżenia to normalna sprawa. Cztery litery muszą się przyzwyczaić z powrotem do siodełka i na samym początku możesz odczuwać pewien dyskomfort. Warto zadbać o to, aby siodełko było dobrze ustawione.
Jeżeli po kilku-kilkunastu dłuższych przejażdżkach nic się nie zmieni, warto bliżej przyjrzeć się siodełku. Jeżeli wcześniej dobrze się na nim jeździło, być może jego wypełnienie się zbiło i przestało być tak wygodne jak kiedyś. Na każde siodełko kiedyś przyjdzie czas i będzie trzeba zastanowić się nad zakupem nowego.
Natomiast jeżeli siodełko jest nowe, to być może nie pasujecie do siebie. Siodełko dobiera się do szerokości kości w naszej miednicy, a twardość/miękkość w zależności od preferencji i długości tras, które pokonujemy. Im dłuższa trasa, tym twardsze siodełko powinno być (choć nie do przesady ;) i raczej powinniśmy się wtedy wspomagać spodenkami z dobrą wkładką, a nie miękkim jak kanapa siodełkiem. Im siodełko bardziej miękkie, tym lepiej dopasowuje się do naszej skóry i tym łatwiej może ją odparzyć podczas dłuższej jazdy.
Czasem poszukiwania idealnego siodełka mogą potrwać. Warto poszukać sklepu rowerowego, który oferuje możliwość wypożyczenia siodełka do testów. Przejażdżki z różnymi siodełkami mogą pomóc w wyborze.
Czy na rowerze elektrycznym trzeba pedałować?
Według polskich przepisów „rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny”. Innymi słowy – musimy pedałować, aby silnik elektryczny wspomagał nas podczas jazdy. Nie musi być to mocne pedałowanie, w końcu ma wspomagać nas silnik, niemniej jakiś ruch wykonać trzeba.
Sprawa ta dotyczy dróg publicznych. Poza nimi można używać manetki gazu, którą czasem można znaleźć na wyposażeniu roweru elektrycznego. Tak samo jest z prędkością 25 km/h, przy której wspomaganie powinno się wyłączyć. Limit ten dotyczy jedynie dróg publicznych, poza nimi, jeżeli rower daje taką możliwość, możemy zdjąć ograniczenie i jechać ze wspomaganiem szybciej.
Które części w rowerze są najważniejsze?
Zacząłbym od ramy. Dobry rower zbudowany jest na lekkiej, mocnej ramie, nadążającej za współczesnymi standardami. Do tego rama powinna być wyposażona we wszystkie potrzebne nam otwory montażowe.
W zależności od typu roweru, na drugim miejscu postawiłbym różne elementy. W rowerze górskim byłaby to amortyzacja, to ona odpowiada za bezpieczeństwo jazdy w trudnym terenie, a także za możliwości poruszania się w terenie w ogóle. W rowerze crossowym, trekkingowym, fitnessowym, gravelowym i szosowym będą to moim zdaniem koła. W jeździe sportowej będzie liczyć się ich niska waga, w jeździe bardziej turystycznej czy dla przyjemności – wytrzymałość (choć ich waga w pewnym stopniu też).
Trzecie miejsce w obu przypadkach to hamulce. W rowerze górskim to podstawa, ale mocne i pewne spowalniacze przydają się we wszystkich typach rowerów.
Na czwartym miejscu dałbym koła w przypadku roweru górskiego. Do tego dodałbym opony, które często przez producentów rowerów są traktowane po macoszemu, a ich wymiana na lepsze często daje ogromną różnicę w jeździe. W pozostałych rowerach też dopisałbym tu opony – wyższe modele zazwyczaj stawiają mniejszy opór toczenia, jednocześnie zapewniając lepszą przyczepność w gorszych warunkach pogodowych. Idzie przy tym także niższa waga, co może być odczuwalne na podjazdach.
Poza kategorią są elementy, które wpływają na komfort jazdy i trzeba je dobrać indywidualnie pod siebie – siodełko, chwyty kierownicy, pedały, buty – te elementy muszą być tak dobrane, aby jechało nam się wygodnie.
A gdzie napęd? Czyli to, na co wiele osób zwraca uwagę w pierwszej kolejności? Szczerze mówiąc, jeżeli startujemy od jakiegoś przyzwoitego poziomu, dajmy na to Shimano Deore, to nie ma potrzeby, aby myśleć o zmianie napędu na lepszy. Realnie więcej uzyskacie zmieniając opony, koła czy amortyzację na lepsze, niż napęd.
Czy jazda na rowerze w czasach koronawirusa jest bezpieczna?
Mimo początkowych, dziwnych decyzji rządu z początku pandemii, gdzie rowerem można było poruszać się jedynie do pracy/szkoły/na zakupy itd. a praca wypożyczalni rowerów publicznych została zawieszona – wszystko na szczęście wróciło do normalności. Bo to właśnie rower jest bezpiecznym środkiem transportu! Nie tylko zachowujemy naturalny dystans od innych, ale jeszcze poprawiamy swoją kondycję i zdrowie.
Ile trzeba wydać na dobry rower?
To trudne pytanie, które często od Was dostaję i nie ma na nie jednej, prostej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, jak dużo i w jakich warunkach będziemy jeździć. Do przejażdżek kilka razy w roku, może wystarczyć nawet rower do 500 złotych. Jeżdżąc trochę częściej i szukając roweru „na lata”, skierowałbym się bardziej ku przedziałowi do 2000 zł (najlepiej patrząc na cenę po rabacie).
Jeżeli szukacie porządnego roweru górskiego do jazdy po górach, nie po parku, ale nadal pozostając w kategorii rekreacji i przyjemności z jazdy, nie schodziłbym poniżej 3000 zł (polecam lekturę wpisu co powinien posiadać nowoczesny rower górski).
W przypadku roweru szosowego/gravelowego/crossowego/trekkingowego, jeżeli chcecie aby spełniał on przynajmniej części wymagań odnośnie „bycia dobrym”, też szukałbym czegoś przynajmniej za te trzy tysiaki. Oczywiście tańsze rowery też mogą być fajne, ale wrócę do pierwszego akapitu – sporo zależy od tego jak dużo i w jakich warunkach się jeździ.
Przy okazji polecam lekturę odświeżanego co roku cyklu „Jaki rower kupić„.
Czy na węższych oponach jeździ się szybciej?
Tak, choć w przypadku amatorskiej jazdy nie będzie to aż tak odczuwalne. Zresztą – na opory toczenia opon większy wpływ będzie miał rodzaj bieżnika (im gładszy, tym na asfalcie szybszy) oraz jakość gumy (tanie opony szosowe potrafią mieć większe opory toczenia niż dobre opony MTB!).
Zerknijcie na test opon szosowych Conti 5000, który przeprowadził portal sprawdzający opory toczenia opon oraz ich odporność na przebicie. Z drugiej tabelki wynika, że przy tym samym ciśnieniu, różnica w oporze toczenia pomiędzy oponą o szerokości 23 mm a 32 mm wynosi od 0,7 do 2 Watów. W stosunku do całkowitego oporu toczenia (od 8,5 do 10,3 Wata) może wydawać się to sporo, ale pamiętajcie, że jadąc totalnie amatorsko generujemy jakieś 70-120 Watów, więc różnica nawet tych 2 Watów da nam tyle co nic. Tym bardziej, że największe opory i tak robi opór powietrza.
Oczywiście węższe opony będą lżejsze i będą stawać mniejszy opór powietrza podczas jazdy. Niemniej będzie to odczuwalne najbardziej w skrajnych przypadkach, tzn. zmieniając opony z szerokich, dwucalowych (50 mm) kapci, na szosowe 28 mm poczujemy sporą różnicę. Zmieniając opony na węższe o kilka-kilkanaście milimetrów – możemy nie poczuć jej prawie wcale.
Sam przejechałem 300 km jednego dnia na oponach gravelowych Goodyear Connector o szerokości 40 mm. Teoretycznie na szosowych oponach dojechałbym do mety trochę szybciej, ale za to szersze opony były zbawieniem na odcinkach z fatalną nawierzchnią „asfaltową”. A że guma w tych oponach jest bardzo dobra, opór toczenia nie jest znacząco większy od opon szosowych.
Czy jest skuteczne zabezpieczenie roweru przed kradzieżą?
Na blogu pisałem jak zabezpieczyć rower przed kradzieżą. 100% skuteczności nie ma, niemniej warto korzystać z dobrych zapięć, tak aby złodziej wybrał na swój cel gorzej zabezpieczony rower, stojący obok. Niezłą metodą może być schowanie w ramie/kierownicy/wsporniku siodełka nadajnika GPS. Będzie to bardzo wygodne w przypadku roweru elektrycznego, którego akumulator będzie w stanie długo zasilać taki nadajnik.
„Z drugiej tabelki wynika, że przy tym samym ciśnieniu, różnica w oporze toczenia pomiędzy oponą o szerokości 23 mm a 32 mm wynosi od 0,7 do 2 Watów.”
Ok, tylko cały ten akapit sugeruje, że różnica jest na korzyść opony węższej, a z tych tabelek wynika przecież, że przy tym samym ciśnieniu mniejszy opór toczenia daje opona szersza. :)
Cześć mam pytanie odnośnie przedniego widelca karbonowego
Chciałem się dowiedzieć z jaką siłą dokręcić sztywną oś DT SWISS przedniego koła do karbonowego widelca?
Na tym zacisku jest napisane min. 15 Nm – maks. 20 Nm
Ale czy to nie będzie za dużo jak na karbonowy widelec?
Z góry dziękuję za poradę
Cześć,
mogłeś z ciekawości napisać co to za rower. Karbonowe widelce tak czy owak mają stalowe/aluminiowe (tego nie wiem) inserty w miejscu gdzie montuje się koło. A przynajmniej powinno tak być.
W każdym razie przy dokręcaniu poczujesz gdy będzie już za mocno. Tzn. trzeba ją dokręcić w dość porządnie, ale bez wkładania w to dużej siły.
hm…
Miałbym takie pytanie (sugestię) – czy czułbyś się na siłach i miał ochotę na zrobienie tematu o rowerach stacjonarnych? Może coś na wzór: „Jaki rower kupić do konkretnej kwoty”.
Uważam, że dla niektórych możliwość utrzymania względnej formy w okresie zimowym jest ważna i pomaga w powrocie do aktywności poza czterema ścianami na „prawdziwym” rowerze. Nie każdy jest na tyle zdeterminowany, aby jeździć na śniegu, w trakcie gołoledzi, ujemnych temperaturach itd.
Osobiście miałem okresy w życiu, kiedy po kilku miesiącach przymusowej rozłąki z rowerem, najnormalniej w świecie straciłem pozytywne nawyki i już nie ciągnęło mnie specjalnie do jazdy. Zastanawiałem się nawet nad znalezieniem sobie nowej sportowej aktywności, dla której pory roku będą przeszkodą.
Podsumowując, rower stacjonarny może okazać się sprzymierzeńcem użytkowników rowerów ulicznych :)
Cześć,
jeżeli chodzi o rowery stacjonarne, to nie mam o nich bladego pojęcia. Preferowaną przeze mnie opcją jest bardziej trenażer (zajmuje mało miejsca, łatwo go schować). Pisałem o nich kilka razy: https://roweroweporady.pl/?s=trena%C5%BCer
Opowiadałem też co nieco na YouTube: https://youtu.be/fIC77CK2w0o
Oczywiście rowery stacjonarne też mają swoje zalety, niemniej tak jak pisałem – nie mam o nich zielonego pojęcia :) Wiem tylko tyle, że Kettler robi dobre.
Dzięki. Ciekawa sprawa z tym trenażerem. Będę myślał :) Na razie śmigam po asfalcie. Oby jak najdłużej.
Rowery stacjonarne dzieła się w zasadzie na dwie grupy w zależności od tego jak generowany jest opór:
1. Mechaniczne – tarcie paska o kolo suwne, tanie, ale głośne i wymagają przeglądów okresowych
2. Magnetyczne – na zasadzie dynamo, droższe, alenciche i bezobslugowe.