5 rowerowych akcesoriów, na których nie warto oszczędzać

Stare powiedzenie mówi, że „nie stać nas, na kupowanie tanich rzeczy„. I jest w tych słowach bardzo dużo prawdy. Nie każdy myśli o tym, że zazwyczaj nie da się uzyskać wysokiej jakości, za relatywnie niskie pieniądze. Między fabryką a nami, są jeszcze do zapłacenia podatki, transport, pośrednicy, sprzedający. A każdy chce na tym choć trochę zarobić, co też jest oczywiste. Nadal są jednak osoby, które szukają „dobrego, nowego roweru” w cenie par butów. A potem jest wielkie zdziwienie, że taki rower dosłownie rozpada się w oczach. A składak, który ma się po dziadku, lepiej się trzyma niż taki chiński wynalazek. Możemy kupić sporo fajnych, niedrogich rzeczy, ale warto zdawać sobie sprawę, że gdzieś jest ta cienka linią, pomiędzy przyzwoitą ceną, a tragiczną jakością. I nie warto jej przekraczać.

Tanie akcesoria rowerowe
fot. Kevin Poulton

Wybrałem dla Was pięć akcesoriów rowerowych (w tym opony), na których moim zdaniem nie można iść po bandzie i kupować najtańszych w sklepie. Przy innych produktach jestem bardziej liberalny, sam miałem bardzo dawno temu licznik rowerowy z Allegro za 15 złotych – zepsuł się po pierwszym większym deszczu. Ale od tego czasu jestem wierny Sigmie (jeden wytrzymał 5 lat, drugi na razie mam 2 lata) i niejedno już te liczniki przeżyły. Wydaje mi się, że do pewnych wniosków trzeba dojść samemu. Że jeżeli taniutkie produkty bardzo szybko się psują, przy następnym zakupie warto zainwestować trochę więcej, by dłużej cieszyć się sprzętem. Ale na rzeczy wymienione poniżej nigdy nie warto skąpić.

Oświetlenie

Wiele osób zna moje podejście, że na rowerze warto jeździć z non stop zapalonymi światełkami. Ale dziś nie o tym. Gdy zbliża się wieczór i noc, oświetlenie roweru staje się obowiązkowe. Znam wiele osób, które kupują pierwsze z brzegu, najtańsze oświetlenie i potem bardzo się dziwią, że nie spełnia ono ich oczekiwań. Tanie lampki nie tylko dają kiepskie światło, co wymiernie wpływa na nasze bezpieczeństwo. Są również fatalnie wykonane, przez co nie trzymają się roweru, a w przypadku opadów deszczu, lepiej schować je do plecaka lub wyrzucić. Konkurencję cenową wygrał chyba zestaw z Allegro za 4,80 zł. Ja tańszych nie znalazłem. Na aukcji na której je znalazłem, zakupu dokonało 8 osób. Nie idźcie tą drogą.

tanie-oswietlenie-roweru
Na pierwszy rzut oka wygląda na dobrze wydane 4,80 zł – ale tak nie jest

Moim zdaniem na przyzwoity zestaw, który będzie jedynie sygnalizacyjny, trzeba wydać (w cenach internetowych) około 50 złotych. Do skromnego oświetlania drogi przed rowerem, myślę, że ta kwota wzrośnie do 80 złotych. Za takie pieniądze kupimy już nie najgorsze lampki, zasilane paluszkami AA i AAA. I przy okazji będą odporne na wodę, a zamontowane w nich diody dadzą tyle światła, że będzie nas naprawdę widać na drodze.

Błotniki

Pisałem kiedyś, przy okazji testu błotników o mojej „traumie” z dzieciństwa. Najtańsze rowerowe błotniki ledwo trzymają się roweru, telepią na każdej dziurze i bardzo ciężko je dobrze przymocować do roweru, chyba, że za pomocą mocnego kleju. Udało mi się znaleźć komplet błotników za 10 złotych. Kiedyś, gdy papierosy w sklepach były tańsze, by zobrazować żałośnie niską cenę jakiegoś produktu mówiłem „to tyle ile paczka papierosów”. Teraz, gdy akcyza na tytoń poszła w górę (i bardzo dobrze), mogę mówić „to mniej niż paczka papierosów”.

A co dobrego można kupić za taką kasę? Już lepiej przeznaczyć to na czekoladę :) Przyzwoite błotniki kupić można za około 30 złotych, choć to nadal nie będzie nic, co wytrzyma nam przez lata. Jeśli chcesz oszczędzić sobie zszarganych nerwów, wydaj na komplet błotników przynajmniej 50 złotych, będziesz mieć święty spokój na długi czas.

Opony

Od dawna przymierzam się do zrobienia testu porównawczego tanich opon za 10-15 złotych, z tymi przyzwoitymi za 40-50 złotych. Wydawać by się mogło, że guma to guma. I że droższe opony to fanaberia osób, które nie mają co robić z pieniędzmi. Ja zawsze w takich wypadkach pytam się osób, które są kierowcami, czy zainwestowałyby do samochodu w opony Kingstar, Starco czy Sailun. Zdecydowana większość powie, że nie i wybierze markowe Goodyear, Continental czy Dunlop. Ewentualnie wskażą na budżetowe Dębice, Klebery lub Barumy.

Wybiorą trochę droższe, ponieważ mają lepszą przyczepność, mniejsze opory toczenia oraz wolniej się zużywają. Także droga hamowania oraz zachowanie na mokrej nawierzchni są lepsze w przypadku droższych opon. Dokładnie taka sama zależność jest w przypadku opon rowerowych. I gdy opony takich marek jak Schwalbe, Continental czy Author można kupić już za 40 złotych za sztukę – kupowanie tańszych, dużo gorszych opon staje pod znakiem zapytania.

Zapięcia do roweru

O zabezpieczaniu rowerów przed kradzieżą pisałem już na blogu. W internecie krąży niezliczona ilość filmów, na których pokazane jest, w jak krótkim czasie można przeciąć dowolną linkę zabezpieczającą rower. Wystarczą do tego nożyce do cięcia i odrobina siły. Kupowanie linek, jakichkolwiek – czy z marketu za 5 złotych, czy super „grubych” z marketu sportowego za 50 złotych, nie ma większego sensu, jeśli tylko chcesz zostawić rower gdzieś na dłużej niż 5 minut.

Nieraz jestem pytany, jakie zabezpieczenie kupić. I niezmiennie odpowiadam – jeśli nie chcesz stracić roweru, niech to będzie U-Lock. I to też nie najtańszy z marketu, tylko jakiś markowy: Kryptonite lub Abus. Krąży po internecie mit, jakoby na zabezpieczenie roweru należy wydać 10% jego wartości. Jest to kompletna bzdura, a opisałem to szerzej tutaj. W każdym razie, jeśli chcesz relatywnie niedrogo zabezpieczyć rower, wydaj 65-70 złotych na U-Lock Kryptonite Keeper. Będzie dużo lepiej zabezpieczony niż przez jakąkolwiek linkę.

Narzędzia rowerowe

Największy szok przeżyłem przy szukaniu najtańszego zestawu narzędzi rowerowych. Przez chwilę myślałem, że 15 złotych to najniższa cena, za jaką można kupić podstawowy zestaw. Ale wystarczyło trochę głębiej poszukać i oto jest – profesjonalny klucz rowerowy (powinni wsadzać do więzienia za takie marketingowe ściemy).

zestaw-narzedzi-rowerowych

Cena? Jedyne 8,99 zł. Zastanawiam się, czy to jest zestaw jednorazowego użytku? Swego czasu pisałem o tanim multitoolu, który kupiłem. W sumie jak na sprzęt za dwadzieścia kilka złotych nie był taki zły, ale więcej takiego błędu nie popełnię. Przy zestawie narzędzi jest jeszcze gorzej, kiepski materiał bardzo szybko się wyrobi, jednocześnie psując główki od śrub. Dodatkowo mogę się założyć, że mocniej zapieczone śruby będą stanowić barierę nie do przejścia dla takiego „profesjonalnego zestawu”.

Nie życzę nikomu, by podczas awaryjnej sytuacji, w dzikiej głuszy – musieli użyć takiego zestawu. Na przyzwoity, podstawowy zestaw trzeba wydać około 35-40 złotych. Ale przynajmniej wydając te pieniądze, będziesz mieć świadomość, że nie pęknie Ci on w rękach.

Ja nauczyłem się, że na narzędzia nie warto skąpić pieniędzy, gdy kupiłem kiedyś mały zestaw kluczy z bitami w walizeczce za bodajże 40 złotych (na Allegro pewnie kosztowałby 15 złotych). Niestety, już przy drugiej zapieczonej śrubie – grzechotka rozsypała mi się w ręku. Po tym niemiłym doświadczeniu, kupiłem zestaw kluczy firmy Honiton i służy mi już ładnych kilka lat – bez śladów zużycia. Szkoda nerwów dla kiepskich kluczy.

A Ty? Masz swoje produkty, na których nigdy byś nie oszczędził? Ja wymieniłem moją podstawową piątkę, ale lista jest tak naprawdę dużo dłuższa :) Zapraszam także do lektury wpisu – 5 rzeczy, które warto mieć na rowerze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

61 komentarzy

  • Myślę, że lampki na pastylki są jak najbardziej ekonomiczne,tylko nadają się jedynie jako światła pozycyjne. Kupiłem kiedyś lampki knog frog, w mieście spełniają swoją funkcję; można je szybko odczepić, opaska gumowa pozwala na dowolne umiejscowienie,a na świetle ciągłym pracują około 40godzin-ogólnie nie jest źle.
    Robi się gorzej, gdy wjeżdżamy w teren nieoświetlony;tu potrzeba już czegoś znacznie silniejszego,bo żabki już sobie nie radzą.
    Z innej beczki; czemu dzwonki rowerowe są tak duże(nawet te najmniejsze wyglądają topornie), nie można by wyprodukować czegoś 2 razy mniejszego,mniej widocznego na kierownicy ;-) ?

  • Przypomniała mi się jeszcze jedna kwestia co do oświetlenia – ukierunkowanie. Kupowanie potwornie jasnych/wydajnych lamp i ustawianie ich prosto do przodu. Sam jeżdżę z Sigmą Lightster i doceniam jej możliwości – jak jedzie z naprzeciwka samochód na światłach drogowych. Podnoszę trochę lampę – gasi, opuszczam – „chyba jednak rower” myśli i zapala, podnoszę jeszcze raz – „rower, ale jakiś dziwny” gasi i już tak zostaje. Ale jeżdżenie po miejskich ścieżkach z taką lampą wycelowaną ludziom w oczy to przegina… zarówno jak jeżdżenie na drogowych przez motocyklistów.

  • Tak, są dostępne Eneloop Pro o pojemności 2550 mAh. Ja korzystam z akumulatorków Varta. Mają 2600 mAh w rozmiarze AA i 1000 mAh w rozmiarze AAA. I też złego słowa o nich nie powiem.

    A co do uchwytów, to na pewno Cateye i Author sprzedają osobne uchwyty do swoich lampek. Mi po głowie chodzi Cateye TL-LD630-F Rapid 3, właśnie jako dość mocny, ale trzymający długo na baterii błyskacz na przód. Bo mój Mactronic świeci super, ale bardzo szybko pożera prąd.

    Nie polecam za to lampek na pastylki typu CR2032, o których wspominał Przemek. Raz, że to mało ekonomiczne, dwa – mało wygodne, lepiej już coś na paluszka AA lub AAA.

  • W ogóle ostatnio pojawiła się jakaś nowa seria Eneloopów z myślą o prądożernych urządzeniach. Nie używałem, ale jak ktoś ma coś bardziej wymagającego, to warto się rozejrzeć.

  • Do wątku oświetleniowego dodam zasilanie.. krew mnie zalewała przy kupowaniu blistrów kolejnych baterii, ale kolega mi polecił akumulatory – Eneloopy. Są super – trzymają dość długo, ale najważniejsze, że się same nie rozładowują i dobrze działają w niskich temperaturach. Wszystko na baterie już z nich zasilam (ku rozpaczy żony). Po całej zimie w piwnicy – w temperaturach około 0 po prostu zapaliłem lampke i pojechałem.

  • @Przemek

    „Co do oświetlenia z przodu to ja chętnie sprawiłbym sobie coś z silną pulsującą pojedynczą diodą, przymocowywane do kierownicy,”

    Akurat nie lubię migających. Ja myślałem o lampce, która ma dwa tryby mocy świecenia: 15 lux (czyli o 5 lux więcej niż wymagają standardy), do bycia widocznym i 30 aby oświetlić drogę, ale nie oślepiać.

    Zwykle samych zapięć do światełek musisz szukać bezpośrednio u producenta, pytająć o jego dystrybutorów.

    „Widziałem tam sporo dzieci wożonych przez rodziców, ale w przyczepkach, ma to też tę zaletę że dzieci są osłonięte od deszczu czy wiatru i zazwyczaj takie przyczepki są lepiej resorowane.”

    Ja widziałem jeszcze coś fajniejszego (przynajmniej mi się tak wydaje, bo dzieci nie mam): fotelik na kierownicy (a raczej ciut za nią), tak, że dziecko siedzi przodem do kierunku jazdy, za szybką ochronną — rodzic ma pełną kontrolę nad dzieckiem, a dziecko frajdę bo więcej widzi. Ale to pewnie tylko do pewnej wagi/wzrostu.

  • @MaciekR

    Co do oświetlenia z przodu to ja chętnie sprawiłbym sobie coś z silną pulsującą pojedynczą diodą, przymocowywane do kierownicy, „napędzane” pastylkami 2032, właśnie coś takiego co opisujesz, do jazdy dziennej. Warunkiem jest to aby można było kupić kilka mocowań i jedną lampkę, bo chciałbym przepinać oświetlenie do różnych rowerów. Wolę takie rozwiązanie niż kilka oddzielnych lampek bo to nie tylko aspekt ekonomiczny, ale też łatwiej zapanować kiedy wymieniać baterie. Niestety nie natrafiłem na coś takiego i nie chodzi mi „katalogowo”, ale „sklepowo”, aby zapięcia móc dokupić oddzielnie.

    Takie siedzonka na bagażnik dla dzieci są zabronione w szeregu krajów. Są też kraje w których czegoś takiego nie widziałem, ale nie jestem pewien prawodawstwa (na przykład Austria). Widziałem tam sporo dzieci wożonych przez rodziców, ale w przyczepkach, ma to też tę zaletę że dzieci są osłonięte od deszczu czy wiatru i zazwyczaj takie przyczepki są lepiej resorowane. O bezpieczeństwie nie wspomnę, bo rodzić może sam zsiąść i wsiąść na rower, doglądać dziecka, dziecko nie może też machać rączkami poza obrys roweru. Sąsiedzi kiedyś mieli coś takiego – procedura wsiadania i zsiadania mało że wymagała obecności osoby trzeciej to jeszcze wcale niemało zręczności. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z bezpieczeństwem.

    To że owe kiepskie koszyki się szybko rozwalają to właściwie ich spory plus :-)

  • @Przemek

    Ja — dla odmiany — zawsze mam włączoną przednią lampkę, aby kierowcy przecinający moją drogę w porę mnie widzieli. I chyba się sprawdza, z rok, jak tak jeżdżę, chyba nie miałem większego wymuszenia. Z tyłu też warto włączyć, jak się korzysta z ulicy. „Holendry” zwykle mają dobre oświetlenie, aczkolwiek na zasadzie bycia widocznym (moją widać wyraźnie z ponad 400 metrów, a jednocześnie nie oślepia, co w mieście jest podstawą), bo do oświetlenia drogi to już różnie. Od później jesieni do wiosny mam dodatkową, o większej mocy i inaczej rozprowadzającą światło.

    Temat-rzeka.

    Ad3. Też mnie to intryguje: jak to jest wygodne i jak szybko oraz bezpiecznie zejść z roweru z dzieckiem z tyłu?

    Ad5. koszyki z przodu nie są złe, sam kiedyś miałem, ale muszą być dobrej jakości (jak sakwy), inaczej latają i pogarszają sterowność roweru. Niefrasobliwość niektórych mnie przeraża. Ale 99% rowerzystów i rowerzystek z koszami z przodu jeździ raczej spokojnie. Reszcie i tak się niedługo urwą. ;-)

  • Ja stawiałbym na:

    1. ogumienie – wiem, że temat rzeka, można dywagować wiele (sam chętnie widziałbym artykuł „jakie opony na miasto”), ale zwrócę tylko uwagę na dwie rzeczy. Primo, oplot opony nie powinien być z żyłki nylonowej, a gros najtańszych i najpopularniejszych opon do holendrów jest właśnie taka. Taka opona to katastrofa – podatna na przebicia, niemożliwa do dopompowania do wyższych ciśnień, łatwo odkształcająca się i słabo trzymająca się felgi. Secundo, wentyle powinny być z przeciwnakrętkami i nie należy liczyć na to że samo ciśnienie będzie utrzymywać wentyl w miejscu. W przypadku opon większych od 24 cali nie będzie i to częste miejsce uszkodzeń.

    2. oświetlenie – znów temat rzeka. W przypadku holendra mam lampkę bateryjną renomowanej firmy na tyle bagażnika, w przypadku innych rowerów lampkę z tyłu kasku. Palą się praktycznie permanentnie, za zadanie mają sygnalizować „tu jestem”. Do tego dochodzi oświetlenie zasadnicze odpalane przy kiepskich warunkach oświetleniowych lub w deszczu. Zwłaszcza ta lampka w holendrze pokazuje jaka jest różnica pomiędzy kiepskimi lampkami a takimi porządnymi – lampka jest solidna, odporna na ulewny deszcz i wibracje (kiedyś tania lampka rozpadła mi się od wibracji od jazdy po kocich łbach na zjeździe na Rynku Jeżyckim w Poznaniu), pali mocno, w ciemnościach na blisko 500 metrów (sic!) zużywając mniej energii od no name’a, w dodatku sama się włącza (czujnik ruchu) i świeci też światłowodami na boki.

    3. coś co budzi moje przerażenie – foteliki dziecięce na bagażniku roweru z ramą typu męskiego, w wyniku jadący rowerem jest zdany na pomoc osób trzecich podczas wsiadania i o zgrozo zsiadania. Miałem też okazję widzieć wypadek rowerzystki na takim rowerze. Gdyby miała damkę czy rower z głębszym przekrokiem to nic by się nie stało (prędkość była niewielka), a tak cały rower z dzieckiem poleciał na bok. Dalszych szczegółów oszczędzę…

    4. pseudosportowe okulary rowerowe – miałem kiedyś okazję (niestety prezent i to dość drogi) męczyć się z takowymi, beznadziejnie zaparowywały, przy wyższych prędkościach tworzyły wiry powietrza w okolicach gałek ocznych. Pomarańczowe szybki powodowały zmulenie widoczności coś a la katarakta, a pozostałe dwie szybki potężne spłaszczenie perspektywy. W dodatku szybki te okazały się polaryzacyjne tylko z nazwy, bliki od asfaltu raziły tak czy owak.

    5. i znów coś „holenderskiego”, jednostronne sakwy i koszyki. Te pierwsze powinny być przytwierdzane za pomocą haków i blokady do bagażnika. Miałem już okazję widywać takie które na wybojach latały jak cocker-spanielom uszy na wietrze, co przy jeździe po ulicach z kierowcami samochodów mijającymi rowerzystów na grubość lakieru jest mało bezpieczne. W przypadku koszyków z przodu holendra brylują młode rowerzystki. Większość z tych koszyków to taniocha, która ogranicza możliwości skrętu, a czasem zasłania oświetlenie to jeszcze denko świetnie sprężynuje, więc na wybojach drobnica jak długopisy jest wystrzeliwana w twarz jadącej. W obu przypadkach za niewiele więcej można dostać coś porządnego.

  • Miałem lampki Power Beam wiele razy i złego słowa nie dam o nich powiedzieć. Z dobrymi bateriami świecą (zwłaszcza przednie) zaskakująco dobrze, jedyną ich wadą jest delikatna konstrukcja, ale przy tej cenie można to wybaczyć.

  • Co do tych 10% wartości roweru… gdzieś czytałem, że wziąło się to stąd, że zachodnie firmy ubezpieczeniowe wymagały wydania tyle na zabezpieczenie roweru, aby możliwe było jego ubezpieczenie. Ktoś przeczytał, komuś powiedział, coś przy tym przekręcił i dalej poszło jak w „głuchym telefonie” ;)

  • Mój znajomy miał lampki power beam z załączonego zdjęcia. Przednia świeci jak ta z decathlonu za 50 zł, ale jeśli rower upadnie, to mocowanie pęka i lampkę trzeba przyklejać taśmą. Natomiast tylna sygnalizuje obecność na drodze i działa bardzo dobrze jak na swoją cenę

  • Zdecydowanie też zwróciłbym uwagę na kask – nie dość, że niskiej jakości kask jest często niewygodny, nie daje się dobrze dopasować do głowy – to jeszcze może zawieść w tym najważniejszym momencie. Zresztą – fajny przykład dla kasków motocyklowych: https://www.youtube.com/watch?v=9LfEFhBelTY

  • @Łukasz

    „A za ECC dziękuję, sam małą cegiełkę do wyniku dołożyłem :)”

    A tym bardziej gratuluję. My — Gdynianie jednak nie daliśmy rady dużo większym miastom i mamy piąte miejsce. Ale zważywszy, że idea roweru miejskiego tak naprawdę dopiero kiełkuje u nas, to debiut mamy mocny. Z resztą jak wszystkie polskie miasta. :-)

    I niech teraz ktoś powie, że nie warto robić infrastruktury dla rowerzystów. Jak 250 tysięczne miasto, ponoć nieprzyjazne dla podróży rowerem (profil terenu i wiatr), „wyjeździło” 80 tysięcy kilometrów w miesiąc. To są twarde i konkretne dane. :-)

  • @Marcin – wysoka półka oczywiście niekoniecznie, ale mimo wszystko tak jak piszesz 20-30 złotych za sztukę, a nie 4,80 :)

    @MaciekR – oczywiście akumulatorki markowe, nie chińskie 8000 mAh :) To w sumie też jest temat na dobry wpis, bo ludzie kupują takie wynalazki, sam nie wiem po co :)

    A za ECC dziękuję, sam małą cegiełkę do wyniku dołożyłem :)

    @LP – jeśli chcesz pompować z przyjemnością, kup sobie do domu pompkę stacjonarną. Tylko nie żadną „profesjonalną” z Allegro, tylko coś porządniejszego, ja mam taką:
    https://allegro.pl/pompka-stacjonarna-sks-air-x-press-control-gratis-i4289891048.html

    A jeśli chodzi o ręczną, to mam taką:
    https://allegro.pl/sks-injex-lite-zoom-pompka-rowerowa-reczna-rt-i4264713890.html

    Też wcześniej rozwaliłem dwie, teraz tą mam już długo. I jest fajna (tak jak i ta stacjonarna), ponieważ ma głowicę z dwiema dziurkami. Nie trzeba przekładać nic tak jak w tej którą pokazał Marek.

    @Brtk – zgadzam się w 100%

  • LP,
    http://www.bikestacja.pl/pl/catalog/product/view/id/22807/s/pompka-topeak-mini-dual-g/
    (albo inna tego typu, topeak’a)
    Kupiłem ze względu na to, że pasuje do dwóch typów zaworów, szybko pompuje i jest dość mała. Z tym, że na prestę zawsze trzeba bardziej uważać, niż na inne typy wentyli, taka już jej natura ;-).
    Myślę, że nie warto oszczędzać na pedałach, nie zawsze te plastikowe muszą oznaczać rozwalające się już po pierwszej przejażdżce, ale gdy plastik nam pęknie na dłuższej wycieczce, to może zrobić się nieciekawie.

  • Witam:)
    proszę o kilka rad dotyczących zakupu dobrych pompek do PRESTY – ja już byłem właścicielem
    4 pompek / w cenach od 20 – 45 zł/ i z wszystkimi miałem problem – kombinacja „alpejska” z pompowaniem.

  • @BikeR

    Z zależnością pomiędzy ceną i jakością to sprawa indywidualna. Wiadomo: im drożej to tym więcej płacimy jednocześnie za markę, szczegóły i przemyślane rozwiązania. Ja rozglądam się za dodatkową przednią lampką. Ta co mam (zintegrowana z rowerem) zapewnia doskonałą widoczność mojego roweru na drodze. Gorzej z oświetlaniem drogi. Z drugiej strony nie szukam super mocnej lampki, która w mieście będzie oślepiać kierowców. Trzeba znać swoje potrzeby i budżet bez przeginania w żadną stronę.

    A tanich rzeczy więcej nie kupię: mam kamerkę (pominę milczeniem producenta), której nawet nie zdejmuję z roweru, niestety, nikt nie chce jej ukraść…

  • cena nie oznacza jakości. No może poza oponami. Ja mam oświetlenie XLC (back 20zł/front 30zł) i działa wybitnie, a bateri nie zmieniłem od 2 lat i jeszcze jest wodoszczelne. Mocowania tez konkretne. Multitool kupiłem 4lata temu w Auchanie za pk. 15zł i tez działa do dzis chociaż zabrakło mi w nim skuwacza ale dokupiłem sobie osobno za 8,50zł i tez funkcjonuje do dzis.
    Zapiecia kupiłem 2 lata temu od b’twen w decathlonie za 20zł i wszystko gra, moze dla tego, ze jeszcze nikt mi go nie chciał zakosic.
    Opony kupuje tylko schwalbe. Na oponach pewne jest, ze oszczędzać sie nie opłaca.

  • „Konkurencję cenową wygrał chyba zestaw z Allegro za 4,80 zł. ”

    Z bateriami? Być może dla baterii by się opłacało kupić? ;-)

    Oświetlenie, opony, to podstawa i nie ma w tym temacie dyskusji. W zimę, kiedy robi się już mocno ciemno, to nawet w mieście zakładam dodatkowe, dużo mocniejsze przednie światło, które nie tylko pozwala być widocznym, ale umożliwia uminięcie przeszkód, w szczególności szkło itp. Nie rozumiem wszystkich, którzy myślą, że w centrum miasta światło jest zbędne, bo jest uliczne oświetlenie. Guzik prawda. W centrum Gdyni, Sopotu i Gdańska mogę wskazać DDRy, gdzie jest ciemno i przepisowe 10 lux nie wystarcza.

    Nie wyobrażam sobie braku solidnych błotników jak się jeździ cały rok. Jak ktoś uważa, że nie są potrzebne, to niech wjedzie w psią kupkę i niech się potem czyści. Kolega tak miał i nie poleca. ;-)

    Co bym jeszcze dodał do listy? Związane z oświetleniem, ale ważne: dobrej jakości akumulatorki, szczególnie jak się jeździ w zimę bądź nieregularnie. Żeby nie było niespodzianki, że „się wzięły i wyładowały znienacka”.

    A związane z narzędziami: dobra pompka. Oby jak najmniej trzeba było używać w drodze, ale musi być dobra i niekoniecznie droga jak się dobrze poszuka.

    Ja jeszcze nie oszczędzałem na sakwie, ale to rzecz mocno opcjonalna i nie jest częścią roweru. Ta którą ja mam „przeżyła” już jeden rower.

    BTW. Wszystkim Warszawiakom i Łodzianinom gratuluję wysokich miejsc w zakończonej właśnie w rywalizacji ECC2014. Jestem pod wrażeniem :-)

  • Wg mnie oświetlenie rowerowe można zastosować jakie się tam uważa. Nie musi być z wysokiej półki. Ja stosuje takie rozwiązanie – przód i tył to lampki „dupokrytki” za jakieś 20-30 zł + dobra czołówka.

  • Dlatego napisałem „Wybrałem dla Was pięć akcesoriów rowerowych (w tym opony)”. Bardzo chciałem te opony tutaj zamieścić :)

    Co do klocków to też prawda. Na Allegro widzę jakieś za 2,9 zł, ale uważam, że to i tak drogo. Myślałem, że tańsze się znajdą :) Ja kupując klocki wolę wydać 15-20 złotych za komplet i mieć spokój na dłuższy czas, plus pewność niezawodności.

  • Opony to akcesoria rowerowe? ;)
    Idąc tym tokiem myślenia – klocki hamulcowe – generalnie używałem tanich (ok 4zł) ale te ostatnie były naprawdę badziewne – póki nowe to działały elegancko ale szybko im przeszło, tandeta do lekkiego przyhamowywania a to moze być problem