Rower elektryczny, a przepisy

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie jeden z czytelników, który stanowczo napisał w mailu, że „jednoślad z napędem to nie rower!„. Zresztą często spotykam się z Waszymi stwierdzeniami, że „rower elektryczny to nie rower”. Czy tak w istocie jest i skąd wynika oburzenie wielu osób na takie określenie? Na pierwsze pytanie mam odpowiedź, drugą kwestię pozostawiam do oceny każdemu z was.

Rower elektryczny przepisy
Rower elektryczny pozwala dojechać dalej osobom, które normalnie nie pokonałyby większego dystansu

Rower elektryczny w przepisach

Co o elektrykach mówią rowerowe przepisy? Prawo o Ruchu Drogowym już od dawna posiada zapis dotyczący rowerów elektrycznych:

Rower – pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem; rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny, zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h.”

Rower elektryczny legalność

Czyli ustawodawca nie widzi nic gorszącego w montowaniu do roweru silnika elektrycznego i dalszym nazywaniu tego pojazdu rowerem. Oczywiście mówimy tu o silniku do 250 watów (czyli jak w większości sprzedawanych elektryków), który odłącza się po przekroczeniu 25 km/h. A do jego działania niezbędne jest pedałowanie, czyli jazda „na manetce” odpada. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby jeździć elektrykiem szybciej niż 25 km/h, korzystając z siły własnych mięśni.

Wielu producentów daje możliwość łatwego odblokowania roweru elektrycznego lub można zrobić to przy pomocy odpowiednich akcesoriów. Jednak jeżeli chcemy ze wspomaganiem jeździć szybciej w legalny sposób, możemy to zrobić albo na drogach niepublicznych, albo rejestrując nasz rower jako motorower (uwaga, w tym słowie nadal znajduje się rower).

Rower elektryczny z manetką gazu, a przepisy

Większość rowerów elektrycznych posiada „tryb prowadzenia roweru”, w którym rower sam jedzie bez pedałowania z prędkością 4-6 km/h, co przydaje się podczas prowadzenia roweru pod górkę lub gdy czujnik obrotu jeszcze nie wykrył, że zaczęliśmy pedałować (dotyczy to przede wszystkim rowerów z silnikiem zamontowanym w jednym z kół, a nie centralnie). Ten tryb jest uruchamiany przyciskiem, czasem także manetką. Nie da się na nim na dłuższą metę jechać (za mała prędkość), więc można uznać, że nikt się do tego nie przyczepi.

Pewna część rowerów elektrycznych daje także możliwość jazdy z większą prędkością „na manetce”, czyli bez pedałowania. Często są to rowery od chińskich producentów, którzy fabrycznie montują takie akcesorium. Czy taka manetka jest legalna? Na drogach publicznych – nie! A przynajmniej nie w rowerach bez homologacji na motorower (o czym za chwilę). Na drogach niepublicznych jak najbardziej można jeździć rowerem z manetką. Jest tylko jedno ale…

Dyskusyjne jest samo posiadanie takiej manetki w rowerze, nawet jeżeli się jej nie używa na drogach publicznych. Są różne głosy na ten temat, a przepisy tego w bezpośredni sposób nie regulują. Ja trzymałbym się tego, aby nie jeździć na manetce po drogach publicznych, wtedy unikniemy problemów.

Mocne rowery elektryczne

Odnośnie szybszych/mocniejszych rowerów ze wspomaganiem, wpadają one do kategorii motorowerów:

Motorower – pojazd dwu- lub trójkołowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h.”

Problem w tym, że aby zarejestrować mocnego elektryka jako motorower, potrzebna jest homologacja. A że jej uzyskanie jest kosztowne, mało który producent w Polsce ją oferuje. Wielu sprzedawców chwali się, że ich rower pojedzie 30-40 km/h, ale zwykle drobny druczkiem dodają, że dotyczy to jazdy po drogach niepublicznych lub w krajach, które zezwalają na taką jazdę (czyli bez rejestracji nie uda się to w żadnym z państw Unii Europejskiej).

Strzałką zaznaczyłem miejsce do montażu tablicy rejestracyjnej

Robiąc szybki przegląd internetu, znalazłem jedynie wybrane modele firm Gazelle, Koga i Geobike, które mają miejsce do zamontowania tablicy rejestracyjnej, a to jeden z wymogów do zarejestrowania takiego speedbike’a jako motorower. Zakładam w takim razie, że da się je zarejestrować.

Rower z mocnym silnikiem elektrycznym, a przepisy

Problem tylko w tym, że jazda na motorowerze wiąże się z kilkoma obowiązkami i ograniczeniami. Potrzebujemy mieć wykupione ubezpieczenie OC na ten pojazd. Na szczęście nie będzie to kosztować zbyt wiele i polecam takie wykupić, nawet jeżeli jeździcie na zwykłym rowerze (szukajcie pod nazwą OC w życiu prywatnym). Wymagane będzie także prawo jazdy kategorii AM lub dowolne na samochód/motocykl. Na dowód osobisty mogą legalnie jeździć jedynie osoby urodzone przed 19 stycznia 1995 roku.

To legalny elektryk, ale wygląda groźnie :)

Ale to nie koniec! Podczas jazdy na motorowerze wymagany jest kask ochronny (prędkość 45 km/h to już nie jest jazda na zabawce), a także dochodzi zakaz jazdy po… drogach rowerowych! Tak, tak, moi drodzy. Ustawodawca nie dopuszcza jazdy motorowerem po drodze dla rowerów, czy tym bardziej korzystania z chodnika, niezależnie od warunków pogodowych czy innych. I bardzo słusznie – jazda pojazdem, który z łatwością osiąga 45 km/h nie będzie bezpieczna dla innych rowerzystów czy pieszych.

Czy rower elektryczny to rower?

Wracając do pytania ze wstępu – tak, rower z silnikiem do 250W, zablokowany do 25 km/h i wymagający pedałowania, aby mieć wspomaganie, może być nazywany rowerem.

Pojazd z mocniejszym silnikiem i/lub osiągający większe prędkości i/lub niewymagający pedałowania, by silnik działał – to już motorower.

Można się z tym nie zgadzać, ale polecam przyjąć to na klatę. Wiele słów rozszerza swoje znaczenie – w hulajnodze elektrycznej noga już nie hula, palnik w kuchence elektrycznej już się nie pali, a w żarówce LED nic się nie żarzy :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

10 komentarzy

  • Ja już się pogubiłam mam ENGWE L20 do 250 W do 25 km/h i ma manetkę. Pytanie czy samo jej posiadanie przy rzecz jasna nie przekraczaniu n a drogach publicznych 25 k/m jest nielegalne czy legalne? Dodam jeszcze, że na manetce nie ruszę tylko musze pedałować, żeby ruszyć ponad 30 kg rowerem. Nic nie zdejmowałam jeśli chodzi o nielegalne działania rower nie jest „dziewiczy”.

    • Hej, tak jak napisałem w tekście – sprawa posiadania manetki (nawet wyłączonej) jest dyskusyjna i są na ten temat różne głosy.

      Z drugiej strony – przecież taka manetka może służyć do uruchamiania trybu prowadzenia (jazda bez pedałowania z prędkością 4-6 km/h), a to jest całkowicie legalne.

      W każdym razie, jeżeli tylko nie używasz manetki do jazdy na drogach publicznych, to ja bym się niczym nie przejmował.

  • Ja robiłem kartę rowerową jeszcze za PRL-u. Wtedy wszystko było prostsze. Jedziesz tak by nie jechać szybciej niż prędkość dozwolona na drodze określona znakami + dostosowujesz prędkość do warunków jazdy. To znaczy, że samodzielne myślenie + trochę wyobraźni i bez względu jaki rower posiadasz i ile watów w nim masz nie powinno mieć żadnego znaczenia. Mi bardziej zależy na moim bezpieczeństwie i czasami trzeba wdepnąć w gaz by uciec, czasami depnąć po hamulcach – takie życie.

    A rower ograniczony do 250W i prędkości 25 km/h to rower niebezpieczny i każdy inteligentny człowiek z wyobraźnią o tym wie. Ja lubię wiedzieć, że gdy będzie taka potrzeba to te 1000W uratuje mi życie. To jest moje zdanie i każdy ma prawo do własnego, ja to rozumiem i szanuję. Szanuję ludzi, którzy wierzą w to, że ograniczenia mają sens i miło będzie jeśli ktoś inny uszanuje to, że ja nie wierzę w ograniczenia, a nawet więcej – wolność pozwala na dużo bezpieczniejsze życie! Wolność oznacza, że masz wszystko co daje ci silnik i w każdej chwili możesz z tego skorzystać by uratować swoje 4 litery od ewentualnej katastrofy, gdy ci zabraknie tych kilku przysłowiowych watów. Każdy jest inny, nie można do każdego człowieka podchodzić tak samo, i do każdego roweru, itd. Kiedy ci co ograniczają życie to zrozumieją, świat stanie się nie tylko bezpieczniejszy, ale także prostszy i przyjemniejszy.

    • „A rower ograniczony do 250W i prędkości 25 km/h to rower niebezpieczny”

      Nic nie stoi na przeszkodzie aby zgodnie z przepisami, samemu rozpędzić taki rower do większej prędkości niż 25 km/h.

      „Kiedy ci co ograniczają życie to zrozumieją, świat stanie się nie tylko bezpieczniejszy”

      Ta wolność szybko się dla Ciebie skończy, gdy ktoś odblokowanym rowerem wjedzie w Ciebie z prędkością 50 km/h.

      Sam chętnie jeździłbym rowerem elektrycznym 30-40 km/h po drogach publicznych. Ale jeżeli wszyscy mieliby taką możliwość, to nic dobrego by z tego nie wyszło.
      Każdy kto myśli samodzielnie, jest inteligentny i ma trochę wyobraźni to wie.

  • Witam
    Bardzo ciekawy ten atykuł…
    Nie wiem jak Wy ale motorower – to według mnie pojazd dwukołowy, który posiada silnik spalinowy. „Moto” oznacza silnik spalinowy.
    Jeśli zaś takie elektryczne cacko ma jechać powyżej 45km/h i mieć silniczek elektro 4000 Watów, to powinno mieć nazwę „elektrower sportowo crossowy” a gdy pedałów brak to „elektroskuter cross”.
    Fakt, że jazda takim czymś z taką prędkością po ścieżkach nie byłaby bezpieczna.
    Sam nie jestem za tym by szaleć z brawurą we łbie wśród innych uczestników drogi
    z prędkością, która zagraża innym uczestnikom jazdy.
    Ale kto montuje takie silniczysko 4000W na ścieżki ?
    Czyżby ktoś ważył 500kg ? Taki „elektryczny rowerek” 4KW to jako elektryczny cross mógłby szaleć gdzieś na torze wyścigowym z przeszkodami
    typu górki i piachy czy błota.
    Jakieś offroady czy coś w tym stylu.
    No ale na ścieżkach to nie ma żadnego sensu.
    Jak miałbym z roweru skuter budować z silnikiem 4000W to wolałbym kupić skuter elektryczny z całym atestem i co najważniejsze z łatwością zarejestrowania i wykupienia ubezpieczenia. A i tak taniej mi to wyjdzie jak jakieś z górnej półki wynalazki przeróbki typu elektryczny crossowy półrower-półskuter za 7000zł,
    podczas gdy elektryczny używany skuterek mogę kupić za jakieś 3500zł i co najważniejsze bezpieczniejszy :)
    Mi zaś w 100% wystarczyłby w rowerze mały silniczek 300W no i oczywiście z manetką koniecznie :)
    Jeśli ktoś boi się o bezpieczeństwo to podam przykład :
    Ważę jakieś 80kg plus bagaż w sakwach około 20kg plus masa mojego trekkerka około 18kg. Razem to daje jakieś 120kg. Zatem do jakiej prędkości rozpędzi mnie silniczek 300W ? Jak pojadę 22km/h nawet idealnie równą ścieżką to byłoby super :)
    Tak ogólnie to prędkość nawet 18km/h i tak mi wystarczy jak chodzi o ścieżki.
    Manetką zaś mogę dokładnie regulować prędkość jazdy a w razie co natychmiast zahamować w razie konieczności.
    Więc mam pytanie do przeciwników manetek :
    Jakie zagrożenie mój rowerek by sprawiał jadąc 18km/h na manetce bez czujów pedałowania ?
    Według mnie te czujniki halo pedałowania a raczej ten cały wymóg
    to jakaś bzdura totalna jest.
    Na pewno nie chodzi o bezpieczeństwo, tylko o co innego…
    Co to za odpoczynek dla kolan i nóg jak pedały muszą się kręcić by silnik działał.
    Przecież to nie ma żadnego logicznego sensu.
    Dlatego wolę manetkę zdecydowanie a nie jakieś tam czujniki halo.
    Ale odnoszę takie wrażenie, że komuś bardzo zależy nie na bezpieczeństwie,
    tylko na tym by wyeliminować manetki przyspieszenia w rowerkach elektrycznych eko.
    Oby tylko nie zrobili parowania silnika z jakąś durną aplikacją na smartfony co będzie regulowała prędkość i decydowała za nas i nas kontrolowała bo to już byłaby żenada totalna, jeszcze gorsza niż te czujniki pedałowania. Oby to nigdy nie weszło :)
    A wracając do bezpieczeństwa na ścieżkach, to powinno się przyjąć jeden prosty nakaz dla wszystkich obywateli : „Na ścieżkach jeździmy max 25km/h, nie ważne czy to rower bmx czy kolarka czy trekking czy mtb. Deskorolka, rolki czy hulajnoga. Z silnikiem elektro lub napęd nożny, wszyscy jeździmy nie szybciej jak 25km/h.”
    Liczniki homologowane nie są potrzebne, gdyż do tak małych prędkości nie musi być aż taka dokładność. Nawet takie najprostsze bardzo dobrze się sprawdzają.
    Bezpieczeństwa a raczej prędkości zaś pilnowaliby ludzie mundurowi.
    Jak ktoś się będzie wygłupiał i jechał jak wariat, otrzymałby upomnienie i więcej by się nie wydurniał na drodze rowerowej ktoś taki.
    Tak więc zbliżając się do końca, wyjaśniłem dlaczego wolę manetki niż jakieś tam czujniki haloooo.
    Nie wiem jak Wy Rowerowi Ludzie, ale ja jestem w 100% za tym by elektrycznymi rowerkami z manetką regulowania prędkości można było jeździć po ścieżkach (oczywiście bezpieczną prędkością).

  • Żaden przepis nic nie wspomina o manetce.

    Jest napisane tylko, że ma być włącznik napędu w pedałach, ale nie jest napisane że to ma być jedyny włącznik.

    Tak samo zapis, że rower ma mieć przynajmniej jeden sprawny hamulec nie oznacza że nie można mieć w rowerze 2 hamulców. A to że ma być z tyłu czerwony odblask nie oznacza że jest zakaz montowania większej liczby odblasków.

    Jeśli zaś chodzi o kwestie homologacji to w Polsce jest zakaz importu i sprzedaży nowych motorowerów bez homologacji, a stare motorowery nie potrzebują homologacji aby je zarejestrować.
    Problem z zarejestrowaniem może mieć osoba która sama zbuduje motorower, albo ktoś kto sprowadzi sobie motorower z zagranicy prywatnie.
    Przynajmniej w teorii, bo w praktyce można trafić na sklepy które działają z naruszeniem prawa.

    • Hej, jak dla mnie to już nadinterpretacja przepisów, ale mogę się zgodzić, że nie ma jasnych wytycznych w tej kwestii.