Wybierając się na rowerowy wyjazd dłuższy niż jeden dzień, należy zadbać o nocleg. Spać można oczywiście we wszelakiej maści hotelach, hostelach, gospodarstwach agroturystycznych czy kempingach. Takie spanie ma sporo zalet – mamy dostęp do ciepłej wody, prysznica, często kuchni. Poza tym jest relatywnie bezpiecznie, zwykle istnieje możliwość schowania gdzieś roweru.
Spanie w hotelach/agroturystyce/na kempingu
Niestety ten typ nocowania ma też wady. Po pierwsze kosztuje – często niemało (choć kemping i spanie pod namiotem nie jest przesadnie drogą imprezą). Po drugie – podróżując przez różne miejsca, może się okazać, że po prostu w okolicy nie ma żadnego sensownego miejsca noclegowego. Jednym z rozwiązań jest szukanie noclegu u ludzi. Mamy namiot i szukamy miejsca, by rozbić się u kogoś w ogrodzie, na polu czy łące. Często może się okazać, że dostaniemy jeszcze coś do jedzenia, a czasem możliwość wykąpania się (choćby wodą z węża ogrodowego).
Taki sposób nocowania też ma swoje wady. Trzeba się zwykle trochę nachodzić po domach, by znaleźć chętnego odważnego do przenocowania rowerowych turystów. Ludzie, zwłaszcza w cywilizowanych krajach są bardzo nieufni (a może coś ukradną, a może coś popsują, a po co mi kłopoty). Sam jeszcze nie byłem np. w krajach azjatyckich, ale z relacji podróżujących w tamte rejony, można się dowiedzieć, że miejscowa ludność jest bardzo gościnna i często taki nocleg, jest jedyną sensowną opcją w pewnych rejonach.
Spanie na dziko
Są też osoby (takie jak ja), które nie lubią chodzić po ludziach i prosić o nocleg czy miejsce na rozbicie namiotu. Pozostaje wtedy, moim zdaniem najlepsza opcja czyli spanie na dziko. Każdy kto tak spał pamięta chyba swój pierwszy raz – ja również pamiętam :) Nie będzie to spektakularna opowieść – sporo lat temu wymyśliłem z kolegą, że pojedziemy pociągiem do Gdańska i stamtąd wrócimy do Łodzi. Ot, trzydniowa przejażdżka z namiotem i spaniem u gospodarzy w ogrodzie. Niestety szybko się okazało, że nikt nie chce przygarnąć dwóch rowerzystów i musimy coś wykombinować na własną rękę. Odjechaliśmy spory kawałek za wieś i skręciliśmy w stronę jeziorka. Tam udało się nam małą ścieżką do niego dojechać, dodatkowo odeszliśmy jeszcze spory kawałek w bok i rozbiliśmy się po prostu w osłoniętym miejscu.
Zapraszam do obejrzenia materiału, w którym opowiadam o spaniu na dziko. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.
Zasady spania na dziko
1) Nie bój się – strach ma wielkie oczy, a w nocy, w namiocie każdy dźwięk słychać 10 razy lepiej. I człowiek zaczyna sobie różne rzeczy wyobrażać. Pamiętaj, że jeżeli dobrze się rozbiłeś – to jest naprawdę małe prawdopodobieństwo, że dostrzeże Cię jakikolwiek człowiek. Chyba, że wyposażony w mocną latarkę. A zwierzęta boją się Ciebie często jeszcze bardziej, niż Ty ich.
2) Rozbij się niezauważony – bardzo ważna sprawa. Gdy zjeżdżasz z głównej drogi, lepiej by nikt nią akurat nie jechał samochodem, rowerem czy szedł na pieszo. Nigdy nie wiesz czy nie jest to leśniczy, właściciel okolicznych pól czy po prostu ciekawska osoba. Nawet jeżeli jakiś spotkany pieszy jest przyjaźnie nastawiony, lepiej odjechać w inne miejsce.
3) Rozbij się w odpowiednim miejscu – najlepsze miejsca do rozbicia się są osłonięte drzewami, krzakami, skałami itd. Warto odjechać dwa-trzy kilometry od ostatniej wsi i zjechać z głównej drogi. Idealnie by było, gdyby do miejsca naszego noclegu nie prowadziła żadna droga lub ścieżka. Uważajcie również na zagłębienia terenu (lubi się tam zbierać woda) oraz na szczyty wzgórz (podczas burzy może być nieciekawie).
4) Znajdź nocleg przed zapadnięciem zmroku – najlepiej co najmniej godzinę przed. Rozbijanie namiotu po ciemku nie jest dobrym pomysłem, można przypadkiem rozbić się na mrowisku, szyszkach lub innym mało przyjemnym miejscu.
5) Korzystaj z namiotu w maskujących barwach – zdecydowanie najlepsze do spania na dziko są namioty w kolorze ciemnozielonym, granatowym, szarym itd. Większość biwakowych namiotów jest właśnie w takich kolorach, ale zdarzają się producenci robiący namioty w kolorze czerwonym czy żółtym (wzorując się chyba na namiotach ekspedycyjnych), czy nawet w kolorach lekko odblaskowych. Więcej o namiotach na wyjazdy rowerowe.
6) Zadbaj o spokój – tego punktu chyba pisać nie muszę. Puszczanie muzyki, głośne śpiewy czy nocne zwiedzanie lasu pod wpływem alkoholu zdecydowanie nie są najlepszym pomysłem. A przynajmniej jeżeli nie chcesz, by ktoś odnalazł Wasze miejsce noclegu.
7) Zadbaj o porządek – wszystkie, ale to absolutnie wszystkie śmieci należy od razu zbierać do jakiegoś worka i na noc zabrać do namiotu. Po pierwsze mogą pojawić się jakieś zwierzęta skuszone zapachem; a po drugie w przypadku ewentualnej wizyty leśniczego, lepiej by wokół namiotów był absolutny porządek. Wtedy można liczyć na pobłażliwość. Walające się butelki i papierki po zupkach chińskich zdecydowanie nie poprawią nastroju leśniczego, nawet jeżeli miałeś zamiar pozbierać je rano.
8) Pamiętaj o legalności – w bardzo wielu krajach takie biwakowanie jest nielegalne. W Polsce można spać „na dziko” jedynie w miejscach do tego wyznaczonych. W internecie pojawia się sporo pytań czy w danym kraju można spać na dziko. Moim zdaniem lepiej nie wierzyć w różne domysły na forach internetowych, tylko sprawdzić samemu na dobrych stronach www. Sporo przydatnych informacji znajdziemy również w poradniku „Polak za granicą” przygotowanym przez MSZ.
9) Co z rowerami? Rowery można schować do przedsionka namiotu, jeżeli jest on tunelowy. Niektórzy jeżdżący w pojedynkę ponoć odpinają koła i śpią razem z rowerem. Jest to jakaś opcja, ale chyba mało wygodna. Generalnie najlepiej jest rozbić się obok drzewa, rowery spiąć linką i ew. drugą przytwierdzić do drzewa. Wiadomo, że najlepszym zabezpieczeniem jest U-lock albo łańcuch, ale wątpię by w lesie ktoś chodził z nożycami do cięcia metalu. No chyba, że specjalnie przyszedł po rowery, bo Was widział (patrz punkt 2). Na rowerach można postawić metalowe kubki, zawsze zrobią trochę hałasu w razie czego. Z rowerów na noc warto zdjąć wszystkie odblaskowe elementy (lampki itd.), które mogą rzucać się w oczy. Można je ewentualnie przykryć płachtą folii, zabezpieczy je to nie tylko przed wzrokiem ludzi, ale również przed deszczem.
10) Cenne rzeczy przy sobie – wszystkie najcenniejsze rzeczy: pieniądze, dokumenty, sprzęt elektroniczny itd. zawsze trzeba mieć przy sobie. Można je położyć w nogach, albo schować w kieszonce namiotu. Lepiej nigdy nie zostawiać nic cennego w przedsionku namiotu lub poza nim.
11) Zadbaj o higienę – niektórzy mówią, że od braku mycia nikt jeszcze nie umarł. Zapewne tak jest, ale co innego mogą powiedzieć osoby, które spotkasz na swojej drodze oraz Twoje miejsca wrażliwe, głównie pachwiny. Do umycia się wystarczy butelka z wodą (ew. plus gąbka) lub mokre chusteczki – najważniejsze to przemyć strategiczne miejsca. Dobrym pomysłem jest wykąpanie się w rzece, strumieniu czy jeziorze. O higienę należy zadbać, nawet podczas spania na dziko – ponieważ wszelkie otarcia czy zapocenia mogą następnego dnia uniemożliwić jazdę.
Podsumowanie
Miało być krótko, a wyszła spora lista :) Jeżeli nie jesteś przekonany do spania na dziko, a wybierasz się rejony, gdzie z góry wiadomo, że takie spanie się pojawi – warto zrobić to kilka razy przed wyjazdem. Wystarczy wybrać się kilkadziesiąt kilometrów za swoje miejsce zamieszkania i rozbić sobie namiot w leśnej głuszy. Po kilku takich wyjazdach – naprawdę można przestać zwracać na to uwagę.
Odwagi dodają też opowieści podróżników. Można przeczytać o spaniu na stacjach benzynowych, w parkach, pod mostami, na plaży, na placu zabaw itd. Ja osobiście wolałbym rozbić się gdzieś na kompletnym odludziu, ale wiem, że czasami nie ma innego wyjścia. I być może kiedyś sam będę tak spał :)
Na koniec napiszę Wam jeszcze jedną rzecz. Rower daje wolność – to nie ulega wątpliwości. Jedziemy tam gdzie chcemy i kiedy chcemy. Tak samo może być z noclegiem – spanie na dziko często nie jest objawem skąpstwa czy braku funduszy – jest to po prostu wolność i niezależność od nikogo. Masz ochotę – to się rozbijasz i idziesz spać, bez poszukiwań hotelu czy kempingu. I najlepiej właśnie w taki sposób patrzeć na spanie na łonie przyrody.
A co z załatwianiem potrzeby fizjologicznej nr. 2? Sadzicie papierzaki czy kopiecie latrynę?
Ja uwielbiam na dziko – ale wybieram miejsca odludne, z reguły na granicy lasu i jakiejś większej łąki – leśniczy wtedy nie ma możliwości wlepienia mandatu, bo fizycznie biwakuje na czyjejś łące.
W dłuższej trasie zawsze wolę spać na dziko – bywają dni, kiedy jadę aż do północy a wstaję około 5:30 rano, więc namiot daje mi swobodę i niezależność. Nie trzeba dzwonić po agroturystykach, umawiać się, że „przyjadę około 21:00” a potem gnać, żeby zdążyć dojechać. Miałem przygody, kiedy umawiałem się z agroturystyką, ze zajadę do nich na 22:00 a potem się zgubiłem w okolicy i jeszcze złapał mnie deszcz, a kobita wydzwaniała z pretensjami, gdzie jestem, bo oni czekają na mnie a chcieliby pójść spać. jadąc rowerem wolę niezależność.
Niedawno pod Turkiem o 1:00 w nocy jeszcze robiłem sobie herbatę w przydrożnej wiacie:) a potem przejechałem jeszcze kilka kilometrów i znalazłem świetne miejsce w brzozowym zagajniku. Biwak był przytulny i przyjemny. A rano heja dalej w trasę :)
A kąpię się pod prysznicem z butelki – wożę ze sobą nakrętkę z dziurkami i przed każdym noclegiem nasączam gąbkę żelem „pod prysznic”, myje się solidnie, a potem płukanie butelką. Z reguły wystarcza mi litr wody, żeby umyć całe ciało i kładę się do śpiwora świeży, czysty. To ważne, bo dobrze wyspać się można tylko, gdy czysta skóra w nocy oddycha (spocona nie oddycha). Dzieki temu rano sa lepsze morale i chęć do dalszej jazdy.
pkt 5 – niewielka bzdura – najmniej widoczny kolor w nocy to ciemnoczerwony.
Mylisz się, bo nikt nie dobiera barwy namiotu tak, aby był niewidoczny w nocy (w nocy z zasady wszystko jest niewidoczne). Ważne jest, aby namiot był niewidoczny rankiem.
w tym roku w Czarnogórze spałam na dziko na plaży (takiej komercyjnej..). W nocy było trochę zimno, mimo że w dzień mega upał. Nie było za bardzo możliwości przypięcia roweru, więc przypięłam go…do mnie…W sumie fajna przygoda. I jaki widok prosto „z łóżka”: http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/01/bakanska-przygoda-cz-9-noc-pod.html