Jak tanio odchudzić rower i czy warto?

Na początku trzeba sobie powiedzieć szczerze – tanio da się odchudzić jedynie ciężki rower. Im rower lżejszy – tym trudniej znaleźć w nim elementy, które można odchudzić w rozsądnych pieniądzach. Druga sprawa to opłacalność odchudzania. Moim zdaniem, inwestowanie w rower więcej niż 20% jego wartości, zwłaszcza gdy ma już parę lat i jest mocno zużyty – mija się z celem. Lepiej zastanowić się czy nie sprzedać go w dobrej cenie – i nie kupić nowego, lżejszego. Oprócz spadku wagi – dostaniemy nowy rower na gwarancji. Oczywiście można też zastanowić się nad dwu, trzyletnim rowerem. W serwisach ogłoszeniowych można znaleźć olbrzymią liczbę, fajnych rowerów w dobrych cenach.

Tutaj opisałem jak odchudziłem mój nowy rower, wymieniając w nim tylko to co było niezbędne, albo na takie części, które przełożyłem ze starego roweru. Jeżeli zdecydujemy się na zrzucanie zbędnych kilogramów z roweru, najlepiej obrać taktykę wymieniania zużytych części na lżejsze. Opona, dętka, kaseta, siodełko itd. po jakimś czasie nadaje się do wymiany – wtedy warto poszukać czegoś lżejszego.

Zapraszam do obejrzenia wideo, na temat taniego odchudzania roweru. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.

Druga rzecz jaką należy zrobić, to zważyć wszystkie części roweru, które jesteśmy w stanie zważyć (waga kuchenna to podstawa). Producenci często nawet do droższych rowerów wkładają części, które wagowo wyraźnie odstają od przyzwoitej średniej. Oczywiście odstają na minus. Najczęściej zdarza się to z kierownicą, sztycą, siodełkiem, pedałami czy oponami.

Jak odchudzić rower
fot. Nicki Varkevisser

Odchudzanie zaczynamy od części na których możemy najwięcej zbić.

1. Są to zwykle opony, które potrafią sporo ważyć. Do górali dobrym wyborem jest Kenda Karma, która waży realnie 500 gramów, a kosztuje niecałe 50 zł za sztukę. Do trekkingów, crossów itp. można założyć np. Schwalbe Citizen, która waży 590 gramów i kosztuje ok. 60 zł. Oczywiście wybór opon jest duży i każdy znajdzie coś dla siebie. Są oczywiście jeszcze lżejsze opony, ale niestety droższe.

2. Przy wymianie opon warto zwrócić uwagę na dętki. Fabrycznie często możemy znaleźć dętki, które ważą nawet 200 gramów. Warto zmienić je np. na Schwalbe Extra Light, które ważą 130 gramów dla kół 26” i 105 gramów dla 28” (na trochę węższych oponach). Nie polecam ultra lekkich dętek – o wiele łatwiej się przebijają.

3. Taniutką sprawą jest wymiana chwytów na kierownicy na piankowe. Kosztują 10 zł, ważą około 20 g (np. Authora), a standardowo montowane w rowerach ważą ok. 100-150 g.

4. Jeżeli siodełko waży sporo wymieniamy np. na San Marco Provip (276 gramów za 67 zł), kierownicę np. na Easton EA30 XC (170 gramów/70 zł). Podobnie postępujemy z mostkiem i sztycą siodełkową, ale tylko pod warunkiem, że ważą sporo więcej niż produkty ze średniej półki cenowej.

5. Gdy zużyje się nam kaseta, warto założyć Shimano Tiagra HG-50-9 (jeżeli mamy kasetę 9-rzędową w rowerze) 11-25 (230 gramów/90 zł). Jeżeli tylko nie używamy zębatek powyżej 25 z., to jest to chyba najlepsza kaseta dla odchudzających rower za rozsądną cenę.

6. Jeżeli masz crossa lub MTB i nie jeździsz za wiele po szutrze, lesie itd. warto zastanowić się nad wymianą amortyzatora na sztywny widelec. Zwłaszcza gdy Twój amortyzator ma kilka lat i nie tłumi nierówności już tak jak na początku (dotyczy to zwłaszcza taniutkich amortyzatorów). Kupując sztywny widelec, nawet stalowy: np. firmy Accent (1000 gramów/65 zł) jesteśmy w stanie zrzucić z roweru od kilograma do półtora, w zależności od wagi starego amortyzatora. Sam przesiadłem się na rower ze sztywnym widelcem i nie narzekam, choć oczywiście po bezdrożach już tak szybko nie pośmigam.

Ważne jest by dobrze dobrać widelec. Nie można kupić pierwszego z brzegu. Należy wymierzyć długość widelca (od korony po samą oś) i porównać z dotychczasowym amortyzatorem. Mierząc amortyzator pamiętaj o czymś takim jak SAG, czyli ugięcie amortyzatora gdy usiądziesz na rowerze. Innymi słowy poproś kogoś by zmierzył długość amortyzatora, gdy ty siedzisz na rowerze.

Gdy źle dobierzemy widelec, zmieni się geometria roweru, a to może w znaczący sposób zmienić jego właściwości jezdne. Warto również pamiętać o hamulcach. W przypadku tarczowych, nie będzie problemu, w przypadku V-Brake, piwoty do montażu hamulców muszą być na odpowiedniej wysokości.

7. Rama, korby, koła – tych elementów bym nie ruszał – jeżeli mamy pozostać w obrębie taniego odchudzania, chyba, że jakiś element będzie do wymiany.

8. Nie będę namawiał Cię do spiłowywania zębatek, nawiercania różnych elementów czy wymiany śrubek na aluminiowe – bo to moim zdaniem wyższy stopień szaleństwa odchudzającego. Ale… Zdejmij odblaski z kół, stopkę, osłonkę zębatek na korbie i inne elementy, które można usunąć bez wpływu na właściwości jezdne roweru. Jeżeli masz sporo takich klamotów na rowerze, zdziwisz się ile mogą w sumie ważyć.

Jeszcze raz powtórzę – jeżeli chcesz wydać na odchudzanie więcej niż 20% wartości roweru – zastanów się nad jego sprzedażą i kupnem nowego. Tanie odchudzanie jest możliwe, ale należy robić je z głową, ponieważ często na końcu okazuje się nie takie tanie.

 

Ale czy warto odchudzić rower? Odpowiedź nie jest do końca jednoznaczna. Generalnie warto to robić (wystarczy spojrzeć na zawodowców), ale… No właśnie, jest tu pewien haczyk. Postaram się teraz w kilku punktach napisać, dlaczego odchudzanie roweru zazwyczaj się nie opłaca.

Po pierwsze – możemy się zrujnować finansowo szukając coraz lżejszych części. Są one wykonane z lepszych materiałów, z większą precyzją, ale również są mniej popularne – dlatego ich cena musi być wyższa, by producentowi opłacało się je produkować. Do tego bardzo wiele ultralekkich produktów, ma kiepską wytrzymałość i trzeba je co jakiś czas wymieniać. A to oczywiście kosztuje.
Trek Emonda SLR 10 Najlżejszy
Trek Emonda SLR 10 – fabryczny rower ważący 4,65 kg

Po drugie – porządne odchudzanie roweru jest dla osób, które nie ważą zbyt dużo. A przynajmniej odchudzanie pewnych elementów w rowerze może być niebezpieczne (kierownica, sztyca, obręcze itp.) Ważne jest to zwłaszcza przy rowerach do jazdy terenowej, gdzie obciążenie roweru jest dużo większe.

Po trzecie – przy amatorskiej jeździe, redukcja wagi roweru nie jest tak bardzo odczuwalna, jak podczas ścigania.

Zatem czy warto odchudzać rower? Moim zdaniem dużo zależy od tego od jakiej masy wychodzimy. Jeżeli masz „górala” który waży 15 kilogramów, to próba zrzucenia z niego dwóch-trzech kilogramów nie ma kompletnie sensu. Lepiej go sprzedać i kupić sobie nowy, lekki rower. Gdy mamy już lekki rower, możemy zapragnąć znowu zrzucić z niego trochę wagi. Tu również należy się zastanowić, czy pakowanie w niego np. 2000 złotych, by odchudzić go o pół kilograma ma jakikolwiek sens. Może znowu bardziej opłaca się go sprzedać i kupić inny.

Tu sprawa rozbija się w zasadzie jedynie o pieniądze (w myśl zasady, kto bogatemu zabroni), moim zdaniem ciułanie kasy, by odchudzić rower o pół kilograma nie ma większego sensu. Wystarczy włożyć sobie do koszyczka butelkę półlitrową, pojeździć, a po godzinie ją wyjąć. To jest naprawdę niewielka różnica. Kilogram-dwa-trzy już tak, ale to już są zupełnie inne koszty :)

Skomentuj Anonymous Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

40 komentarzy

  • Siema , ja miałem swój rower o wadze około 16kg tak jak wyszedł z fabryki, po 6 latach jeżdżenia na napędzie 3×8 postanowiłem go odmłodzić i odciążyć. Do wymiany poszedł cały napęd, hamulce ,koła wraz z oponami , kierownica, mostek , sztyca podsiodłowa
    Teraz waga roweru to około 12kg konfiguracja 1×11 deore m5100, koła mavic crossride , opony MAXXIS FOREKASTER, hamulce deore m6100 ,tarcze shimano RT-M86 , kierownica, mostek, sztyca od Controltech… pozostał jeszcze do wymiany Amor z którego lekko z 1kg-1.2kg da się zejść a to będzie już poniżej 11kg według mnie będzie to zacny wynik.

  • Zgadzam się. Ale jednak każde pół kilo z wagi roweru jest odczuwalne, czy to przy przenoszeniu, czy jeździe, bez względu czy jeździ się rekreacyjnie, czy na wyścigach. Choć na wyścigach ma to większe znaczenie.

    Bardzo duże znaczenie ma waga kół, wystarczy wsadzić lżejsze opony i dętki, zrzucając przy tym np. 300 g z każdego koła. Szybciej się rozpędzamy, szybciej wyhamujemy z dużej prędkości, łatwiej wchodzimy w zakręty.
    Zauważyłem coś jeszcze. Mając piasty z osią 9 mm z QR-em często się zdarzało ocieranie okładzin o tarcze, więc wsadziłem inne opony i dętki (około -350 g na każdym kole) i ocieranie zniknęło. Pojawia się przy ambitniejszej jeździe.

  • 2,5 kg to 25% masy roweru ok. ale w stosunku do kompletu rower + przeciętny rowerzysta to tylko 2,5-3% więc nie wiem czy jest o co walczyć, lepiej zjeść lżejszy posiłek i porządnie sie wy…próżnić i ubytek masy będzie prawie taki sam :)

    Jak ktoś się ściga albo podróżuje rowerem w celach turystycznych i chce przebyć jak najmniejszym obciążeniem jak najwięcej km to może i każdy kilogram mu się liczy (w tym drugim celu lepiej było by zamienić rowerek na e-bike i też by się lżej pedałowało nabijając km).
    Jednak amatorskie naparzanie tych samych okrążeń dzień za dniem na sprzętach za kilka albo kilkanaście tys jeszcze do tego w super drogich „profesjonalnych” strojach kolarskich mających zmniejszyć opór powietrza jest pozbawione większego sensu jadąc w zwykłym porządnym dresie czy innym sportowym stroju i na rowerku za 1 czy 2 tys. a nawet może i taniej, jak przebycie tego samego dystansu wymaga włożenia większego wysiłku to też można spalić tyle samo kalorii czy wyrobić mięśni jadąc np 40 km zamiast 50 i będzie to samo. A zaoszczędzone pieniądze można spożytkować o wiele przyjemniej np na wczasy z rodziną.

    • Można też na przykład wydać pieniądze tak, jak się chce, a nie jak piszą Mac-owie z internetów :) Żyjmy i dajmy żyć (i wydawać pieniądze) innym, tak jak chcą. Jeden jeździ na rowerze za X, drugi za Y. I bardzo dobrze! Aby tylko jeździć i czerpać z tego przyjemność dla siebie.

  • O przyzwoitym sprzedawaniu rowerów pisałem trochę tutaj:
    https://roweroweporady.pl/jak-szybko-sprzedac-uzywany-rower/

    Grunt to dobry opis i porządne zdjęcia.

    • Nie zapomnij o magicznym napisie na ramie…
      Kross,Giant,Unibike,Kellys …itp…
      Jak masz „noname” którego nikt nie zna a jeszcze do tego na każdym elemencie nie widnieje „oczojeb….” napis Deore lub XT :) a do tego nie mieszkasz w duzym mieście, to powodzenia życzę :)

      Możesz sobie opisywać i robić dzieła foto a rower jak stał tak stoi :) Niesprzedany…..

      • Nadal uważam, że wszystko to kwestia dobrych zdjęć, opisu oraz uczciwej ceny. Czytelnicy wysyłają mi sporo rowerów do oceny (chociaż ja się nie podejmuję oceniać rowerów używanych na podstawie zdjęć, ale zawsze cokolwiek podpowiedzieć mogę) i oglądam sporo rowerów no-name. Tyle, że z opisem „stan jak na zdjęciach”, a te zdjęcia, to jedna fotka zrobiona ziemniakiem w piwnicy.

        • Reasumując…
          Temat rzeka. Jednak sprzedaż zadbanego sprzętu poniżej wartości rynkowej w okolicy 50% jego dzisiejszej ceny uznałem za masakrę :).

          Więc zostanie odchudzony i zmodernizowany z full trekkinga na lżejszy miejski, spacerowy, zakupo-wóz :).

          Dobrze że mam duży garaż – 3 rowery się mieszczą:).

  • „Jeszcze raz powtórzę – jeżeli chcesz wydać na odchudzanie więcej niż 20% wartości roweru – zastanów się nad jego sprzedażą i kupnem nowego. Tanie odchudzanie jest możliwe, ale należy robić je z głową, ponieważ często na końcu okazuje się nie takie tanie.”

    No i tutaj jest diabeł pogrzebany – czy uda się sprzedać rower… Ja jak chciałem odchudzić rower, to w pierwszej kolejności posprawdzałem ceny i policzyłem, czy warto inwestować w odchudzenie czy lepiej sprzedać, dołożyć i kupić co lepszego. I tak też zrobiłem – rower został porządnie umyty i wyczyszczony, a następnie wystawiony na allegro i jeszcze wówczas tablicę.pl. Niestety, próby sprzedaży rowerka nie powiodły się, a cena była stopniowo obniżana. Cena początkowo wynosiła 1k, ale z biegiem czasu obniżałem ją aż do 600 zł. Po kilku mies. wystawiania rowerka na allegro oraz tablicy zacząłem się zastanawiać, czy nie lepiej sprzedać ten rower do komisu. Niestety, tutaj sprawa również nie wyglądała za ciekawie – tylko jeden komis zgodził się kupić rower, ale kasę miałbym dostać dopiero wtedy, gdy oni go odsprzedają, a to może potrwać nie wiadomo ile miesięcy.

    Reszta komisów od razu wyjaśniała, że nie interesuje ich na chwilę obecną skup, bo mają już pełne zaplecza używek których nie są w stanie sprzedać. W tym momencie sprawa była dla mnie oczywista trzeba będzie inwestować… Na chwilkę obecną w rowerze powymieniane mam tylko ciężkie elementy, czyli korba i przedni amor. Niby 1,5 kg mniej z rowerka, ale też i mniej o 800 zł z portfela. Teraz jeszcze wymiana opon na zwijki i kilkaset złotych z portfela.

    Tak na zdrowy rozum, sprzedanie używanego rowerka może być dość trudne, bo jednak sporo ludzi woli nowy rower, z gwarancją i dowodem zakupu (że rower nie kradziony).
    A mój rower to buls cross :)

  • Jeśli chodzi o odczucia, to kilogram różnicy na kołach, będzie na pewno odczuwalny, zwłaszcza podczas podjazdów. Wiesz, to nie będzie spektakularna różnica, ale na pewno ją odczujesz.

    Nie wiem ile waży cały Twój rower, bo to też jest istotne, podkreślę – na podjazdach głównie.

    Jeśli chodzi o węższą oponę z tyłu, to wszystko zależy od tego gdzie i jak jeździsz. 1,75 cala to nie jest wąska opona, tak więc nie ma ryzyka, że będzie Ci się źle jeździć. Ale jeśli jeździsz gdzieś agresywnie po lasach, to lepiej zostawić szerszą oponę.

    Jeśli chcesz zmniejszyć opory toczenia, sprawdzaj regularnie ciśnienie w oponach i trzymaj je bliżej górnej, zalecanej przez producenta granicy.