W ostatnich dniach pogoda zrobiła się typowo jesienna. Jednym z przydatnych akcesoriów na ten okres są zdecydowanie błotniki rowerowe, które oczywiście nie chronią nas przed wodą lejącą się z góry, ale przed kałużami jak najbardziej. Dziś chciałbym się z Wami podzielić moimi wrażeniami po testowaniu błotników SKS Velo 55 Cross. Są to błotniki dostosowane do rowerów trekkingowych i crossowych na kołach 28″. Producent w swojej ofercie posiada również błotniki przystosowane do górali Velo 65 Mountain (koła 26″).
Niestety na samym początku testu okazało się, że ten model nie pasuje do mojego roweru (Cube SL Cross Comp), który ma ramę i widelec o trochę innej geometrii niż tradycyjne trekkingi. Bliżej mu do szosy i przełaju i po prostu ten błotnik był za szeroki by się zmieścić. Dlatego jeżeli posiadasz „nietypowy” rower najlepiej podjedź do sklepu by je przymierzyć. Na całe szczęście problem udało się rozwiązać :) Pożyczyłem rower od brata (tradycyjny, crossowy Giant Cypress) i na nim rozpocząłem testowanie błotników.
Błotniki są wykonane z grubego i twardego tworzywa sztucznego. Można przypuszczać, że nie rozpadną się po jednym sezonie. Ich szerokość to 55 milimetrów, a waga deklarowana przez producenta to 232 g za komplet. Moja waga wskazała 250 g – to bardzo dobry wynik moim zdaniem, patrząc na nie ma się wrażenie, że ważą więcej. Niestety producent „zapomniał” doliczyć wagę metalowych złączek oraz śrubek. Oczywiście nie będziemy wykorzystywać wszystkich śrubek, ale o tym, że taki komplet montażowy będzie ważyć ok. 120 g warto wspomnieć, bo to połowa wagi błotników. Według producenta błotniki pasują do opon o szerokości od 37 do 62 milimetrów (1,4″ do 2,4″) czyli w bardzo szerokim zakresie.
Zabierając się do montażu przypomniałem sobie gdy mając dziesięć lat montowałem z tatą błotniki do mojego starego roweru. Wtedy wybór na rynku był o wiele mniejszy i kupiliśmy zwykłe, najtańsze błotniki, które dziś można kupić za około 15 złotych. To od tego momentu całkowicie zraziłem się do błotników! Do dziś pamiętam jak latały w każdą stronę przy pedałowaniu, jak obcierały się co chwila o koło, bo opuszczały się na mocowaniach – koszmar. Plastik był tak cienki, że z tego co pamiętam albo połamałem go przy jakimś delikatnym upadku, albo błotnik sam odpadł :)
Trzymając w ręku Velo 55 Cross dawne wspomnienia wróciły (tylko ze względu na kształt błotników, nie ich jakość), ale ciekawość zwyciężyła i zabrałem się za montaż. Oba błotniki dzięki solidnym, metalowym złączkom przykręca się do ramy. Z tyłu do otworu w tylnych widełkach, a z przodu do otworu w amortyzatorze lub widelcu (warto przed zakupem sprawdzić czy mamy taki otwór – często da się go samemu wywiercić). Montaż jest bardzo prosty, na opakowaniu jest rysunek pokazujący w jakiej kolejności co wkładamy. Warto pamiętać, że dołączone nakrętki są z elementem gumowym w środku i nie dokręci się ich ręką. Musiałem użyć klucza + kombinerek by to przykręcić. Na początku strasznie marudziłem, że to się tak ciężko dokręca, ale potem okazało się, że było warto i jest w tym sens. Dzięki gumowemu elementowi, nakrętka trzymała się na śrubie jak przyspawana trzymając błotniki na swoich pozycjach nawet na największych nierównościach. Dodatkowo mocuje się je plastikową łapką do pionowej rury ramy (pasuje do rur o średnicy 25-35 mm) co usztywnia mocowanie.
Po zamocowaniu błotników nie pozostało mi nic innego jak ruszyć na próbny przejazd. Już pierwszy test przeszły na kamienistej drodze gdzie niemiłosiernie trzęsło, a one niewzruszone pozostały na swoim miejscu. Jako, że kilka godzin wcześniej padało nie miałem problemu ze znalezieniem kałuż. Specjalnie pojechałem do lasu, by przejechać przez takie w których zbiera się najwięcej błota. Już pierwsze z nich utwierdziły mnie w przekonaniu, że szerokość błotników (55 milimetrów) i dodatkowo rozszerzające się ich końce w zupełności wystarczą by ochronić spodnie i kurtkę przed wodą i błotem lecącym spod kół.
Szybsza i agresywniejsza jazda po lesie (oczywiście na tyle na ile pozwalał rower) również nie zrobiła wrażenia na błotnikach, które przez cały późniejszy okres testowania pozostały na swoim miejscu. Oczywiście zdarzyło się kilka razy, że dostał się między błotnik a koło jakiś patyk, ale nie miałem wrażenia, że mogłaby się im stać jakakolwiek krzywda. Należy jednak pamiętać, że są to błotniki typowo do jazdy po asfalcie i szutrowych drogach. Do jazdy agresywniejszej, leśnej są przeznaczone trochę inne błotniki.
Dodatkiem w który można się zaopatrzyć są wsporniki jeszcze bardziej usztywniające błotniki do ramy.
cześć, czy ktoś podpowie jak demontuje się te błotniki? Nie znalazłem jeszcze na to sposobu, a podobno to takie proste. Jak można je szybko wysunąć?
Czy te blotniki bez wspornikow nie obijaja sie o opone na wybojach?
Miałem je ponad 4 lata temu, ale nie pamiętam, żeby był z nim jakiś problem.
Chociaż i tak, dziś wybrałbym coś przypinanego do wspornika siodełka, typu SKS Dashblade: https://roweroweporady.pl/wiecejruchu/sks-dashblade-blotnik-rowerowy-dla-opornych/ Zwłaszcza jeżeli chcesz jeździć po większych wybojach.
Dopiszę jeszcze, że błotniki sprawują się świetnie przy większych prędkościach 30/40 km/h
Potwierdzam błotniki mają same zalety no i błyskawicznie można je zdemontować przy ładnej pogodzie, po prostu wysuwając z metalowych prowadnic, co zajmuje coś ze 30 sekund.
Zakupiłem i jestem bardzo zadowolony. Jeżdżę raczej po drogach miejskich gdzie te błotniki sprawdzają się w stu procentach.
Zakupiłem takie błotniki na allegro za 62zł + przesyłka 12zł. Przymocowanie jest w miarę łatwe, błotniki są mocne, nie dotykają opon na dołach czy kamieniach. Na kałużach jeszcze nie wypróbowałem, ale powinny się sprawdzić.
Błotniki to akcesoria rowerowe? Trzymam się z dala od tych, co tak twierdzą…
Dla mnie błotniki to integralna część roweru. Najlepiej blaszane, pełnej długości, mile widziany chlapacz oraz końcówka tylnego błotnika pomalowana na biało. Nie jest już obowiązkowa w Holandii, ale ładnie wygląda :)
Idealne na tę porę roku.