Piwpaw Opublikowano 20 Maja 2021 Udostępnij Opublikowano 20 Maja 2021 Chciałem pochwalić się swoim nowym nabytkiem jakim jest gravel Specialized Diverge Elite E5 z 2021 r., kupiony 15.03.2021, rozmiar 54 (mój wzrost 177), cena 9 koła. Nie zamierzałem tyle wydawać, ale tak mi się spodobał, że się skusiłem (najwyżej przez jakiś czas będę jadł tylko chlebek z dżemikiem ?). Wszystko mi w nim pasuje: - napęd Shimano GRX 400, duży zakres przełożeń, przede wszystkim miękkich (korba 46/30, kaseta 11-36, lubię jeździć po górach, więc się przyda), - hamulce hydrauliczne, grupowe, - opony 35 mm, gładkie po środku, lekki bieżniczek po bokach, dla mnie optymalna szerokość, szybkie na asfalcie i wystarczające na teren, w jakim jeżdżę. Jeśli będę się chciał zapuścić w trochę cięższy teren, to jest dużo miejsca na szersze, spokojnie 45 mm przyjmie. - suport wkręcany, - normalna, szosowa kierownica o szerokości 42 cm, - waga, ok. 10-10,1 kg w tym rozmiarze (z pedałami, ważony w sklepie). Wg mnie jak najbardziej ok. Nie znam lżejszego aluminiowego gravela, nawet szosówki z tarczówkami są z reguły cięższe. Wrażenia z jazdy bardzo pozytywne. Ponieważ w dalszym ciągu dla mnie priorytetem jest asfalt, więc ważne, że jest szybki na szosie i w dalszym ciągu mogę sobie robić długie dystanse (w porównaniu do mojej szosówki jest nieznacznie wolniejszy), natomiast w terenie dla mnie komfort na tych oponach jest w zupełności wystarczający. Pozycja jest wygodna, nie nazbyt wyprostowana, więc na szosie jedzie się efektywnie, w terenie zwrotny, jednocześnie przewidywalny i daje wrażenie dobrej kontroli. Podsumowując, dla mnie strzał w dychę. Wreszcie planując trasę nie muszę upewniać się czy wszędzie jest asfalt. Teraz wiem, że jak droga jest zaznaczona na mapie to dla mnie będzie przejezdna. Mogę sobie zjechać z asfaltu kiedy chcę i gdzie chcę, przejechać przez lasek, jechać dalej, gdy kończy się asfalt, zrobić sobie szutrowy skrót zamykając fajną pętelkę. I w ogóle moja jazda nabrała większej spontaniczności. Teraz sobie częściej jeżdżę po prostu gdzie mnie oczy poniosą. Jeżdżąc szosówką musiałem mieć wszystko bardziej zaplanowane. Jak najbardziej przekonałem się do graveli i kocham je za wszechstronność i poczucie wolności jakie dają. ? Gdyby ktoś miał jakieś pytania dotyczące tego modelu i zastanawiał się nad kupnem to chętnie odpowiem na pytania. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 21 Maja 2021 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2021 Bardzo fajny rower. Ostatnio spędziłem tydzień w Górach Świętokorzyskich, próbując pomału wracać do formy. Jeździliśmy z kolegą na przełajówkach, głównie po asfaltach. Mój spec Crux jest trochę podobny do Diverge. Mam w nim Tiagrę 4700 z korbą przełajową 46x36, która się nie sprawdziła. Były podjazdy, które sprawiały mi dużo problemów przy obecnej wadze. Będę ją musiał zmienić na 46x30. Kasetę mam 11-34 i chyba przełożę koronkę 36 ze starej kasety mtb, żeby mieć na czarną godzinę. Opony mam Spec Pathfinder Sport 700x42. Szerokość opon jest bardzo dobra na wszelkie ekscesy. Natomiast ich waga jest tragiczna. Wersja zwijana Pro waży 550 gram. Więc drutówka, którą mam pewnie ok. 650 gram. Niestety nadal nie jestem przekonany do idei gravela. Mój przełaj w obecnej konfiguracji jest ze 3 kilo cięższy niż moja szosa. Zjazdy nim są bezpieczniejsze i bardziej komfortowe niż na szosie ze względu na szerokie opony. Podjazdy na pewno lepsze na szosie. Kolejny wyjazd w te same okolice planuję jednak na szosie. Raz że jest to dużo lżejszy rower, dwa że mam tam dużo lepiej zestopniowany napęd. Jak będę miał okazję to będę chciał pożyczyć Diverge z Future Shock 2.0 i zobaczyć czy robi to jakąś różnicę. Jeździłem testowo starszym Diverge, chyba 2019 z Future Shock 1.0 i kompletnie mnie nie przekonał. Dla mnie idealny gravel powininen mieć amortyzację z przodu z możliwością blokady, szerszą kierownicę, która da stabilność na zjazdach w terenie. Napęd GRX 2x, tarczówki mechaniczne, i myk-myka. Odnośnik do komentarza
Piwpaw Opublikowano 21 Maja 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2021 Ja też kiedyś nie byłem przekonany do gravela, ale teraz twierdzę, że gravel to kwintesencja moich potrzeb. Po latach jazdy na szosie zaczęło doskwierać mi to, że skazuje mnie ona tylko na asfalt. Pierwsza moja myśl była taka, aby do jazdy terenowej po prostu dokupić MTB, a szosę zostawić do jazdy po asfalcie. Szybko stwierdziłem jednak, że każdy z tych rowerów z osobna będzie mnie ograniczał. Natomiast ja potrzebowałem roweru, który w dalszym ciągu będzie dobrze niósł na asfalcie, który będzie miał baranka, żebym mógł sobie robić długie trasy, ale jednocześnie da mi możliwość jazdy wszędzie. I własnie z takimi oponami ten rower spełnia to moje założenie. Natomiast nie bardzo rozumiem tego parcia u ludzi na bardzo szerokie opony w gravelu. Wg mnie jeśli ktoś zakłada opony 45 mm do gravela, to powinien się zastanowić czy dla niego lepszym wyborem nie byłby po prostu MTB, bo rower z tak szerokimi oponami będzie już znacznie wolniejszy na asfalcie. A przecież gravel wywodzi się z linii rowerów szosowych, wiec nie odbierajmy mu prędkości. Ja nawet miałem możliwość wyboru opon między 35 mm, a 38 mm. W najnowszych egzemplarzach Spec wsadza już do graveli 38mki, właśnie te Pathfindery. Ja poprosiłem jednak o 35tki i nie żałuję. Do takiej jazdy jaką preferuję, czyli powiedzmy 70-80% asfalt, reszta szutry, gruntówki, ścieżki leśne takie właśnie opony wydają mi się idealne. Na asfalcie nie mam wrażenia, żebym był wolniejszy niż na mojej szosówce, choć statystyki pokazują, że jednak trochę jestem. Ale w dalszym ciągu te 30 km/h średnią można spokojnie utrzymać i to mi wystarczy. Za to nie muszę się już przejmować nawierzchnią, bo wiem że wszędzie przejadę i to jest piękne. Pewnie w moim przypadku równie dobrze sprawdziłby się rower typu szosa+, taki jak np. Trek Domane czy Giant Contend, ale żaden z nich nie był dostępny w moim rozmiarze. Jednak tamte mają napędy szosowe, a dużym plusem GRX jest stabilizacja łańcucha, który nie lata we wszystkie strony. Testowałem też Meridę Silex 400, która zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Rewelacyjna w terenie, ale na asfalcie gorsza od Diverge (bardziej wyprostowana pozycja, terenowe opony), a dla mnie priorytetem jest asfalt. Czasem zastanawiam się dlaczego gravel wbudza takie kontrowersje i tyle ludzi jest rozczarowanych. Myślę, że dlatego tak się dzieje, bo myślą oni, że gravel to szosa i mtb w jednym rowerze. Wiadomo, ze tak nie jest. Moim zdaniem, w naszych polskich warunkach terenowych gravel idealnie sprawdzi się u tych, którzy chcą mieć szybki rower na asfalcie, ale nie być tylko na ten asfalt skazanymi, bo przecież szkoda oglądać świat tylko z pozycji asfaltu. Natomiast rozczarowani mogą być Ci, którzy kupują gravela do regularnej jazdy przede wszystkim w terenie. Moim zdaniem tam zawsze MTB będzie miał przewagę. Tylko co z tego skoro na asfalcie to jest muł, a gravelek ładnie poniesie. Piękno gravela polega na jego wszechstronności. Natomiast gravel bije na głowę inne wszechstronne rodzaje rowerów takie jak crossy czy trekingi tym, że ma baranka, daje bardziej aerodynamiczną pozycję, jest lżejszy i dużo szybszy na asfalcie. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 22 Maja 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2021 Jak widać każdy ma inne potrzeby i inne spojrzenie. Swego czasu kupiłem Speca Sirrusa. Model z ok. 2010 z karbonowym widelcem, karbonowymi tylnymi widełkami na oponach 35 mm. Ważył 9,8 kg. Miałem nadzieję że będzie to dla mnie rower do eksploracji nowych terenów. Nie spełnił oczekiwań. Przez brak baranka nie było jak się ukryć przed wiatrem. Miał kosmicznie wielką główkę rury sterowej, przez co pozycja była mocno wyprostowana. A opony 35 mm kompletnie nie sprawdzały się w terenie. Rower typowo do miasta albo pod sakwy. Z kolei szosy które poprzednio miałem, najpierw Triban Sport 3 z Decathlonu a potem karbonowy Ridley Excalibur, nie akceptowały opon szerszych niż 25 mm. A zdarzało mi się np. eksplorując Węgry czy Słowację a także w Polsce, jeździć po wyjątkowo podłych drogach, gdzie potrzebne były szersze opony. Dopiero w Specu Roubaix stało się to możliwe. Można do Roubaix obręczowego bez problemu wsadzić 28 mm a z tyłu nawet 30 mm. To w zasadzie wystarczy na asfalty i wszelkie utwardzone drogi. Jeździłem kiedyś testowo na karbonowym Domane 2019 na oponach 32 mm i nie widziałem różnicy w komforcie między nim a moim starym Roubaix SL3 2013. Natomiast nowy Domane, który akceptuje opony do 38 mm bardzo mi się podoba. Co do szerokości opon, to któregoś roku robiłem testy w Górach Świętokrzyskich w moim mtb 29. Miałem ze sobą opony 35 mm i 1,8 cala czyli 45 mm. Jeździłem po trasie off-roadowej składającej się w bruku, tłucznia, gruntówek i asfaltów. 35 mm kompletnie sobie nie radziły. Brak przyczepności i komfortu. Dopiero 1,8 cala, 45 mm dawały odpowiedni komfort i przyczepność. Z tego też powodu założyłem 42 mm do gravela i uważam że stanowią one idealny kompromis w rowerze, którym będziemy jeździli po szutrach, tłuczniu pożarowym, brukach, gruntówkach i lekkich singlach. Natomiast jeśli jedyny off-road jakim ktoś pojedzie to okazjonalny szuterek to nie widzę potrzeby zakładać więcej niż typowe szosowe 28 czy 32 mm. Matthieu Van der Poel wygrał szutrowe Strade Bianche na oponach, które bardzo lubię, Vittoria Corsa Control. Występują w wersji 25, 28 i 30 mm. 28 ważą 315 gram, 30 mm 320 gram. Mój syn używa ich obecnie do treningów. Są mega komfortowe i mega przyczepne. W przypadku opon istotne są też oplot, mieszanka i typ opony. Niestety drutówka prawie zawsze będzie z jednego typu twardej mieszanki, z kiepskim oplotem. W konsekwencji przyczepność będzie słaba lub najwyżej średnia a komfort stosunkowo niski. Za to będzie żywotna. Z kolei opona zwijana z miękkim oplotem będzie zwykle z 2 lub więcej rodzajów mieszanki, będzie bardziej komfortowa i będzie dawać lepszą przyczepność. Więc taki zwijany Pathfinder Pro 38 mm, może nie odstawać w właściwościach od drutowego Pathfindera Sport 42 mm. Będę jeszcze testował opony, próbując znaleźć odpowiedni kompromis. No i dochodzi tez jeszcze kwestia techniki. Tam gdzie Van der Poel czy mój młody, mający doświadczenie w wyścigach mtb i CX, będą potrzebować 28 czy 30 mm, ja będę potrzebował 38 lub 42 mm żeby utrzymać pion :) Młody zjeżdżał kiedyś ponad 10 km po śniegu i lodzie z przełęczy Jugowskiej, ponad 10 km, na oponach 25 mm i hamulcach obręczowych bez ani jednej gleby, a jego koledzy co nigdy na mtb się nie ścigali zaliczyli po kilka gleb jadąc na oponach i rowerach przełajowych na tarczówkach. To jest fajny artykuł pokazujący różne rodzaje nawierzchni na których można się spodziewać tego typu rowerów. Jednym z najsłynniejszych wyścigów dla graveli jest Dirty Kanza. Spójrz kiedyś na czym tam jeżdżą. W którymś roku zwycięzca jechał na Pathfinder Pro 42 mm.https://cyclingtips.com/2019/08/specialized-pathfinder-pro-gravel-tyre-review/ https://cyclingtips.com/2021/03/grading-gravel-defining-off-road-surfaces/ Odnośnik do komentarza
Piwpaw Opublikowano 22 Maja 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2021 Właśnie urok graveli polega na ich uniwersalności. Zakładając odpowiednie oponki można z niego zrobić zarówno prawie szosę, jak i fajny rower terenowy, każdemu wg potrzeb. Biorąc pod uwagę właśnie moje potrzeby to te 35ki wydają mi się optymalne. Na 38kach już wydał mi się ciut wolniejszy na asfalcie, choć to może siła sugestii. Wiadomo, asfalt i teren to 2 światy nie do pogodzenia i trzeba szukać kompromisów. Ten Domane też mi się bardzo podoba, ale raz, że jest trudno dostępny, a dwa to trochę zniechęciła mnie waga i typowe dla Treka niedoróbki. Kumpel kupił Domane 3 na Sorze i z pedałami waży prawie 11 kg przy oponach 32 mm. Poza tym narzeka na przewody tłukące się w ramie. W Specu jest cichutko, przewody są dobrze zabezpieczone. No i Trek ma aluminiowa sterówkę. Ale muszę przyznać, że w białym kolorze ten Trek wygląda obłędnie, jakby był dużo droższy niż jest. Odnośnik do komentarza
jajacek Opublikowano 22 Maja 2021 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2021 Nie mam żadnej wątpliwości że Specialized przewyższa rowery Treka jakością wykonania jak i prawdę mówiąc większość rowerów. Oczywiście że jako właściciel wielu Speców mam trochę skrzywioną opinie. Ale mam kontakty z czołowymi mechanikami i wyczynowymi zawodnikami i opinie są jednoznaczne. Dziś mam zresztą najlepszy przykład. Jest dziś u mnie junior, który jeździł na rowerze Canyon Aeroad kupionym od teamu Katyusha. W zeszłym roku w kraksie złamał w nim widelec. W tym roku w kraksie złamał w nim widelec i połamał ramę. I nie jest to odosobniony przypadek. Z wyglądu jego rama wydawała się świetna. Ładnie wykonana, ciekawa geometria i rurki aero. Znam paru co takie mają i mówią że są rewelacyjne. No więc ten junior od dwóch dni jeździ na zapasowym rowerze mojego młodego. Zwykłym Specu SL4 z roku 2016. Ani nie specjalnie lekkim ani nie aero. No i junior mówi że jest w szoku bo jeździ mu się dużo lepiej. Zarówno po płaskim jak i pod górę. A jest to rower w technologii z bodajże 2013 roku. Znam paru mechaników co z Trekiem nie chcieli mieć nic do czynienia. Wykonanie muf suportowych tragiczne. Łożyska same wypadały. Dopiero do 2019 lub 2020 roku jak przeszli na suporty wkręcane sytuacja się poprawiła. Pękliwość niestety jest nadal na wysokim poziomie. Natomiast bardzo podobają mi się malowania niektórych Treków. Nawiasem mówiąc i Canyon i Trek pochodzą z tej samej fabryki, Quest Composite Technology w Chinach. I dzielą niestety część problemów. Topowe modele Treków są produkowane ręcznie w USA w ramach Project One. Spec jest produkowany w fabryce Topkey na Tajwanie. Topowe modele są projektowane przez niemiecką firmę Denk Engineering. Następnie produkowane są prototypy i testowane w okolicach siedziby firmy, w USA. Domane, który mi się podobał to model SL5. Domane i Sora to dla mnie nie idzie w parze. 11 kg to lipa. Tyle ważą moje Spece MTB alu z amortyzatorem. Bo karbonowy waży 10 kg. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się