Jak dbać o rower elektryczny

Rowery elektryczne z roku na rok robią cię coraz ładniejsze i bardziej dopracowane. Producenci wkładają w to sporo wysiłku, aby akumulator był zintegrowany z ramą, a przy niektórych modelach niewprawne oko nawet nie pozna, że ma do czynienia z rowerem ze wspomaganiem :) Jazda na elektryku jest prosta i zazwyczaj sprowadza się do włączenia silnika i wyboru siły wspomagania. I tak ma być, to nie prom kosmiczny, żebyśmy musieli wertować grubą instrukcję, żeby w ogóle pojechać. Nie, tu się po prostu wsiada i jedzie. Ale…

Jak ładować akumulator w rowerze elektrycznym

Jak dbać o rower elektryczny

Ale nie polecam traktowania e-roweru po macoszemu. Rower elektryczny trochę kosztuje i warto włożyć odrobinę wysiłku, aby o niego zadbać. Obiecuję, że nie będzie to szczególnie trudne. Najdroższym i najwrażliwszym elementem roweru elektrycznego jest akumulator. Jeżeli ktoś się bardzo „postara”, może go stosunkowo szybko zniszczyć. A zakup nowego tani nie będzie, baterie do elektryków kosztują od kilkuset do ponad trzech tysięcy złotych.

Jeszcze raz podkreślę, nie chodzi o to, aby chuchać i dmuchać na taki rower. To on jest dla nas, nie my dla niego. Niemniej polecam unikać kilku najbardziej rażących błędów podczas używania roweru elektrycznego.

Zapraszam do obejrzenia wersji wideo tego poradnika, w którym opowiadam o tym, jak dbać o rower elektryczny. Będzie mi bardzo miło, jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.

Nie przechowuj całkowicie rozładowanego akumulatora

W rowerach elektrycznych znajdziemy dwa typy akumulatorów: żelowe (kwasowo-ołowiowe), które są coraz rzadziej stosowane ze względu na swoją bardzo dużą wagę (rower z takim akumulatorem potrafi ważyć 40 kilogramów) oraz litowo-jonowe, które są relatywnie lekkie (2-3 kg) i pozwalają na zbudowanie roweru ważącego 20-25 kilogramów. Te drugie są obecne w zdecydowanej większości rowerów elektrycznych, a na pewno w każdym kosztującym 3000 złotych i więcej.

Niezależnie od rodzaju akumulatora, nie wolno przechowywać go całkowicie rozładowanego! Natychmiast po dojechaniu do celu z rozładowaną baterią (tak, na e-bike’u da się jeździć bez włączonego wspomagania), należy podłączyć ją do prądu.

Akumulator w rowerze elektrycznym

Jeżeli chodzi o długie przechowywanie (np. zimą), w przypadku akumulatora żelowego zaleca się naładowanie go do pełna i przechowywanie w temperaturze pokojowej maksymalnie przez 6 miesięcy (po tym czasie warto go znów naładować). Jeżeli chodzi o baterię litowo-jonową, zalecane jest naładowanie jej do 60-70% i przechowywanie w temperaturze pokojowej przez maksymalnie kilka miesięcy bez ładowania.

Jak ładować akumulator w rowerze elektrycznym

Nie warto czekać z ładowaniem podczas codziennej eksploatacji, aż akumulator zacznie się o to dopominać. Od częstego ładowania zarówno akumulatorowi żelowemu, jak i litowo-jonowemu nic nie będzie (częste ładowanie jest wręcz zalecane przez wielu ekspertów). Zapewne niektórzy z was pomyślą o tzw. „efekcie pamięci„, ale dotyczy on głównie akumulatorów niklowo-kadmowych, które nie są używane w rowerach elektrycznych. Tak samo nie ma tu zastosowania „formowanie” akumulatora (kilkukrotne rozładowywanie go do zera i ładowanie do 100% by uzyskał pełną pojemność).

Po prostu ładujcie elektryka kiedy jest Wam wygodnie, jedyne co zalecam, to nie czekanie, aż akumulator się rozładuje.

Zapraszam Cię do obejrzenia wideo w którym odpowiadam o dziesięciu mitach dotyczących rowerów elektrycznych. Będzie mi bardzo miło jeżeli zasubskrybujesz mój kanał.

Odłączaj akumulator od ładowarki

Choć w większości ładowarek znajdziemy specjalny układ zabezpieczający, nie powinno się zostawiać akumulatora podłączonego do prądu przez dłuższy czas. Znam przypadki uszkodzenia baterii, po zostawieniu jej podłączonej do prądu na kilka miesięcy.

Nie przechowuj baterii w niskiej lub wysokiej temperaturze

Akumulatory nie przepadają za skrajnymi temperaturami, zwłaszcza jeżeli chodzi o ładowanie i przechowywanie. Na pogodę nie mamy wpływu, a jazda w wysokiej lub niskiej temperaturze nie powinna zaszkodzić baterii. Natomiast gdy tylko przestajesz jeździć, zadbaj o to, aby akumulator był przechowywany w pokojowej temperaturze (a na pewno nie niższej niż 10 stopni i nie wyższej niż 30).

Nie polecam zostawiania akumulatora w rowerze na mrozie (myślę tu o dłuższym czasie, nie o kilku minutach spędzonych w sklepie), a już w szczególności gdy są upały i słońce świeci bezpośredni na akumulator. Jeżeli nie możesz schować roweru w odpowiednie miejsce, przynajmniej wyjmij baterię (jeżeli to możliwe) i zabierz ze sobą.

Nie oklejaj akumulatora i ładowarki

To drobiazg, niemniej warto o tym wiedzieć. Podczas ładowania zarówno ładowarka, jak i akumulator lubią się nagrzać (choć nie powinny parzyć). Ciepło wytwarzane podczas ładowania usuwane jest w naturalny sposób i nie powinniśmy utrudniać tego procesu. Nie polecam oklejania ładowarki czy akumulatora żadnymi naklejkami czy foliami ochronnymi, ponieważ mogą niepotrzebnie zatrzymywać ciepło na urządzeniu. To samo dotyczy fabrycznych folii, które zabezpieczają urządzenia na czas transportu. Bezdyskusyjnie należy je zdjąć.

Nie męcz silnika

Silnik w rowerze elektrycznym

Silnik elektryczny wspomaga naszą jazdę, ale ma to swoje granice, dlatego nie warto utrudniać mu życia. Chodzi głównie o skrajne sytuacje, gdy pod stromą górę wjeżdżamy mając wrzucone jedno z najtwardszych przełożeń. Mimo, że silnik potrafi „dodać skrzydeł” i nie trzeba redukować biegów tak bardzo, jak na zwykłym rowerze, to nie znaczy, że nie trzeba ich zmieniać w ogóle. Jeżeli silnik oprócz siły grawitacji, będzie walczył także z twardym przełożeniem napędu w rowerze i będzie działo się to regularnie, nie wyniknie z tego nic dobrego.

Częściej sprawdzaj łańcuch

W rowerze ze wspomaganiem elektrycznym, zwłaszcza w modelach z silnikiem centralnym, na łańcuch mogą działać większe siły niż w tradycyjnych jednośladach. Dlatego warto częściej sprawdzać wyciągnięcie łańcucha specjalnym przymiarem i wymieniać go na czas, zanim zacznie niszczyć zęby na trybach (to samo dotyczy oczywiście rowerów bez wspomagania!). O tym kiedy i jak wymienić łańcuch w rowerze pisałem w podlinkowanym wpisie.

Niektórzy producenci sprzedają specjalne łańcuchy do rowerów elektrycznych, ponoć bardziej wytrzymałe. Ile w tym prawdy, a ile marketingu, tego nie wiem, ale w dalszych planach mam zamiar przetestować wytrzymałość łańcucha tego typu w zwykłym rowerze (by porównać czy wytrzymał więcej, niż tradycyjny łańcuch).

Zużycie innych elementów

W związku z tym, że rower elektryczny zazwyczaj waży więcej niż tradycyjny rower, szybszemu zużyciu ulegają także klocki hamulcowe. Warto kontrolować je częściej. Zwróciłbym także uwagę na naciąg szprych, a także częściej sprawdzał ciśnienie w oponach.

Uważaj z myjką ciśnieniową

Mycie roweru myjką ciśnieniową wymaga sporej ostrożności, tak by nie wypłukać smaru chociażby z piast czy sterów. W przypadku roweru elektrycznego dochodzi jeszcze elektronika, która choć powinna być odporna na deszcz, może nie przetrwać spotkania z wodą pod wysokim ciśnieniem. Dlatego odradzam używanie myjki w przypadku roweru elektrycznego. Jeżeli rower jest naprawdę brudny, lepiej użyć wody z węża lub wiadra, namoczyć go, a potem doczyścić przy użyciu gąbki lub szmatki.

Przed myciem warto jest wyjąć akumulator i wyświetlacz (o ile jest taka możliwość). Czysta woda lub biodegradowalny szampon nie zaszkodzą stykom w rowerze. Po myciu dobrze jest przetrzeć czystą szmatką cały rower i dodatkowo zostawić w przewiewnym miejscu do wyschnięcia.

Na koniec polecę lekturę wpisu – jak zwiększyć zasięg roweru elektrycznego. Być może zmieniając jedynie trochę swoje przyzwyczajenia, będziesz w stanie w zauważalny sposób poprawić liczbę przejechanych kilometrów bez ładowania akumulatora w rowerze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

20 komentarzy

  • Czy w rowerze elektrycznym należy serwisować np. silnik centralny? Jaki jest koszt takiego serwisu?
    Spotkałem się z opinią że choć silnik centralny jest lepszy w użytkowaniu to jednak silnik w tylnym kole będzie tańszy w utrzymaniu bo jest praktycznie „bez serwisowy”.

    Zastanawiam sie czy w silniku centralnym przeciętny użytkownik jest w stanie zrobić podstawowe czynności takie jak wymiana łańcucha czy smarowanie? Czy wogóle coś trzeba robić przy takim silniku?

    • Łańcuch wymienia się czy czyści dokładnie tak samo jak w rowerze bez napędu. Jeżeli chodzi o serwisowanie silnika to raczej nic takiego nie jest potrzebne. Można ew. zrobić diagnostykę w wyspecjalizowanym serwisie.

  • na pierwszym zdjęciu widzę chyba Gianta e tranca
    znakomity rower.na normalsie w górach zrobiłbym to też-ale byłbym umordowany niezwykle ,a na e trance na „singlach”- zmęczenie owszem , ale „nieśmiertelne”.tj można się ujechać i zmęczyć – ale bez cierpienia.
    znakomity rower

    • Zgadza się, to elektryczny Trance. Pisałem o nim co nieco tutaj: https://roweroweporady.pl/giant-trance-revolt-liv-enviliv-embolden/

    • Nie spotkałem się z czymś takim. Podejrzewam, że instalacja rekuperacji mogłaby być zbyt ciężka i kosztowna w stosunku do wagi i ceny roweru elektrycznego. No i pozostaje jeszcze kwestia efektywności takiego odzysku. Mogłaby to być skórka za wyprawkę.

      • Jak ostatnio kupowałem uzywanego Amsloda ( holenderska marka) to był Giant w ofercie z 2 bateriami i pan mówił że jak jedna się wyczerpie to przełącza na druga a ta pierwsza jest ładowana podczas jazdy. Nie wiem ile w tym było prawdy.

        • Cześć,
          znalazłem na OLX-ie rower Giant Twist Hybrid Go Double, który ma dwa akumulatory zamontowane na bagażniku. Ale takich rowerów już nie produkują (baterie zabierają za dużo miejsca).

          Ładowanie podczas jazdy to raczej kiepski temat, no bo z czego to robić? Rekuperacja czyli odzysk energii podczas hamowania nie występuje w rowerach (za dużo by to ważyło i niepotrzebnie komplikowało budowę roweru, a zysk byłby niewielki). Można byłoby też teoretycznie ładować akumulator z dynama w piaście (w tym Twiście w przednim kole jest akurat silnik, no ale załóżmy, że byłoby tam dynamo). Dynama mają ok. 3W mocy. Pomijając kwestię sprawności i strat energii, to nawet mały akumulator o pojemności 250 Wh takie dynamo ładowałoby przez 83 godziny. Czyli trzeba by przejechać ponad 1600 kilometrów(!) z prędkością 20 km/h aby naładować akumulator. Skórka niewarta wyprawki, nawet gdyby tam było dynamo o większej mocy.

          • Dobrze wiedzieć, dzięki za info. Niemniej poszperałem w internecie i na forum o pojazdach elektrycznych jeden z użytkowników silnika z odzyskiwaniem energii z hamowania napisał, że w ścisłym centrum miasta (czyli sporo hamowania) średni odzysk wyszedł 4-6%. W trasie mniej niż 0.5%.

            Z trasą to oczywiste – tam się rzadko hamuje. No chyba, że ktoś mieszka w górach i będzie hamować silnikiem na zjeździe, pytanie tylko po co :)

            5% odzysku z hamowania (w optymalnych warunkach) też nie brzmi jakoś specjalnie kusząco. Jeżeli rower przejedzie 80 km ze wspomaganiem po centrum miasta, to odzyskanie tych 4 kilometrów – no umówmy się, że nie jest to gra warta świeczki. Chyba, że silnik z odzyskiem będzie w tej samej cenie co bez – to czemu nie :)

          • Pewnie masz rację, że to tak wychodzi. Ja pisałem z takim gościom co twierdził, że to bardzo dużo daje i że trzeba się nauczyć jeżdzić z rekuperacją. Tj. hamować więcej silnikiem z wyprzedzeniem zamiast korzystanie z hamulców. Sterownik umożliwia też kilka stopni siły rekuperacji, czujnik w klamce po zwarciu uruchamia reku, więc wystarczy lekko użyć klamki i potem ma nas silnik zatrzymać… Gdyby to było nawet 10% to faktycznie jakiejś drastycznej różnicy nie będzie

          • Gdyby to była gra warta świeczki, to Shimano czy Bosch miałoby odzyskiwanie energii w swoich silnikach. Ale tak jak napisałem – dobrze wiedzieć, że niektórzy producenci coś z tym kombinują. Choć nadal traktuję to jako ciekawostkę.

  • Mam 60. na karku, chore kolana i brak sił na zwykły, i od dwóch lat używam elektryka (czeski Leader Fox) ? Bez wspomagania miałabym ciężkie życie, a tak na luziku przewożę zakupy w sakwach – spore udogodnienie ? Przemieszczam się głównie po mieście i na działkę. Dziękuję za te porady o akumulatorze!

  • Witam,
    Dobrze, że jest ktoś taki jak Ty, który uświadamia użytkowników rowerów elektrycznych, a także przyszłych użytkowników o kilku czynnościach, które oszczędzą nam sporych wydatków i przedłużą przyjemność z jazdy, a chyba to jest najważniejsze :-)

    Rower elektryczny mam już od 2017r. Jeżdżę prawie cały rok do pracy (około 10 km w jedną stronę) ale również jak tylko mam czas i pogoda w miarę łaskawa to wyjeżdżam na wyprawy rowerowe i potwierdzam uśmiech z twarzy nie schodzi pomimo tylu lat jazdy na e-biku :-)
    Pozdrawiam

  • co prawda głównie jeżdżę znakomitym góralem,ale do pracy dojeżdżam elektrykiem krossa ( pańska „wina”-chwalił Pan)
    znakomity środek komunikacji,istotnie 1000 ładowań oznacza 1000 pełnych cykli (od 0 do 100%) i w tych rowerach nie ma „pamięci „ładowania zatem jak mi schodzi do 70% doładowuję.
    cieszę się,że Pan potwierdza.

    • Dokładnie tak :) Ładowanie od 50% do 100% „zużywa” pół cyklu ładowania, tak więc śmiało można tak ładować akumulator, nie przejmując się tym, że się go szybciej zużyje.

  • Dzięki ebikowi zjechałem już prawie cały Beskid Sląski, Żywiecki, Mały & Sląsko-Morawski oraz jeszcze trochę Tatr Słowackich i Orawe. Jest to super sprawa, szczególnie jak ma się 60-tke na karku. Gorąco polecam, zwłaszcza w górach

  • Jeżdżę na moim elektryku już dwa lata i nie zamieniłabym go na żaden inny, zwłaszcza przy moich problemach z kolanami! Zawsze ładuję baterię gdy spadnie poniżej połowy, fajnie wiedzieć że tak ma być :)