Jak przewieźć rower pociągiem?

Przewiezienie roweru pociągiem, w teorii nie stanowi w Polsce problemu. PKP stara się dbać o rowerzystów, umieszczając w niektórych pociągach wagony bagażowo-rowerowe lub bagażowe. Niemniej do takiej wyprawy warto się dobrze przygotować, zwłaszcza jeżeli chcemy przemierzyć długi odcinek. Na krótkich, lokalnych trasach, nawet jeżeli pociąg nie będzie dostosowany, jakoś się przemęczymy. Ale jadąc ze Świnoujścia do Przemyśla – najlepiej skrupulatnie zaplanować całą trasę.

Przewozy Regionalne

W pociągach Przewozów Regionalnych (REGIO oraz InterREGIO), rower możemy przewieźć najczęściej w przedziale dla podróżnych z większym bagażem ręcznym, ewentualnie w pierwszym lub ostatnim przedsionku pociągu. Bilet na rower w Przewozach Regionalnych kosztuje 7 złotych, niezależnie od długości trasy. Często pojawiają się różnego rodzaju promocje na takie bilety, warto na bieżąco przed wyjazdem sprawdzić to na stronie Przewozów Regionalnych.

PKP Intercity

Przewóz rowerów pociągiem oferuje również spółka PKP Intercity (pociągi InterCity, TLK). W nich tak samo jak w PR, rower możemy trzymać w specjalnie do tego przystosowanym przedziale, ewentualnie na początku lub końcu pociągu. W tym przypadku bilet kosztuje 9,1 zł niezależnie od długości trasy. Na stronie Intercity warto zwrócić szczególną uwagę na listę pociągów, w których nie przewieziemy rowerów.  Od pewnego czasu na wiele pociągów można kupić bilet przez internet, co bardzo ułatwia życie, nie trzeba tarabanić się z rowerem na dworzec i stać w kolejce po bilety.

Zapraszam Was do obejrzenia materiału wideo, w którym opowiadam o przewożeniu roweru pociągiem. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.

Co ciekawe, rower przewożony w pokrowcu, traktowany jest jako bagaż podręczny i nie trzeba za niego nic płacić. Więcej informacji o pokrowcach znajdziesz niżej.

Przedział dla pasażerów z dużym bagażem
fot. Mirek

Rozkład jazdy PKP

Tak to wygląda w teorii, praktyka jak pewnie każdy wie – może być trochę inna. Przed wyjazdem warto wstępne sprawdzić w rozkładzie jazdy PKP, czy na danej trasie jeżdżą składy przystosowane do przewozu rowerów. Niestety, czasami bywa tak, że w pociągu którym będziemy jechać – wagonu gdzie zmieszczą się rowery nie będzie, mimo, że powinien być.

Vagonweb

Vagonweb
Tak wygląda podgląd konkretnego wagonu na Vagonweb

Polecam również zajrzeć na czeską stronę Vagonweb. Możemy sprawdzić tam zestawienia pociągów, które jeżdżą w InterCity, Przewozach Regionalnych oraz Kolejach Wielkopolskich. W wielu przypadkach możemy sprawdzić czy w pociągu jest przedział dla rowerów i jak wygląda. Wystarczy wcześniej w rozkładzie jazdy PKP sprawdzić numer pociągu i wyszukać go na Vagonweb, bądź wpisując w Google ten numer z dopiskiem Vagonweb.

Wyjazd nad morze

Problem z miejscem na rowery zdarzył mi się na wyjeździe Świnoujście-Hel. Do Świnoujścia, pociąg z Łodzi miał podłączony wygodny przedział do przewozu rowerów i innych większych bagaży. Niestety – w drodze powrotnej, już tak szczęśliwie nie było. Wsiadając w Chałupach musieliśmy zmieścić trzy rowery w przedsionku ostatniego wagonu, co nie stanowiło problemu, jednak zablokowaliśmy całkowicie wejście tymi drzwiami. Być może dalej został taki wagon doczepiony (może w Gdańsku), ale tego już nie sprawdzaliśmy – nie byłoby sensu po raz kolejny przenosić wszystkiego na stacji. Mieliśmy sporo szczęścia, że tamtym pociągiem podróżowało mało osób. Byłoby bardzo kiepsko wracać wtedy zatłoczonym pociągiem.

Przypnij rower

Ważną rzeczą podczas pozostawiania rowerów w pociągu, jest ich solidne przypięcie do jakiegoś trwałego elementu wagonu. I nie chodzi tu tylko o możliwość kradzieży roweru. Pozostawienie roweru w pobliżu drzwi wagonu, bywa dość ryzykowne. Czasem zdarza się, że drzwi nie zamykają się samoczynnie, a pasażerowie po otwarciu drzwi, widząc „barykadę” w postaci rowerów najczęściej ich nie zamykają, tylko biegną szukać innego wejścia. Nie słyszałem co prawda, o wypadnięciu roweru z pociągu podczas jazdy, ale o kradzieżach jak najbardziej.

Jadąc pociągiem, który nie jest mocno oblegany, można odkręcić koła i wrzucić rowery na półki bagażowe, znajdujące się w przedziałach nad siedzeniami. Konduktor nie powinien mieć żadnych obiekcji, jeżeli tylko rower nie jest brudny. Gorzej może być, gdy pojawią się chętni, by z nami podróżować. Mogą nie być zachwyceni na widok nasmarowanego łańcucha :)

Pokrowiec rowerowy

Pomocny może być zakup pokrowca do transportu rowerów. Na rynku znajdziemy różne ich rodzaje. Są wersje lżejsze bez pianki, przystosowane do transportu gdzie ryzyko uszkodzenia jest nieduże (samochód, bus, pociąg). A także piankowe, do przewozu roweru w samolocie. Trzeba się niestety liczyć z tym, że taki pokrowiec waży ok. 2-4 kilogramy i nawet po złożeniu zajmuje sporo miejsca. Bardziej rozbudowane pokrowce, mogą w ogóle się nie składać. Jeżeli planujesz wracać tą samą trasą, pokrowce zazwyczaj można schować w dworcowej przechowalni – jeżeli tylko jest dostępna. Jeżeli jedziesz w jedną stronę, a nie chcesz pokrowca wozić ze sobą, rozwiązaniem może być wysłanie go do domu paczką pocztową, co nieraz robiłem.

Jazda grupą z rowerami

A co zrobić, gdy jedziemy większą grupą i nie wiemy na 100% czy będzie przedział rowerowy? Ryzykowanie, że trafi się na taki przedział jest mało komfortowe. Może się również zdarzyć sytuacja, że pociąg będzie pełny i kierownik nie wpuści nas do pociągu, tak jak to miało miejsce ostatnio pod Poznaniem. Oczywiście można próbować podzielić się na kilka grup i rozlokować w całym pociągu, ale nie jest to mile widziane przez konduktorów, by rowery stały gdzie indziej, niż pierwszy i ostatni przedsionek.

Przewóz rowerów pociągiem
fot. poprostuflaga

Niestety, tutaj mogę tylko bezradnie rozłożyć ręce. System informatyczny nadal jest skonstruowany tak, że pani w kasie może sprzedać dowolną liczbę biletów. Oczywiście są pociągi z miejscówkami, ale to raczej nie dotyczy rowerów. Kilka lat temu, jadąc pociągiem na zorganizowany wyjazd w ok. 40 osób, mieliśmy podstawiony specjalnie dla nas wagon rowerowy. O dostępność oraz cenę takiego rozwiązania należałoby pytać bezpośrednio w PKP, najlepiej kilka tygodni przed wyjazdem. Przy rozłożeniu ceny na kilkadziesiąt osób, koszt nie powinien być wysoki.

//Aktualizacja 2018 – powoli się to zmienia i na wiele pociągów, zwłaszcza dalekobieżnych, kupuje się miejscówki, także na rowery. Dlatego planując daleki wyjazd, warto zadbać o wcześniejszy zakup biletów, by nie okazało się, że miejsca na rower zostały już wyprzedane.

Warto się przygotować

Podróżowanie pociągiem z rowerem po Polsce może być przyjemne, jednak warto być przygotowanym na wszelką ewentualność (klucze do pedałów, kół oraz kierownicy to podstawa). Sporo, bardzo życiowych historii i porad znaleźć można na stronie Koło Roweru. W większości przypadków, zwłaszcza jeśli podróżujemy małą grupą, podróż pociągiem będzie komfortowa i przyjemna. Warto unikać zatłoczonych tras (w góry lub nad morze), zwłaszcza w okresach świątecznych oraz w wakacje (szczególnie w weekendy).

Zachęcam również do zapoznania się z (darmowym) poradnikiem przygotowanym przez Urząd Transportu Kolejowego (dziękuję kolejarzykowi za podsunięcie tej publikacji).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

74 komentarze

  • @MaciekR – ja sie nie znam tak dokladnie, dla mnie lancuch to lancuch, ja kupilem sobie Unibike Expedition GTS z 2013r po 14 latach jezdzenia na goralu bez zadnych amortyzatorow. Zmiana z gorala na cos calkiem innego. Ja czasami jade na Hel lub Jastarni i potem tramwajem z rowerem za 12 – 20zł do Sopotu lub Gdańska i dalej. Dzis slyszalem, ze Jastarnia czy okolice sa rozkopane ale pojade sobie rowerkiem moze w niedziele to sprawdzic i wroce pociagiem.

    No 20kg – wiesz ja zaopatruje sie od razu np w 5 kartonow mleka niz codziennie latac po 1 litr :-P owocow na caly tydzien itd.

    Uwazaj na PKP bo moze byc ciezko z przewozem rowerow. Dopiero puscili pociagi na Hel i pociagi spozniaja sie do 20minut.

    Musisz kupic sobie jakies kombi – ponoc nowy Avensis ma najwiekszy bagaznik. Ja zawsze wyciagalem kolo przednie i po zlozeniu tylnej kanapy miescilem do passata sedan caly rower. Fajnie tez brat przewozil rowery – Mercedes Sprinter jest to zmiesci i 20 rowerow.

    Jak jade z Pucka to patrze w jakim kierunku wieje wiatr – widac po trawach. Dopiero od Wladyslawowa fajnie sie smiga na Hel, choc miedzy Jurata a Helem mi sie nie chce juz pedalowac wiec czesto skrecam do portu w Jastarni na najlepsza rybe na pomorzu :-P
    Z Gdyni do Rewy jest ciezko bo ciagle pod gore, zwlaszcza przy estakadzie wiec zawsze wybieram Gdansk za cel a nie poczatek podrozy.

  • @Marcin

    Stena Line chyba ma jakieś opłacalne taryfy, bo niedawno kogoś odprowadzałem na prom i sakwiarzy było zatrzęsienie.

    Zastanawiam się nad wycieczką na Hel i powrotem pociągiem/tramwajem wodnym. W sumie to 75km w jedną stronę, więc mieszczuchem spokojnie dam radę. Wiatr jedynie potrafi być tam dokuczliwy.

    A zabezpieczenie mam solidne: łańcuch AXA do podkowy, trelock składany (fs455) i myślę jeszcze o łańcuchu ABUS CityChain X-Plus 1060, dziewczynie kupiłem i wygląda na solidny. Dziewczyna twierdzi, że przesadzam. Nie zna się. ;-)

    Akurat o wspomnianym przez Ciebie sklepie mam mieszane uczucia. Pewnie dlatego, że mało ma fajnych rzeczy do mieszczuchów. Ale to problem większości polskich sklepów. Parę rzeczy tam kupowałem i były ok, ceny są różne, ale nie odbiegają od konkurencji. Za to jest spory wybór.

    Ja mam ramę w rowerze, która z profilu owalnego przechodzi w prostokątny (rama jest też wykorzystywana w „elektrykach”). Myślałem o uchwycie na dach, który trzyma rower za przedni widelec. Tutaj z kolei zauważyłem inny problem: większość ciężaru roweru spoczywa na tylnym kole; po pewnym czasie wykończyłbym widelec i przedni amortyzator. Brak męskiej ramy też sprawia problemy.

    Z platformami na hak nie ma takiego problemu, ale za to są inne. :D

    A mianowicie fakt, że typowe haki do Yaris mają dopuszczalny nacisk 50 kg na hak, trudno o 70kg. Myśląc przyszłościowo (platformę kupuje się na lata) o rowerze elektrycznym, który — po wyjęciu baterii — waży 21kg i konieczności włożenia sumarycznie dwóch rowerów miejskich (niekoniecznie obydwu elektrycznych) sama platforma musi być lekka. I są takie. Cena jest odwrotnie proporcjonalna do wagi. A jak sobie marzę o takiej platformie, co dodatkowo chroni dobrze przed brudzeniem się rowerów (duży problem bagażników innych niż dachowe), to cenowo robi się tak, że taniej wyjdzie sobie kupić np. bardzo jasny teleobiektyw do pełnoklatkowej lustrzanki. Liczę oczywiście z hakiem.

    Zastanawiałem się kiedyś nad posiadaniem dodatkowych rowerów tylko z myślą o turystyce, ale nie mam ich gdzie przechowywać.

    20 kg? Szacunek. Ja typowo do 10kg brutto. W zimę raz zakopałem się w śniegu i musiałem zejść. Przesiadka z auta na rower w mieście pozwoliła mi odkryć wiele ciekawych sklepów w centrum Gdyni. :-)

    Ale wracając do tematu: porównując problemy rowerzystów w innych częściach Kraju, to trójmiejscy mają komfortowe warunki (nie licząc TLK). Zastanawiam się skąd taki fenomen. Popularność roweru pewnie ma na to wpływ, ale np. w Wrocławiu, subiektywnie oceniając, rowerzystów jest więcej. Łódź czy Warszawa też nie może mówić, że jest ich mało. Większa siła przebicia, czy turystyczne rejony?

  • @MaciekR – no ja kupiłem nowy rower ostatnio i najpierw jako, że to NOWOŚĆ trzeba było z zapałem jezdzic, teraz glownie tez sluzy mi jako sprzet do przewozenia 20kg zakupów w sakwach :-P .Na szczescie mieszkam w malej miejscowosci to ruch nie jest taki straszny i wszedzie blisko. Co do drog rowerowych w 3city to widze, ze fajnie sie to rozwija – czasami jezdze sobie do Gdanska. Jesli chodzi o transport tramwajami wodnymi to rowery mozna za 10zl przewozic. Nie wiem jak cenowo kosztuje przewoz rowerow wiekszymi promami typu Polferries czy Stena Line. Ja co do tej turystyki to pol na pol – pojechac rowerkiem gdzies, cyknac fotki, pozostawic rower (zabezpieczony) i dalej :-)
    Fajne mocowania rowerow maja u Żu******kiego na Morskiej (przy Rumi), ale cenowo – troche kosztuje. Widzisz moje auto w garazu stoi a uprawnien do kierowania autem jeszcze nie mam a walcze 6 lat :-P

  • @Marcin

    Ja rower używam tylko jako transport: zakupy, praca itp. Ostatni raz turystycznie jeździłem rowerem rok temu w maju na Żuławach. :-) Jednak wolę szlajanie się pieszo z aparatem. Wszędzie (np. wnętrza ruin, wiatraków) z rowerem nie wejdziesz, a strach go zostawić.

    Aktualnie chcę zwiększyć swoją mobilność (poza trójmiasto, kaszuby oraz żuławy) i rozglądałem się za platformą na hak do samochodu (z racji nieco nietypowej ramy i roweru, mocowania na dach już nie używam). Po wstępnym sprawdzeniu cen i kosztu montażu haka na razie sobie odpuściłem. :D

    Coraz bardziej myślę o pociągu bądź tramwaju wodnym. Dlatego też zwróciłem uwagę na tą informację.

    Tak więc na razie 30-60km dziennie po Trójmieście musi mi wystarczyć. :-)

  • @MaciekR – to jest norma – albo puszczaja „Kaszubską Banę” z tym wagonem albo piętrowe wagony. Niestety sa jeszcze spoznienania do 20minut ze wzgledu na to, ze pociagi zwalniaja na przejazdach nawet polnych drog. Dzis we Władysłąwowie akurat tylko 10 minut było spóżnienia. Jakimi trasami jezdzisz? Jak jestes z okolic to możnaby w wakacje razem sobie pośmigac.

  • Dobra wiadomość dla jadących na Hel:
    http://www.rynek-kolejowy.pl/52860/gdynia_hel_wagon_rowerowy_doczepiony_do_kazdego_autobusu_szynowego.htm

    sam nie jeżdżę tam, ale wiem, że to bardzo popularna trasa.

  • @MarcinDL – ja używam pokrowca bez pianki z firmy Zator. Ale mają też wersje z pianką. Jakość wykonania jest bardzo dobra i nie żałuję zakupu. Jedynie bardzo nie podobał mi się fakt, że producent mnie oszukał i wysłał zamiast etui na pokrowiec (widoczny u nich na zdjęciach) – jakiś worek z ich logiem, który wyglądał gorzej niż taki na buty do szkoły.

    Widzę, że do dziś nie zmienili zdjęć na stronie, aż chyba kiedyś o tym na blogu napiszę ;) Ale jak się upomniałem, to mi dosłali fajne etui.

  • Łukasz, ŁKA chciałem na szlaku upolować, lecz z rozkładem jazdy się nie dogadałem, ale na stacji znalazłem tabliczkę a na niej interesujące dane :)

    http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/15ba208c2b0938b4.html

  • Zauważyłem, że jest nas więcej. Rower jest o tyle fajny, że mogę założyć sakwy i zrobić duże zakupy w markecie, podjechać do urzędu, na pocztę, w wiele innych miejsc (mieszkam w małej miejscowości). Jeszcze 4 miesiące temu gdy żył mój ojciec (jako jedyny miał prawo jazdy) to wszystko załatwiało się autem by było szybciej i nie trzeba było dźwigać. Jednak szukanie miejsc parkingowych duży ruch dowiodły, ze rower idealnie się sprawdza :-)

  • Maciek ma w sumie rację. Promuję jazdę rowerową z małym dzieckiem, koleją wszak też podjeżdżaliśmy, by na rowerach pojeździć po Warszawie. Podróż trwała prawie godzinę. Dało się. Już dwie moje znajome mamy kupiły dzieciom foteliki. To jest zaraźliwe ;)

  • Olać polityków i mentalność reszty społeczeństwa.

    Ja nie wierzę w żadne masy itp. Po prostu zacząłem jeździć udowadniając kolegom i koleżankom w pracy, że rowerem może jeździć każdy, niezależnie jak się ubiera i jaką ma kondycję. To najlepsza forma promocji.

    A jak nas będzie więcej, to będziemy mieć większą siłę przebicia. Trójmiejskie SKM jest jednym z najbardziej przyjaznych przewoźników, ale kilka lat temu nie było to takie oczywiste. Presja dużej liczby rowerzystów, będących jednocześnie klientami swoje robi.

    Np. podczas rozmowy o pracę rekrutera nie dziwi pytanie od kandydata czy jest możliwość przyjeżdżania i parkowania roweru. Więc już powoli zmienia się podejście do rowerzystów i osób jeżdżących rowerem. Oczywiście nie wszędzie, ale w dużych miastach już tak.

  • Mentalność rzecz nabyta, myślę że da się zmienić. Wierzę w młode pokolenie wychowane na rowerkach biegowych. :)

  • Krótko mówiąc – uczmy się od Skandynawii i naśladujmy ich – tylko z mentalnością Polaków i z naszymi Politykami nie zmienimy niczego na lepsze.

  • Sztokholm zdaje się był jeszcze 30 lat temu mocno zakorkowany, jak większość stolic w Europie „cywilizowanej”. Oni po prostu wcześniej się obudzili, że miasto się im w parking zamienia.

  • Racja. Byłem w Sztokholmie miesiąc temu. Oprocz tego ze jest tam cudownie to naprawde rowetrystow jest masa. Nawet panowie w garniturach jezdzili do pracy na rowerze w upale. Gdyby kazdy z roweru przesiadl sie do auta, to by to miasto bylo wiecznie zakorkowane.

  • Ale podobno jak się pojeździ pociągami w Indiach, to nasze wydają się superanckie. Przynajmniej tak twierdzi moja wiecznie podróżująca część rodziny. Właśnie siedzą w Szwecji i opowiadają mejlem, że w Sztokholmie mają chyba lżejszy klimat niż u nas, bo wszędzie jest infrastruktura rowerowa i masa ludzi jeździ na rowerach ;)

  • Nie ma to jak pociagi w Szwecji. Piekne, szybki, wygodne, czyste i choc mega kosztowne to PUNKTUALNE. Wszystko tam jest robione by czlowiekowi ulatwic zycie.

  • Tak naprawdę najtrudniej jest łączyć koleje. Niektóre honorują zniżki, inne nie. Jadąc osobowymi do Wrześni niestety musieliśmy płacić 100%, bo koleje mazowieckie i regionalne mają swoje umowy, ale nie obejmują już kolei wielkopolskich. Milion spółek wprowadza milion problemów. Poszczególne spółki powinny mieć spójny program zniżek i opłat, a nie że każde sobie rzepkę skrobie. Pomyśleć, że taniej jest osobowymi jechać małą grupą przez Niemcy niż przez Polskę. Dlatego jedziemy pociągiem do polskiej granicy zamiast przepłacać za pociąg międzypaństwowy, przekraczamy granicę rowerami i dalej jedziemy DB – dużo taniej. Tam jest fajny bilet bodaj 20 ojro za jedną podróż z dowolną liczbą przesiadek dla 5 osób. Tylko trzeba bilet na rower dokupić (może ceny się zmieniły, jechałam 3 lata temu). Nie pamiętam za ile jeżdżą dzieci, trza posiedzieć w regulaminach.

    W ogóle mógłbyś (jak nie masz nic lepszego do roboty) prześledzić zniżki w krajach zachodnich, nie każdy umie się przebijać przez regulaminy, a jakiś mini przewodnik by się przydał.

  • P.S.
    Na bilet powrotny w PR wystarczy jeden bilet na rower, więc należy w miarę możliwości brać taki, a nie oddzielnie tam i powrót.

  • Miałam jedną ale niezapomnianą przyjemność podróżowania PKP z rowerami:
    http://renataidarek.blogspot.com/2014/05/jak-to-z-koleja-i-rowerami-byo.html
    Sądząc z opisów i relacji innych rowerzystów im bardziej na zachód i północ od naszego pięknego kraju, tym turystyka rowerowa i co za tym idzie przewożenie rowerów pociągami należy do zdecydowanie większej przyjemności. Już nie mogę się doczekać na nasza wakacyjna „wyprawę” z Polski do Holandii i powrót stamtąd właśnie pociągiem.

  • W elfie upchnęliśmy kiedyś 9 rowerów, także ten. Kwestia wprawy. W zwykłym bagażowym maksymalnie widziałam kilkadziesiąt rowerów (trasa na Otwock, jakaś grupa rowerowa z Bemowa się wbiła). W ogóle podróżowanie pociągiem to przygoda sama w sobie, nigdy człowiek nie wie, na kogo i na co trafi. Bo przedziały rowerowe w TLK zazwyczaj są, chyba że zapomną doczepić konkretny wagon… to wtedy ni mo.

    Taka tam fotka z trasy na wschód:
    https://lh3.googleusercontent.com/-uyXPO0ms0iY/SrjnuSsZMZI/AAAAAAAAPcU/K1WCaQEL6pQ/s640/P9200428.JPG
    A poniżej upakowanie 9 rowerów na 3 miejscach we Flircie :)
    https://lh6.googleusercontent.com/-_pLToHoPDPA/Sq7Pj0qMXII/AAAAAAAAPBg/D8d3rZpJe0w/s640/P9130475.JPG

  • „3. Fajnie i spokojnie jest jak chcemy przewozic rowery w SKM Trojmiasto – zero oplat i miejsca na rowery jest masa.”

    Powiem szczerze, że stare sypiące się* składy mają więcej miejsca. Ale fakt, faktem: SKM w Trójmieście jest przyjazna rowerzyście. Osobiście nie korzystałem, ale w sezonie dużo osób preferuje transport kombinowany (rower+pociąg) i to widać na peronach.

    * z drugiej strony niech je remontują, bo konserwator zabytków się wreszcie nimi zainteresuje ;-)