Zmiany w przepisach dla kierowców i rowerzystów

Miesiąc temu, razem w Waldkiem Florkowskim z kanału Moto Doradca przygotowaliśmy materiał, w którym pokazaliśmy najczęstsze błędy kierowców i rowerzystów. Spotkał się on z dużym zainteresowaniem z Waszej strony. Padło naprawdę wiele pytań o obowiązujące przepisy, które dotyczą rowerzystów i kierowców – postanowiliśmy zatem pociągnąć dalej ten temat. Partnerem naszego projektu jest TESCO, które bardzo aktywnie włącza się w kampanię na rzecz poprawy bezpieczeństwa.

Nowości na drogach oraz zmiany w przepisach, które pokazujemy, zaszły na przestrzeni ostatnich kilku lat. Nie każdy jeszcze je przyswoił, tak więc warto odświeżyć sobie te informacje.

Wyprzedzanie z prawej strony, stojących lub wolno poruszających się pojazdów

Wyprzedzanie rowerem z prawej strony

Rowerzysta nie musi stać w korku. Może śmiało ominąć stojące samochody, i to nie tylko z lewej, ale także z prawej strony. Przy czym trzeba oczywiście zachować zasadę ograniczonego zaufania. Kierowcy nie zawsze patrzą w lusterka i potrafią wykonać nagły manewr. Zdarzy się też, że z samochodu wysiądzie pasażer, który nie spojrzał w lusterko. Pamiętajcie również o tym, że nie można wyprzedzać na przejściu dla pieszych, a także na skrzyżowaniu. Byłoby to zresztą nierozsądne. Kierowca może nagle zachcieć skręcić w prawo (albo skręcać bez włączonego kierunkowskazu) i nieszczęście gotowe.

Kontraruch i kontrapasy dla rowerzystów

Kontrapas i kontraruch rowerowy

O udogodnieniach, które czekają na rowerzystów w wielu miastach i miasteczkach, opowiadałem więcej u siebie na YouTube. Ale zawsze warto przypomnieć, jakie możliwości dają nam przepisy. W ostatnim czasie bardzo popularne stało się dopuszczanie jazdy rowerem pod prąd, na ulicach jednokierunkowych. Na drogach o małym natężeniu ruchu i dopuszczalnej prędkości ograniczonej do 30 km/h, wystarczy przy znaku zakaz wjazdu oraz znaku informującego o tym, że droga jest jednokierunkowa – dodać tabliczkę „Nie dotyczy rowerów”. W przypadku dróg o dopuszczalnej prędkości 50 km/h, maluje się dodatkowy kontrapas, który separuje jadących pod prąd rowerzystów od pojazdów jadących w „normalnym” kierunku.

Jazda środkiem pasa przez skrzyżowanie

Jazda środkiem pasa przez skrzyżowanie

Jeżeli tylko z pasa na którym stoimy, można pojechać w kilku kierunkach – możemy przejechać nim środkiem przez skrzyżowanie. Nie chodzi tu absolutnie o blokowanie skrzyżowania i utrudnianie ruchu. Taka możliwość jest dopuszczona po to, aby rowerzysta był dobrze widoczny na drodze. Często też skrzyżowania są wąskie, z naprzeciwka jadą pojazdy, tak więc samochody stojące za nami i tak by nas nie wyprzedziły. Rzadko korzystam z tej możliwości, a robię to na skrzyżowaniach, na których wiem, że jest ciasno, a kierowcy i tak próbowaliby mnie wyprzedzić. Oczywiście po przejechaniu skrzyżowania, wracamy do prawej krawędzi jezdni.

Sierżanty rowerowe

Sierżanty rowerowe

To niepozorne znaki, wymalowane na asfalcie. Przedstawiają rower z dwiema strzałkami nad nim. Są to znaki czysto informacyjne, zwracające uwagę kierowców, że na drodze mogą pojawić się rowerzyści. I że warto zostawić im trochę miejsca z prawej strony. Warto pamiętać, że kierowcy mogą po sierżantach jeździć, nie są to znaki, które wyznaczają strefę jazdy rowerem (tak jak robią to pasy rowerowe).

Jazda rowerem w kamizelce odblaskowej i kasku

Kamizelki rowerowe i kask

Po zmroku, poza terenem zabudowanym, piesi mają obowiązek poruszania się w kamizelkach odblaskowych. Przepis ten nie dotyczy rowerzystów, którzy muszą mieć włączone oświetlenie i posiadać odblask. Ale obowiązku jazdy rowerem w kamizelce odblaskowej nie ma. Natomiast ja polecam zakładanie kamizelki, gdy jedziemy przez nieoświetlone, ciemne tereny. W nagraniu, które znajdziecie u Moto Doradcy, pokazujemy różnicę w widoczności rowerzysty, który jedzie z samymi lampkami oraz z lampkami i kamizelką. Nagraliśmy to na asfaltowej, podmiejskiej drodze, która prowadzi przez las. Było tam koszmarnie ciemno i każdy dodatkowy odblask sprawia, że rowerzystę zauważy się szybciej i z większej odległości.

Co do jazdy w kamizelkach w dzień, a także po mieście. Cóż, tutaj nie jestem specjalnym zwolennikiem. Jest to stygmatyzowanie rowerzystów i przyzwyczajanie kierowców, że nie muszą skupiać się na jeździe, bo przecież rowery widać w każdej sytuacji (a przecież nie widać). Lepiej po prostu jeździć w odzieży bardziej kolorowej niż czarna :) I mieć przez cały dzień włączone oświetlenie.

Jeżeli chodzi o kask, to jazda w nim także nie jest obowiązkowa. I w sumie nie chciałbym, aby była. Spowoduje to drastyczny spadek liczby rowerzystów na drogach. Niemniej każdemu niezdecydowanemu polecam jazdę w kasku. O tym czy warto jeździć w kasku, mówiłem więcej na YouTube.

Pasy rowerowe

Pasy rowerowe

Pasy rowerowe to już dużo poważniejsza sprawa niż sierżanty. Ciągła linia zabrania wjeżdżanie na niego kierowcom – rowerzyści mają przestrzeń tylko dla siebie. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, które powinno moim zdaniem być wykorzystywane jak najczęściej, tam gdzie jest to możliwe. Drogi rowerowe są w porządku, ale oddzielają ruch rowerowy od samochodowego, co zwłaszcza na skrzyżowaniach tych dróg, rodzi kłopoty. Gdy rowerzysta jedzie po ulicy, kierowcy o wiele lepiej go widzą, a rower nie „wyskakuje” na przejazd rowerowy „nie wiadomo skąd”.

Jazda rowerem parami

Jazda rowerem obok siebie

Wprowadzenie tej możliwości, to tak naprawdę dostosowanie przepisów do tego, co rowerzyści i tak robili. W ustawie Prawo o Ruchu Drogowym czytamy: „Art. 33. 3a. Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.”

Przepis nie precyzuje dokładnie, w jakich sytuacjach można jechać obok siebie. I bardzo dobrze, wystarczy tutaj zdrowy rozsądek. Jak widzicie na zdjęciu powyżej, jedziemy z Moniką obok siebie. Ruch samochodowy jest minimalny, a obok dwa wolne pasy. W takiej sytuacji, śmiało można jechać obok siebie. Kierowcy mają dostatecznie dużo miejsca, aby nas wyprzedzić, nie ma więc powodu, aby przyklejać się do krawężnika. Natomiast gdybyśmy jechali w komunikacyjnym szczycie, gdzie samochodów jeździ dużo, a my zmuszalibyśmy samochody do hamowania – byłoby to już sprzeczne z przepisami.

Trzecia tablica rejestracyjna na bagażnik rowerowy

Trzecia tablica rejestracyjna

Od stycznia tego roku, nareszcie można zamówić trzecią tablicę rejestracyjną, którą zakłada się na bagażnik rowerowy na hak. Była to olbrzymia luka w prawie. Wiele osób po prostu odkręcało tylną tablicę i montowało na bagażniku. Niektórzy wyrabiali sobie nielegalizowaną tablicę na Allegro. W obu tych przypadkach groził mandat. Teraz za 53 złote wyrabiamy trzecią tablicę i jeździmy spokojnie.

 

Jak widzicie prawo nie stoi w miejscu i powoli, powoli dostosowuje się do realiów. Ale myślę, że nie wyczerpano jeszcze wszystkich możliwości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

205 komentarzy

  • Często mam problem przy zakładaniu koła (bo np. zmieniałem dętkę). Mam hamulec tarczowy i mimo że przed zdjęciem było ok, to po założeniu słychać „szuranie” na klockach mimo że klamka hamulca nie jest naciśnięta. Może zrobisz o tym odcinek?

  • Cześć! :)

    To bardzo ważne i ciekawe pytanie (o propozycjach de lege ferenda w przepisach). Potencjalne propozycje można mnożyć i mnożyć ale wydaje mi się, że najwięcej o tym, co należy zmienić lub wyregulować wiedzą ci, którzy jeżdżą zarówno samochodem jak i rowerem (zakładam, że bywają również pieszymi)…

    W codziennej jeździe bardzo często przeklinam pieszych, którzy nic nie robią sobie z faktu istnienia wyznaczonych części chodnika jako drogę ściśle dla rowerów. Zdarza się chodzenie po niej gdy wolny jest chodnik obok i dzieje się to nagminnie. Przykro mi ale karałbym to mandatem karnym. Ryzyko utraty 100 zł skutecznie powinno odstraszyć od takiego zachowania nawet najbardziej zatwardziałe „rowery” na dwóch nogach. Kiedy ludzie wreszcie zrozumieją, że droga tylko dla rowerów to jezdnia, po której poruszają się pojazdy, które mogą stanowić realne zagrożenie – to po pierwsze, a po drugie, nie po to wywalczyliśmy sobie drogi, żeby łazili tam ludzie i na odwrót, jeśli jest droga, pieszy na chodniku powinien czuć się bezpiecznie w pełni – jeśli nie umiemy się szanować, to powinny nas tego nauczyć sankcje. To największy problem w relacji kolarzy i pieszych, teraz słowo o samochodach…

    Jeżdżąc autem wiele razy miałem nieprzyjemność hamować nagle przed wyskakującym znikąd rowerzystą, ilekroć jest droga rowerowa to staram się spojrzeć, czy akurat nikt nie nadjedzie, natomiast gdy zwykłym chodnikiem jedzie „kolarz” bez oświetlenia wieczorem/w nocy, z prędkością 30 km/h wyjeżdża na pasy (zwłaszcza gdy nie ma nawet sygnalizacji) to serce staje mi w gardle i mam ochotę taką osobę dogonić i dobrze nią potrząść. Nie chodzi mi o zakaz przejeżdżania przez pasy dla pieszych (sam często przejeżdżam mimo że nie mogę wg przepisów) ale o nakaz zachowania szczególnej ostrożności (tzn. Osoba robiąca to w sposób zagrażający bezpieczeństwu, powinna za to odpowiadać a w razie wypadku powinna być traktowana jako sprawca)… To, że jesteśmy na dwóch kółkach nie upoważnia nas do bezmyślnej brawury.

    I jeszcze jedno, to do rowerzystów. Zdaje sobie sprawę, że nie każdy kolarz ma prawo jazdy i że nie każdy zna przepisy i zwyczaje poruszania się po drodze (w tym rowerowej) . Przypominam zatem, w Polsce mamy ruch prawostronny. Mijamy się mając osobę z naprzeciwka po naszej lewej stronie, jeżeli na naszym torze ruchu jest przeszkodą to omijamy ją z zachowaniem ostrożności i oddając pierwszeństwo jadącym z naprzeciw, którzy na swym torze nie mają przeszkody, nie stajemy w miejscu bez powodu nie upewniając się, że nikt za nami nie jedzie, w miarę możliwości nie spacerujemy z rowerkiem po drodze rowerowej i pamiętamy, że małe dzieci jeżdżą (pod opieką rodzica!!!) po chodniku, a nie po drodze dla rowerów, bowiem nie każdy jeździ 10 km/h… Możemy jeździć szybciej, więc nie utrudniajmy sobie tego i nie stwarzajmy zagrożenia… Czasami myślę, że przydałyby się organizowane przez policję np szkolenia dla rowerzystów, bo z ich świadomością jest źle, a liczba ich ciągle większa. Zapobiegajmy wypadkom i sytuacjom rodzących niebezpieczeństwo na drogach rowerowych, zamiast post factum zbierać resztki nerwów i rowera.

    Wiem, że nie wszystko da się opisać językiem prawnym i usankcjonować ale powinniśmy (mimo braku pewnych regulacji) zachowywać rozsądek i empatię względem innych. Zarówno jak jedziemy 40 km/h czy 5 km/h możemy sprawiać zagrożenie jak i nie sprawiać. Myślmy i jezdźmy tak, żeby nie zwiększać tego ryzyka i nie zmuszać innych do wykonywania nieprzewidzianych wcześniej manewrów.

    I tak bym to tutaj napisał ale jeśli jest opcja wzięcia udziału w konkursie, to chciałbym, żeby ten post też brał w nim udział.

    Z poważaniem, MM

  • Proponuję wprowadzenie dla kierowców symulatorów jazd na rowerze w sytuacjach niebezpiecznych spowodowanych przez kierowców jak i symulatorów do rowerzystów, aby uświadomić kierowców jak i rowerzystów o pewnych zachowaniach, które powodują niebezpieczne sytuacje na drogach. Apeluję o to ja, kierowca, będący w wolnych chwilach rowerzystą.

  • Myślę, że dobrą zmianą mogło by być pozwolenie kierowcom podczas wyprzedzania rowerzysty na przekroczenie linii ciągłej jeśli nie zagraża to bezpieczeństwu w ruchu.
    Kierowca nie martwiłby się o to, że dostanie mandat i z chociaż przepisowym dostępem wyprzedzał rowerzystę.

  • Cześć,

    Być może spotka się to z falą krytyki, ale w momencie posiadania przez rowerzystę wykupionego rowerowego OC i posiadania prawa jazdy lub karty rowerowej dałbym możliwość korzystania z jezdni nawet w przypadku biegnącej równolegle DDR, DDRiP itd. Jeśli jest dobra pogoda jeżdżę do pracy (zamiast autem) rowerem z prawie Aleksandrowa w okolicę katedry na Piotrkowskiej. Jeżdżę szosówką – co prawda z prostą kierownicą, ale jednak – i pewnie niektórzy pomyślą, że czuje się przez to 'lepszy’, 'ważniejszy’ i dlatego, żeby podkreślić swój 'rowerowy status’ wolałbym jezdnią… Otóż nie robi mi żadnego problemu pokonywanie odcinka wzdłuż Rojnej drogą rowerową, natomiast są odcinki w centrum, które odbierają całą przyjemność z jazdy rowerem. Kostka brukowa, krawężniki przy każdym wyjeździe w posesji, zmieniający się co chwilę bieg samej drogi – to po lewej, to z prawej i światła. Ja zwyczajnie kiedy mogę, to wybieram alternatywną trasę i jadę jezdnią – legalnie – bo nie ma na szczęście 'drogi roweropodobnej’. Inną kwestią jest to, że jeżdżę dość szybko i paradoksalnie na DDR, a szczególnie DDRiP czyha na mnie więcej niebezpieczeństw niż na szosie – piesi, którzy wchodzą pod koła, psy puszczone 'samopas’, auta z bocznych uliczek itd. W związku z powyższym uważam, że rowerzysta, który miałby ważne rowerowe OC, prawo jazdy lub kartę rowerową i przede wszystkim czuje się bezpiecznie na jezdni powinien mieć prawo wyboru i samemu decydować o tym, czy korzysta z DDR, czy nie. Moim zdaniem – tak jak starałem się wyłuszczyć powyżej – nie jest to kwestia 'lansu’, tylko dość optymalne rozwiązanie.

  • Zmiany wymaga przepis, który zabrania tworzenia na drodze jednokierunkowej drogi rowerowej. Dziś przepisy dopuszczają tworzenie tylko kontrapasów. Czyli w przeciwnym kierunku do obowiązującego jadą rowerzyści kontrapasem, natomiast z godnie z wytyczonym kierunkiem jazdy rowerzyści poruszają się między samochodami. Dochodzi do wielu nieporozumień, ponieważ wielu kierujących samochodami nie zna przepisów w tej kwestii.

  • Uważam, że jazda w kasku powinna być obowiązkowa. Jakiś czas temu kask uratował mi życie gdy jadąc do pracy zderzyłem się z ruszajacą ciężarówką. Kask mi pękł ale mi nic się nie stało. Była to późna jesień i w tym dniu, przed wypadkiem stwierdziłem, że więcej w kasku nie będę jeździł bo jest to mało wygodne mając czapkę pod kąskiem. Szybko zmieniłem zdanie… Remigiusz.

  • Jedynie co przychodzi mi do głowy to zrezygnowanie z obowiązkowych dzwonków itp. Szczerze jak jeżdżę po swoim mieście w życiu go nie używałem w sytuacji drogowej. Ewentualnie w Krakowie gdy na DDR dojeżdżam do niewidocznego zakrętu, żeby ostrzec innych za zakrętem, jednak chyba jestem wyjątkiem…

  • Dużo napisano o jeździe w kasku na rowerze i kolizjach w ruch drogowym. Ja miałem przypadek na drodze gdzie nie było żadnego samochodu, a była dziura w którą wpadłem jadąc dość szybko. Przeleciałem przez kierownicę i uderzyłem w asfalt właśnie głową uzbrojoną w kask. Pociemniało mi w oczach. Uszkodzeniu uległ tylko kask. Kas mi uratował życie. Niech ten przypadek przemyślą wszyscy przeciwnicy kasków.

  • Przejazd przez pasy, ale z zastrzeżeniem że powinno się to wykonać powoli z zachowaniem bezpieczeństwa. Dla mnie jest bez sensu schodzenie z roweru by potem na niego wskakiwać…

  • Przepis nakazujący wyposażenie fotelików dziecięcych na rower w możliwość zamontowania oświetlenia, oraz fabrycznie zamontowane elementy odblaskowe.

    Obecnie produkowane foteliki są produktem, który można produkować i sprzedawać bez jakiegokolwiek elementu zapewniającego oświetlenie i/lub odbicie światła. Nie ma na nich często miejsca gdzie można by przyczepić oświetlenie. Ja mam taki, że jak przyczepić oświetlenie, to dziecko w kasku ruszając głową czasami je wyłącza. Nie mam też fabrycznych odblasków, musiałem znaleźć odpowiednie naklejki odblaskowe tz. takie, które zmieściłyby się w miejscach wolnych fotelika.

  • witam moim zdaniem jest potrzebana wyrozumiałość sam jestem rowerzystą a pracuję jako kierowca paradoks ale nie o tym myśłe żę jedynym wyjściem jest nowelizacja kodeksu ruchu drogowego i wprowadzeniu na egzamin paru pytań jak wiadomo prawo jazdy upoważnia nas do prowadzenia roweru a pyań na egzaminach żadnych i tak w ogóle kto z kerowców złosci się na nas wiec niech wsiądzie na rower to zrozumię wszystko ludzie myślenie nie boli poczujcie się czasami w sytuacji innych a nie czubek swojej bryki pozdrawiam może nie mam racji ale to nie ważne to jest moje zdanie

  • Panie Łukaszu – mam pewien pomysł, który by ułatwiłby życie rowerzystom.
    Powinny powstać specjalne zaniżenia krawężników dla rowerzystów przed ruchliwymi skrzyżowaniami.
    Mam taką sytuację, że jadę rowerem bez amortyzatora ulicą na podporządkowanej i mam za chwilę skrzyżowanie z drogą z pierwszeństwem (po prawej i lewej).
    Ponieważ trzymam się prawej strony a jest duży ruch nie wbijam się chamsko na ulice, tylko musze czekac.
    Byłoby dobrze, gdyby przed takimi skrzyzowaniami byłby krótki wjazd na chodnik, – bo nie zawsze nawet na przejsciach dla pieszych jest znizenie kraweznika
    i nie zawsze sa wspomniane przejscia dla pieszych. Byłoby płynnie wbić się na chodnik (dobrze jakby był wydzielony ciąg rowerowy) i kontynuowac jazdę bez zatrzymywania.
    2 pomysł jest zbyt futurystyczny, ale realny na dzisiejsze mozliwosci – polaczenie systemu ostrzegawczego samochodu o przejezdzie roweru z gps-em kierujacego jednosladem (kazdy smartfon ma gps-a). „Rower” wysyłałby sygnal o położeniu na drodze i w przypadku nieostroznego kierowcy – samochod sam by hamował.

    pozdrawiam.

  • Sam jestem rowerzystą i myślę, że jestem dość uważny na jezdni jak i na drodze rowerowej. Często gęsto widzę, że rowerzyści mając przywilej pierwszeństwa przy przejazdach przez jezdnię z wyznaczonym pasem dla rowerów, wjeżdżają z prędkością taką jaką dojeżdżali do przejścia. Irytuje mnie taka sytuacja, dlatego dla rowerzystów powinno być obowiązkowe zatrzymanie się przed przejazdem / przejściem przez jezdnię w miejscach gdzie nie ma sygnalizacji świetlnej.

  • Witam. Prawa rowerzystów możemy podzielić na
    -prawa w mieście
    Według mnie miasto to obszar w którym rowerzyści powinni być bardziej traktowani jak piesi , tzn: możliwość jazdy chodnikami. Takie prawo sprawiłoby ze rowerzyści byli by bardziej bezpieczni. Jak w wiadomo w naszym polskim społeczeństwie dla większości kierowców rowerzysta to intruz na drodze. Gdyby rowerzyści poruszali się po chodnikach ( oczywiście uprzedzę tu wszystkich , z ograniczoną prędkością bezpieczna zarówno dla rowerzystów i pieszych) kierowcy by się nie denerwowali a rowerzyści byli bardziej bezpieczni .

    -prawa poza miastem
    Rowerzysta poza obszarem zabudowanym powinien być bardziej zabezpieczony niż w mieście. Poza miastem obowiązkowy powinien być kask. Jak wiadomo wszystkim poza miastem auta poruszają się z prędkościa większą niż 50 km /h co sprawia ze w razie ewentualnego nieszczęścia kask będzię stanowił elementarna ochronne głowy.
    Każdy rower powinien być wyposażony w parę światełek odblaskowych (przód tył ) oraz światła oświetlające drogę z przodu. Miłym dodatkiem do tego kompletu było by czerwone migające światełko.
    Rowerzyści poruszający się wierszami dwójkowymi zajmują praktycznie cały pas ruchu. Kierowcy często denerwują się że nie są w stanie ich wyprzedzić w łatwy i prosty sposób. Wprowadzenie podwójnego użycia sygnału dzwiękowego samochodu sprawiało by ze rowerzyści ustawili by się gęsiego a kierowca mógłby w łatwiejszy sposób ich wyprzedzić

  • Witam,
    Moim zdaniem, zmiany odecnych przepisów nie wprowadzą nic istotnego. Wg mnie potrzebne są dwie rzeczy:

    1. Więcej ścieżek/dróg rowerowych, nawet poza miastami. Tam rowerzyści powinni czuć się bezpiecznie, pod warunkiem, że pieśi nie robią sobie chodnika ze ścieżki, a skoro są kary za przejazd rowerem przez przejście dla pieszych to nie też będą kary dla tych co robią sobie chodniki ze ścieżek.

    2. Dużo więcej kultury, wyrozumiałeości i wyobraźni u kierowców i u rowerzystów.
    Tam gdzie musimy się wzajemnie dzielić infrastrukturą, często wystarczy zwykła uprzejmość, jesteśmy tylko ludzmi, popełniamy błędy, a zależdzanie drogi, odgrażanie się, rękoczyny itp. to z kulturą jazdy nie ma nic wspólnego. Duża część kierowców od czasu do czasu wsiada na rower i wówczas stają po drugiej stronie i odwrotnie rowerzyci też są przecież często kierowcami. Bądzmy wyrozumiali i kulturalni.

    Jeśli już mielibyśmy coś zmieniać to ja bym był za obowiązkiem używania oświetlenia przez całą dobę poza obszarem zabudowanym dal tych co poruszają się po jezdni lub poboczu. Z tych samych powodów z jakich kierowcy motocykli i samochodów musza uzywać świateł mijania przez 24h lub do jazdy dziennej.

  • jest dużo pomysłów by było bezpiecznie, np lustra,podam przykład z mojego miasta, znam 3/4 mijesca w których jest ścieżka osobna dla rowerów jest przecięta droga, mało ruchliwą ale jednak samochody tam są, budynki są dokładnie do samej ulicy wiec gdy się jedzie po ścieżce by zobaczyć czy jedzie samochód naprawde trzeba wolniej jechać i sie wychylać a nawet zatrzymać, ja po ścieżka osobiście jeżdżę szybko nawet za szybko, lustra by się przydały, samochody mają swoje lustra na łukach, lustra nie są drogie, ale jak zarządcy dróg czy tam chodników żałują i oszczędzają na wszystkim potem są wypadki, to się nie zmieni

  • Jedynym słusznym przepisem dla rowerzystów była by znajomość
    podstawowych zasad ruchu drogowego, a kierowców poszanowania ich praw.
    Żadne przepisy czy regulację nie pomogą jeżeli w Polsce nie będzie
    odpowiedniej infrastruktury rowerowej, oczywiście nie zapominając o
    kulturze jazdy kierowców aut wobec jednośladów (rowerzyści też nie są
    bez winy).

  • W moim przekonaniu jako obowiazek powinna byc jazda z wlaczonym oswietleniem takze w ciagu dnia, tak jak to ma miejsce w przypadku samochodow, motocykli czy skuterow, dla wszystkich rowerzystow poruszajacych sie drogami dostepnymi dla pozostalych uczestnikow ruchu (szosy, ulice). Wykluczylbym z tego obowiazku jazde po sciezkach rowerowych oddzielonych od ulicy czy to pasem zielieni, czy jakas barierka.

    • To pogarsza bezpieczeństwo zamiast poprawiać. Kierowcy przestają zwracać uwagi na nieoświetlone przeszkody i pieszych.
      Dlatego samochody też nie powinny jeździć na światłach w dzień, a przynajmniej nie wszystkie.

      Część państw które miało obowiązek jazdy na światłach w dzień już go zniosło.
      A część tak jak u nas zostało to zniesione tylko dlatego, że politycy boją się przyznać do błędu.

      • No i co ma Ci odpowiedziec na to? Piszesz, ze czesc panstw zrezygnowalo z tego obowiazku, ktore? Konkrety plis. Czy to kraje skandynawskie, uchodzace za wzor, jesli chodzi o bezpieczenstwo na drogach?
        Poza tym jak chcesz zwrocic uwage na pieszego, ktory noca, bez obowiazkowych odblaskow, jest kompletnie niewidoczny? Latwo Ci pisac, ale nie doswiadczyles przypadku, w ktorym bierzesz na maske dwoch ludzi, bo ich nie dostrzegles, bo nie mieli odblaskow..
        Dlatego bede sie upieral, ze swiatla zwiekszaja bezpieczenstwo. Jezdze samochodem od wielu lat i nie raz, i nie dwa nacinalem sie na sytuacje, gdy przymierzajac sie do wyprzedzania innego pojazdu, wyskakiwal mi z cienia, z naprzeciwka a to rowerzysta, a to inny samochod, ktorego kierowca zapomnial wlaczyc swiatla…

        • Na przykład Austria.

          I chodzi oczywiście o jazdę w dzień, w nocy jazda na światłach pozostaje obowiązkowa. Chociażby po to aby nocą światłami oświetlić pieszych, w dzień ilość światła samochodu i tak nie są w stanie niczego podświetlić ponieważ światło słoneczne jest oświetla wszystko kilka tysięcy razy mocniej.

          Myślę że można by się posunąć nawet dalej i w dzień wprowadzić zakaz używania świateł przez ciężarówki o masie przekraczającej 20 ton – wtedy ślepi kierowcy bali by się wyjeżdżać na drogi i w ten sposób przestali by stwarzać zagrożenie dla innych. Poza tym uspokoiło by to ryzykantów – nie masz pełnej widoczności to nawet nie próbujesz wyprzedzasz aby nie spotkać się czołowo z ciężarówką.

          • Nie chodzi o to bys w dzien cos oswietlal. Chodzi o to bys Ty byl widoczny w swietle dnia. Zwlaszcza na granicy swiatla i cienia.

          • Ale pieszy nie ma świateł – z czego pieszy miał by zasilać 60W reflektor by upodobnić się w dzień do samochodu?

            Musiał by na głowie nosić baterię słoneczną o wymiarach metr na dwa metry albo na plecach agregat spalinowy. I to każdy łącznie z małym dzieckiem idącym właśnie do przedszkola.

            Masz tak absurdalne pomysły, że nawet nie wiem jak z tym dyskutować.

            Po prostu jak ktoś nie widzi w dzień pieszych na drodze to należy mu zabrać prawo jazdy i zabronić jeżdżenia czymkolwiek.

  • Ja bym pozwolił jeszcze rowerzystom na oświetlenie boczne roweru. Na razie nie można np świecących wentyli zakładać. W nocy bywa, że rowerzysta kompletnie nie jest widoczny w nocy z boku. Zezwolenie np na świecące wentylki byłoby na pewno rozwiązaniem, które by poprawiło bezpieczeństwo.

    Może to bardzo dyskusyjna kwestia, ale wydaje mi się, że po 1 – zaostrzenie kar za jazdę po chodniku byłoby dobrym sposobem o walkę o bezpieczeństwo pieszych. Po 2. Ograniczenia prędkości dla rowerzystów. Może nie do 10km/h bo to chore, ale już 15-20 km/h nie byłoby złym pomysłem. Może nie wszędzie, ale w niektórych miejscach na pewno. Po 3. (już bardziej w relacji rowerzysta-rowerzysta) określić raz a dobrze, kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu dróg rowerowych. Nadal nie wiadomo konkretnie czy liczy się zasada prawej ręki, czy pierwszeństwo ma ten rowerzysta który porusza sie wzdłuż drogi z pierwszeństwem, czy kto? Na razie jest to „gdybanie”. Jeden sobie założy tak, a drugi inaczej i na razie oboje mają rację.

    • Ograniczenia prędkości dla rowerzystów mogłyby być kłopotliwe bo nie każdy ma licznik = trzeba by wprowadzić obowiązkowy licznik, co wiąże się z kosztami więc na pewno byłby opór.

      • Dodatkowo nie ma jak skontrolować rowerzystów. Żaden z policyjnych radarów nie ma homologacji na pomiar prędkości roweru i nie zanosi się na to aby mieli mieć takie urządzenie w przyszłości (rowery z karbonową ramą mają za mało metalowych części aby pomiar był dokładny), rower nie ma też tablic rejestracyjnych aby można było stosować odcinkowy pomiar prędkości z pomocą kamer.

        Był by to martwy przepis o którym z góry było by wiadomo, że nie trzeba go przestrzegać.

  • Chyba najlepszym rozwiazaniem bylo by zrobienie olbrzymiej ilości dróg rowerowych tak żeby rowerzysta wogle nie musiał jeździć okualnymi drogami Oczywiście to bardziej mazenie bo to raczej nie realne ale pomyślcie rowery sobie samochody sobie no ale pewnie za jakiś czas rowerzystów by przybyło i pojawia sie problem wypadków (chodź dużo mniej nie bezpiecznych ) i jak zapewnic bezpieczeństwo na drogach rowerowych Jak widac nie ma zlotego środka tylko jeździć używać rozumu i cieszyć się tak cudnym wynalazkiem jakim jest rowerPOZDRAWIAM

  • Mnie martwi praktyczna strona tzw „bezpiecznego odstępu”. XXI wiek a są drogi po których po prostu boję się jeździć. Szczególnie duże auta (pot. TIRy) zmiatają mnie z drogi (dosłownie w jeżyny) – dodam za dnia! Czasem myślę, że MOŻE jak założę sobie na plecy takie starodawne nosidła na wodę z chorągiewkami po bokach… tylko jak z tym jeździć.Pozdrawiam :)

    • Kiedyś jadąc z przyczepką z dzieckiem po poboczu z duża prędkością wyminął mnie TIR. Zrobił to tak, że (na szczęście) tuż za naczepą podmuch wiatru wyrzucił przyczepkę wraz z dzieckiem na drogą. Na szczęście nie wciągnął pod naczepę, ale dosłownie tuż za nią przyczepka stanęła bokiem. Od tego czasu jeżdżę z przyczepką chodnikami. Boje się o własne dziecko.

  • Proponowałbym takie zmiany – w sumie nic nowego, część z tego jest stosowana w różnych krajach na Zachodzie:
    1. Wprowadzenie „przejścioprzejazdu”, czyli wspólnej przestrzeni przejścia
    dla pieszych i przejazdu rowerowego, do stosowania np. na ciągach
    pieszo-rowerowych. W wielu miejscach zniknąłby problem braku przejazdu,
    do tego nie byłoby dziwnych roszad przed skrzyżowaniami (obecnie jadąc
    po CPR z prawej strony, nagle musimy zjechać na lewo bo tam jest
    przejazd, z kolei część przejścia wykracza poza obręb chodnika z prawej i
    piesi nie korzystają). Rozwiązanie popularne m.in. w Niemczech.
    2.
    Jasne dopuszczenie stosowania kombinacji znaków C16+T22 (chodnik z
    dopuszczonym ruchem rowerowym), a nawet uznanie tego za coś
    standardowego w danych warunkach. Oobecnie część zarządców drogi uznaje
    je za nielegalne. Takie oznakowanie pozwoliłoby dopuścić ruch rowerowy
    na chodniki w miejscach, gdzie pieszych jest mało a ruch samochodowy
    intensywny (np. chodniki przy wylotówkach z miasta czy peryferyjnych
    arteriach), a przepisy ogólne nie zezwalają na jazdę po chodniku, bo
    jest 50km/h. Równocześnie część obecnie obowiązkowych substandardowych
    CPRów można by oznakować w ten sposób, dając rowerzyście wybór, czy chce
    jechać po nierównej kostce z dala od samochodów, czy może woli równą
    jezdnię. Rozwiązanie popularne m.in. w Niemczech.3. Rozwiane
    niejasności w związku z pierwszeństwem na przejeździe – ogólnie znieść
    „kopiuj-wklejkę” z przejścia dla pieszych, wprowadzić zasady nadające
    drodze rowerowej taką rangę, jak jezdnia wzdłuż której biegnie (jeśli w
    danym przypadku jest to niejasne – stawiać znaki), czyli:

    jadąc wzdłuż drogi z pierwszeństwem rowerzysta ma pierwszeństwo, znak A7
    dla kierowców stawiany jest przed przejazdem, pierwszeństwo przed
    równolegle skręcającymi regulują obecne zapisy
    – jadąc wzdłuż
    podporządkowanej rowerzysta pierwszeństwo ma jedynie przed skręcającymi
    równolegle z podporządkowanej na podstawie obecnych zapisów, jadącym
    główną musi ustąpić. Znaki A7 dla rowerzystów przed przejazdem.
    – gdy DDR przecina drogę główną poza skrzyżowaniem – pierwszeństwo określają znaki.
    Podobnie funkcjonuje to m.in. w Holandii.
    4.
    Śluzy typu 2 służące do lewoskrętu „na dwa”: zamiast przebijać się
    czasem przez kilka pasów do lewej strony, wjeżdżamy na skrzyżowanie na
    wprost na zielonym prawym pasem, odbijamy w prawo i ustawiamy się przed
    samochodami, czekając na zielone dla kierunku poprzecznego.
    Rozwiązanie popularne m.in. w Danii.

    • Przejśioprzejazdy już są, tylko tak rzadko stosowane, że aż strach. U mnie w mieście spotkałem może 2 takie… A miasto drugie pod względem wielkości w Polsce. :)
      2. Takie znaki tez są. Nie raz spotykałem.

      • 1. Przejścioprzejazd – wiem, że jakiś jest w Poznaniu. Ale nadal jest to „szara strefa”, coś co nie jest opisane w żadnym rozporządzeniu i w wielu miastach zostałoby uznane za nielegalne.
        2. C16+T22 – owszem, nieco bardziej popularne, ale nadal możliwe są różne interpretacje rozporządzeń. W Łodzi zgłosiłem taki projekt do budżetu obywatelskiego i został odrzucony przez inżynierię ruchu – w ogóle nie odniesli się do wskazanych lokalizacji i bezpieczeństwa, a własnie niezgodności z rozporzadzeniem. Coć, co ciekawe, w kilku miejscach w Łodzi obowiazuje (pewnie wcześniej kto inny opiniował).
        Chodziło mi o to, by oba te rozwiązania zostały jednoznacznie wprowadzone do rozporządzeń jako zalecane do stosowania w konkretnych warunkach, co skończyłoby uznaniowość interpretacji przez zarządców ruchu w różnych miastach.

  • Wystarczyloby rodem z Holandii przeniesc przepisy dotyczace niechronionych uczestnikow ruchu:-)