Spodenki rowerowe – jakie kupić

Spodenki rowerowe to temat najczęściej poruszany na forach o tematyce rowerowej. Schemat jest zawsze ten sam. Początkujący rowerzysta pyta : „Jakie są najlepsze spodenki rowerowe dla mnie?”. Czasem dorzuci swoje typy znalezione w jakimś sklepie internetowym. Przeciętny budżet wynosi gdzieś między 100 a 200 zł. Najczęściej takiej osobie poleca się konkretny model spodenek, reklamując go słowami „ja jeżdżę w takich i są ok” (zapewne w imię przysłowia „Każda sroczka swój ogonek chwali”). Ciężko jest również znaleźć porady na temat wyboru wkładki, kroju czy jakości wykonania konkretnych spodenek. Dziś nadszedł czas, aby to zmienić.

Dlaczego tyłek boli?

Dłonie, pupa oraz stopy to trzy punkty podparcia. To właśnie na nich opiera się ciężar Twojego ciała gdy pedałujesz. Największy nacisk przypada na pupę. Siedząc na siodle, około 60% masy twojego ciała opiera się na dwóch punktach miednicy zwanych guzami kulszowymi. Gdy po treningu lub przejażdżce będziesz odczuwać pieczenie, wiedz, że bolą Cię mięśnie pośladków, które były ściskane pomiędzy powierzchnią siodełka i guzów kulszowych. Mam rower szosowy oraz MTB.  Jeżdżę na krótkie wycieczki, w podróż z sakwami, albo na dystanse rzędu 200 kilometrów czy nawet 300 kilometrów w jeden dzień.

Na co zwrócić uwagę przy zakupie spodenek na rower?

  • szelki wykonane z siatki
  • kształt wkładki
  • materiał z jakiego uszyta jest wkładka
  • materiał z jakiego uszyte są spodenki
  • technologia bezszwowa
  • jakość wykonania
Spodenki rowerowe
Po lewej Pearl Izumi Elite, po prawej Mimo Design Label

Spodenki kolarskie z szelkami zwiększają komfort jazdy i basta! Nie wierzysz? Spróbuj. Pamiętaj tylko, żeby wybrać spodenki z szelkami wykonanymi z siatki. Zwiększa ona odprowadzanie potu w stosunku do szelek wykonanych z jednolitego materiału. Kształt wkładki oraz materiał z jakiego jest ona uszyta to w zasadzie najważniejszy aspekt zakupu spodenek. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wkładek Coolmax’owych, które mają problem odprowadzaniem potu.

Po kilku godzinach jazdy moja wkładka była mokra, co prowadziło do odparzeń moich czterech liter. Tolerowałem ten stan, będąc zupełnie nieświadomy, że może być inaczej. Było to kilka lat temu i nie wiem jakie postępy w ostatnich latach osiągnięto w tej dziedzinie, natomiast chętnie poczytam wasze spostrzeżenia na ten temat. Spodenki na rower powinny być obcisłe, nie tylko do pierwszego prania. Jeśli kupujesz produkt markowy (nawet ten z dolnej półki) to nie masz się czego bać. Fajnie jeśli spodnie uszyte są z jak największej liczby paneli, ponieważ zwiększa to stopień dopasowania kroju do sylwetki. Zwróć tylko uwagę na ich łączenia.

Jeśli zobaczysz w środku szwy, wykreśl ten model z listy. Wyobraź sobie kawałek lekko szorstkiego materiału ocierający się 20 tysięcy razy o twoje udo. Masz już przed oczami zaczerwienioną skórę? Wyobraź sobie, że przejechałeś dopiero pierwszy dzień swojej 5. dniowej wycieczki i czeka Cię jeszcze 80 tysięcy powtórzeń. Na koniec zostawiam jakość wykonania. Mało kto chciałby kupić spodenki rowerowe wiedząc, że się niebawem rozprują.  Sprawdź przed zakupem czy ze spodenek „nie wychodzą” pojedyncze nitki. Rozciągnij je i posprawdzaj łączenia paneli. Taki prosty zabieg da Ci jakieś pojęcie na temat jakości oglądanego ciucha.

Zapraszam do obejrzenia odcinka Rowerowych Porad, z którego dowiesz się więcej o spodenkach rowerowych i różnicach między wkładkami. Zapraszam także do zasubskrybowania kanału.

Spodenki rowerowe damskie, spódniczki i bielizna z wkładką

Dobra piszę tutaj tylko o męskich spodenkach, a co z kobietami? Dla pań producenci spodenek rowerowych przewidzieli inny krój szelek oraz zupełnie inny kształt wkładki. Niestety na polskim rynku, wybór sensownych spodenek dla pań jest dość ubogi. Myślę tutaj tylko i wyłącznie o spodenkach z szelkami. Wybierając się na majówkę w ubiegłym roku, moja dziewczyna musiała zakupić spodenki rowerowe. Wtedy dopiero zobaczyłem na własne oczy, jak ciężko jest być dziewczyną, która lubi jeździć na rowerze.

Spodenki rowerowe
Porównanie męskich i damskich wkładek Pearl Izumi

W cenie do 150 złotych znaleźliśmy tylko jedne damskie spodenki rowerowe z szelkami. W cenie do 180 zł, można było zamówić u dwóch producentów spodenki damskie (inny krój, inna wkładka), jednak tylko jeden z nich oferował wszycie damskich szelek zamiast męskich. W okolicach 200 do 250 zł można było znaleźć  kilka spódniczek rowerowych, oraz kilka par spodenek z szelkami i przyzwoitą wkładką (najczęściej były to końcówki kolekcji w obniżonej cenie).

Damskie bokserki rowerowe oferuje na naszym rynku tylko kilka firm, a połowa z nich nie jest warta uwagi. Jest to jednak świetna alternatywa, ponieważ na wierzch możemy założyć legginsy, czy ulubioną sukienkę. Spódniczki rowerowe również są ewenementem na polskim rynku i do wyboru mamy kilka sztuk na krzyż. Niestety nie miałem z nimi żadnej styczności, nie znam też osób, które by z takowych korzystały. Spotkałem się natomiast z opiniami kobiet, które jeżdżą w męskich spodenkach i są z nich bardzo zadowolone. Jest to jednak bardzo mały procent pań i nie łudź się, że Ty też będziesz do nich należeć, ponieważ męskie wkładki mają być wygodne dla mężczyzn.

Największym problemem w przypadku damskiej odzieży jest ignorancja producentów oraz sprzedawców, objawiająca się w postaci braku opisu oraz zdjęć wkładki jaka została zastosowana w spodenkach/ bokserkach/spódniczce. Są natomiast piękne opisy jak pięknie będą w nich wyglądać, są duże obrazki ukazujące piękne kwiatowe wzory itd. Sorry, ja tego nie kupuję. Podejdźcie do tematu porządnie, a obrót damskimi spodenkami podskoczy wam o kilkaset procent. Paniom polecam napisanie maila do rodzimego producenta odzieży rowerowej. Z większością z nich można się nieźle dogadać odnośnie kroju, szelek oraz wszycia damskiej wkładki, o której z reguły nie ma ani słowa na stronie www.

Technologia z kosmosu

Wydajesz gruby hajs na ciuchy, więc fajnie żeby miały jakieś ultra bajery. Jednak wysuwane rakietnice, schowek na kanapkę z dżemem czy trójwidlasta samobieżna kosiarka do betonu nie zrobią na nikim takiego wrażenia jak (proszę o werble, uwaga, tramtraatadaaam!) NANOSREBRO. To niesamowita technologia polegająca na wszyciu srebrnych nitek, które zapobiegają wydzielaniu brzydkich zapachów. Coś mi tu śmierdzi, pewnie marketingowa blablanina… No cóż ani nanosrebro, ani super  naturalne (uwaga, uwaga, znów proszę o werble, tramtraatadaaam!) MERYL SKINLIFE nie usuną brzydkich zapachów.

Są to bajery, którymi można się pochwalić znajomym, bo na nikim innym nie powinno to robić żadnego wrażenia. Dlaczego? Jadąc na jednodniową przejażdżkę/trening, możemy wieczorem wyprać spodenki. Jadąc cztery dni w tych samych spodenkach (myjąc się każdego dnia) śmierdzimy tak bardzo, że ludzie odsuwają się od nas. Na to nie pomoże ani MERYL SKINLIFE ani NANOSREBRO. Tutaj może pomóc jedynie pranie i kąpiel.

Jak nosić spodenki rowerowe?

Podczas jazdy ciało zaczyna wydzielać zwiększoną ilość ciepła. Aby ułatwić jego transfer, skóra pokrywa się potem. Wraz z jego odparowaniem, usuwany jest nadmiar ciepła. Każda warstwa odzieży (nawet termoaktywnej) zakłóca i spowalnia proces odprowadzania ciepła, dlatego więc – spodenki rowerowe nosimy na gołą pupę.

Jeśli mi nie wierzysz, to spróbuj przejechać pierwszego dnia dystans, który według Ciebie jest duży (50,80, 100, 150 km) w samych spodenkach, a następnego dnia załóż majtki pod spodenki i przejedź tyle samo.

Które wkładki są wygodne?

Prezentuję listę wkładek ogólnie uznawanych za wygodne :

Jeżeli zamierzasz kupić spodenki, sprawdź czy wybrany przez Ciebie model na pewno posiada wyszczególnioną przeze mnie wkładkę! Np. Spodenki firmy Mimo, model Design miały wkładkę HT90GEL, a teraz posiadają TEOSPORT HT300L lub TMF 3FUN, z wyjątkiem modelu Mimo Design Body, który posiada wkładkę HT90II.

Spodenki rowerowe
Po lewej Mimo Design Label, po prawej Pearl Izumi Elite

Wkładki wyszczególnione zostały według alfabetu, dlatego nie sugeruj się, że te w górnej części listy są lepsze od tych znajdujących się niżej. Niestety nie ma reguły i jednemu wystarczy tani HT90 GEL, a drugi będzie zadowolony dopiero z hi-endowego ERGO 3D PRO czy ELITE 3D. Mówi się, że racja jest jak pupa i każdy ma swoją, a to przysłowie idealnie pasuje do dzisiejszego wpisu. Szukając w sieci informacji na temat spodenek rowerowych, spotkałem się z opiniami, że wkładka Crafta szybko się uklepuje, wkładka Endury 400-series wcale nie jest wygodna, a spodenki Mavica są dość delikatne.

Wkładka HT90 GEL (w kolorze szarym) jest gruba, zawiera elementy żelowe i posiada dużo paneli. Okazuje się jednak, że jest mniej wygodna niż ELITE 3D Chamois® (pomarańczowa). Chcesz kupić tylko jedne spodenki? Zainwestuj w jak najlepszy model. Jeśli wiesz, że prędzej czy później kupisz następne, zaryzykuj i kup na początek coś tańszego, np. spodenki z wkładką HT90 GEL. Ja jeżdżę w obu modelach od wakacji 2013 roku i jestem bardzo zadowolony. W Pearl’ach przejechałem już ponad 200 km w jeden dzień i tyłek mnie nie bolał (no bolał, ale marginalnie, to w końcu duży dystans).

Jak prać spodenki rowerowe?

Mam taką regułę, że każdy ciuch wykonany z „technicznych tkanin” piorę w szarym mydle. Robię tak z bielizną termoaktywną, kurtkami typu softshell oraz membranami wodoodpornymi. Szare mydło nie zawiera związków, które mogłyby wpłynąć negatywnie na membranę czy tkaninę termoaktywną. Ubrania piorę ręcznie, w letniej wodzie, a jeśli mam możliwość, to sprawdzam czy temperatura wody wynosi nie więcej niż 40 stopni Celsjusza. Jest to ważne szczególnie w przypadku odzieży przeciwdeszczowej, ponieważ zbyt wysoka temperatura może uszkodzić membranę.

Ważne jest również bardzo dokładne wypłukanie spodenek w czystej wodzie, zwłaszcza jeśli prane były w proszku, ponieważ nasiąknięta detergentami pielucha zwiększa ryzyko odparzeń. Pranie w mydle ma swoją dodatkową zaletę. Jadąc w podróż zabierasz tylko mydło, które będzie służyło zarówno do mycia jak i prania. Pamiętaj tylko o porządnym wypłukaniu, aby Twoje spodenki rowerowe nie pokryły się pianą podczas deszczu. Jeśli chcesz bardziej zgłębić temat prania odzieży termoaktywnej to zerknij do poradnika, który przygotowałem: Jak prać odzież termoaktywną lub z membraną?

Higiena w podróży, odparzenia i maści

Przede wszystkim po każdym dniu jazdy, należy obmyć pupę, krocze i pachwiny, a następnie dokładnie wytrzeć do sucha. Gdy już się umyjemy, należy założyć luźną, przewiewną bieliznę. Teraz możemy posmarować cienką warstwą kremu miejsca narażone na odparzenia (z niedrogich, a dobrych kremów polecam Sudocrem). Następnego dnia, tuż przed jazdą znów smarujemy pupę i krocze, lecz tym razem nakładamy więcej kremu i nie wcieramy go zbyt mocno w skórę.

Najpopularniejsze kremy to: Assos Chamois, Sixtus, Nalini Basic Relief, Sportique Century Riding Cream, Xenofit Second Skin, Ozone Endurance Protect Cream. Posiadają one składniki zmniejszające tarcie, antybakteryjne, a nawet chłodzące. Tanią alternatywą są Alantan czy Sudocrem, Oceanic Oillan Baby czy Alezin. Nie sprawują się one tak dobrze jak droższe kremy,  jednak są tańsze i łatwiej dostępne. Jeśli pomimo tych zabiegów, doznajesz mocnych odparzeń, spróbuj jechać z większą kadencją. Jeżeli i to nie pomoże, najpewniej czeka Cię wymiana siodełka na węższe.

Wkładka, a siodełko

Same spodenki rowerowe nic Ci nie dadzą jeśli, będziesz jeździć na niewygodnym siodełku, wiem o tym ponieważ sam przez to przechodziłem. Pomimo wygodnej wkładki, czułem prawdziwy ogień na pośladkach, dlatego że poprzednie siodełko okazało się zbyt miękkie do jazdy w spodenkach z wkładką. Zakupiłem nowe, dużo twardsze i nie odczuwam już dyskomfortu. Starego siodła używam w rowerze miejskim i na krótkich dystansach spisuje się bardzo dobrze. Jak już jesteśmy przy siodełkach, to zobacz jak prawidłowo ustawić siodełko w rowerze, bo źle wyregulowane (nie tylko na wysokość!) również może powodować problem z otarciami.

Podsumowanie

Przed zakupem spodenek rowerowych, poświęć czas na odwiedzenie kilku sklepów, podpytanie znajomych i poczytanie opinii w internecie. Nie oszczędzaj pieniędzy na wygodne spodenki. Gdy je kupisz, pamiętaj aby nie zakładać nic pod spód! Dbaj o higienę podczas jazdy, pamiętaj o antybakteryjnych kremach na odparzenia, a do prania spodenek i bielizny nie używaj detergentów.

Zajrzyj także do poradnika – Jak się ubrać na rower i co zabrać na wyprawę rowerową – dowiesz się z niego, jakie akcesoria warto zabrać ze sobą na rowerową przejażdżkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

52 komentarze

  • Ostatnio (jakieś 600km temu) zaopatrzyłem się w Hummvee od Endury. Jak na razie wiele o nich powiedzieć nie mogę, ale co wiem na pewno: nie są tanie, praktyczne kieszenie oraz komfort termiczny w chłodne poranki i upalne popołudnia (jak na razie 12-31C) – za 2000km może powiem coś więcej. Zgadzam się co do pewnego dyskomfortu związanego z gumowym wykończeniem nogawki przy bujnym owłosieniu ;) ale da się to wytrzymać. Jak na razie jestem zadowolony.

  • Temat – rzeka. Dla mnie najważniejsza jest wkładka. Spotkałem się już z tyloma ich rodzajami, że nie sposób spamiętać. Od paru dni jeżdżę po raz pierwszy w „swoich spodenkach” na pytanie jaką wkładkę wszywamy odpowiedziałem najdroższą! Na d… a szczególnie własnej nie wolno oszczędzać tym bardziej, że czasem na siodełku spędzam dziesięć i więcej godzin. Ja preferuje obcisłe i z szelkami. Dostałem kiedyś do przetestowania spodenki za kolana bez szelek. Dół trzymał natomiast cały czas musiałem podciągać górę. Gdybym jeździł „na holendra” pewnie by to nie przeszkadzało, ale na szosie – brrr. Raz wyłamałem sie od zasad obcisłego stroju. Mam jedną parę tkaninowych z wszytą parą dzianinowych z dość dobrym pampersem. Jechałem w nich przez prawie trzy tygodnie w Maroku. Tam sprawdziły się idealnie i oszczędziły miejsca w sakwie. Służyły jako kolarskie i krótkie spodenki. Dwa w jednym, a co. Pozdrawiam!

  • Nie jeżdżącym spokojnie polecam także wszelkiej maści softshelle, szczególnie te z odpinanymi nogawkami, rano może być zimno, a po południu z kolei zbyt ciepło na długie spodnie.

    A w upały (ale nie więcej niż 35*C, bo tyłek się poci) len: przewiewne, jakby nic się na sobie nie miało, a materiał wytrzymały i stosunkowo łatwo się pierze (nie boi się wysokich temperatur). Odradzam, jak ktoś nie ma osłony łańcucha — 99% ubrań lnianych ma jasne kolory. Z wad: cena, dobrej jakości ubranie z lnu nie jest już tanie.

  • Łukaszu
    W uzupełnieniu artykułu chciałbym wspomnieć o „współpracy spodenek z pokryciem siodełka”. Brzmi politycznie, ale temat przyziemny.

    Piszę o tym, bo kiedyś w swoim trekingu miałem zwykłe siodło ze śliską powłoką – żadne spodenki nie miały śladu użycia, wytarć – ani zwykłe dżinsy, ani obcisłe Vezuvio.
    No i…. kierując się wagą roweru, kaprysem, dizajnem (nie wiem czym jeszcze), zmieniłem na nowsze – z taką dość cierpką powłoką, jakby gumowaną.
    – Będzie lepiej trzymać – myślałem sobie. Zresztą dużo siodeł w sklepie rowerowym ma podobną powłokę – nie będzie problemu.

    Był problem.
    Po kilkunastu zimowych jazdach, wytarły mi się ocieplane spodnie z Lidla. Nie pomogło naszycie czarnej łaty na cały tyłek, wyciętej ze starych zimowych spodni narciarskich. Materiał na łatę wytrzymał dziecięce upadki na stoku, a nie wytrzymał czterech liter w siodle.
    W końcu, gdy otarcia dotknęły moje ulubione Rogaliki i to w takich miejscach, że do niczego się nie nadawały, zmieniłem siodło na poprzednie i temat spodni znów poszedł w zapomnienie.

    Teraz zanim założę jakiekolwiek siodełko do któregoś roweru, sprawdzam „współpracę spodenek z pokryciem siodełka”.

    Trefne siodełko mam na sprzedaż – prawie nówka, waży niewiele, wygląda rasowo, ale ostatecznie kosztowało mnie tyle co nowy Fizik. Jak ktoś ma spodenki zapewniające dobrą współpracę w okolicach tyłka, to polecam. :-))

  • @bik4done

    Coś w tym jest, w starym rowerze zniszczyłem (wytarłem) sobie parę sztuk spodni. W nowym, z lepszym siodełkiem, jak dotąd żadnej, tylko pojawiają się zagniecenia, z którymi żelazko sobie bez problemu radzi. W moim przypadku chodzi o zwykłe „cywilne” ciuchy. Wiadomo: zawsze szybciej się wycierają niż jak się chodzi pieszo, ale niewiele szybciej jak od siedzenia na tyłku 8h dziennie.

  • @Bik4Done – a co to za siodełko? Ja ani w San Marco SKN, ani obecnie w Selle Italia Man Gel Flow nie mam problemu z ocieraniem się materiału o materiał. Być może to, które kupiłeś było jakieś specjalnie przygotowane, nie wiem, do sportów grawitacyjnych może :)

    @MaciekR – no tak, zupełnie zapomniałem o odpinanych nogawkach :)

    @Mateusz – jeśli kiedyś sobie o tym przypomnisz, daj znać tu na blogu, jak się sprawują te spodenki. Słyszałem o nich wiele dobrego.

    @Piotrek – dwa w jednym to świetna sprawa.

    Nie napisałem o tym w tekście, bo to w sumie nieistotne dla tematu, ale ja spodenki z pieluchą kupiłem dopiero… w zeszłym roku :) I to dopiero po przemyśleniach z trasy 260 km https://roweroweporady.pl/dluga-trasa-rowerem-w-24-godziny-jak-sie-przygotowac/

    Teraz papersa wkładam jedynie, gdy mam do przejechania więcej niż 100 km. Poniżej tego jeżdżę w Essach, o których pisałem. Może mam tytanową d… albo szczęście do siodełek. Nie wiem :)

  • Ja jeżdżę w zwykłych, bawełnianych spodenkach z dwiema kieszeniami na rzepy. I tak jak piszesz, nic do nich nie wkładam, bo już nieraz na wertepach coś mi się wysuwało. Na szczęście w porę to zauważałem.

  • @Łukasz
    „Być może to, które kupiłeś było jakieś specjalnie przygotowane, nie wiem, do sportów grawitacyjnych może :)”

    Na pewno mój tyłek nie jest lżejszy od powietrza, więc z pewnością to sport grawitacyjny ;-)
    Siodło szosowe: RAVX Speedmax na prętach CroMo.
    Kupiłem je w listopadzie 2013 r. i leży.
    Chętnie zamienię na porównywalne lub sprzedam.

  • Niedawno kupiłem spodenki rowerowe w Czechach, Klimatex. Jazda o niebo lepsza, niż w tych bez wkładki ale nie umiem się przekonać do jazdy bez bielizny. Raz ubrałem te spodenki na goły tyłek i nawet nie dotarłem do wsiadania na rower. Chyba muszę znowu spróbować.

  • W jakim sklepie zostały kupione te spodenki 2 w 1 w przecenie z 200zł na 100zł?
    Coś akurat dla mnie, kobiety. Zwykłe spodenki z pampersem odstraszają wyglądem, takie to zdecydowanie lepsza opcja.

  • Bik4done dobrze prawi :) W necie widziałem narzekania ludzi z identycznymi spodenkami jak moje, że 3 wyjściach je podarli na tyłku, a ja już śmigam 2-gi rok i żadnych problemów. Jedyne co mi przychodzi do głowy to właśnie siodło, albo nieumiejętne pranie.

    Generalnie luźne gacie i pielucha wpinana to najlepsza opcja. Mam takie rozwiązanie we wszystkich spodenkach, zarówno tych do ekstremalnego jeżdżenia, jak i do zwykłego. Nie wyobrażam sobie jeżdżenia w czymś innym.

  • @Kołtun – też miałem opory, ale musisz się przemóc, wskoczyć na siodełko i poddać się magii :)

    @Karolina – kupowałem bezpośrednio na stronie Adidasa. Zawsze możesz kupić obcisłe spodenki i na to po prostu zakładać drugie, cieniutkie. Te mają tylko ten „bajer”, że mają klipsy, które spinają jedne z drugimi w pasie, w dwóch miejscach.

    Tu masz w tej cenie: https://allegro.pl/adidas-2w1-spodenki-rowerowe-z-wkladka-getry-xs-i4286673140.html

    Tylko to są męske spodenki, wydaje mi się, że musisz szukać mimo wszystko czegoś damskiego. Chociaż z drugiej strony – dla jakiego faceta robią rozmiar XS :)

  • @Karolina – są jeszcze spódniczki rowerowe 4F.

    Co do spodni to mam długie zimowe firmy mimodesign z przodu mają windstopper i krótkie Rogelli Ponzone, oba bez szelek. Co do trwałości się nie wypowiem, bo pierwszy sezon w nich jeżdżę, ale już nigdy nie kupię zimowych spodni bez szelek. Z krótkimi nie mam problemu, ale długie muszę co jakiś czas podciągać w trakcie jazdy.
    No i będę musiał kupić nogawki, albo letnie spodnie długie. Jestem zmarźluchem, a te spodnie z windstopperem sprawdzają się tak do 12-15 stopni, a w taką pogodę jak teraz mamy wieczorem często jest mi zimno w krótkich

  • Wskoczyłem dzisiaj na rower w samych spodenkach, bez bielizny i… Koniec z majtkami ;) . Zdecydowanie lepiej w samych spodenkach rowerowych.

  • Faktycznie temat rzeka.
    1. To samo co przy koszulkach, pranie bez zmiękczaczy, najlepiej specjalne środki lub biały jeleń.
    2.Ja swoje spodenki Genesis (z Intersportu) po którymś praniu i wirowaniu zniszczyłem . Znaczy tak się zrolowała wkładka żelowa że musiałem rozpruć wywalić wkładkę żelową (która była trochę grubsza od taśmy obustronnej ) i zostały same gąbki , oczywiście najwięcej czasu zajęło mi odszukanie krawca który sobie poradzi , specjalna maszyna i nici elastyczne . Koszt 10pln nie widać gdzie było zszywane .
    3. Przez długie lata jeździłem nietypowo bo w spodniach trekkingowych / wspinaczkowych. gacie to softshellowe Milo Nevada, odpinane nogawki . Zrobiłem w nich pewnie ok 20K km zima , jesienią, wiosna i latem . Kilka konkretnych gleb . Cały czas w użyciu , nie do zdarcia. W necie sa testy.
    4. Ostatnio jak było zimno śmigałem w biegowych kalenji tez daja radę .
    5. Kiedyś z ciekawości kupiłem rowerowe zimowe z Lidla , leginsy niby z softshellowe :D oddałem dla szfagra . Materiał syf, wkładka syf, krój o matko , na wieloryba :D

  • ps. nie polecam wsiadać na rower w luźnych bokserkach jako bielizna ;)
    może się skończyć bardzo boleśnie

  • Na rowerze dojezdzam glownie do pracy, niedaleko jakies 5 mil w jedna strone, oraz na silownie, czy na spotkanie z klientem, (jesli to spotkanie jest w moim miescie). Weendowe wycieczki z synem to juz inna bajka. A poniewaz preferuje casualowy styl na rowerze (nie przepadam za lycra, getrami i pampersami) mimo, ze nie jezdze na ostrym kole, tylko na rowerze gorskim. Zalezy mi na tym, aby po zejsciu z roweru moc spokojnie zalatwic co potrzebuje nie wygladajac przy tym jak uciekinier z Tour de France.

    Dlugo szukalem odpowiednich spodni na rower, wygodnych i nieprzemakalnych w brytyjskim nieprzewidywalnym deszczu. Niestety srednia cena takich spodni zaczynala sie od £100 za pare w gore (Levis commuter, Raphha, czy pare innych amerykanskich marek). Probowalem jazdy w chinosach i jeansach, ale ani wygoda za specjalna, ani widok spodni na kaloryferze w biurze tez srednio przyjemny. Pomijam juz fakt, ze chinosy szybko przecieraja sie na tylku od siodelka i juz nie wygladaja tak fajnie, jak powinny.

    W koncu znalazlem firme U34 Cycling (niestety brand wlasnie przestal istniec) i udalo mi sie trafic na wyprzedaz kolekcji, gdzie nabylem spodnie, t-shirt i bluze z 80% rabatem (srednio ze £100 na £15). Wszystkie ciuchy sa swietne, ale spodnie wyjatkowo przypadly mi do gustu, eleganckie, wygodne, nieprzemakalne, z elementami odblaskowymi po odwinieciu nogawki, wzmocnieniem w okolicach krocza, oraz uchwytem na u-locka z tylu w miejscu paska. Bluza tez rewelacja – miekka, przyjemna, nieprzemakalna, a jednoczesnie nie goraca, z cieniutkim dopasowanym kapturem, odblaskowymi paskami na placach, oraz kieszeniami z tylu na zamek. Najwiekszy plus tych ubran jest taki, ze spokojnie moge zejsc z roweru i isc na spotkanie i nadal prezentowac sie dobrze.

  • @Piotrek

    O U34 Cycling też słyszałem, ale dopiero jak się „zwinęli”. Zdaje się, że w UK pojawia się coraz więcej sklepów (także zwykłych, pokroju H&M), które oferują ubrania, o fasonach i fakturze zwykłych. Różnica polega na wykorzystaniu materiałów, które są bardziej wytrzymałe, oddychające i łatwiej się czyści.

    Niestety, są drogie, więc nie liczę na popularność w Polsce. Szkoda, bo ubrań o krojach zbliżonych do sportowych nie trawię w codziennym użytkowaniu, więc na rower odpadają.

    Co do spodni: to ja używam zwykłych chinosów, a w sakwie, w małej paczuszce, są w gotowości przeciwdeszczowe, z nogawkami odpinanymi wzdłuż do wysokości krocza. Zawsze to dodatkowy bagaż, ale nigdy nie zmokłem je mając, nawet w burzę czy grad. Szybko je się zakłada na zwykłe i używa. Niestety też kosztują, ale polecił mi je ktoś, kto użytkuje je ponad 5 lat (ciągle ta sama para) w Holandii.

    „A poniewaz preferuje casualowy styl na rowerze (nie przepadam za lycra, getrami i pampersami) mimo, ze nie jezdze na ostrym kole, tylko na rowerze gorskim. Zalezy mi na tym, aby po zejsciu z roweru moc spokojnie zalatwic co potrzebuje nie wygladajac przy tym jak uciekinier z Tour de France.”

    Mam ten sam problem, może nie marynarka, ale koszula + chinosy to u mnie standard minimum. Głupio bym się czuł w kolorowej lycrze na zakupach, czy w kawiarni. Skoro kierowcy nie muszą się przebierać wysiadając z auta, to ja też nie muszę. :-)

  • Nie wiem czy o to wam chodzi, ale ciuchów „odpornych” wyglądających cywilnie trochę (w sensie od groma) jest, szukałbym w sklepach outdoorowych, większość dużych firm np TNF, Marmot, Mammut, Jack Wolfskin (choć najwięcej to kraje skandynawskie) ma w swoich kolekcjach serie casualowe lub miejskie, które pasują w wasze opisy. Dodatkowo są firmy teraz nie pamiętam (Szwecja, Norwegia), które szyją ciuchy np. z impregnowanej bawełny lub różnych miksów bawełny z np. poliestrem (Polycotton), dodatkowo powlekane lub impregnowane.

    Ogólnie takich ciuchów jest sporo, ale trzeba się rozejrzeć, niedawno widziałem fajny set (nietypowy) od Giro, http://www.giro.com/eu_en/newroad/

    P.S. Ja do biura śmigam w zależności od intensywności jazdy, można nawet w gajerku wełnianym, ale tempo musi być spacerowe, w kolarzówkach też wpadam ale się przebieram i „prysznic” ;)
    A „kawa” na mieście najlepiej smakuje w obcisłych leginsach :DDDD

  • Tylko nie impregnowana bawełna, miałem i nie polecam, jak i wszelkich pomysłów mieszania syntetyków z naturalnymi materiałami — powstaje materiał łączący wszystkie wady składowych. Zostało mi w szafie parę sztuk takiego czegoś i nie mogę się doczekać, aż mi się zaczną pruć (głupio wyrzucić, choć ostatnio wyrzuciłem już dwie takie koszule).

    Jak ktoś chce wytrzymały płaszcz/kurtkę/cokolwiek z bawełny, który zapewnia także (w granicach możliwości) wodoodporność, to są bawełny o odpowiednim, ciasnym splocie (jak np. gabardyna). Przykładem jej wykorzystania jest klasyczny trencz.

    BTW „klasyczny/cywilny” nijak się ma do „outdorowy”. Pierwsze używam na rowerze, drugie jak szlajam się gdzieś z aparatem. Odzież rowerowa, to już w ogóle zupełnie inna para kaloszy. Nawet modny ostatnio „smart casual” by tego nie przeżył. :-)

    Ale to już wybiegamy poza forum rowerowe, choć do „mieszczucha” wspomniany trencz jak najbardziej pasuje.

  • MACIEKR
    generalizujesz, dodatkowo domyślam się, że nie miałeś styczności nawet z 1% tego co oferuje rynek, ale mniejsza.

    Nie polecałem ciuchów outdoorowych, ale polecam sprawdzenie tego co firmy outdoorowe mają w swoich kolekcjach miejskich. Zdziwisz się!!!
    Sprawdź sobie np. kolekcję Veilannce od Arcteryx, spodnie, marynarki płaszcze, wodo, wiatro odporne, oddychające, oczywiście drogie, ale to Arcteryx :D

    Na świecie użytkowników rowerów jest pewnie ponad 1 miliard ;) wierz mi rynek jest bardzo nasycony i takimi ciuchami.

  • @Krzysztof.K

    „Sprawdź sobie np kolekcję Veilannce od Arcteryx”

    Znam i widziałem i tego hmmm… jak mam być szczery nijak się mają do klasycznej mody męskiej, która miała przecież styczność z rowerem od momentu jego wynalezienia. Najbardziej z tego przypasował mi chyba t-shirt.

    BTW Jak mam być szczery do wole dopłacić i za 1000-1500 euro masz oryginalny trencz Burberry’ego. I uwierz mi: rower go nie „zniszczy” (jakby nie patrzeć był stosowany podczas wojny, w okopach), a parametry przewyższają 99% obecnych ubrań wierzchnich (także outdoorowych). Podobnie z innymi klasykami.

    Nie że jestem jakimś purystą modowym, zdecydowanie nie, szczególnie że 99% klasyki męskiej jest pochodzenia wiejskiego (tak do XIX w.), wojskowego (później), czy z sportu, ale są pewne granice. :-)

    Ale jakbym miał wybierać w/w czy „obcisłe”, to zdecydowanie to pierwsze. Ale, jak powiadali: de gustibus non est disputandum.

    Ale czasem odzież outdoorową zakładam na rower, tyle że szybko się potem przebieram. ;-)

  • Gwoli ścisłości dodam, że szacuje się, że na świecie jest od 2 do 4 miliardów rowerzystów :) To dość spory rozstrzał, ale tak czy siak jest nas dużo :)

  • @Łukasz:

    Ale nie liczmy Chińczyków; oni — swoją ilością — zawsze zafałszowują wszystkie statystyki. ;-)

  • MACIEKR jak czytam Twoje wpisy to nie wiem czego Ty szukasz? zacznij marudzić że fraków na rower nie robią :D polecam wyjść i nawinąć ze 100km odświeży Ci się umysł ;)

    Łukasz – na te liczby patrzę z przymrużeniem oka …dużym, np moim mieście ponad 300.000 wg szacunków jest kilkadziesiąt tys rowerzystów :D jeżdżę codziennie od 30 lat i oni to chyba poruszają się kanałami ;)
    Na podstawie czego szacuje się tą liczbę? Sprzedanych / wyprodukowanych rowerów? Ja obecnie mam 2, a przez lata zajechałem z 10 ;) a żaden ze mnie pro, zwykły pasjonat.

    PS. szczerze mam nadzieję, że rowery będą tak popularne jak się kreuje, ale niech ta miłość do 2 kółek rozwija się stopniowo, bo jakby faktycznie (w Polsce) te kilka milionów, które się szacuje usiadło na rowery, to nie byłby metra na ścieżkach rowerowych wolnego do jazdy ;)

    pozdrawiam ze słonecznego Białegostoku
    miłego weekendu, zapowiada się pięknie

  • @ Krzysztof.K

    Szukam klasyki. Tzn. w Polsce, bo w naszym Kraju wybór biedny i zarazem drogi. Nie wiem jak u Ciebie, ale w Trójmieście zaczynają dominować rowerzyści (rowerzystki to już od dawna) ubrani dosyć elegancko. Powoli kultura rowerowa dojrzewa. Dla mnie miarą przyjazności miasta dla rowerzystów jest ilość zakładanych ubrań sportowych : im mniej, tym jest bardziej przyjazne. :-)

    BTW czym różni się frak na rower od zwykłego? Widziałem już Holendrów tak ubranych. Ja jednak bym miał opory. :D

    Ja po prostu jeżdżę w tym w czym chodzę (rower to dla mnie tylko uzupełnieniem samochodu). Zastanawiam się jedynie czemu tak trudno u nas kupić ubrania o klasycznym kroju, a z materiałów, z których robi się odzież outdoorową? 99% sprowadzam sobie z holenderskich sklepów. Już mniejsza o cenę, bo to nie kupuje się na sezon, ale strasznie upierdliwe jest obczajanie ichnich sklepów w ich „barbarzyńskim” języku. Część ma anglojęzyczną wersję, ale odnoszę wrażenie, że tłumaczyli po wypaleniu jakiegoś skręta. :D

    Na razie, dziś, 60km musi wystarczyć. :-)

  • odnosnie bardziej stylowych wersji ubran rowerowych, pare linkow (jesli moge) do rzeczy, o ktore mi chodzi:
    kolekcja z H&M (niestety juz nieaktualna):
    http://www.gq-magazine.co.uk/style/articles/2013-03/07/brick-lane-bikes-h-and-m-full-collection-pictures
    jeansy rowerowe ze stanow:
    http://osloh.com/
    ubrania z Australii:
    http://www.creuxcycling.com
    amerykansko-australijskie t-shirty:
    http://uk.apresvelo.com/?country=uk

    jest rowniez ciekawa ksiazka na amazonie: Cycle Style – dla facetow
    http://www.amazon.co.uk/Cycle-Style-Horst-Friedrichs/dp/3791346628
    oraz Cycle Chic – dla kobiet
    http://www.amazon.co.uk/Cycle-Chic-Mikael-Colville-Andersen/dp/0500516103/ref=pd_sim_b_1?ie=UTF8&refRID=02N0A6Y3W3N80THAA4C5

    niestety w wiekszosci ceny tych ubran jest dosc wysoka ze wzgledu na materialy i technologie uzyta do uszycia ich. Natomiast nigdy nie sprawdzalem sklepow w Holandii, a tam faktycznie, ze wzgledu na szalona popularnosc rowerow, na pewno rynek odziezy rowerowej jest bardzo rozwiniety.

  • @Maciekr
    nie ma sprawy. Sam dlugo szukalem fajnych ciuchow rowerowych, wiec chetnie podziele sie znaleziskami, zeby inni mieli latwiej ;)

    Odnosnie mody trafilem wczoraj na fajna prezentacje stylow rowerzystow z Nowego Jorku
    http://fubiz.net/2014/06/08/new-york-bike-styles/ ;)
    tak tez mozna jezdzic na rowerze :)

  • Piotrek
    w ost linku masz ludzi w normalnych ubraniach , bo prawda jest taka że na rowerze „po mieście” tak się jeździ . To nie są ciuchy rowerowe . W ogóle wymyślanie ubioru za tysiące euro aby przejechać 5km do biura to zwykłe nabijanie ludzi w trąbę, tak wiem era konsumpcjonizmu , ale trzeba myśleć9( o ekologii nie wspominając – zamawianie ciuchów z drugiego końca świata) . Chcesz być elegancji to tak się ubierz , podwiń nogawkę albo zabezpiecz opaską, na litość boską ludzie na rowerach tak jeżdżą od 200 lat :D to nie jest żadna filozofia. Nie dawajcie sobie wmawiać że potrzebujecie do przemieszczania się po mieście nowej garderoby i kredytu w banku.

    „jest również ciekawa książka książka na amazonie :……….- dla facetów”
    poważnie faceci potrzebują książek żeby wyjść na rower?
    paranoja

  • @ Krzysztof.K
    Ja tak jeżdżę; najbardziej nieformalnym ubiorem u mnie jest t-shirt, a koszula czy krótki płaszcz nie jest rzadkością. Z resztą mijam codziennie elegancko ubrane panie i panów, garnitury nie należą do rzadkości.

    I mówię to o Trójmieście, a nie Amsterdamie, gdzie rowerzysta w sportowych ciuchach to pewnie obcokrajowiec, a jak ma kask to na 100% Polak. ;-)

    „Nie dawajcie sobie wmawiać że potrzebujecie do przemieszczania się po mieście nowej garderoby i kredytu w banku. ”

    I jak ktoś jeździ płynnie z średnią prędkością 15-20 km/h, to *absolutnie* nie potrzebuje jakiś specjalnych ubrań, ani prysznica. Przynajmniej na dystansie do 20 km w jedną stronę. Pomijam upały > 35*C i mrozy < 20*C.

  • Przy +35 to ja się pocę od siedzenia na ławce ;)) A mrozy uwielbiam, głównie przez dostępność dróg i brak na nich „konkurencji” ;)
    Ja jeżdżę tak jak mam ochotę, a nie jak masa w NJ (tam tez jeździłem) czy inna masa w Amsterdamie (tam nie jeździłem ). Nikt nie jest dla mnie wyznacznikiem wygody i komfortu oraz zadowolenia poza mną samym. W Amsterdamie bardzo dużo ludzi jeździ na sportowo , choćby dlatego że nikt pod krawatem nie robi treningu :D
    Niezaprzeczalnie nie ma nic wygodniejszego od lycry na 4litery reszta to baśnie marketingowców . Ja do biura potrafię przyjechać na sportowo , bo często robię sobie trening , potem prysznic i się przebieram . Dla chcącego nic trudnego . Znam ludzi którzy biegają do biura . Z tego wynikają same korzyści.
    Znam ludzi którzy chętnie by pobiegli lub pojechali na rowerku, ale tego nie robią bo nie mają odpowiednich ciuchów…tak się tłumaczą ;)

  • „A mrozy uwielbiam, głównie przez dostępność dróg i brak na nich „konkurencji” ;)”

    To ja jak deszcz — chyba jestem „trochę” niezdecydowany: z jednej strony cieszy mnie coraz więcej ludzi/psów/kotów na rowerach, z drugiej czasem mam ochotę móc przejechać przejechać samemu przez całe Trójmiasto. Ale to tylko w deszcz, o dziwo więcej ludzi spotykam w zimę niż w lato w ulewę.

    „Znam ludzi którzy chętnie by pobiegli lub pojechali na rowerku, ale tego nie robią bo nie mają odpowiednich ciuchów…tak się tłumaczą ;)”

    Ponoć każdy powód dobry. :-)

    Ja sobie ciągle twierdzę, że rower używam tylko do transportu; bo szybciej, czas jazdy bardziej przewidywalny, bo modne, bo chciałem być zawsze choć trochę hipsterem ;-) itp., ale fakt faktem, że nawet przy spokojnej jeździe kondycja się poprawia, choćby porównując jak pokonuję obecnie wzniesienia, a jak jeszcze dwa lata temu. Najśmieszniejsze, że to nie wymaga żadnego nakładu finansowego (chyba że ktoś nie ma roweru).

  • Mam bardzo podobnie, choć mnie cieszy chyba bardziej świadomość, że ten wzrost wiąże się z tym że spora część przesiada się w miastach z samochodów na rowery . CO za tym idzie, jest „ciszej” „zdrowiej” etc. Należę to osób które są za ograniczeniem w centrach dużych miast ruchu prywatnego osobowego.
    A jak teraz przygrzało to tłumy z drugiej strony na ścieżkach odstraszają. Znajomi ze sklepów tez „narzekają „że brakuje ludzi do montażu i że w ogóle nie ma chwili spokoju . Rowery idą jak pączki w tłusty czwartek . :D
    I jak tu nam dogodzić

    U nas od kilku dni sa rowery miejskie (Białystok) pierwsze 20min gratis ponoć .

  • „U nas od kilku dni sa rowery miejskie (Białystok) pierwsze 20min gratis ponoć .”

    A w Trójmieście bieda.

    Tzn. są w Sopocie, ale hmm: stację wypożyczania rowerów (czy jak to się zwie) ustawiono w miejscu, gdzie nie wolno jeździć rowerem. Pomiarkowali się i wprowadzili w jednym miejscu zezwolenie na jazdę rowerem, ale z prędkością maks. 5 km/h. Pewnie żeby pęd powietrza nie zabił rowerzysty.

    Ale chyba jest popyt na rower miejski, bo sopockie często widzę nawet w Gdyni.

  • @MaciekR, @Krzysztof K
    wiem, ze wasza rozmowa poszla juz dalej, ale odnisoe sie do wczesniejszych wpisow.
    Mieszkam w Wielkiej Brytanii (ale nie w Londynie) i tutaj zdecydowana wiekszosc poranno/popoludniowych rowerzystow pomyka w lycrach na kolarkach, ale to efekt rowniez programu rzadowego Cycle to Work Scheme, dzieki ktoremu ludzie czesto zaopatruja sie w sprzet za £3000+ i korzystaja z fantastycznego systemu doplat.

    mnostwo ludzi jezdzi na sportowo/tudziez w jeansach, a ja z racji tego, ze czesto na spotkanie z klientem dojezdzam rowerem, chce sie czuc wygodnie i prezentowac odpowiednio, stad moje poszukiwania odziezy wytrzymalej, wygodnej, a jednoczesnie spelniajacej warunki rowerowe. Juz pomijam fakt, ze zarazilem sie od mojej zony zainteresowaniem moda i niejako styl jest dla mnie wazny, co powoduje, ze nie chce jezdzic w dresach, lycry nie lubie, a chinosy wycieraja sie na tylku.

    A co do Polski, pochodze z Krakowa i choc dawno nie bylem w domu, wiem, ze sa tam rowery miejskie do wynajecia. Z reszta rower to najlepszy pojazd na Krakow – nic sie tak nie sprawdza w waskich i zakorkowanych uliczkach miasta.

  • @Piotrek

    „ze nie chce jezdzic w dresach, lycry nie lubie, a chinosy wycieraja sie na tylku. ”

    Dokładnie ten sam problem mam (miałem?). Dużo zależy od siodełka i, prawdopodobnie, pozycji za kierownicą; na starym rowerze miałem inne spodnie (chinosy, softshelle o prostym kroju), a potem je zmieniałem, bo porządniejszych mi było szkoda.

    Po zmianie roweru i zarazem siodełka od września względnie spokój — pojawiają się jedynie zagniecenia, które żelazko łatwo niweluje. Wszystkie spodnie mają min. 98% bawełny, lub czysty len, lub len/bawełna 50/50. W deszcz zakładam dodatkowo spodnie przeciwdeszczowe. Co do skuteczności wypowiem się dopiero za rok.

    Mam inny problem, ale pewnie tym spowodowany, że parę sztuk spodni jest przeciętnej jakości (bawełna, ale niższego sortu): na wysokości ud blakną. Albo od słońca, albo też pewnie trochę i od potu (nie pocę się w nogach mocno, ale nie powiem, że jestem idealnie suchy). Po 2 latach dla jednej pary spodni to pewnie ostatnie lato.

    Generalnie w codziennej jeździe najwięcej (patrząc z perspektywy czasu) problemów sprawiały spodnie i buty. Co mam powyżej pasa już znacznie mniej (jeśli już to kwestie termiczne).

  • Odkąd zmieniłem bawełnianą odzież na odzież sportową ale wyglądającą cywilnie, nie wyobrażam sobie powrotu do bawełny na rower (typu t-shirt, koszula, jeansy). Nie mówię tu o drogich markowych ciuchach. Suche plecy i tyłek. Zupełnie inna jazda :)

  • „Oczywistą oczywistością jest fakt, że wszystkie spodenki i ocisłe i luźne, które mają wkładkę – nosimy bez bielizny. Zresztą osoby, które tego próbowały, bardzo szybko się przekonywały, że nie jest to najszczęsliwszy pomysł. I jednak inni mieli rację :) Głównie chodzi o przegrzewanie się ciała, a także o możliwe otarcia, w miejscach gdzie przylega wkładka.”

    Konstrukcja tego akapitu nie jest, chyba, najszczęśliwsza, bo wynikają z niego niejasne sprzeczności. Ale nie o to chodzi.
    Nie wiem, co kobiety mają do powiedzenia ma temat nieużywania bielizny pod obcisłymi kolarkami z wkładką?
    Kwestia higieny – przy 2-3 dniowych trasach nie ma potrzeby codziennego prania kolarek; wystarczy zmieniać bieliznę.
    Ja używam lycrowe kolarki (z wkładką) „made in Italy”, kupione za grosze w „lumpeksie” – idealny krój i dopasowanie. Pod spód – oprócz „codziennej” miękkiej dopasowanej bielizny – używam „performance underwear” (kompresyjno-oddychające) rowerowe gatki. Super komfort – mięśnie ud utrzymywane są w odpowiedniej (stabilnej) temperaturze, a jednocześnie nie ma mowy o przegrzewaniu ciała; nawet przy trzydziestostopniowych temperaturach. A jesienią są dodatkową warstwą, które chronią przed „przewiewaniem” lycrowych kolarek.

  • Na kilkukilometrowy dojazd do pracy spokojnie wystarczą ciuchy, w których będziemy w pracy. Nie potrzeba specjalnych, rowerowych mundurków. Wystarczą „cywilne” rzeczy. Odpowiednie, spokojne tempo jazdy pozwoli się nie spocić.

    Inna sprawa, gdy jadę rekreacyjnie. Wtedy tempo jest szybsze niż przy dojeździe do pracy, dystans znacznie dłuższy i rowerowe ubranie jest wygodniejsze.

    • Cóż, każdy jeździ w tym, w czym jest mu najwygodniej. Jeżeli Tobie taki strój pasuje, to dlaczego nie :)

  • Hmmm… Ja powiem tak: do 100 km – bojówki, długie jesienią i zimą (ale zawinięte nieco), krótkie latem. A powyżej 100 km – pod bojówki wrzucam lycry z pampersem i jest git.

  • Mam pytanie techniczne , dlaczego wkładka ” przesuwa ” się do przodu ?? Zły rozmiar czy co ? . Spodenki i spodnie Rogelli .

    • Hej, a przesuwa się od razu czy dopiero po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów? Spodenki mają szelki?

      Ja miałem z tym problem w tanich spodenkach Adidasa, które nie miały szelek. Po kilkudziesięciu kilometrach wkładka nagrzewała się i zaczynała przesuwać się do przodu. Poprawianie jej pomagało tylko na chwilę.

      Teraz jeżdżę w spodenkach Pearl Izumi z szelkami. Raz, że wkładka jest dużo, dużo lepsza, to dodatkowo szelki trzymają ją na miejscu.

      • Są szelki ,praktycznie po kilkuset metrach , mam wrażenie jakby tył spodenek przesuwał sie do przodu , jak kolwiek głupio to brzmi . Zamówiłem jeden rozmiar mniejszy / bo jeździć się tak nie da / i zobaczymy . A może akurat te portki szył ktoś po imprezie ..

  • Odkryłem problem , porownałem ten sam model l i xl. W XL wkladka wedruje w L jest tak jak powinno byc , powod … szelki w XL sa zle dobrane w porownaniu L . Zatem skrocilem o 2 cm tylne szelki na wysokosci łopatek i jest ok . Tak jak myslałem ktos miał w robocie kiepski dzien

  • Nie dajcie się naciognác na kasę bo pokrycie syntetyczne jest powodem zapalenia się pupy siodełka WTB na siodełku Abi polskiej produkcji tego nie miałem przejeżdżałem nawet 600km miesięcznie

  • Zastanawiam się, czy rowerowe spodenki z wkładką są naprawdę mi przydatne i potrzebne, jeśli bez takich (a w zwykłych do biegania, o zgrozo plus wygodne bokserki) już przejechałem jak na mnie niemało (ponad 500 km na każdą z 2 wypraw rocznie po 4-14 dni każda, dziennie max 10 godzin jazdy i 155 km) — i dotąd, zachowując higienę, nie użyłem nawet kremu, nie mam żadnych problemów z osobistym „siedzeniem”… Owszem, czuję obciążenie, ale chyba nie stanowi to aż takiego dyskomfortu? Czy też wkładki są aż tak bajeczne, że poczuję różnicę? ? Pytam o opinię, mam świadomość, że każdy reaguje inaczej, wiele zależy od techniki jazdy, roweru itd.

    • Cześć,
      tak jak napisałeś – każdy reaguje inaczej, inaczej też jeździ.

      Wystarczy ruszyć wcześnie rano i dojechać do celu wieczorem, by te 150 km rozłożyło się na luźny dzień spędzony w stylu (przykładowo) dwie godziny jazdy, trzydzieści minut przerwy, gdzie tyłek zdąży odpocząć.

      A inaczej to wygląda gdy wychodzi się na 3-5 godzin w sobotę, by zrobić stówkę, bez rozciągania tego na cały dzień.

      Jeszcze inaczej może to wyglądać w zależności od siodełka. Mój tata jeździ na siodełku Brooks B17 Imperial (czyli wersja z dziurą) i mówi, że po dopasowaniu się skóry siodełka do kształtu naszego tyłka (co trwa jakiś czas), teraz jeździ po 150 km dziennie (turystycznie) bez spodenek z wkładką i wszystko jest okej.

      Tak czy owak – jeżeli nie czujesz dyskomfortu, to nie ma potrzeby jeździć w takich spodenkach.